Ten przepis znają prawie wszyscy (moje numer 2 ulubione antipasti, niestety jedynki nie podam, bo ja wszystko robię na oko )
Bruschetta di pomodoro i moje zdziwienie
1 duży dojrzały pomidor lub 2 średnie (najlepiej taki z małą ilością pestek)
1 ząbek czosnku
garść bazyli (same liście)
sól, cukier, pieprz do smaku.
oliwa z oliwek (dobrej jakości)
włoski chlebek
Pomidora kroimy w średnią kostkę (nie obieramy ze skórki), czosnek w drobną. Przekładamy do miseczki, zalewamy oliwą (ilość dowolna, tylko bez przesady ), bazylię rwiemy na drobne kawałki, dodajemy sól , pieprz i koniecznie cukier. Wszystko mieszamy i odstawiamy na około 30 min. Chlebek kroimy i przypiekamy.
Na stół podajemy naczynie z przygotowanymi piomidorami i oddzielnie grzanki!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Zawsze byłam przekonana, że pomidory trzeba wykładać na grzanki *crazy*, a tu taki pyszny myk zupełnie inne doznania kubków smakowych
Na Sardynię przylecieliśmy samolotem, ale wyjeżdżamy samochodem *biggrin*. Prom wypływa z Cagliari. Jesteśmy mega zadowoleni, ze jeszcze raz pospacerujemy po klimatycznych uliczkach starego miasta . Mamy nadzieję, że na przedmieściach zobaczymy w pełnej okazałości sławne ptasiule .
Niestety i tym razem mamy Ph 5,5 jedyne co widzimy
Zawsze się będę zastanawiała ile godzin musieli spędzić nad wodą ci, którzy mają fotki stad , a podobno to tylko telewizja kłamie *crazy*o innych przeróbkach to już nie wspomnę
Jest pewna możliwość żeby nie płacić . Można ustawić się w pseudo kolejce na prom i siedzieć w samochodzie . Dla nas opcja bez sensu *girl_devil* Szkoda marnować ostatnie chwile na zwiedzanie *mamba*. Parkujemy i idziemy na ostatni spacer
Z aleji nadmorkiej przechodzimy do Ratusza
O możliwości zwiedzania pisałam już wcześniej *biggrin*, jak ktoś będzie chętny niech pamięta o rezerwacji
Tak Nelciu, przy pierwszej wizycie w Cagliari pisałam o tym, że flamingi były pochowane bo pogoda była mocno kiepska, a podobno jest ich tam multum. Tym razem było pięknie i też ich było jak na fotkach *crazy*, byłam na nie zła i stwierdziłam, że od tej pory nazwę je tylko ptasiulami . Tym bardziej, że na solankach za Muravelą mnie totalnie zawiodły *girl_devil* czyli "występowały w ilości sztuk 0"
Dochodzimy do Bastion San Remy ( jak nam się tu wcześniej podobało , teraz też trochę tu pospacerowaliśmy, ale fotek nie wrzucam, bo by się pokrywały z tymi wcześniej wrzuconymi)
i idziemy w górę tu jeszce nie byliśmy
A teraz idziemy w dół
Nasz spacer kończy się pod arkadami, teraz tylko Gracja kazała sobie pokazać mój zakup . Ale co tam mówisz masz . Z Włoch bez butów i bielizny się nie wraca . Na kontynent wracam z butami Plan zrealizowany
Ten przepis znają prawie wszyscy (moje numer 2 ulubione antipasti, niestety jedynki nie podam, bo ja wszystko robię na oko )
Bruschetta di pomodoro i moje zdziwienie
1 duży dojrzały pomidor lub 2 średnie (najlepiej taki z małą ilością pestek)
1 ząbek czosnku
garść bazyli (same liście)
sól, cukier, pieprz do smaku.
oliwa z oliwek (dobrej jakości)
włoski chlebek
Pomidora kroimy w średnią kostkę (nie obieramy ze skórki), czosnek w drobną. Przekładamy do miseczki, zalewamy oliwą (ilość dowolna, tylko bez przesady ), bazylię rwiemy na drobne kawałki, dodajemy sól , pieprz i koniecznie cukier. Wszystko mieszamy i odstawiamy na około 30 min. Chlebek kroimy i przypiekamy.
