To kiedyś i do Twojej Madery może zasiądę Apisku. Ja wiem że to piękna wyspa, bardzo moich Rodziców namawiałam na ten kierunek, mnie tez kusi, ale dotąd nie udało się. Kto wie?? Może znowu bileciki się kiedyś trafią + mały urlopik i wtedy zapewne zasiądę do Twojej relacji, bo tak to ciężko... na bieżąco ledwo ogarniam tyle fajnych wątków...
A następnie wjeżdżamy do miasteczka położonego na najbardziej wysuniętych na wschód krańcach wyspy – Nordeste. To malutka mieścina licząca niespełna 800 mieszkańców, taka cicha, spokojna, wyludniona, jak wiekszość w tej okolicy.
Nawet knajpek tu jak na lekarstwo, pewnie biznes się nie opłaca, bo niewielu turystów tu dociera.
Centrum można obejść w kilka minut. Nic tu nie powala na kolana, ale jest i kościół i ratusz, kilka domków w typowej tutajszej architekturze i znowu most wzniesiony na łukowych podporach.
Ale najcenniejszym skarbem miasteczka są okoliczne widoki, na szczęście jeszcze niezbyt rozreklamowane.
Po wyjechaniu z Nordeste znowu punkt widokowy.
Z wysokiego klifu porośniętego różnego rodzaju roślinnością z kwiatami włącznie rozpościera się szeroka panorama na ocean. A pod nami na niewielkim cypelku widać latarnię morską Farol do Arnel ostrzegającą niegdyś w nocy żeglarzy o zbliżającym się skalistym wybrzeżu...No i czy to nie było bardziej romantyczne niż współczesne radary....
Biała latarnia morska, z czerwonym dachem na tle oceanu, pośród zieleni.
Teraz odbijamy od morza wjeżdżając w rejony górskie.
Tu jeszcze azalie są w pełnym kwieciu, gdyż jest znacznie chłodniej.
Najwyższym szczytem wyspy jest wznoszący się tutaj na wysokość 1105 m Pico da Vera. Oczywiście nie ma szans dotrzeć w jego pobliże bez samochodu terenowego, droga jest bardzo wąska, kamienista, a oprócz tego głębokie wyrwy, którymi woda spływa z gór w czasie ulew . Nie ryzykujemy dalszej jazdy. Jakoś nie doczytałam, że będzie tak trudno...A zatem wycofujemy się i szczęśliwie wracamy do głównej szosy. W sumie dobrze robimy, gdyż nad najwyższą górą zalegają chmury...
Ale mamy kierunek alternatywny!!!!
Wycofujemy się z tej karkołomnej trasy i podążamy w kierunku pobliskiego niższego pasma górskiego Serra da Tronqueira.
I tutaj długo naszych szanownych cześci ciała służących nie tylko do siedzenia, autem nie powieziemy.Ale piechotką z chęcią ruszamy w góry....
Początkowo jest jeszcze egzotycznie tropikalna zieleń, ale w miarę wchodzenia w wyższe partie szata roślinna staje się zupełnie inna.
Aż dziw bierze, jak widoczne są tu zróżnicowane strefy roślinne !!!!Począwszy od podzwrotnikowego lasu deszczowego, poprzez las liściasto-iglasty, a skończywszy na karłowatych krzewach i trawach...
Nieco wyżej ma już żadnych egzotycznych palm, cykasów, a nawet gigantycznych paproci, są zwyczajne iglaste drzewa poprzeplatane liściastymi. No, może przesadzam, że takie znów zwyczajne, bo u nas takich się nie uświadczy. Te iglaste to głównie cedry i świerki, a liściaste to laurosilva, czyli zimozielone z rodziny wawrzynów o niedużych błyszczących listkach.
A jeszcze wyżej coraz więcej głazów i niskich roślinek...
