Szybkie rozpakowanie manatek.....mchm i co tu robić ...pierwszy dzień miał iść na rozkurz, ale jakoś majaczą mi się po głowie Magiczne Fontanny wieczorem, ale do wieczora daleko na razie idziemy rozejrzeć sie po okolicy......widzimy drogowskaz ( jak sie potem okazało to nie był drogowskaz dla pieszych, tylko dla zmotoryzowanych) z kierunkiem na Park Montjuick
no to idziemy, idziemy, idziemy ........bez mapy , bez konkretnego celu.......no nie chyba na dzisiaj wystarczy........tu będą fotki ........niedługo
Już są nasz pierwszy spacer po okolicy
takich sklepów z instrumentami, było wyjątkowo dużo
Ja w brylach
i mój ulubiony budynek
i nasze Mercado ...niestety w remoncie, ale po ...będzie piękne
Wieczorem wynajdujemy jeszcze fajniejszą knajpkę zamawiamy talerz muszli, empanadas, dwa pieczone łokietki wieprzowe z pieczonymi ziemniaczkami i butelkę czerwonego wina polecanego przez Wojtka Rioja Crianza, a i jedno tiramisu...rachunek 18 euro .....no takie ceny to my lubimy, obsługuje dwóch sympatycznych.....o narodowosci się nie wypowiem, którzy kazdemu kto wchodzi po kolei głosno obwieszczają co można zjeść, najlepsze jest to że zamówilismy muszle, empanadas i dwie lampki wina, a wszystko inne trafiło na zasadzie o jakie to ładne........i to wszystko inne ładne również wyladowało na naszym stoliku.....knajpa ogólnie wogole nie turystyczna......wyszliśmy z pełnymi brzuchami, no i po tej butelce , zamiast kieliszku czerwonego wina, uznajemy że magiczne fontanny to kiedy indziej bo dzisiaj sobota, to będzie duuuzo ludzi i kiedy indziej....wracamy do studia ustalamy plan na następny dzień i ........koniec dnia pierwszego
Rano ciężko się wstaje, słoneczka też nie widać....buuuuu sobota pochmurna, ale w poniedziałek miało być słonko i co? lecę do okna i juz rozumiem budynki stoją tak blisko siebie że żeby zobaczyć jaka jest pogoda trzeba wysoko zadzierac głowę......Waldi idzie po zakupy....w okolicy mamy mnóstwo małych sklepików prowadzonych przez .......wszystkich
wszystko w zasięgu 2 minutowego spaceru.....śniadanko i wybywamy... w odległości 3 minut mamy stację metra Sant Antonio.....po obejrzeniu planu metra postanawiamy że bedziemy przemieszczać sie metrem, rezygnujemy z jazdy autobusem turystycznym.....uważamy że tak byłoby za łatwo. Poruszanie się za pomocą metra jest dziecinnie łatwe, i naprawdę Barcelona jest świetnie skomunikowana ......tyle że znów na dzień dobry popełniam błąd....ale o tym za chwilę, postanawiamy kupic bilety T-10 czyli te które pozwalaja na 10-krotne przekroczenie bramki do metra, i co ważne jeśli przesiadasz się z jednej linii na drugą, to juz nigdzie drugi raz nie ma konieczności kasowania biletu, my tak ostro jeżdziliśmy metrem że na cały pobyt zuzyliśmy po 2 takie bilety cena jednego biletu 9,80 euro.... sposób zakupu tez dziecinnie prosty , tyle ze ja sie pospieszyłam i kupujac "plusem" dodałam do 1 sztuki 2-ga tak mi sie przynajmniej wydawało, a okazało się że tu bilety kupuje sie pojedyńczo, a naciśnięcie plusa spowodowało podwojenie kwoty do zapłaty i okreslenie ZONA 2 ...do dziś nie wiem gdzie była ta druga strefa i co to oznaczało,.....tyle że następne 10 euro wyrzucone. w błoto , a co ciekawe przy zakupie biletów na kolejkę do wjazdu na górę Montjuick właśnie poprzez naciśnięcie plusa dodawało się poządana liczbe biletów wjazdu.
