--------------------

____________________

 

 

 



Mój czarny ląd - safari 2014

44 wpisów / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
Kolka
Obrazek użytkownika Kolka
Offline
Ostatnio: 8 lat 3 miesiące temu
Rejestracja: 09 wrz 2013

Zaraz się posikam z wrażenia Yahoo Marabut - ale mi niespodziankę zobiłeś tą mini relacją, a polowanie lwów Shok ale Wam się trafiło! Zazdroszcże...kurcze, jak strasznie Wam zazdroszczę! Smile 

Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...

karisss
Obrazek użytkownika karisss
Offline
Ostatnio: 4 lata 6 miesięcy temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

co za widoki Man in love

Mika
Obrazek użytkownika Mika
Offline
Ostatnio: 7 lat 5 miesięcy temu
Rejestracja: 19 mar 2014

Marabut, ja też mam wielką przyjemność z Twoich obrazków z safari z Tanzanii... super, że piszesz Biggrin Tutaj, wśród nas jest tyle Afryko-maniaków... Biggrin więc pisz, pisz i wstawiaj fotki Dance 4

Czekam niecierpliwie na cd. Angel a o Selous nie słyszałam... nie widziałam, tym bardziej nie mogę sie doczekać... Dla mnie Ngoro Ngoro + Serengeti to mega marzenie, a może jeszcze dojdzie do tego kolejne miejsce??

Marabut21
Obrazek użytkownika Marabut21
Offline
Ostatnio: 2 lata 8 miesięcy temu
Rejestracja: 12 lut 2015

Sorry, ale Afryka trochę musi poczekać aż dokończę relację z rejsu po Karaibach.

Troszkę cierpliwości.

Pozdrawiam.

Marabut21

Bea37
Obrazek użytkownika Bea37
Offline
Ostatnio: 9 miesięcy 1 tydzień temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Marabut, super zajawka. Musisz tu koniecznie na ten wątek wrócić i opisac ciąg dalszy.

Czy safari w Tanzani organizowałeś sobie sam?

Widze , że firma to Kibo. Godni polecenia?

Bea

Marabut21
Obrazek użytkownika Marabut21
Offline
Ostatnio: 2 lata 8 miesięcy temu
Rejestracja: 12 lut 2015

Witam wszystkich.Na początku klika wyjaśnień.To safari, które znalazło się w/w relacji trwało 6-dni, dlatego do jego organizacj wynajeliśmy biuro z Polski ( nauczeni

doświadczeniami z przed dwóch lat - więcej o tym w tej relacji z 2012r.)Chcieliśmy wszystko sprawdzić już w Polsce, żeby nie było przykrych niespodzianek, głownie

chodziło o campy i ich usytuowanie, tak czy tak w dwóch przypadkach zmieniłem na inne niż proponowane i nie żałuję.My zajeliśmy się tylko siatką połączeń lotniczych i

zakupem tychże biletów.Co do firmy, która prowadziła samo safari to zdaliśmy się na doświadczenie tego samego biura, gdyż goście korzystający z ich usług 95% byli

zadowoleni - My także.

Jeśli chodzi o Park Narodowy Selous - to jest to największy park w Tanzani (54 600 km2), leży na południowym-wschodzie Tanzani.My lecieliśmy na trzydniowe safari

niewielkim samolotem (max- 8-10 osób) z Zanzibaru  z międzylądowaniem w Dar es Salaam.W sumie po 4,5 godzinie byliśmy na miejscu.Nie muszę chyba opowiadać

jakie to przeżycie lądować takim samolocikiem w środku sawanny na trawiastym "lotnisku" - za dużo powiedziane! Obsługa sprawnie wyjeła bagaże ( max to chyba

15 kg na osobę), na trzy dni i tak za dużo. Cesna po zatankowaniu paliwa i przyjęciu na pokład gości odlatujących po chwili wzbiła się w powietrze.

Zostaliśmy "sami" w samym sercu Afryki. Pochwili bagaże załadowali na jeppa i wraz z dwójką starszych holendrów wyruszyliśmy na nasze pierwsze safari.Po pólgodzinnej

podróży docieramy do bram parku:

A tam taki widok...

