--------------------

____________________

 

 

 



ALASKA - dlaczego warto tam jechać?

285 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 1 dzień temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Wznosimy się coraz wyżej, pod nami zostaje szosa wspinająca się zakosami na góry, a autostrada zmierzająca do Seward biegnie wzdłuż zatoki.

Na razie wszędzie jest zielono, górki porośnięte tajgą opadają prosto do morza.

W zielonej dolinie płynie rzeka...

Góry są coraz wyższe, kończą się lasy, a w zamian pojawiają się płaty śniegu.

Coraz wiecęj skalnych turni i ostrych szczytów.

Po pewnym czasie w dolinach pojawiają się lasy oraz wijące się rzeki i strumienie.

Charakterystyczne dla Alaski jest to, że koryta rzek są bardzo szerokie, czasem przekraczają kilometr. Są one pełne tylko w czasie wiosennego topnienia śniegów lub podczas ogromnych ulew, które nie są tu rzadkością. Z góry widać doskonale, że rzeka płynie nie całym korytem, a tylko kilkoma wąskimi , wijącymi się strugami, pomiędzy naniesionymi w czasie wysokiej wody kamieniami, powalonymi drzewami i krzakami. Woda ma brzydki, nieapetyczny mętno-brunatny kolor. Nie to co nasze górskie strumienie o krystaliczno czystej wodzie!!!!

Gdzieniegdzie widać jeziorka oraz nieliczne zamieszkałe osady składające się z kilku domostw, głównie położone nad samym morzem.

Samolocik warczy, charczy, unosi się i opada gwałtownie w podmuchach wiatru. Nagle wlatujemy w chmury, Jim zwiększa wysokość i wylatujemy ponad białą kołderkę. Lecimy nad rozległą doliną wypełnioną białymi obłokami czy mgłą, a po obu stronach wznoszą się poszarpane turnie. Te szczyty wydają się być tuż, tuż pod nami. Mam wrażenie, że zaraz hukniemy podwoziem o któryś z nich.

 

Ale jest to fantastyczne uczucie!!! Gdy Jim przelatuje nad wyższymi górami, a potem obniża lot znów wpadamy w chmury, tak jakbyśmy w nich nurkowali.

Mariola

Plumeria
Obrazek użytkownika Plumeria
Offline
Ostatnio: 2 lata 2 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Widoki rekompensujące strach !!! Ale mimo wszystko, nie wiem czy bym się porwała na lot....

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 1 dzień temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Plumeria, mój mąż jest akurat specjalistą od jakiś spraw wytrzymałościowych w samolotach i też nie miał specjalnie zaufania do tej małej maszynki fruwającej wsród tych wysokich gór.

A jeszcze podobno przy takich gwałtownych zmianach wysokości powstają jakieś prądy czy zawirowania, że samolocik może gwałtownie opaść kilkadziesiąt metrów w dół.

No i pan pilot był mooocno leciwy...

Ja na szczęście byłam tego wszystkiego nieświadoma. O niczym nie myślałam, z otwartą gębą śledziłam, to co było pode mną, nawet nie miałam ochoty na rozmowy...

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 1 dzień temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

I już nadlatujemy nad ogromne lodowce. Z góry wygląda to jak biała pustynia poprzecinana od czasu do czasu wynurzającymi się z wiecznego lodu szarymi wierzchołkami gór.

Lecimy nad przełęczą, którą wypełnia lodowiec. Szare stoki gór giną w lodowej nierównej skorupie, wyraźnie nadtopionej przez słońce i wysoką temperaturę. Przez jakiś czas podążamy śladem lodowca obserwując jak z bocznych dolin spływają mniejsze jęzory, by połączyć się z tym głównym. Spływa on po dużej stromiźnie tworząc taki jakby lodowcowy wodospad.

Lodowiec wcale nie jest gładki. Ma artystycznie wyrzeźbioną przez wieki powierzchnię.

Tym rzeźbiarzem są warunki klimatyczne: słońce, wiatr i deszcz.

Czasem są głębokie pęknięcia, niekiedy zjawiskowo błękitny kolorek.

W dali widać już morze i pływające po nim ogromne góry lodowe. Są to kawałki lodowca, które odłamują się i wpadają do morza. Miejscowi określają to zjawisko "cieleniem" się lodowca , że niby te odpadające odłamki to jakby rodzące się małe cielaki....

Zawracając Jim dostrzega nad rozlewiskiem rzecznym kilka łosi, zniża lot, ale warkot samolotu chyba je płoszy, bo szybko wbiegają w zarośla i widzimy tylko ich jaśniejsze kuperki....

Mariola

Antenka
Obrazek użytkownika Antenka
Offline
Ostatnio: 5 lat 1 tydzień temu
Rejestracja: 23 paź 2013

Apisku- połknęłam jednym tchem- po prostu cudnie Smile Natura powalająca-tak jak najbardziej lubię Smile Super,że udało się ci spełnić podróżnicze marzenie życia Smile Echh, po prostu brakuje mi słów, a to dopiero początek Wink

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 1 dzień temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Antenka, cieszę się, że i ciebie zainteresowała relacja.

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 1 dzień temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Jim jest w swoim żywiole!!!

