Po śniadananku ruszamy wdrogą (125) wzdłuż wybrzeaża w kierunku miejscowości Muravera., do miasta nie planujemy zajeżdzać. Bardziej interesuje nas okolica (laguna Feraxi i Colosttrai), Torre Salinas, chcemy też zobaczyć flamingi i białe czaple mieszkające na mokradłach w pobliżu solanek Peschiera.
Rejeon w okolicy Muraveri ze względu na dporą ilość kanałów ze słodką wodą jest typowo rolniczy. Gospodarstwa jenak nie wyglądają na bogate
dużo lepiej prezentują się gaje pomarańczowe
Dojechaliśmy do solanek, niestety ptaki gdzieś odleciały , a może nigdy ich tu nie było
Wieża jest tylko już nikt z niej nie pilnuje solanek
Przejeżdzamy przez wioski wybudowane nad rzeką Flumendosą
i jedziemy w kierunku miasteczek Tortoli i Arbatax
Widok ze wzgórza nie zachęca nas do zjazdu do miasta. Dla nas jest to bardziej miasto przemysłowe niż turystyczne, ale podobno w sezonie jest tu pełne obłożenie.
Wyjeżdżamy z miasteczka Baunei, które słynie z wypieku chleba żołędziowego , po przeczytaniu przepisu jakoś nie miałam ochoty na szukanie, a tym bardziej degustację tego wypieku. Nasza dalsza droga wiedzie przez wąwóz Golgo, wapienny jar Codula de Sisine paśmie Supramonte di Baunei aż do miasteczka Dorgali
Po drodze mała niespodzianka. Na poboczu spacerują sobie dziki . Przed nami zatrzymali się turyści na małą sesyjkę ze zwierzakami, to i my się zatrzymujemy. Nie miałam odwagi wysiadać z samochodu, otworzyłam drzwi i zaczynam focić, a kolesie nic sobie z tego nie robią, idą twardo w naszą stronę , co tu robić? Zamykam drzwi i czekam aż odejdą. Chwilę to trwało, bo gigusie na papu czekały , a ja tylko myślałam, czy nam samochodu ze zlości nie pokiereszkują, toż Gracja by nas zabiła. Nie dość, że na cały dzień wybyli to jeszcze autko zniszczyli
Górska droga jest kręta, wąska i jeszcze ćwiczą na niej rajdowcy.
hehe...Zajaczku-trzeba było Zająca wysadzic z auta na sesje z dzikami
Te widoki zapieraja dech w piersiach a do tego miasteczka co nie zjechaliscie tez bym nie jechała-z góry nie wygladało na fajne za to te ,przez które przejezdzaliscie bardzo mi sie podobało-tam bym poszwedała sie
Zajączku, melduję, że melazane wypróbowane - zjedzone do ostaniego plasterka zgrillowanej cukinii *popcorm2* już myślę, kiedy znowu by go upichcić pyyyyycha
Żelku Abratax oglądałam wcześniej na zdjęciach i jakoś niespecjalnie mi się podobało. Jest to duży port, do którego przybijają promy m.in z Cicitavecchia, dodatkowo jeździ tu słynne Trenino Verde, które dowozi turystów do i z Cagliari pewnie z tąd taka jego popularność wśród turystów innego powodu nie widzę,, bo plaże średnie, widoki też a i przemysł (produkowane tu są platformy wiertnicze) raczej nie są czynnikami przemiawiającymi za atrakcyjnością miasta.
No jak bym DZ wystawiła do fotek to już bym wiedziała o dzikach wszystko, a tak dopiero w drodze powrotnej się dowiedziałam
Asiu, bardzo się cieszę, że melanzane smakowało . Postaram się jeszcze jakieś przepisy wrzucić, tylko też wszystko bez dokładnych proporcji niestety już tak mam , że wszystko gotuję na oko.
Dojeżdżamy do położonego u podnóża Monte Bardia miasteczka Dorgali słynacego z wyrobów korkowych oraz złotej i srebrnej biżuterii. W miasteczku zatrzymujemy się tylko na chwilę. Myślę, że jeżeli ktoś ma czas, warto po nim pospacerować.
Oczywiście warto będąc tu posmakować słynnego Cannonau, które jest wytwarzane w okolicznych winnicach. My przyjechaliśmy tutaj dla dwóch grot no i przy okazji chcemy zerknąć na sławną Cala Luna, podobno jedną z najpiękniejszych plaż w basenie Morza Środziemnego.
