--------------------

____________________

 

 

 



ALASKA - dlaczego warto tam jechać?

285 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Nelcia, mnie się też takie loty wydawały ekstremalnie drogie, w stosunku do czasu ich trwania.

Tutaj trafiła się wyjątkowa fucha pod tym względem....no to skorzystaliśmy.

U nas pilot był leciwy i fakt, faktem, że pod koniec lotu - choć wrażenia super pozytywne - to żoładek już się zaczynał buntować!!!

Te ciągłe różnice wysokości, ostre zakręty, momentami serce mi podchodziło do gardła, że niewyrobimy się przed kolejną ścianą skalną, albo nawisem lodowcowym.

Turbulencje były prawie non stop...

Ale z pewnością jest to super przeżycie!!!!

Mariola

_Huragan_
Obrazek użytkownika _Huragan_
Offline
Ostatnio: 1 tydzień 1 dzień temu
Rejestracja: 13 cze 2015

Piekna relacja z pieknego miejsca.Dla mnie niestety za daleko i za drogo i zadowalam sie podobnymi krajobrazami w Skandynawii.Lodowce tu tez sa i tez piekne niebieskie,aczkolwiek rozmiarami oczywiscie tymi z Alaski nie dorownuja.No i niedzwiedzi troche mniej:)

https://marzycielskapoczta.pl/

Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Huragan, mnie się też Norwegia bardzo marzy, bo jeszcze tam nie byłam.

Ale ostatnio ogladałam foty z przepięknej wyprawy w te rejony + Spitzbergen i zachorowałam po prostu....

Twoją mini relację też czytałam!!!

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Po południu idziemy nabrzeżem wzdłuż zatoki Cooka. Prowadzi tu blisko 20 kilometrowy szlak Tony Knowles Costal Trial. Zaczyna się w centrum miasta i biegnie początkowo wzdłuż morza równolegle z linią kolejową.

Na początku mnie nie zachwyca, ale po jakiś dwóch kilometrach robi się ładniej. Miasto pozostaje w tyle, a my idziemy wzdłuż pięknych głównie drewnianych - typowo alaskańskich - domów otoczonych ogrodami i położonych w lesie.

Domy stoją po jednej stronie ulicy, po drugiej są już tylko tereny zielone opadające ku szerokiej Zatoce Cooka.

Widok z okien mają piękny: zieleń, morze, a na drugim brzegu wznoszą się wysokie góry, których ośnieżone wierzchołki odbijają się w spokojnej wodzie zatoki.

Mieszkańcy też są przystojni i towarzyscy....

Zaczyna się odpływ, morze wyraźnie gdzieś tam ucieka....

Tuż nad wodą latają ptaki szukając zakąski w postaci morskich stworzeń kryjących się w grząskim mule.

Widać, że jest to popularna trasa rekreacyjna, wiele osób jeździ na rowerach lub rolkach, uprawia jogging, spaceruje z psami.

Kończą się zabudowania, wchodzimy w tereny podmiejskie. Mijamy parki z ławeczkami, placami zabaw dla dzieci, boiskami do gry w piłkę, murowanymi grillami. Można coś przekąsić i napić się.

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Co chwilę mijamy mostki na rwących strumieniach, podchodzimy z pewnym wysiłkiem pod wzniesienia, ale na szczęście za chwilkę szlak znowu prowadzi w dół.

W końcu ukazuje się las z bardziej bujną roślinnością.

Nad kolejnym strumieniem napotykamy na dziwną drewnianą konstrukcję.

Biegnie ona równolegle z korytem płytkiego kamienistego górskiego strumyka. W drewnianych korytkach płynie woda, co chwilę są niskie progi tworzące małe wodospadziki.