Metrem (nasza linia była fioletowa) dojeżdżamy do stacji Paral-lel.....tu znaki prowadzą nas do kolejki zwanej "funikularem" gdzie w ramach biletu na metro wjeżdżamy pod górę kolejką podobna do tej która jezdzi na gubalówkę tyle ze porusza sie w tunelu...tu do kasy zeby kupić bilet wjazdu na Wzgórze Montjuick , my kupujemy w jedna stronę, bo z powrotem uruchamiamy nogi cena wjazdu około 7 euro .....zdjęcia bedą jadąć kolejką ukazuje sie naszym oczom przepiękna panorama Barcelony....pogoda piekna to i widoczność rewelacyjnea....ech jest pięknie.....(zdjęcia niedługo)...............już sa
widoki z kolejki
po wjeżdzie kierujemy się do Castell de Montjuick.......na razie takie widoczki
Pumcia, baaardzo ciekawie piszesz....Fajnie ,ze pokazujesz port....ja ostatni raz dotarlam do Barcelony własnie od strony morza i bardzo mi sie ten widoczek podobal. Plynelam rejsikiem z Genuii i w drodze powrotnej wysiadłam 1 dzień wczesniej tj własnie w Barcelonie...no ale ciekawa teraz jestem twoich przygód..
Na piano nie graliśmy za to Waldi...jednego wieczora wyśpiewywał mi Fado.....nagrałam go nawet.....no posikać sie można
Nie wiem co robić bo mam czas na pisanie , ale fotek mało, to może potem pouzupełniam relację zdjęciami
Improwizuj
No i ja w koncu dotarlam posuncie sie troszke
Pumcia pisz, pisz fotki pozniej dodasz
Szybkie rozpakowanie manatek.....mchm i co tu robić ...pierwszy dzień miał iść na rozkurz, ale jakoś majaczą mi się po głowie Magiczne Fontanny wieczorem, ale do wieczora daleko na razie idziemy rozejrzeć sie po okolicy......widzimy drogowskaz ( jak sie potem okazało to nie był drogowskaz dla pieszych, tylko dla zmotoryzowanych) z kierunkiem na Park Montjuick
no to idziemy, idziemy, idziemy ........bez mapy , bez konkretnego celu.......no nie chyba na dzisiaj wystarczy........tu będą fotki ........niedługo
Już są nasz pierwszy spacer po okolicy
takich sklepów z instrumentami, było wyjątkowo dużo
Ja w brylach
i mój ulubiony budynek
i nasze Mercado ...niestety w remoncie, ale po ...będzie piękne
Wieczorem wynajdujemy jeszcze fajniejszą knajpkę zamawiamy talerz muszli, empanadas, dwa pieczone łokietki wieprzowe z pieczonymi ziemniaczkami i butelkę czerwonego wina polecanego przez Wojtka Rioja Crianza, a i jedno tiramisu...rachunek 18 euro .....no takie ceny to my lubimy, obsługuje dwóch sympatycznych.....o narodowosci się nie wypowiem, którzy kazdemu kto wchodzi po kolei głosno obwieszczają co można zjeść, najlepsze jest to że zamówilismy muszle, empanadas i dwie lampki wina, a wszystko inne trafiło na zasadzie o jakie to ładne........i to wszystko inne ładne również wyladowało na naszym stoliku.....knajpa ogólnie wogole nie turystyczna......wyszliśmy z pełnymi brzuchami, no i po tej butelce , zamiast kieliszku czerwonego wina, uznajemy że magiczne fontanny to kiedy indziej bo dzisiaj sobota, to będzie duuuzo ludzi i kiedy indziej....wracamy do studia ustalamy plan na następny dzień i ........koniec dnia pierwszego
nasza pierwsza kolacja
Melduje sie .....dobrze,ze poki co tak mało napisane......będę teraz na bieżaco...uffff
Dzień drugi