Na stół podajemy naczynie z przygotowanymi piomidorami i oddzielnie grzanki!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Zawsze byłam przekonana, że pomidory trzeba wykładać na grzanki *crazy*, a tu taki pyszny myk zupełnie inne doznania kubków smakowych
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Na Sardynię przylecieliśmy samolotem, ale wyjeżdżamy samochodem *biggrin*. Prom wypływa z Cagliari. Jesteśmy mega zadowoleni, ze jeszcze raz pospacerujemy po klimatycznych uliczkach starego miasta . Mamy nadzieję, że na przedmieściach zobaczymy w pełnej okazałości sławne ptasiule .
Niestety i tym razem mamy Ph 5,5 jedyne co widzimy
Zawsze się będę zastanawiała ile godzin musieli spędzić nad wodą ci, którzy mają fotki stad , a podobno to tylko telewizja kłamie *crazy*o innych przeróbkach to już nie wspomnę
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Dojechaliśmy do portu
Jak widać wszystkie miejsca płane lub dla uprawnionych *biggrin*. Nie ma opcji, masz bilet na prom możesz zaparkować i poczekać
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Jest pewna możliwość żeby nie płacić . Można ustawić się w pseudo kolejce na prom i siedzieć w samochodzie . Dla nas opcja bez sensu *girl_devil* Szkoda marnować ostatnie chwile na zwiedzanie *mamba*. Parkujemy i idziemy na ostatni spacer
Z aleji nadmorkiej przechodzimy do Ratusza
O możliwości zwiedzania pisałam już wcześniej *biggrin*, jak ktoś będzie chętny niech pamięta o rezerwacji
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Zachodzimy do Informacji turystycznej, żeby zrobić foto mapy Sardynii i plaż
No proszę ile 90 widzieliśmy, a setki też były piękne .
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Zajączku a jakie ptaszki tam miały byc ? czy chodzi o flamingi ?
No trip no life
Idziemy na spacer po mieście jak ja się cieszę (mam pewien plan , ale ciiiiiiiiiiiiiiiiiiiii)
Tu się spotkamy z Gracją później, ale tym czasem jeszce razem spacerujemy
typowo włoskie widoki (Tak się zastanawiam, która z nas miała by tyle odwagi i tak wywiesiła paranie *girl_devil*)
I te fantastyczne uliczki
Na tym placu rozstajemy się z Gracją, dalej będziemy spacerowali sami.
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Tak Nelciu, przy pierwszej wizycie w Cagliari pisałam o tym, że flamingi były pochowane bo pogoda była mocno kiepska, a podobno jest ich tam multum. Tym razem było pięknie i też ich było jak na fotkach *crazy*, byłam na nie zła i stwierdziłam, że od tej pory nazwę je tylko ptasiulami . Tym bardziej, że na solankach za Muravelą mnie totalnie zawiodły *girl_devil* czyli "występowały w ilości sztuk 0"
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
No to idziemy już znaną uliczką w górę
ale przed nami nowe widoki
i stare widoki
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Dochodzimy do Bastion San Remy ( jak nam się tu wcześniej podobało , teraz też trochę tu pospacerowaliśmy, ale fotek nie wrzucam, bo by się pokrywały z tymi wcześniej wrzuconymi)
i idziemy w górę tu jeszce nie byliśmy
A teraz idziemy w dół
Nasz spacer kończy się pod arkadami, teraz tylko Gracja kazała sobie pokazać mój zakup . Ale co tam mówisz masz . Z Włoch bez butów i bielizny się nie wraca . Na kontynent wracam z butami Plan zrealizowany
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/