Fajne fotki , a hotel mniam !!! extra klimacik w barze !Marabut można było korzystać też z częsci La Gema ? bo cosik kojarzę że tam są 2 części w tym hotelu
Dzięki.Faktycznie w tym hotelu są dwie częsci, ta druga to Diamond Star of the East, tam to dopiero jest wypas,wille z prywatnymi basenami, usługa własnego lokaja i oddzielna plaża.
My (tz.ja i małżonka - ta w tym śmiesznym kombinezonie), byliśmy zakwaterowani w suitach - bardzo fajne bungalowy, każdy złożony z dwóch suit, do tego wspólny duży przedpokój i
taras gdzie można było każdego ranka zamówić sowite śniadanie (nie żaden kontynental lecz do wyboru z karty dzień wcześniej).O umówionej godzine zjawiała się obsługa (kelner i
pani do pomocy),świeżutki biały obrósik, świeże kwiaty, sok z wyciśniętych pomarańczy - żyć nie umierać serwis mają na najwższym poziomie.Wszystko to na rozległym terenie cudnego ogrodu.To włoska sieć hotelowa, a w recepcji miła niespodzianka - Pani Monika z Polski - super babka.Wspomnę tylko, że pewnego razu siedząć na tarasie po śniadaniu, słońce (a ono w Afryce potrafi grzać) tak nagrzało nasze przyciemniane okno w bungalowie, że nagle pękło rozpryskując się na drobne kawałki.Szybki telefon do recepcji i jeszcze tego
samego dnia byliśmy przeprowadzeni do bungalowu obok, a w ramach rekąpęsaty wieczorem czekała na nas butelka zmrożonego szampana i kosz świeżych owoców oraz dwa karnety
do spa.To było w listopadzie 2012r.
W zeszłym roku, tym razem ja i córka,naszą afrykańską przygodę rozpoczeliśmy od 8 -dniowego safari w Tanzanii i potem tygodniowy pobyt na Zanzibarze.Wybór padł na hotel sąsiedni czyli Hideaway of Nungwi ze względu na plaże- jest na prawdę malownicza.Ten hotel to nowoczesny synonim luksusu - wielgachna junior suita - ogromny balkon (16m2) i olbrzymi ogród.Opcja oczywiście All - jedyne co trochę popsuło nam humor to pogoda, przez trzy dni lało prawie od rana do wieczora a byliśmy w sierpniu - to w sumie nie pora deszczowa, ale za to w kontynentalnej Tanzanii, na safari pogoda wymażona bez zaru lejącego się z nieba, ale przyjemnie ciepło, no i ta przyroda.Kto choć raz miał okazję to zobaczyć
na pewno marzy by tam kiedyś wrócić....
Kilka fotek z hotelu.Do relacji z safari musiał bym się trochę przygotować bo to strasznie dużo fotek, ale jak ktoś jest ciekawy to może...
Pięknie Marabut pięknie a pogoda malinowa u Ciebie na zdjęciach , ja zaś bedąc w Nungwi trafiłam pierwszy raz w życiu na długi i uprzykrzający życie wakacyjne deszcz , myślałam że się wścieknę ...dobrze że chcociaż bylo all bo w takim deszczu nie mając all inlusiva dopiero mozna by się zapłakać ! no chyba że ktoś książki czyta na urlopie no to ma zajęcie bez względu na pogodę ! trzy ostatnie dni urlopu to deszcze od rana do wieczora, Na szczęscie wczesniejszy pobyt 11 dni gdzie byliśmy na Kinegwa beach była cudowna pogoda lampa od rana do wieczora. Miałam w planie zejść całe to wybrzeże począwszy własnie od Kendwa beach i cudnego hotelu Hideaway w którym byłas z tym pięknym basenem z widokiem na ocean aż po Ras Nungwi hotel ,poszukiwaniu takich ładnych plaż i widoczków jak u Ciebie .Do Twojego hotelu udało mi się wejść na kilkanaście minut , aby mieć rozeznanie na przyszłość czy warto..się zatrzymać , bo jest jednak bardzo drogi, pamiętam że Twój hotel robił wrażenie ! Najlepszy na tym wybrzeżu. Chętnie poogladam fotki, jak masz gdzieś w necie zrzucone albo prowadzisz jakiegoś bloga to poprosze o adresik. A ta Wasza niespodzianka za tą szybę ehh supcio się zachowali , jak jak ja lubię takie niespodzianki i dopieszczenie wakacyjne Chętnie poogladam cudne chwile na safari jak tez Wasze lokum na sawannie w Tanzani
Droga Bebi i Julka2.Niestety z braku czasu nigdy nie blogowałem, ale teraz na tym forum stawiam pierwsze kroki i może Wam się spodoba moje odkrywaninie "czarnego lądu"
chociaż na fotkach jest on bardziej brunatno-czerwony niż czarny.