W tym jedynym miejscu jest naturalna azorska roślinność ,taka sama jaką zastali na wyspie pierwsi osadnicy kilkaset lat temu. Takimi gęstymi lasami pokryta była niemal cała wyspa. A że Portugalczycy to naród żeglarski, potrzeba im było dużo drewna do budowy swych żaglowców, które dopływały do prawie wszystkich zakątków globu. Zaczęło się więc masowe wycinanie lasów, również żeby zyskać tereny pod uprawy. Dobrze, że chociaż nieduży skrawek w wyższych partiach gór został w nietkniętym stanie.....
Żeglarzom i odkrywcom nowych terytoriów trzeba jednak przyznać, że nie tylko niszczyli, ale i wzbogacali lokalną florę. Zdecydowana większość tutejszych drzew, krzewów czy kwiatów pochodzi z zupełnie innych rejonów świata.
Ale jakoś się tu zaaklimatyzowały i dobrze im tutaj. Z mojego punktu widzenia – jako wielkiej miłośniczki roślinek – muszę stwierdzić, że te zaimportowane są nawet ładniejsze i czynią wyspę bardziej egzotyczną... A poza tym doskonale wtopiły się w tutejszy krajobraz.
Ścieżka wiedzie przez dość ponury las, tym bardziej, że im wyżej się wspinamy, tym więcej pojawia się chmur. W pewnym momencie droga się rozdwaja, jedna prowadzi dalej w góry, a druga stromym wąwozem w dół.
Na całym zboczu po obu stronach drogi rosną poziomki. To robimy sobie owocowy lanczyk na łonie natury.
Na wschodnim wybrzeżu mam upatrzony punkt widokowy Ponta da Madrugada, który koniecznie chcę zobaczyć.
Wreszcie jest kierunkowskaz!!!
Napis zrobiony oczywiscie z azulejos!
Jak się okaże jest to dla mnie najpiękniejszy punkt widokowy na wyspie.
Tak w ogóle wschodnie wybrzeże jest najbardziej górzyste, dzikie, mało zamieszkane. Jest tu mało wiosek i osiedli, chyba z tego powodu, że dopiero niedawno dotarła do tej części wyspy porządna szosa. Turystów takze nie widać!!!!
Ale mnie się w tym rejonie zdecydowanie najbardziej podoba i gdybym kiedyś w przyszłości jeszcze raz odwiedziła Sao Miguel – z pewnością spędziłabym tu więcej czasu...
Najpierw spory parking, potem droga prowadząca na stromy klif, a tuż obok pole piknikowe z toaletami, grillami, stolikami. Wybudowano specjalny podest, z którego jest fantastyczny widok na ocean i klify.
To samo ujęcie klifu w towarzystwie różnych kwiatów!!!!
Ktoś tu czeka na resztki z grilla.
Jest tu tak cicho i spokojnie, siedzimy przez dłuższy czas w zadumie podziwiając widoki...
Wokół mnóstwo kwiatów, krzewów.
Po stromym zboczu biegnie wąska ścieżka w dół ku morzu.
Schodzimy nią kawałek i przysiadamy na kamiennej ławeczce. Pachnie świeżo skoszona trawa, od oceanu zawiewa lekka bryza.
Przenosimy się na trawę i momentalnie zapadamy w 40-minutową drzemkę. Dała nam trochę w kość górska wedrówka, dopiero to czujemy w tym idyllicznym miejscu....
Mąż się budzi pierwszy, bo już go ssie w żołądku z głodu. Jednak poziomkowy lancz – to nie dla niego.
Mika, lewady to moja miłość!!!!
Przeczytaj moją relację o Maderze, tam dużo miejsca poświęciłam lewadom.
Mariola
To kiedyś i do Twojej Madery może zasiądę Apisku. Ja wiem że to piękna wyspa, bardzo moich Rodziców namawiałam na ten kierunek, mnie tez kusi, ale dotąd nie udało się. Kto wie?? Może znowu bileciki się kiedyś trafią + mały urlopik i wtedy zapewne zasiądę do Twojej relacji, bo tak to ciężko... na bieżąco ledwo ogarniam tyle fajnych wątków...