Cały czas opowiada ciekawe historyjki, objaśnia dokąd lecimy, padają nazwy rzek, lodowców, fiordów, gór. Ale prawdę powiedziawszy nie za bardzo go słucham, chłonąc na maxa to co widzę.

Dobrze, że mąż siedzący z przodu wdaje się w dyskusję...

Przelatujemy nad rozległą doliną przez którą biegnie równiutka linia szosy, towarzyszą jej łąki o różnych kolorach zieleni... Gdzieś dalej widać błękit rzeki płynącej tą samą doliną.

Przebijamy się przez pasmo górskie i korzystając z przełęczy nadlatujemy nad miejscowość Whitter leżącą na końcu głębokiego fiordu Prince William Sound. To jedno z miasteczek na Alasce, gdzie kończą swój rejs statki wycieczkowe pływające na trasie Vancouver – Alaska.

Do Anchorage zawijają tylko te niewielkie, gdyż ze względu na niski poziom oceanu podczas odpływów dotarcie do portu jest niebezpieczne dla tych wielkich cruiserów.

Właśnie pod nami w porcie Whittier kotwiczy taki statek pasażerski.

Fiord Prince William Sound należy do jednych z najpiękniejszych na Alasce.

Jeszcze kilka gór i dolin i w pewnym momencie daleko na horyzoncie, za mgiełką ukazuje się ON!!!!

Najwyższy szczyt całego kontynentu Ameryki Północnej czyli góra Mc Kinley o wysokości 6194metry. Ale tutaj nikt nie używa tej nazwy, wszyscy na Alasce nazywają go Denali, co w języku Indian Atabasków - którzy od zawsze zamieszkiwali te rejony - oznacza "ten wielki".

Jak dla mnie to ośnieżony szczyt mało się różni od białych obłoczków go otaczających. No, ale Jim od 40 lat pilotuje w tym rejonie, to wie lepiej....

 Tuż pod skrzydłam po prawej stronie....jeśli ktoś dostrzeże.

 Tu też pod skrzydłem...

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 1 dzień temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Znad fiordu wlatujemy ponownie nad ogromne pola lodowe.

Lodowce jakby spływają grubą warstwą z najwyższych szczytów w okoliczne doliny.

Jak okiem sięgnąć widać białe jęzory. Niektóre z nich zanieczyszczone są warstwą kamieni czy skał tworzących na lodowcach ciemny osad.

Niesamowity jest widok nawisów lodowych nad przepaściami...

 Obok niektórych przelatujemy tuż - tuż....

Teraz możemy przyjrzeć się z bliska nierównej powierzchni lodowców.

W niektórych miejscach mają one głęboko błękitny kolor, co niestety nie jest widoczne na moich fotkach...

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 1 dzień temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Jeszcze parę skalistych zboczy i zostawiamy za sobą najwyższe ośnieżone i zlodowaciałe szczyty.

Znów pojawiają się pod nami zielone wzgórza, które przecinają doliny rzeczne.

 Rzeki są bardzo różne jak widać...

 Są też liczne jeziorka i bagienka...

 

W pewnym momencie ukazuje się głęboki kanion rzeźbiony przez miliony lat przez płynącą rzekę.

 

Na koniec przelatujemy nad szeroką zieloną doliną w okolicy miasteczka Palmer. Są tu jedyne na Alasce żyzne pola uprawne, gdzie rosną owoce i warzywa. Widać równą szachownicę poletek o różnych kolorach.

Pola przecina autostrada biegnąca z południa na północ do miejscowości Fairbanks. A wzdłuż niej wiedzie linia kolejowa, która również kończy swój bieg w tej miejscowości.

Dalej już są tylko drogi szutrowe....

Sam lot trwa niecałe dwie i pół godziny, ale wydaje się, że lecieliśmy tylko chwilkę....

Muszę przyznać, że to było jedno z większych przeżyć w moim życiu.

Nigdzie dotąd nie widzieliśmy z takiej perspektywy ogromnych pustych przestrzeni, wspaniałych widoków, zboczy górskich na wyciągnięcie ręki, potężnych liczących kilkaset lat lodowców, fiordów i zatok.

To była prawdziwa Przygoda Życia...

Aż żałuję, że nie było mi dane wcześniej mieć takich przeżyć. Zawsze dotąd żal mi było wydać niemałych pieniędzy na taki lot małym samolocikiem lub helikopterem.

Ale przynajmniej raz w życiu warto....

Mariola

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Offline
Ostatnio: 5 godzin 1 min temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

Cudnie, cudnie , cudnie Yahoo Yahoo

wspaniałe te naturalne budowle skalne , mozna patrzeć bez końca...

Na Grenlandii pamietam,że też była opcja  lotu  nad lodowce i to z krótkim  lądowaniem , niestety poskąpiłam kaski no i teraz żałuję, bo po Alasce widzę,że było warto. Od góry to wszystko inzcej wygląda...

Leciałam za to nad wysepkami Palau , też Cesną. Ledwo te 40 minut wytrzymalam he he Trzymalam sie dzielnie , bo pilot byl super przystojny

No trip no life

Strony

Wyszukaj w trip4cheap