Jak widać na zdjęciach samochody, nie należały do bardzo bezpiecznych (brak drzwi), ale za to były

bardzo wygodne i widokowo - super. Po paru chwilach nieśmiało pokazały sie pierwsze zwierzęta:

"Sympatyczny ptaszek"

Gazela

I zupełnie inny krajobraz jak w parkach położonych na zachodzie (bardzo dużo jezior, terenów

zalewowych i bagien) no i trochę inna roślinnoś.Jakieś takie palmowate na sawannie?

I jeszcze...

Następnie podjeżdżamy pod spore drzewo a tam taki oto widok i panika w oczach małżonki

(o holendrach nie wspomnę) , ale dwójka naszych kierowców uspokoiło całe towarzystwo tłu-

macząc, że to bezpieczne bo są po kolacji...

Może i trochę były senne, ale niecałe 2 m od takiego kotka w jeppie bez drzwi - można się spocić!

I jeszcze te spojrzenia - jak na schabowego w piątek...

Następnie nieco sympatyczniejsza pani...

Znalazł się jeden "żółtodziub"

Z kolei na tego osobnika nasza dwójka, już nieco rozluźnionych kierowców, wiechała by niemal

centralnie, gdyż zaczeli się rozglądać za ptaszkami, a tu prawie pod kołami on.Było hard.

Nawet impale zdziwione co te "głąby" robią?

Po kilku godzinnym safari, udajemy się w stonę campu a tu na naszej drodze rzeka Rufiji i przeprawa

na drugi brzeg.Na brzegu na łódkę oczekuje także ludność tubylcza, nie skora do fotografi...

Nagle na środku rzeki pojawia się łódka z dwójką turystów i ulga bo już myśleliśmy, że przeprawa

będzie odbywać się na czółnach, którymi przypłyneli tubylcy.

Na dziś tyle.Jutro relacja z safari na rzece i kilka fajnych fotek.

Cdn...

Marabut21

Kolka
Obrazek użytkownika Kolka
Offline
Ostatnio: 8 lat 3 miesiące temu
Rejestracja: 09 wrz 2013

Widziałam jak latały takie małe samolociki nad sawanną - ale im wtedy zazdrościłam Smile

Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...

Asia
Obrazek użytkownika Asia
Offline
Ostatnio: 7 lat 7 miesięcy temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Marabut21 :

.To safari, które znalazło się w/w relacji trwało 6-dni, dlatego do jego organizacj wynajeliśmy biuro z Polski ( nauczeni

doświadczeniami z przed dwóch lat - więcej o tym w tej relacji z 2012r.)Chcieliśmy wszystko sprawdzić już w Polsce, żeby nie było przykrych niespodzianek, głownie

chodziło o campy i ich usytuowanie, tak czy tak w dwóch przypadkach zmieniłem na inne niż proponowane i nie żałuję.My zajeliśmy się tylko siatką połączeń lotniczych i

zakupem tychże biletów.Co do firmy, która prowadziła samo safari to zdaliśmy się na doświadczenie tego samego biura, gdyż goście korzystający z ich usług 95% byli

zadowoleni - My także.

Marabut czy mógłbyś podać namiary na biuro, z którego korzystałeś? I jak to wyszło cenowo, oczywiście o ile to nie jest tajemnicą. Biggrin I z niecierpliwością czekam na cdn Biggrin

...nieważne gdzie, ważne z kim...

Mika
Obrazek użytkownika Mika
Offline
Ostatnio: 7 lat 5 miesięcy temu
Rejestracja: 19 mar 2014

Super Biggrin

Marabut21
Obrazek użytkownika Marabut21
Offline
Ostatnio: 2 lata 8 miesięcy temu
Rejestracja: 12 lut 2015

Ok.Ciąg dalszy safari w Tanzani - chociaż jestem trochę załamany po poranej lekturze relacji Fotografa z Malediwów - bo po zakończeniu tej opowieści miałem chęć umieścić

foto-relację z Malediwów - ale teraz zastanawiam się czy to ma jakiś sens.Gość po prostu wymiata.

Po przeprawie przez rzekę Rufiji ( która jak się dowiedziałem później jest największą rzeką Tanzani ) docieramy do obozu Selous Wilderness Camp.Louge tą wybraliśmy na

Zanzibarze po sprawdzeniu opini na Tripadrisor ,miała dobre opinie i polecał nam ją operator w biurze turystycznym w naszym hotelu.Wybraliśmy opcje soft + , czyli napoje

bezalkocholowe w cenie (niewielka dopłata, a pić się chce).Sam camp, coć niewątpliwie malowniczo położony nie prezentował się jakoś szczególnie.

