Na późny wieczór umówieni jesteśmy z Joy - przedstawicielką biura Bociana na Zimbabwe, w celu wykupienia fakultetów. Mamy nadzieję jednak, że może na mieście uda nam się wytargować lepszą cenę za wszystkie atrakcje. Niestety ceny są sztywne i nikt nie chce dać nawet 5% rabatu... tak przedstawiają się poszczególne koszty za, moim zdaniem, najciekawsze fakultety - ceny w amerykańskich dolarach, dzieci płacą pełną stawkę !!!
1. Najbardziej niebezpieczny rafting na białej rzece - Zambezi 150 $
2. 15 minutowy lot helikopterem nad wodospadami - 150 $
3. spacer z dorosłymi lwami - 150 $
4. spacer z najwyższymi afrykańskimi słoniami - 150 $
5. rejs po rzece Zambezi z zachodem słońca - 50 $
6. skok na bungie z mostu granicznego Zimbabwe - Zambia - 130 $
Po zaklepaniu fakultetów, szybka kolacja w restauracji i wracamy do naszego hotelu Cresta, a od samego rana czeka nas przecież masa atrakcji . Swoją drogę mieszkałem już w tym hotelu w 2003 roku
Następnego dnia o 7.00 rano, jeszcze przed śniadaniem jedziemy na spacer z lwami. Pod hotel podjeżdża busik i po 10 minutach dojeżdżamy już na wydzielony teren sawanny, należący do Masuwe Lodge. Fakultet dla osób powyżej 14 roku życia, lub powyżej 1,50 m wzrostu. Jest to chyba jedyna okazja, żeby zrobić niesamowite zdjęcia prawie dorosłym lwom.
Lion Walk to program hodowli lwów, polegający na zbieraniu pieniędzy od turystów chętnych na spacer z pół na pół oswojonymi lwami. Najsilniejsze genetycznie ich młode odstawia się do odrębnego rezerwatu, dożywia, pilnuje, a z kolei ich młode, te najmocniejsze, wypuszcza się na zupełną wolność w wybrane miejsca. W ten sposób zamierza się odbudować coraz bardziej zagrożoną populację tych pięknych kotów... w przeciągu ostatnich 30 lat odnotowano spadek prawie 90% populacji tych zwierząt!!
Po krótkim poglądowym filmiku i wysłuchaniu wszelkich uwag, jak należy się zachowywać, co wolno, a co jest surowo zabronione, podzieleni na dwie małe grupki - po 6-7 osób i "uzbrojeni" w metrowe kijki wyruszamy... W ekstremalnej sytuacji należy machać lwu tym kijkiem przed nosem, podobnież takie zachowanie bardzo odwraca jego uwagę... mam nadzieję jednak, że nic takiego nie będzie miało miejsca i nie będę musiał tego sprawdzać
Lwom nie możemy okazywać lęku, musimy zachowywać się zupełnie naturalnie a chodzić możemy tylko za lwami. Ponadto nie wolno zbliżać sie do nich od frontu, bo może potraktować to jako wyzwanie, nie można przed nimi kucać ani klękać, nie wolno wykonywać żadnych nerwowych ruchów. Jak się okaże, że lew podejdzie do nas na odległość mniejszą niż 2 metry, należy patrzeć mu w oczy i spokojnie się wycofywać... Absolutnie nie wolno odwracać sie do lwa plecami!!
Po drodze dowiadujemy się jeszcze, że lwy śpią przeważnie po 18-20 h na dobę, a resztę czasu spędzają aktywnie - o świecie i zmierzchu. Czy to oznacza, że będziemy mieli zobaczyć zwierzęta w akcji... ??
Nasze koty to brat i siostra, mają dopiero po 18 miesięcy i jest to już ostatni moment na takie bliskie spotkanie z nimi... Każdy z nich waży już ponad 80 kg i gdyby chciał mógłby zabić człowieka z łatwością, jednym uderzeniem swojej potężnej łapy.
Pomimo, że oba kociaki zostały wychowane przez ludzi i pośród ludzi, były i są karmione przez ludzi, to jednak z biegiem lat ich naturalne instynkty zaczynają dominować i nigdy, tak naprawdę nie wiadomo, kiedy milutki kotek nagle dostrzeże smakowity obiad w postaci swojego żywiciela.
Spacerujemy przez busz, na przełaj, często po ścieżkach wydeptanych przez zwierzęta, których jest tutaj naprawdę sporo. Przewodnik pokazuje nam ślady słoni, bawołów, antylop... Nagle widzimy dwa potężne koty, które całkowicie zlewają się z otoczeniem... wyschnięta sawanna ma wręcz identyczny kolor jak ich futra...
Po godzinie takiego spaceru, gdy temperatura nieco wzrosła, lwy stają się wyraźnie senne. Coraz częściej siadają na ziemi, kładą się, aż wreszcie zasypiają.