Apiski,
Relacja bajkowa, śliczne fotki. Azorki są przepiękne.
Mika, bardzo polecam obie wysepki.
Andrew, dzięki. A co z twoją relacyjką? Pewnie nie masz czasu na pisanie?
Mariola
Odwiedzamy kilka kolejnych punktów widokowych
A następnie wjeżdżamy do miasteczka położonego na najbardziej wysuniętych na wschód krańcach wyspy – Nordeste. To malutka mieścina licząca niespełna 800 mieszkańców, taka cicha, spokojna, wyludniona, jak wiekszość w tej okolicy.
Nawet knajpek tu jak na lekarstwo, pewnie biznes się nie opłaca, bo niewielu turystów tu dociera.
Centrum można obejść w kilka minut. Nic tu nie powala na kolana, ale jest i kościół i ratusz, kilka domków w typowej tutajszej architekturze i znowu most wzniesiony na łukowych podporach.
Ale najcenniejszym skarbem miasteczka są okoliczne widoki, na szczęście jeszcze niezbyt rozreklamowane.
Po wyjechaniu z Nordeste znowu punkt widokowy.
Z wysokiego klifu porośniętego różnego rodzaju roślinnością z kwiatami włącznie rozpościera się szeroka panorama na ocean. A pod nami na niewielkim cypelku widać latarnię morską Farol do Arnel ostrzegającą niegdyś w nocy żeglarzy o zbliżającym się skalistym wybrzeżu...No i czy to nie było bardziej romantyczne niż współczesne radary....
Biała latarnia morska, z czerwonym dachem na tle oceanu, pośród zieleni.
Mariola
Teraz odbijamy od morza wjeżdżając w rejony górskie.
Tu jeszcze azalie są w pełnym kwieciu, gdyż jest znacznie chłodniej.
Najwyższym szczytem wyspy jest wznoszący się tutaj na wysokość 1105 m Pico da Vera. Oczywiście nie ma szans dotrzeć w jego pobliże bez samochodu terenowego, droga jest bardzo wąska, kamienista, a oprócz tego głębokie wyrwy, którymi woda spływa z gór w czasie ulew . Nie ryzykujemy dalszej jazdy. Jakoś nie doczytałam, że będzie tak trudno...A zatem wycofujemy się i szczęśliwie wracamy do głównej szosy. W sumie dobrze robimy, gdyż nad najwyższą górą zalegają chmury...
Ale mamy kierunek alternatywny!!!!
Wycofujemy się z tej karkołomnej trasy i podążamy w kierunku pobliskiego niższego pasma górskiego Serra da Tronqueira.
I tutaj długo naszych szanownych cześci ciała służących nie tylko do siedzenia, autem nie powieziemy.Ale piechotką z chęcią ruszamy w góry....
Początkowo jest jeszcze egzotycznie tropikalna zieleń, ale w miarę wchodzenia w wyższe partie szata roślinna staje się zupełnie inna.
Aż dziw bierze, jak widoczne są tu zróżnicowane strefy roślinne !!!!Począwszy od podzwrotnikowego lasu deszczowego, poprzez las liściasto-iglasty, a skończywszy na karłowatych krzewach i trawach...
Nieco wyżej ma już żadnych egzotycznych palm, cykasów, a nawet gigantycznych paproci, są zwyczajne iglaste drzewa poprzeplatane liściastymi. No, może przesadzam, że takie znów zwyczajne, bo u nas takich się nie uświadczy. Te iglaste to głównie cedry i świerki, a liściaste to laurosilva, czyli zimozielone z rodziny wawrzynów o niedużych błyszczących listkach.
A jeszcze wyżej coraz więcej głazów i niskich roślinek...