Tunelem wydrążonym w Monte Bardia zjeżdzamy do Cala Gonone. Przewodniki twierdzą, że miejscowość leży na przedmieściach Dorgali. Nic podobnego jest to oddzielna miejscowość i jakoś nie wyobrażam sobie jak bym miała codziennie na piechotkę dochodzić do plaży lub grot. Owszem mijaliśmy "twardzieli", którzy w tym upale szli na skróty przez góry , ale to nie moja bajka. Jeżeli komuś przyjdzie do głowy zatrzymać się tu na dłużej niech jako miejsce pobytu wybiera Cala Gonone tym bardziej, że w miasteczku jest sporo hoteli i willi do wynajęcia, widzieliśmy też dwa kempingi. Oczywiście z dawnej wioski rybackiej już nic nie pozostało, teraz to typowo turystyczne miasto z restauracjmi, straganami i sklepami z "pamiątkami" oraz wyłącznie płatnymi miejscami parkingowymi.
Jest prawie godzina 15, upał niemiłosierny, udaje nam się zaparkować samochód (co jest w tym miasteczku wyczynem, wszędzie albo zakazy albo wszystko zajęte pomimo sporych cen za bilety parkingowe ) idziemy wić poszukać biletów na stateczek i do groty del Bue Marino czyli groty Morskiego Wołu, jednej z sześciu grot w skalach otaczających plażę Cala Luna. Oczywiście do grot można dojść lądem, widziałam fragmenty drogi i nigdy bym się na to nie pisała. Miejsca sprzedaży biletów są dobrze oznakowane, ale nie wszystkie czynnne w końcu jest przed 15.00, Sardowie *beach*. W końcu udaje się kupić bileciki i udajemy się na stateczek. Bilet na stateczek 20 eur od osoby do groty 8 eur. No to płyniemy
Po śniadananku ruszamy wdrogą (125) wzdłuż wybrzeaża w kierunku miejscowości Muravera., do miasta nie planujemy zajeżdzać. Bardziej interesuje nas okolica (laguna Feraxi i Colosttrai), Torre Salinas, chcemy też zobaczyć flamingi i białe czaple mieszkające na mokradłach w pobliżu solanek Peschiera.
Rejeon w okolicy Muraveri ze względu na dporą ilość kanałów ze słodką wodą jest typowo rolniczy. Gospodarstwa jenak nie wyglądają na bogate
dużo lepiej prezentują się gaje pomarańczowe
Dojechaliśmy do solanek, niestety ptaki gdzieś odleciały , a może nigdy ich tu nie było
Wieża jest tylko już nikt z niej nie pilnuje solanek
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Przejeżdzamy przez wioski wybudowane nad rzeką Flumendosą
i jedziemy w kierunku miasteczek Tortoli i Arbatax
Widok ze wzgórza nie zachęca nas do zjazdu do miasta. Dla nas jest to bardziej miasto przemysłowe niż turystyczne, ale podobno w sezonie jest tu pełne obłożenie.
Wjeżdzamy w gory i jedziemy w kierunku Baunei
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
ale bajeczny widoczek sliczna ta kula słonca..
No trip no life
Wyjeżdżamy z miasteczka Baunei, które słynie z wypieku chleba żołędziowego , po przeczytaniu przepisu jakoś nie miałam ochoty na szukanie, a tym bardziej degustację tego wypieku. Nasza dalsza droga wiedzie przez wąwóz Golgo, wapienny jar Codula de Sisine paśmie Supramonte di Baunei aż do miasteczka Dorgali
Po drodze mała niespodzianka. Na poboczu spacerują sobie dziki . Przed nami zatrzymali się turyści na małą sesyjkę ze zwierzakami, to i my się zatrzymujemy. Nie miałam odwagi wysiadać z samochodu, otworzyłam drzwi i zaczynam focić, a kolesie nic sobie z tego nie robią, idą twardo w naszą stronę , co tu robić? Zamykam drzwi i czekam aż odejdą. Chwilę to trwało, bo gigusie na papu czekały , a ja tylko myślałam, czy nam samochodu ze zlości nie pokiereszkują, toż Gracja by nas zabiła. Nie dość, że na cały dzień wybyli to jeszcze autko zniszczyli
Górska droga jest kręta, wąska i jeszcze ćwiczą na niej rajdowcy.