Żegnamy się z naszymi lwami i udajemy się jeszcze na drobne śniadanko.. słodka bułka, serek, kawa, herbata, sok... następnie idziemy do busika i zostajemy odwiezieni do naszego hotelu...
Hmmmm....przyznam , że ja bym sie na spacer z lwami nie skusił. Nieufny jestem jakis taki. Za dużo treserów i stałych opiekunów te kociaczki zżarły całkiem niespodziewanie, żebym miał wystawiać swoje kruchutkie jedyne życie na szwank Małżonki tez nie.
.
Ps: co do przygarnięcia słoników zamiast samochodów terenowych to lepiej samiczki. Samce polecą gdzieś za słonicami i tyle po transporcie...... Jeszcze bagaże Wam zgubią.
Tomek, dzień wcześniej ten lew pożarł turystę, więc był już najedzoeny .... ale tak na poważnie wcale o tym nie myślałem, że mogłoby się coś wydarzyć.... owszem podpisujesz oświadczenie przed wyjściem na spacer, że w razie czego,Ty albo Twoja rodzina nie będzie miała żadnych roszczeń, jakby zdarzył się jakiś nieoczekiwany wypadek... ale moim zdaniem jak się stosujesz to zaleceń, to nie opcji, żeby coś się stało
80% samiczek słoni, które spotkaliśmy były z małymi... panowie byli bardziej przyjacielscy na nasz widok
wracamy ze spaceru z lwami, śniadanko i idziemy z buta do parku narodowego Wictora Falls...
Wodospady Wiktorii są jedną z najbardziej spektakularnych atrakcji Afryki i zaliczane są do najbardziej niezwykłych wodospadów na świecie. Woda z rzeki Zambezi, spada raptownie z wysokości ponad 110 metrów w przełom, a jej rozpiętość wynosi ponad 1700 metrów. Łomot spadającej wody słyszalny jest w promieniu 40 kilometrów, a rozpylona woda tworzy rodzaj słupa kropelek wznoszącego się na wysokość 400 metrów, widocznego w promieniu 50 kilometrów.
Wodospad został odkryty w 1855 roku przez Davida Livingstone, szkockiego lekarz i misjonarza, który nadał nazwę ku czci królowej Wiktorii. Rdzenni mieszkańcy nazywali ten dziw natury "Mosi- oa - Tunya " ("Dym który grzmi") i bali się nawet do niego zbliżyć. Żądny przygód David Livingstone był pierwszym Europejczykiem, który chciał przebyć całą Afrykę ze wschodu na zachód. W jego wyprawie, której celem było szerzenie chrześcijaństwa w Afryce, brało udział 300 wojowników jednego z plemion. Ani jeden z nich nie odważył się jednak zbliżyć do wodospadu.
Park czynny jest w godzinach 6.00-18.00, a wstęp kosztuje 30 $ zarówno dla dziecka jak i dorosłego (lokales płaci 7 $). Odległość do przejścia od punktu widokowego nr. 1 do 10 (bo tyle jest do obejrzenia od strony Zimbabwe wynosi około 2 km, a czas, jaki potrzebny jest na zobaczenie tego cudu natury to prawie 3 h. Najlepsza pora odwiedzenia wodospadu jest od godziny 9.00 do 12.00 oraz od godziny 15.00 do zamknięcia bramy. Przy punktach widokowych brak jakichkolwiek stalowych barierek.
kilka ujęć...
po prawie 3 h spacerku... cali przemoczeni od unoszących się krepelek wody idziemy na lunch, bo po południu czeka nasz jeszcze sunset cruize po Zambezi
No spaceru z lwami to zazdroszczę, to musiał być czad *preved*, pozostałych "przygód" nie *hunter*. Bardzo współczuję stresa, miały być wspaniałe wakacje, a tu takie niespodzianki .
Kurczę ja myślałam, że z tym Bocianem to już byłeś i sprawdzone biuro jest(popraw mnie jeżeli się mylę). Ciekawa jestem jak było w Waszym przypadku z płatnością za imprezę,czy musieliście zapłacić 100 % przed rozpoczęciem?. Rozumiem, że reklamacje to sprawa *ROFL*stuk puk dwa razy o rynnę i raz o parapet............ , a może było inaczej? Sorki, może wyprzedzam Twoje opisy, ale jestem mega ciekawa.
Lordziu, tak myślę , że Bocian dał Wam zużyte samochody, ba był z Wami Erastus, który to miał ratowac sytuację..... Taką mam cichą nadzieje, że takich trupów - aut nie daje Bocian na samotną przejeżdżkę (jak podrózuje tylko jedno auto bez lokalesa ) - no chyba , że się mylę.
