Jesteś tutaj
Jesteś tutaj
no i juz niestety po wróciłam tydzień temu, a ja sie czuję jakbym juz z miesiąc w domu siedziała. Nasza podróż obejmowała dwa kraje
Indonezję czyli Bali i Malezję czyli Kuala Lumpur i mini raj wyspę Redang, udało nam sie jeszcze na chwilę dosłownie rzucić okiem na małe malezyjskie miasteczki Kuala Terangganu. Poniewaz podział relacji na "balijską" i malezyjską ułatwi poszukiwanie informacji , postanowiłam podzielić swoją podróż ....
No to ruszamy
Cały plan przedstawiał się następująco
19 maj wylot do Kuala Lumpur..... linie Qatar Airways
20 maj wylot do Denpadar na Bali - linie Air Asia
20-24 maj - 4 noce w Sidemen (gdzie psy dupkami szczekają
24-27 maj - 3 noce w Ubud
27-29 maj - 2 noce w Kuala Lumpur
29 maj- 5 czerwca - 7 nocy na wyspie Redang lot liniami Firefly plus prom na wyspę
5/6 czerwca powrót do Warszawy
wszystkie loty planowo ...no moze oprócz powrotu liniami Firefly ...powod opóżnienia nieznany....wszystkie linie były opóźnione również Malindo i Air Asia, ale na samolot zdążyliśmy *girl_witcw dniu wylotu towarzyszy nam piękna , słoneczna pogoda, zadnych niespodzianek na trasie, oprócz tego ze z powdu nadmiernej prędkości W.....zamiast na Warszawę skręca na Poznan i super..... włos mi się zjeżył na głowie, bo kto wie gdzie i za ile km bedzie jakikolwiek zjazd..... zawał był blisko, zawsze istniała możliwość ze dopiero w Poznaniu okazało sie ze "tylko" jakies 40km w jedną i 40km z powrotem ...... ale uffff oprócz tego ze jeszcze przejechalismy skret w Al.Krakowską i wtłoczyliśmy się do zapchanej porannie Warszawy.... to juz byl szczególik..... ale uFFFF udało się zdążyliśmy, bagaz nadany, w zasadzie zaraz był boarding .... no to jestesmy w molocie i mkniemy ku naszej przygodzie.
Samolot pusty, ja przezornie porezerwowałam miejsca przy przejsciu ...okazuje się ze mamy dla siebie pusty rząd...czyli 3 miejsca moje.... no to 5 godzin do Doha szybko zleci...... LECIMY
Pierwsza!!!
Druga !!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Przynajmniej słońce jest zawsze za darmo ...
http://pieczatki-w-paszporcie.blogspot.com/
https://www.youtube.com/channel/UCf99mvhfOem4kTfGH5qBOGQ?sub_confirmation=1/
ja już jestem....gdzie reszta czarownic....z miotłami..... .... i czrnoksięzników .........
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
Za oknem całkiem, całkiem widoczki....
ksiązka, herbatka , woda..... i czas szybko zleciał
Momi, my juz tu pół godziny siedzimy, gdzie byłaś ??
Przynajmniej słońce jest zawsze za darmo ...
http://pieczatki-w-paszporcie.blogspot.com/
https://www.youtube.com/channel/UCf99mvhfOem4kTfGH5qBOGQ?sub_confirmation=1/
Hurrra! Puma jedzie z Bali i Redangiem.
No ciekawam wielce, zwłaszcza że Taaras też mam zaklepany
O naczelne czarownice juz są witam , witam.... miotły rozumiem dobrze naoliwione macie .....
Lądowanie w Doha jak po maśle... ostatnio lądowałam jeszcze na starym terminalu ale przyznam ze nowy chociaż o niebooooo lepszy, to szału ogólnie nie ma
czy ktos moze wie dlaczego najwiekszą "ozdobą" tego lotniska jest wielki żółty misiek, bo dla mnie to niespodzianka, no i psychodeliczne zjeżdżalnie dla dzieci, na których gdybym była dzieckiem raczej bym sie bała zjechac
znalazł tez sie osiołek
Czas tranzytu to około 3 godzin, rozgladam się po hali oczekujących na boarding i mam cichą nadzieję ze moze samolot nie bedzie załadowany do ostatniego miejsca
Moje nadzieje okazały sie płonne , bowiem nagle dobija duuuza zorganizowana grupa malezyjczyków, wracających z pielgrzymki do Medyny...wszyscy w jednakowych strojach, rozpiętosc wiekowa od lat 18 do pewnie i 70 albo więcej....i okazuje się ze w ogonie tam gdzie mamy zarezerwowane miejsca jestaesmy tylko my i oni, niestety samolot załadowany do przedostatniego miejsca, przedostatniego bo jedune wolne było koło mnie....pod oknem juz miałam towarzyszkę podróży. Przyznam ze fajni to byli współpasazerowie, bardzo spokojni, czysci, zero problemów, nikt ale to praktycznie nikt z nich podczas lotu ani raz nie wstał ze swojego fotela...... takze było cicho i spokojnie
Zrobiłam jakies fotki, jakosc okrooopna ale nie mogłam, nie umiałam im przystawiac aparatu do twarzy te fotki tylko pogladowo
Lot zleciał znośnie..... lądowanie w Kuala Lumpur planowo.....