Rano ciężko się wstaje, słoneczka też nie widać....buuuuu sobota pochmurna, ale w poniedziałek miało być słonko i co? lecę do okna i juz rozumiem budynki stoją tak blisko siebie że żeby zobaczyć jaka jest pogoda trzeba wysoko zadzierac głowę......Waldi idzie po zakupy....w okolicy mamy mnóstwo małych sklepików prowadzonych przez .......wszystkich
wszystko w zasięgu 2 minutowego spaceru.....śniadanko i wybywamy... w odległości 3 minut mamy stację metra Sant Antonio.....po obejrzeniu planu metra postanawiamy że bedziemy przemieszczać sie metrem, rezygnujemy z jazdy autobusem turystycznym.....uważamy że tak byłoby za łatwo. Poruszanie się za pomocą metra jest dziecinnie łatwe, i naprawdę Barcelona jest świetnie skomunikowana ......tyle że znów na dzień dobry popełniam błąd....ale o tym za chwilę, postanawiamy kupic bilety T-10 czyli te które pozwalaja na 10-krotne przekroczenie bramki do metra, i co ważne jeśli przesiadasz się z jednej linii na drugą, to juz nigdzie drugi raz nie ma konieczności kasowania biletu, my tak ostro jeżdziliśmy metrem że na cały pobyt zuzyliśmy po 2 takie bilety cena jednego biletu 9,80 euro.... sposób zakupu tez dziecinnie prosty , tyle ze ja sie pospieszyłam i kupujac "plusem" dodałam do 1 sztuki 2-ga tak mi sie przynajmniej wydawało, a okazało się że tu bilety kupuje sie pojedyńczo, a naciśnięcie plusa spowodowało podwojenie kwoty do zapłaty i okreslenie ZONA 2 ...do dziś nie wiem gdzie była ta druga strefa i co to oznaczało,.....tyle że następne 10 euro wyrzucone. w błoto , a co ciekawe przy zakupie biletów na kolejkę do wjazdu na górę Montjuick właśnie poprzez naciśnięcie plusa dodawało się poządana liczbe biletów wjazdu.
Metrem (nasza linia była fioletowa) dojeżdżamy do stacji Paral-lel.....tu znaki prowadzą nas do kolejki zwanej "funikularem" gdzie w ramach biletu na metro wjeżdżamy pod górę kolejką podobna do tej która jezdzi na gubalówkę tyle ze porusza sie w tunelu...tu do kasy zeby kupić bilet wjazdu na Wzgórze Montjuick , my kupujemy w jedna stronę, bo z powrotem uruchamiamy nogi cena wjazdu około 7 euro .....zdjęcia bedą jadąć kolejką ukazuje sie naszym oczom przepiękna panorama Barcelony....pogoda piekna to i widoczność rewelacyjnea....ech jest pięknie.....(zdjęcia niedługo)...............już sa
widoki z kolejki
po wjeżdzie kierujemy się do Castell de Montjuick.......na razie takie widoczki
widok na port w Barcelonie
i wspomniany Castel
strzał w kolano......
Jeszcze raz widpk na nadbrzeże
Jeszcze zielone mandarynki
Obchodzimy cały zamek dookoła, przysiadamy na chwilę....a tu dwoch czajacych sie na kazdy okruch opryszków
i pomalutku kierujemy sie do ogrodów Montjuick
Tu kępa swojskiego krzaku kopru......pachnacego anyżkiem
tancerka Flamenco
kurs tanca
Pumcia, baaardzo ciekawie piszesz....Fajnie ,ze pokazujesz port....ja ostatni raz dotarlam do Barcelony własnie od strony morza i bardzo mi sie ten widoczek podobal. Plynelam rejsikiem z Genuii i w drodze powrotnej wysiadłam 1 dzień wczesniej tj własnie w Barcelonie...no ale ciekawa teraz jestem twoich przygód..
No trip no life
Zdjęcia uzupełnione.....