Tak na sto procent nie jesteśmy pewni, ale dochodzimy do wniosku, że jest to ułatwienie dla łososi idących na tarło w górę strumienia. W korytkach ciągnących się kilkadziesiąt metrów jest więcej wody niż w rozlanym szeroko w tym miejscu bardzo płytkim strumieniu. Woda praktycznie płynie tu tylko wąskimi strużkami pomiędzy kamieniami i trudno sobie wyobrazić, by w ty miejscu dały radę przepłynąć łososie. O wiele łatwiej im się jest przedostać po drewnianej konstrukcji do głębszych odcinków strumienia.

Wprawdzie łososi nie widzimy, ale te nasze przemyślenia nie są chyba takie głupie?????

Pojawiają się tu znaki ostrzegające przed spotkaniem z łosiami. Niby śmieszne ostrzeżenia, kto tam by się bał takiej nieco większej sarenki?????

Ale prawda jest zupełnie inna! Łosie amerykańskie zwane tutaj "moose"to największy na świecie gatunek jeleniowatych. Samiec może ważyć nawet do 700 kilogramów i osiągnąć wysokość 2 metrów, ma potężne płaskie poroże, groźnie wyglądające. Samica jest mniejsza i nie ma rogów, a zatem wygląda łagodnie. Ponieważ uwielbiam zwierzęta poczytałam sobie sporo przed wyjazdem i o tych alaskańskich.

I okazuje się, że te łagodnie wyglądające samice są bardziej niebezpieczne niż ich panowie. Mają po prostu bardzo rozwinięty instynkt macierzyński i czując, że młodym może ktoś zagrażać, gotowe są zaatakować.

Na forach poświęconych Alasce znalazłam kilka relacji osób, które tylko cudem uniknęły śmierci. Okazuje się, że do tutejszych szpitali trafia o wiele wiecej osób poturbowanych przez łosie niż przez niedźwiedzie. Miśki u wszystkich budzą respekt, a ludziom się wydaje, że takiego łagodnie wyglądającego łosia nie trzeba się bać. Ale się grubo mylą!!!!

To dzikie zwierzę i nigdy nie wiadomo jak zareaguje. I właśnie najbardziej niebezpieczne są samice z młodymi. Teraz w lipcu te maluszki mają po kilka tygodni, nie są

jeszcze samodzielne i szczególnie wymagają matczynej opieki. Tatuś potomstwem się nie przejmuje, zrobił swoje, może się paść gdzieś tam i mieć święty spokój. Za bezpieczeństwo młodych odpowiada matka.

Znany jest wypadek, który zdarzył się parę lat temu na uniwersytecie w Anchorage – położonym w lesie - kiedy to samica z młodym zaatakowała studenta, który rzucał w nie snieżkami i stratowała go mocnymi kopytami na śmierć.

Do naszych gospodarzy, którzy mieszkają na obrzeżach miasta też przychodzą zimą łosie w poszukiwaniu pożywienia. W lasach, w których żyją trudno im się dokopać w głębokim śniegu do trawy czy mchu, odwiedzają zatem osiedla ludzkie, gdzie kiedyś je dokarmiano. Obecnie władze stanowe wydały ścisły zakaz dokarmiania dzikich zwierząt, grożą za to wysokie kary pieniężne.

Chodzi o to, że zwierzęta szybko przyzwyczajały się, że ludzie dają im jeść i gdy głodne wychodziły z lasu i nie znajdowały jedzenia tam gdzie zwykle im dawano, wpadały we wściekłość i atakowały ludzi.

Mariola

dejzidejzi
Obrazek użytkownika dejzidejzi
Offline
Ostatnio: 3 lata 11 miesięcy temu
Rejestracja: 06 wrz 2013

cudna wyprawa Apisku. z przyjemnością czytam i oglądam:)

człowiek, który pracuje cały dzień nie ma czasu na zarabianie pieniędzy

marylka80
Obrazek użytkownika marylka80
Offline
Ostatnio: 2 lata 9 miesięcy temu
Rejestracja: 22 sty 2014

WOW! Ale czad! Widoki z samolotu pierwsza klasa!

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Dejzi, Marylka, dzięki.