Witaj Indy.... o to postaram Ci się jak najwięcej o hotelu opowiedziec i może podpowiedziec jak się zmienia pokój na lepszy...ale to ciiiiii potem *girl_devil*
kierujemy sie po odbiór bagazu, kierujemy się znakami nagle stop, znaki zniknęły, ludzie sie rozeszli o kurcze gdzie tu dalej? wybaczcie zdjęć nie mam nie miałam do tego głowy, chwilę kręcimy sie w kółko i juz wiemy, trzeba wsiąśc w kolejkę która dowozi do hali gdzie odbiera się bagaz, no przyznam ze takiego rozwiązania jeszcze nie widziałam . Wsiada się i wysiada na koncu. Odprawa paszportowa tez nieco inna, w Tajlandii robią nam zdjęcie, tu przykładamy palce i dokouje sie scan naszych linii papilarnych. No to zostajemy wpuszczeni Malezjo witaj
Jak zwykle chwila niepokoju czy walizki przyleciały z nami, czy sa w całości..... ufff są . No to teraz musimy znależć kolejkę która dowiezie nas na inny terminal KLIA2 skąd odlatuja samoloty tanich linii lotniczych...my lecimy Air Asią KLIA to wielkie lotnisko ma nawet własne "centrum handlowe". Dostajemy się na nie szybkim pociągiem KLIA (nie express bo ten jedzie do centrum Kuala Lumpur) bilet 2 RM.... stacja na ostatnim dolnym poziomie lotniska , polecam zjechac winda no bo bagaze wiadomo. na lotnisku dośc duzy haos do okienek Air Asi długie kolejki aby nadac bagaz, i nigdzie informacji która kolejka obsługuje jaki lot, najlepiej podejsc z boku pokazac Boarding Pass i przy odrobinie szczęscia skierują nas do odpowiedniej. Tu wyjatkowo ważyli nasz bagaz podręczny, walizki nadane, trzeba coś zjesc i wypić
Miłe powitanie
No i trzeba się oswoic z cenami nieco innymi niz u nas czy w Tajlandii mały Tiger około 13 zł
Niektórzy juz spią.....do odlotu mamy duuuzo czasu prawie 5 godzin
Lot spokojny.... zreszta większą częsć lotu przespałam, lot około 3 godzin, lądujemy i wypatrujemy tabliczki z naszymi nazwiskami, transport hotelowy , poniewaz lądujemy juz w ciemnościach, a hotel mamy w Sidemenie, to żeby uniknąc zbednych perturbacji zamówiłam transport z hotelu , koszt 40 USD ale jest to dosć daleko. Ledwo żywi docieramy do hotelu, a własciwie hoteliku, bo to prawdziwe maleństwo, chyba z 6 albo 8 domków. Nasz Kenyeri Lodge ustawiony jest w pierwszym rzedzie z jak się rano przekonam pięknym widokiem na pola ryżowe i........ Beskid Niski . Pierwsze co mnie po wejsciu do domku uderza to to ze wszystkie tarasy, drzwi są na oscież otwarte, a domek jest tak zatopiony w zieleni ze nawet mu zdjęcia z zewnątrz nie mogłam zrobic...... przestraszona pytam czy nie ma tu węży ze tak to wszystko otwarte pan zdziwiony odpowiada mi że NIE......a moskito......tez Nie...... no i jak tu nie uwierzyc
Temperatura tez zupełnie inna niz ta do której jestem przyzwyczajona w tej strefie klimatycznej, jest normalnie rześko, w domku nie ma klimatyzacji, jest tylko wiatrak, którego ani raz nie uruchamialiśmy, odkryta łazienka, no jest CUDNIEEEE jestem słowem.
i nasz widoczek po obudzeniu