Lord czytam , a to jakiś dreszczowiec , a nie realacja
Wojtek, nie było tak tragicznie
Na późny wieczór umówieni jesteśmy z Joy - przedstawicielką biura Bociana na Zimbabwe, w celu wykupienia fakultetów. Mamy nadzieję jednak, że może na mieście uda nam się wytargować lepszą cenę za wszystkie atrakcje. Niestety ceny są sztywne i nikt nie chce dać nawet 5% rabatu... tak przedstawiają się poszczególne koszty za, moim zdaniem, najciekawsze fakultety - ceny w amerykańskich dolarach, dzieci płacą pełną stawkę !!!
Po zaklepaniu fakultetów, szybka kolacja w restauracji i wracamy do naszego hotelu Cresta, a od samego rana czeka nas przecież masa atrakcji . Swoją drogę mieszkałem już w tym hotelu w 2003 roku
Następnego dnia o 7.00 rano, jeszcze przed śniadaniem jedziemy na spacer z lwami. Pod hotel podjeżdża busik i po 10 minutach dojeżdżamy już na wydzielony teren sawanny, należący do Masuwe Lodge. Fakultet dla osób powyżej 14 roku życia, lub powyżej 1,50 m wzrostu. Jest to chyba jedyna okazja, żeby zrobić niesamowite zdjęcia prawie dorosłym lwom.
http://www.lionencounter.com
Lion Walk to program hodowli lwów, polegający na zbieraniu pieniędzy od turystów chętnych na spacer z pół na pół oswojonymi lwami. Najsilniejsze genetycznie ich młode odstawia się do odrębnego rezerwatu, dożywia, pilnuje, a z kolei ich młode, te najmocniejsze, wypuszcza się na zupełną wolność w wybrane miejsca. W ten sposób zamierza się odbudować coraz bardziej zagrożoną populację tych pięknych kotów... w przeciągu ostatnich 30 lat odnotowano spadek prawie 90% populacji tych zwierząt!!
Po krótkim poglądowym filmiku i wysłuchaniu wszelkich uwag, jak należy się zachowywać, co wolno, a co jest surowo zabronione, podzieleni na dwie małe grupki - po 6-7 osób i "uzbrojeni" w metrowe kijki wyruszamy... W ekstremalnej sytuacji należy machać lwu tym kijkiem przed nosem, podobnież takie zachowanie bardzo odwraca jego uwagę... mam nadzieję jednak, że nic takiego nie będzie miało miejsca i nie będę musiał tego sprawdzać
Lwom nie możemy okazywać lęku, musimy zachowywać się zupełnie naturalnie a chodzić możemy tylko za lwami. Ponadto nie wolno zbliżać sie do nich od frontu, bo może potraktować to jako wyzwanie, nie można przed nimi kucać ani klękać, nie wolno wykonywać żadnych nerwowych ruchów. Jak się okaże, że lew podejdzie do nas na odległość mniejszą niż 2 metry, należy patrzeć mu w oczy i spokojnie się wycofywać... Absolutnie nie wolno odwracać sie do lwa plecami!!
Po drodze dowiadujemy się jeszcze, że lwy śpią przeważnie po 18-20 h na dobę, a resztę czasu spędzają aktywnie - o świecie i zmierzchu. Czy to oznacza, że będziemy mieli zobaczyć zwierzęta w akcji... ??
Nasze koty to brat i siostra, mają dopiero po 18 miesięcy i jest to już ostatni moment na takie bliskie spotkanie z nimi... Każdy z nich waży już ponad 80 kg i gdyby chciał mógłby zabić człowieka z łatwością, jednym uderzeniem swojej potężnej łapy.
Pomimo, że oba kociaki zostały wychowane przez ludzi i pośród ludzi, były i są karmione przez ludzi, to jednak z biegiem lat ich naturalne instynkty zaczynają dominować i nigdy, tak naprawdę nie wiadomo, kiedy milutki kotek nagle dostrzeże smakowity obiad w postaci swojego żywiciela.
Spacerujemy przez busz, na przełaj, często po ścieżkach wydeptanych przez zwierzęta, których jest tutaj naprawdę sporo. Przewodnik pokazuje nam ślady słoni, bawołów, antylop... Nagle widzimy dwa potężne koty, które całkowicie zlewają się z otoczeniem... wyschnięta sawanna ma wręcz identyczny kolor jak ich futra...
Kilka zdjęć
a tutaj już moja skromna osoba
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Po godzinie takiego spaceru, gdy temperatura nieco wzrosła, lwy stają się wyraźnie senne. Coraz częściej siadają na ziemi, kładą się, aż wreszcie zasypiają.
Żegnamy się z naszymi lwami i udajemy się jeszcze na drobne śniadanko.. słodka bułka, serek, kawa, herbata, sok... następnie idziemy do busika i zostajemy odwiezieni do naszego hotelu...