Zaczynając od początku.Ja i moja nastoletnia córka Victoria wylatywaliśmy z Frankfurtu liniami Condor do Kilimangaro.Podróż bardzo miła, gdyż czekałem do ostatniej chwili na jakąś
promocję i za dodatkowe 150 euro od osoby udało się kupić bilety w business klasie - a te nowe samoloty Condora naprawdę niczym nie ustępują innym przewożniką.Także pełen
wypas - szampan na powitanie,kocyki, poduszeczki, zestawy podrózne, kwiatek w wazoniku do posiłku, pięciodaniowe menu do wyboru z karty,porcelana i takie tam...Ale najważniesze
to te fotele - a właściwie łożka tak bym mógł zawsze poróżować choćby ze względu na moje gabaryty."no i się rozpisałem a prki się przypaliły"Po wylądowaniu szybki i sprawny
transport do naszej pierwszej lodge - Ilboru Safari Lodge niedaleko Arushy.Przyjemna atmosfera, zakwaterowanie w bungalowach przypominających ule,basen.Hotel prowadzony
przez sympatyczną holenderkę - goście głownie z Europy no i nagle rozdzwoniła się komórka z Polski, czy dotarliśmy cało bo w tym samym dniu zestrzelono samolot pasazerski nad
Ukrainą.Na szczęście my nie w tym kierunku -ulga ale ciarki przez chwilę były!Mieliśmy cały dzień pobytu (bo safari dopiero następnego dnia) więc po kilku drinkach włączyła mi się
"szwędaczka" i wyszliśmy poza hotel.Tam dopiero hard-cor, spotkaliśmy kobietę która na podwórku gotowała obiad dla rodzinny.Po krótkiej rozmowie, a właściwie wymienieniu
zwrotów grzecznościowych mojej córce tak zrobiło się smutno - bo kobieta miała do wykarmienia sporą grupkę (12 dzieci i reszta rodziny), że za kilka dolarów, ucieszona dała się
namówić na degustację.Rybka wielkości szprotki - smażona na głębokim tłuszczu - posolona nawet mi przeszła przez gardło ,ale pieczona papka z bananów polana ostrym sosem,
to nie moje klimaty.Choć w życiu trochę eksperymentowałem kulinarnie (smażone pasikoniki w Tajlandi-pycha)
Następnego dnia rano śniadanie i w drogę.Puktualnie zjawił się nasz opiekun a zarazem kierowca chyba Ali ale nie pamiętam więc przyjmijmy, że Ali.
Moja córka Vici i Ali.
Z tymi fotkami jest tak, że ja zajmuję się kamerą a cóka aparatem, no i dlatego ja mam pełną dokumentację na video (łącznie z lotem,hotelami,pokojami,itd..) a córka aparat wyjmuje
tylko wtedy gdy jej zdaniem jest coś interesującego.No i dlatego poprzednia relacja jest w formie plików video.Może jak się nauczę wklepywać filmiki coś ciekawego podeślę na razie
tylko fotki.
Typowy obrazek z afrykańskiej ulicy.
Wjazd do Parku Narodowego Lake Manyara, krajobrazy dość ciekawe, ale zwierzyny jakoś mało.Czuje pewien niedosyt.A może Ali nie jest tak wprawnym przewodnikiem.Na szczęście w kolejnych dniach moje przypuszczenia okazały się bardzo bezpodstawne - facet dał radę.Ale to później.Pierwsze jak zawsze pojawiły się małpy.
Następne były Marabuty (zbieżność nicku i tego ptaszka przypadkowa)Choć to faktycznie niezbyt mili padlinożercy.
Znacznie fajniej na obrysach nieco wyschniętego jeziora
prezentowały się nasze boćki...
Ukształtowanie terenu zmieniało się z każdym przejechanym kilometrem.Słowem robiło się bardziej afrykańsko.
Pieknie dzięki Ale tam tych boćków ..dużo ach !!! te baobaby , akacje , uwilabiam na nie patrzeć ! kwitesensja sawanny ! gratuluje córcia Wam się udała , śliczna dziewczyna
Fajne fotki , a hotel mniam !!! extra klimacik w barze !Marabut można było korzystać też z częsci La Gema ? bo cosik kojarzę że tam są 2 części w tym hotelu
Ps. świetny kombinezon
Dzięki.Faktycznie w tym hotelu są dwie częsci, ta druga to Diamond Star of the East, tam to dopiero jest wypas,wille z prywatnymi basenami, usługa własnego lokaja i oddzielna plaża.