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

U łosi bardzo duże znaczenie ma "język ciała". Mieszkańcy Alaski twierdzą, że rzadko które zwierzę tak dobrze wyraża swój humor i to, co za chwilę ma zamiar zrobić. Choć są też łosie nieprzewidywalne, albo na maxa wkurzone nie mają ochoty prowadzić "gry wstępnej".

Jeżeli na widok człowieka łoś nie przerywa swojej czynności, tzn dalej je, lub nadal leży i odpoczywa – to wszystko jest OK.

Pierwszym sygnałem ostrzegawczym jest właśnie przerwanie tego dotychczasowego zajęcia, podczas którego naszliśmy go, i zwrócenie wzroku w naszym kierunku, przypatrywanie się nam i analizowanie, jakie to mamy zamiary oraz postawienie do góry uszu Wówczas powinniśmy się delikatnie wycofać z jego terenu. Łosie są właśnie bardzo wrażliwe, gdy wkroczy się w jego prywatną przestrzeń.

Gdy sobie z tego pierwszego wzrokowego ostrzeżenia nic nie robimy i dalej się przyglądamy lub cykamy fotki, to już jest bardziej wkurzony. A więc powolnym krokiem idzie w naszym kierunku i wówczas, gdy szybko się oddalimy, jeszcze można uniknąć ataku.

Ostatecznym ostrzeżeniem przed atakiem jest pochylenie głowy ku ziemi, oblizywanie mordy językiem, położenie uszu, zjeżenie włosów na grzbiecie i ruszenie galopem w naszą stronę. Wtedy jedyną już nadzieją jest ukrycie się za grubym drzewem, lub wdrapanie się na nie. Nie ma szans na ucieczkę, bo nas i tak dogoni – biegnie około 55 km/godz.

Jak już dopadnie, huknie głową, tak że się przewrócimy. Będąc w tej pozycji horyzontalnej trzeba zwinąć się w kłębek i spokojnie leżeć – udając nieżywego. Na ogół mu to wystarczy. Łosie w odróżnieniu od niedźwiedzi nie są mordercami. Ale gdy się rozjuszą, to potrafią tak skopać swą ofiarę, że długo poleży w szpitalu. Bardzo rzadko dochodzi do tego, że łoś zabije człowieka, ale poturbowania zdarzają się.

Dochodzimy do laguny, znad  której jest fajny widok na  położone w oddali Anchorage.

Rowerzyści, spacerowicze gdzieś poznikali. Po chwili zdajemy sobie sprawę, że tylko nam wydaje się że to wczesna godzina, bo wciąż jest jasno. A tak naprawde jest już po 10. Tutejsi mieszkańcy przyzwyczajeni do białych nocy żyją własnym rytmem, tylko my jesteśmy tym ciągłym dniem jakoś zdezorientowani.

Dopiero teraz sobie uzmysławiam, że jakoś dziwnie brzmią w tym kontekście pożegnalne słowa Judy: "See you in the evening", no bo jaki tu wieczór??????? kiedy cały czas jest jasno??????

Przysiadamy na ławeczce i wcale nie chce nam się stad ruszać, bo to jest chyba najładniejsze miejsce w całym Anchorage!!!!!

Ale w końcu wracamy do naszego domku mając nadzieję, że się jeszcze załapiemy na sympatyczne pogaduszki i ...lody.

I znów idziemy cichymi pustymi uliczkami wśród tych fajnych drewnianych domków rozrzuconych w lesie.

Mariola

_Huragan_
Obrazek użytkownika _Huragan_
Offline
Ostatnio: 1 tydzień 1 dzień temu
Rejestracja: 13 cze 2015

Rady odnosnie Losi moga sie przydac,bo u nas zyje ich ponad 3000 chyba.Aczkolwiek te rady,zeby lezec spokojnie i udawac trupa jak stoi nad nami Los czy Misiu to chyba teoria.Juz siebie widze jak udaje niezywego,kiedy nad mna stalby oblizujacy sie GrizzlyBiggrin

https://marzycielskapoczta.pl/

Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci

Strony

Wyszukaj w trip4cheap