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Co za ujęcia Wojtek, ten ziewający lew!
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
Hmmmm....przyznam , że ja bym sie na spacer z lwami nie skusił. Nieufny jestem jakis taki. Za dużo treserów i stałych opiekunów te kociaczki zżarły całkiem niespodziewanie, żebym miał wystawiać swoje kruchutkie jedyne życie na szwank Małżonki tez nie.
.
Ps: co do przygarnięcia słoników zamiast samochodów terenowych to lepiej samiczki. Samce polecą gdzieś za słonicami i tyle po transporcie...... Jeszcze bagaże Wam zgubią.
Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/
Lamia... to zasługa lwa
Tomek, dzień wcześniej ten lew pożarł turystę, więc był już najedzoeny .... ale tak na poważnie wcale o tym nie myślałem, że mogłoby się coś wydarzyć.... owszem podpisujesz oświadczenie przed wyjściem na spacer, że w razie czego,Ty albo Twoja rodzina nie będzie miała żadnych roszczeń, jakby zdarzył się jakiś nieoczekiwany wypadek... ale moim zdaniem jak się stosujesz to zaleceń, to nie opcji, żeby coś się stało
80% samiczek słoni, które spotkaliśmy były z małymi... panowie byli bardziej przyjacielscy na nasz widok
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
wracamy ze spaceru z lwami, śniadanko i idziemy z buta do parku narodowego Wictora Falls...
Wodospady Wiktorii są jedną z najbardziej spektakularnych atrakcji Afryki i zaliczane są do najbardziej niezwykłych wodospadów na świecie. Woda z rzeki Zambezi, spada raptownie z wysokości ponad 110 metrów w przełom, a jej rozpiętość wynosi ponad 1700 metrów. Łomot spadającej wody słyszalny jest w promieniu 40 kilometrów, a rozpylona woda tworzy rodzaj słupa kropelek wznoszącego się na wysokość 400 metrów, widocznego w promieniu 50 kilometrów.
Wodospad został odkryty w 1855 roku przez Davida Livingstone, szkockiego lekarz i misjonarza, który nadał nazwę ku czci królowej Wiktorii. Rdzenni mieszkańcy nazywali ten dziw natury "Mosi- oa - Tunya " ("Dym który grzmi") i bali się nawet do niego zbliżyć. Żądny przygód David Livingstone był pierwszym Europejczykiem, który chciał przebyć całą Afrykę ze wschodu na zachód. W jego wyprawie, której celem było szerzenie chrześcijaństwa w Afryce, brało udział 300 wojowników jednego z plemion. Ani jeden z nich nie odważył się jednak zbliżyć do wodospadu.
Park czynny jest w godzinach 6.00-18.00, a wstęp kosztuje 30 $ zarówno dla dziecka jak i dorosłego (lokales płaci 7 $). Odległość do przejścia od punktu widokowego nr. 1 do 10 (bo tyle jest do obejrzenia od strony Zimbabwe wynosi około 2 km, a czas, jaki potrzebny jest na zobaczenie tego cudu natury to prawie 3 h. Najlepsza pora odwiedzenia wodospadu jest od godziny 9.00 do 12.00 oraz od godziny 15.00 do zamknięcia bramy. Przy punktach widokowych brak jakichkolwiek stalowych barierek.
kilka ujęć...
po prawie 3 h spacerku... cali przemoczeni od unoszących się krepelek wody idziemy na lunch, bo po południu czeka nasz jeszcze sunset cruize po Zambezi
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
czadowy wodospad.
Domyślam się , że mgiełką otoczony szczelnie.
Taka łaźnia parowa
Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/
No spaceru z lwami to zazdroszczę, to musiał być czad *preved*, pozostałych "przygód" nie *hunter*. Bardzo współczuję stresa, miały być wspaniałe wakacje, a tu takie niespodzianki .
Kurczę ja myślałam, że z tym Bocianem to już byłeś i sprawdzone biuro jest(popraw mnie jeżeli się mylę). Ciekawa jestem jak było w Waszym przypadku z płatnością za imprezę,czy musieliście zapłacić 100 % przed rozpoczęciem?. Rozumiem, że reklamacje to sprawa *ROFL*stuk puk dwa razy o rynnę i raz o parapet............ , a może było inaczej? Sorki, może wyprzedzam Twoje opisy, ale jestem mega ciekawa.
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Lordziu, tak myślę , że Bocian dał Wam zużyte samochody, ba był z Wami Erastus, który to miał ratowac sytuację..... Taką mam cichą nadzieje, że takich trupów - aut nie daje Bocian na samotną przejeżdżkę (jak podrózuje tylko jedno auto bez lokalesa ) - no chyba , że się mylę.
Bea