My (tz.ja i małżonka - ta w tym śmiesznym kombinezonie), byliśmy zakwaterowani w suitach - bardzo fajne bungalowy, każdy złożony z dwóch suit, do tego wspólny duży przedpokój i
taras gdzie można było każdego ranka zamówić sowite śniadanie (nie żaden kontynental lecz do wyboru z karty dzień wcześniej).O umówionej godzine zjawiała się obsługa (kelner i
pani do pomocy),świeżutki biały obrósik, świeże kwiaty, sok z wyciśniętych pomarańczy - żyć nie umierać serwis mają na najwższym poziomie.Wszystko to na rozległym terenie cudnego ogrodu.To włoska sieć hotelowa, a w recepcji miła niespodzianka - Pani Monika z Polski - super babka.Wspomnę tylko, że pewnego razu siedząć na tarasie po śniadaniu, słońce (a ono w Afryce potrafi grzać) tak nagrzało nasze przyciemniane okno w bungalowie, że nagle pękło rozpryskując się na drobne kawałki.Szybki telefon do recepcji i jeszcze tego
samego dnia byliśmy przeprowadzeni do bungalowu obok, a w ramach rekąpęsaty wieczorem czekała na nas butelka zmrożonego szampana i kosz świeżych owoców oraz dwa karnety
do spa.To było w listopadzie 2012r.
W zeszłym roku, tym razem ja i córka,naszą afrykańską przygodę rozpoczeliśmy od 8 -dniowego safari w Tanzanii i potem tygodniowy pobyt na Zanzibarze.Wybór padł na hotel sąsiedni czyli Hideaway of Nungwi ze względu na plaże- jest na prawdę malownicza.Ten hotel to nowoczesny synonim luksusu - wielgachna junior suita - ogromny balkon (16m2) i olbrzymi ogród.Opcja oczywiście All - jedyne co trochę popsuło nam humor to pogoda, przez trzy dni lało prawie od rana do wieczora a byliśmy w sierpniu - to w sumie nie pora deszczowa, ale za to w kontynentalnej Tanzanii, na safari pogoda wymażona bez zaru lejącego się z nieba, ale przyjemnie ciepło, no i ta przyroda.Kto choć raz miał okazję to zobaczyć
na pewno marzy by tam kiedyś wrócić....
Kilka fotek z hotelu.Do relacji z safari musiał bym się trochę przygotować bo to strasznie dużo fotek, ale jak ktoś jest ciekawy to może...
Marabut21
Marabut ja jestem bardzo ciekawa i proszę o relację
Pięknie Marabut pięknie a pogoda malinowa u Ciebie na zdjęciach , ja zaś bedąc w Nungwi trafiłam pierwszy raz w życiu na długi i uprzykrzający życie wakacyjne deszcz , myślałam że się wścieknę ...dobrze że chcociaż bylo all bo w takim deszczu nie mając all inlusiva dopiero mozna by się zapłakać ! no chyba że ktoś książki czyta na urlopie no to ma zajęcie bez względu na pogodę ! trzy ostatnie dni urlopu to deszcze od rana do wieczora, Na szczęscie wczesniejszy pobyt 11 dni gdzie byliśmy na Kinegwa beach była cudowna pogoda lampa od rana do wieczora. Miałam w planie zejść całe to wybrzeże począwszy własnie od Kendwa beach i cudnego hotelu Hideaway w którym byłas z tym pięknym basenem z widokiem na ocean aż po Ras Nungwi hotel ,poszukiwaniu takich ładnych plaż i widoczków jak u Ciebie .Do Twojego hotelu udało mi się wejść na kilkanaście minut , aby mieć rozeznanie na przyszłość czy warto..się zatrzymać , bo jest jednak bardzo drogi, pamiętam że Twój hotel robił wrażenie ! Najlepszy na tym wybrzeżu. Chętnie poogladam fotki, jak masz gdzieś w necie zrzucone albo prowadzisz jakiegoś bloga to poprosze o adresik. A ta Wasza niespodzianka za tą szybę ehh supcio się zachowali , jak jak ja lubię takie niespodzianki i dopieszczenie wakacyjne Chętnie poogladam cudne chwile na safari jak tez Wasze lokum na sawannie w Tanzani
Droga Bebi i Julka2.Niestety z braku czasu nigdy nie blogowałem, ale teraz na tym forum stawiam pierwsze kroki i może Wam się spodoba moje odkrywaninie "czarnego lądu"
chociaż na fotkach jest on bardziej brunatno-czerwony niż czarny.