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
hehe...Zajaczku-trzeba było Zająca wysadzic z auta na sesje z dzikami
Te widoki zapieraja dech w piersiach a do tego miasteczka co nie zjechaliscie tez bym nie jechała-z góry nie wygladało na fajne za to te ,przez które przejezdzaliscie bardzo mi sie podobało-tam bym poszwedała sie
Zajączku, melduję, że melazane wypróbowane - zjedzone do ostaniego plasterka zgrillowanej cukinii *popcorm2* już myślę, kiedy znowu by go upichcić pyyyyycha
Żelku Abratax oglądałam wcześniej na zdjęciach i jakoś niespecjalnie mi się podobało. Jest to duży port, do którego przybijają promy m.in z Cicitavecchia, dodatkowo jeździ tu słynne Trenino Verde, które dowozi turystów do i z Cagliari pewnie z tąd taka jego popularność wśród turystów innego powodu nie widzę,, bo plaże średnie, widoki też a i przemysł (produkowane tu są platformy wiertnicze) raczej nie są czynnikami przemiawiającymi za atrakcyjnością miasta.
No jak bym DZ wystawiła do fotek to już bym wiedziała o dzikach wszystko, a tak dopiero w drodze powrotnej się dowiedziałam
Asiu, bardzo się cieszę, że melanzane smakowało . Postaram się jeszcze jakieś przepisy wrzucić, tylko też wszystko bez dokładnych proporcji niestety już tak mam , że wszystko gotuję na oko.
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Dojeżdżamy do położonego u podnóża Monte Bardia miasteczka Dorgali słynacego z wyrobów korkowych oraz złotej i srebrnej biżuterii. W miasteczku zatrzymujemy się tylko na chwilę. Myślę, że jeżeli ktoś ma czas, warto po nim pospacerować.
Oczywiście warto będąc tu posmakować słynnego Cannonau, które jest wytwarzane w okolicznych winnicach. My przyjechaliśmy tutaj dla dwóch grot no i przy okazji chcemy zerknąć na sławną Cala Luna, podobno jedną z najpiękniejszych plaż w basenie Morza Środziemnego.
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Tunelem wydrążonym w Monte Bardia zjeżdzamy do Cala Gonone. Przewodniki twierdzą, że miejscowość leży na przedmieściach Dorgali. Nic podobnego jest to oddzielna miejscowość i jakoś nie wyobrażam sobie jak bym miała codziennie na piechotkę dochodzić do plaży lub grot. Owszem mijaliśmy "twardzieli", którzy w tym upale szli na skróty przez góry , ale to nie moja bajka. Jeżeli komuś przyjdzie do głowy zatrzymać się tu na dłużej niech jako miejsce pobytu wybiera Cala Gonone tym bardziej, że w miasteczku jest sporo hoteli i willi do wynajęcia, widzieliśmy też dwa kempingi. Oczywiście z dawnej wioski rybackiej już nic nie pozostało, teraz to typowo turystyczne miasto z restauracjmi, straganami i sklepami z "pamiątkami" oraz wyłącznie płatnymi miejscami parkingowymi.
Widok na miasteczko
mapa z atrakcjami wybrzeża
a tu już port i różowa plaża
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Jest prawie godzina 15, upał niemiłosierny, udaje nam się zaparkować samochód (co jest w tym miasteczku wyczynem, wszędzie albo zakazy albo wszystko zajęte pomimo sporych cen za bilety parkingowe ) idziemy wić poszukać biletów na stateczek i do groty del Bue Marino czyli groty Morskiego Wołu, jednej z sześciu grot w skalach otaczających plażę Cala Luna. Oczywiście do grot można dojść lądem, widziałam fragmenty drogi i nigdy bym się na to nie pisała. Miejsca sprzedaży biletów są dobrze oznakowane, ale nie wszystkie czynnne w końcu jest przed 15.00, Sardowie *beach*. W końcu udaje się kupić bileciki i udajemy się na stateczek. Bilet na stateczek 20 eur od osoby do groty 8 eur. No to płyniemy
Na tych zdjęciach widać fragmenty drogi do grot
A tak wygląda wejście od morza
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/