W tym jedynym miejscu jest naturalna azorska roślinność ,taka sama jaką zastali na wyspie pierwsi osadnicy kilkaset lat temu. Takimi gęstymi lasami pokryta była niemal cała wyspa. A że Portugalczycy to naród żeglarski, potrzeba im było dużo drewna do budowy swych żaglowców, które dopływały do prawie wszystkich zakątków globu. Zaczęło się więc masowe wycinanie lasów, również żeby zyskać tereny pod uprawy. Dobrze, że chociaż nieduży skrawek w wyższych partiach gór został w nietkniętym stanie.....
Żeglarzom i odkrywcom nowych terytoriów trzeba jednak przyznać, że nie tylko niszczyli, ale i wzbogacali lokalną florę. Zdecydowana większość tutejszych drzew, krzewów czy kwiatów pochodzi z zupełnie innych rejonów świata.
Ale jakoś się tu zaaklimatyzowały i dobrze im tutaj. Z mojego punktu widzenia – jako wielkiej miłośniczki roślinek – muszę stwierdzić, że te zaimportowane są nawet ładniejsze i czynią wyspę bardziej egzotyczną... A poza tym doskonale wtopiły się w tutejszy krajobraz.
Ścieżka wiedzie przez dość ponury las, tym bardziej, że im wyżej się wspinamy, tym więcej pojawia się chmur. W pewnym momencie droga się rozdwaja, jedna prowadzi dalej w góry, a druga stromym wąwozem w dół.
Na całym zboczu po obu stronach drogi rosną poziomki. To robimy sobie owocowy lanczyk na łonie natury.
Mariola
Apisku- po prostu jest tam przepięknie i bajkowo-widoki,roślinki,kwiaty-
Antenka, takiej masy bujnej, soczystej zieleni oraz różnorodności kwiatów - naprawdę truno gdziekolwiek spotkać!!!!
Mariola
Na wschodnim wybrzeżu mam upatrzony punkt widokowy Ponta da Madrugada, który koniecznie chcę zobaczyć.
Wreszcie jest kierunkowskaz!!!
Napis zrobiony oczywiscie z azulejos!
Jak się okaże jest to dla mnie najpiękniejszy punkt widokowy na wyspie.
Tak w ogóle wschodnie wybrzeże jest najbardziej górzyste, dzikie, mało zamieszkane. Jest tu mało wiosek i osiedli, chyba z tego powodu, że dopiero niedawno dotarła do tej części wyspy porządna szosa. Turystów takze nie widać!!!!
Ale mnie się w tym rejonie zdecydowanie najbardziej podoba i gdybym kiedyś w przyszłości jeszcze raz odwiedziła Sao Miguel – z pewnością spędziłabym tu więcej czasu...
Najpierw spory parking, potem droga prowadząca na stromy klif, a tuż obok pole piknikowe z toaletami, grillami, stolikami. Wybudowano specjalny podest, z którego jest fantastyczny widok na ocean i klify.
To samo ujęcie klifu w towarzystwie różnych kwiatów!!!!
Ktoś tu czeka na resztki z grilla.
Jest tu tak cicho i spokojnie, siedzimy przez dłuższy czas w zadumie podziwiając widoki...
Wokół mnóstwo kwiatów, krzewów.
Po stromym zboczu biegnie wąska ścieżka w dół ku morzu.
Schodzimy nią kawałek i przysiadamy na kamiennej ławeczce. Pachnie świeżo skoszona trawa, od oceanu zawiewa lekka bryza.
Przenosimy się na trawę i momentalnie zapadamy w 40-minutową drzemkę. Dała nam trochę w kość górska wedrówka, dopiero to czujemy w tym idyllicznym miejscu....
Mąż się budzi pierwszy, bo już go ssie w żołądku z głodu. Jednak poziomkowy lancz – to nie dla niego.
Pora się ruszyć.
Mariola
Niesamowicie zielono, wszystko zadbane i te kwiaty, kwiaty.......