Zaczynając od początku.Ja i moja nastoletnia córka Victoria wylatywaliśmy z Frankfurtu liniami Condor do Kilimangaro.Podróż bardzo miła, gdyż czekałem do ostatniej chwili na jakąś
promocję i za dodatkowe 150 euro od osoby udało się kupić bilety w business klasie - a te nowe samoloty Condora naprawdę niczym nie ustępują innym przewożniką.Także pełen
wypas - szampan na powitanie,kocyki, poduszeczki, zestawy podrózne, kwiatek w wazoniku do posiłku, pięciodaniowe menu do wyboru z karty,porcelana i takie tam...Ale najważniesze
to te fotele - a właściwie łożka tak bym mógł zawsze poróżować choćby ze względu na moje gabaryty."no i się rozpisałem a prki się przypaliły"Po wylądowaniu szybki i sprawny
transport do naszej pierwszej lodge - Ilboru Safari Lodge niedaleko Arushy.Przyjemna atmosfera, zakwaterowanie w bungalowach przypominających ule,basen.Hotel prowadzony
przez sympatyczną holenderkę - goście głownie z Europy no i nagle rozdzwoniła się komórka z Polski, czy dotarliśmy cało bo w tym samym dniu zestrzelono samolot pasazerski nad
Ukrainą.Na szczęście my nie w tym kierunku -ulga ale ciarki przez chwilę były!Mieliśmy cały dzień pobytu (bo safari dopiero następnego dnia) więc po kilku drinkach włączyła mi się
"szwędaczka" i wyszliśmy poza hotel.Tam dopiero hard-cor, spotkaliśmy kobietę która na podwórku gotowała obiad dla rodzinny.Po krótkiej rozmowie, a właściwie wymienieniu
zwrotów grzecznościowych mojej córce tak zrobiło się smutno - bo kobieta miała do wykarmienia sporą grupkę (12 dzieci i reszta rodziny), że za kilka dolarów, ucieszona dała się
namówić na degustację.Rybka wielkości szprotki - smażona na głębokim tłuszczu - posolona nawet mi przeszła przez gardło ,ale pieczona papka z bananów polana ostrym sosem,
to nie moje klimaty.Choć w życiu trochę eksperymentowałem kulinarnie (smażone pasikoniki w Tajlandi-pycha)
Następnego dnia rano śniadanie i w drogę.Puktualnie zjawił się nasz opiekun a zarazem kierowca chyba Ali ale nie pamiętam więc przyjmijmy, że Ali.
Moja córka Vici i Ali.
Z tymi fotkami jest tak, że ja zajmuję się kamerą a cóka aparatem, no i dlatego ja mam pełną dokumentację na video (łącznie z lotem,hotelami,pokojami,itd..) a córka aparat wyjmuje
tylko wtedy gdy jej zdaniem jest coś interesującego.No i dlatego poprzednia relacja jest w formie plików video.Może jak się nauczę wklepywać filmiki coś ciekawego podeślę na razie
tylko fotki.
Typowy obrazek z afrykańskiej ulicy.
Wjazd do Parku Narodowego Lake Manyara, krajobrazy dość ciekawe, ale zwierzyny jakoś mało.Czuje pewien niedosyt.A może Ali nie jest tak wprawnym przewodnikiem.Na szczęście w kolejnych dniach moje przypuszczenia okazały się bardzo bezpodstawne - facet dał radę.Ale to później.Pierwsze jak zawsze pojawiły się małpy.
Następne były Marabuty (zbieżność nicku i tego ptaszka przypadkowa)Choć to faktycznie niezbyt mili padlinożercy.
Znacznie fajniej na obrysach nieco wyschniętego jeziora
prezentowały się nasze boćki...
Ukształtowanie terenu zmieniało się z każdym przejechanym kilometrem.Słowem robiło się bardziej afrykańsko.
i tak
Aż w końcu coś dużego blisko nas.
Marabut21
Marabut fajnie że piszesz Troche szkoda że nie zrobiłeś z tego odrębnej relacji
Wlasnie...taka relacja zasluguje na odrebne miejsce
http://www.followdreams.today/
https://www.facebook.com/followdreams.today/
Pomyślę o tym.Na razie na tym wątku.Jutro ciąg dalszy.I owiele ciekawsze fotki z Serengetii i Ngorongoro.
Fajnie,że ktoś w ogóle to czyta.
Marabut21
Załóż osobną relację, wtedy na pewno więcej osób będzie zainteresowanych
http://www.followdreams.today/
https://www.facebook.com/followdreams.today/
Pieknie dzięki Ale tam tych boćków ..dużo ach !!! te baobaby , akacje , uwilabiam na nie patrzeć ! kwitesensja sawanny ! gratuluje córcia Wam się udała , śliczna dziewczyna