Po powitaniu i koktajlu owocowym, zaprowadzono nas do namiotów, które prezentowały się tak..

a na zewnątrz tak...

Do tego prysznic na świeżym powietrzu, w sumie niby nie tak żle. Horror zaczał się po zmroku, a

ponieważ nasz namiot był najdalej odalony od recepcji, już samo tam dotarcie przez gęswinę drzew

i krzaków było wyzwaniem.Na szczęście zostawili nam latarki.Po kolacji ( jedzenie akurat - super),

wracamy do namiociku, małżonka próbuje opóścić moskitierę przy oknie, bo na zewnątrz pełno peł-

zającego i latającego robactwa w rozmiarze XXL.Nagle za  zrulowanej moskitiery wypada pająk

wilkości pomarańczy - oczywiście panika, teksty w stylu :"kochanie ja tu nie zostanę".Trudno trzeba

było zadzwonić do recepcji.Po chwili zjawił się ktoś z obsługi, popsikał wszystko do okoła jakimś

sprayam i tyle.Nie muszę mówić, ze małżonka taj nocy nie zmrużyła oka.Najlepsze jest to, że po

22 wyłączają prąd w całym obozie i zosaje tylko latarka, nawet wentylator nie chodzi co z kolei

bardzo mnie wkurzyło bo nie lubię spać w parnocie.

W nocy jakiś odgłosy tuż przy naszym namiocie, słowem noc jak z filmów grozy.Rano poranna

toaleta, a przy naszym prysznicu wydeptana w błocie - ścieżka z nietypowymi śladami, więc zagaduję

do gościa sprzątającego wokół namiotów - co to? A on ze stoickim spokojem odpowiada, że to

w nocy hipopotamy wyszły z rzeki na żer.Rewelacja, biorąc pod uwagę to, że to nie lwy czy krokodyle,

tylko właśnie hipopotany, rok - rocznie, zabijają najwięcej ludzi w Afryce.

Ok - ochłoneliśmy i po śniadaniu pierwsze safari na rzece, a po drodze takie widoki...

Nagle na drugim brzegu rzeki widzimy tubylca zażywającego kąpieli...

Salto i do wody...

Chyba chciał powiększyć statysykę o której wspominałem wcześniej, gdyż na horyzoncie pojawiły

się one...

Następinie udaliśmy się na brzeg, gdzie czekał na nas nasz środek transportu...

I do parku na safari...

Rodzinna fotka...

Kolejne kotki...

Typowy afrykański pejzaż...

I nieco minej typowy...

I znowu znajomi znad rzeki...

Trochę scen drastycznych...

Następnie dość rzadkie Kudu Wielkie...

Jedzimy dalej, aż tu nagle - pana w kole - na szczęście nasz kierowca był na to przygotowany,

szybka akcja, lewarek i koło wymienione, lecz gdy się tak krzątał wypatrzył w zaroślach coś takiego...

Okazało się, że to szkielet słonia i takie imponujące kości...

Ok. Wracamy do obozu bo pod wieczór jeszcze jedna atrakcja czyli safari na łódce wzdłuż rzeki.

A tam takie widoki...

I poleciał...

Pojawiły się też małpy...

Kolejna fotka rodzinna...

Niektórzy udali się na spacerek...

Powoli słońce zaczynało swój wieczorny spektakl...

Nagle nasz - niby doświadczony - "kapitan" podpłynoł bliżej tego osobnika, a ten nie zadowolony

z tego faktu (hipopotany to zwierzęta stadne, które bronią swego terytorium i mini haramów),

zaczął szarże na naszą łódkę - na dodatek zgasnał nam silnik - sekundy grozy i w ostatniej

chwili odpalamy i w długą!!!

Nawet nie chcę myśleć, co by się stało, gdyby ten kolos przewrócił naszą łupinę...

A słoneczko swoje...

I swoje...

Takiego zachodu jak wtedy dawno nie pamiętam...

Niektórym najwyrażniej zachciało się spać...

Ostatnie ujęcia i wracamy do obozu...

I po spektaklu...

Nazajutrz po śniadaniu, z głową pełną wrażeń, wracamy na lotnisko by wrócić na Zanzibar, a za

oknami takie pożegnalne widoczki...

Mimo wszystko fajnie było by tu wrócić - na "naszą rzekę pełną przygód"

Koniec....

Marabut21

Strony

Wyszukaj w trip4cheap