Umilka, z przyjemnościa czytam twoja Portugalię. I choć byłam tam kilkakrotnie nie odwiedziłam Obidos, a teraz dopiero uświadomiłaś mi jakie to piękne miasto!!!!
Uwielbiam te wąskie brukowane uliczki, kamienne domki, azulejos, a Lizbona to dla mnie najładniejsza europejska stolica.
Apisku, Obidos jest cudowne. Ten klimat Średniowiecza jest tam naprawdę niepowtarzalny. Przy następnej okazji wybierz się tam koniecznie- jestem pewna, że będziesz zauroczona. Zresztą podobne wrażenie zrobiła na mnie Sintra, ale o tym później.
Trina, w Obidos dotarliśmy z pilotką do ruin zamku, potem mieliśmy chyba godzinkę na samodzielny powrót do autokaru. Każdy mógł ją wykorzystać na swój sposób. To stanowczo za mało, jak na to miasteczko, ale cóż- uroki objazdówkek. My zdążyliśmy połazić po murach obronnych, i w drodze powrotnej wypić po 2 kieliszki pysznego likieru wiśniowego. Oczywiście jeszcze napstrykać dziesiątki zdjęć. Lizbony rzeczywiście było stanowczo za mało, też był czas wolny- jak wszędzie, no ale.... Jest pretekst, żeby kiedyś wrócić- myślę, że weekend w Lizbonie by nas usatysfakcjonował. Może kiedyś zapolujemy na jakiś fajny przelot.
Joasiu, na Lizbonę mieliśmy cały jeden dzień i jeszcze kończąc objazdówkę można było skorzystać z fakultetu, tzw. Lizbona nocą. Skorzystaliśmy, ale o tym później.
Nazwa miasteczka wywodzi się od zbiegu dwóch rzek Alcoa i Baca, a sławę zawdzięcza jednej z najcenniejszych budowli sakralnych w Portugalii- Opactwie Cystersów. Klasztor ufundował w 1153 roku król Alfons I jako dziękczynienie za wypędzenie Maurów z Santarem. Prace nad budowlą trwały do 1223 roku a rozbudowywali go również kolejni władcy. To dzięki temu obiektowi Stolica Apostolska oficjalnie uznała Portugalię za niezależne królestwo. Klasztor otrzymał szerokie uprawnienia z rąk królewskich i zyskał duże wpływy- stał się najpotężniejszy w całej Portugalii. Cystersi w milczeniu oddalwali się pracy i modlitwie, stosując regułę św. Bernarda, nakazującą odrzucenie zbytku, przywilejów i ostentacji. Jurysdykcja sprawowana przez zakonników nad 12 miastami i 3 portami morskimi przynosiła zakonowi ogromne zyski, jak również prestiż polityczny. Opactwo stało się ośrodkiem nauki, kultury i polityki. W 1269 roku uruchomiono szkołę przyklasztorną, a tutejsza biblioteka rękopisów była jedną z największych w Portugalii. Jednak opływający w bogactwa mnisi zaczęli z czasem prowadzić ekstrawagancki i wystawny tryb życia, a to nijak się miało do ścisłych reguł zakonnych. Klasztor tonął coraz głębiej w oparach wina i rozpusty. W 1810 roku operujące tu wojska francuskie zdewastowały kompleks i wywiozły m.in. bibliotekę. Kolejne zniszczenia i grabież miały miejsce w czasie wojny domowej w 1834 roku - wtedy też usunięto stąd zakonników. Pamiętać trzeba, że w najlepszym okresie istnienia opactwa liczba zakonników oscylowała wokół 1000!
gotyckie, bardzo skromne wnętrze z długimi nawami bocznymi (106 metrów) odzielonymi od nawy głównej strzelistymi 20 metrowymi kolumnami. Zadziwia bardzo skromne prezbiterium. Na głównym ołtarzu jest tylko jeden krucyfiks i posąg Chrystusa.
Uwagę zwraca za to ogromna kuchnia klasztorna z gigantycznym kominem. Przez środek pomieszczenia biegnie kanał łączący się z rzeką Alcoa, który wówczas miał zapewniać bieżącą wodę, ale nierzadko również ryby, które same do niego wpływały.
Podobno na potężnych rusztach można było piec jednocześnie 7 wołów
Obok znajduje sie refektarz z pieknie rzeźbioną amboną, z której jeden z mnichów czytał fragmenty Biblii w czasie, gdy pozostali spożywali posilki.
Wnętrze klasztoru to też przepiękna Sala Królów, której nazwa pochodzi od zgromadzonych tu posągów wszystkich królów panujących w Portugalii aż do rządów Józefa I. Niebieskie XVIII-wieczne płytki azulejos przedstawiają oblężenie Santarem, ślubowanie króla Afonso I Henriquesa i założenie klasztoru, czyli historia opactwa w skrócie.
Przepiękny ośmioboczny lawetarz
grobowce królów
Największą atrakcją są jednak przepięknie rzeźbione grobowce króla Pedro I i jego ukochanej Ines de Castro, tragicznej pary kochanków sprzed wieków. Wykute w wapieniu nagrobki, umieszczone po przeciwnych stronach kościoła. Leżą w otoczeniu rzeźb aniołów jakby zwróceni do siebie twarzami.
Historia ich tragicznej miłości jest dobrze znana w całej Portugalii. Działo się to w XIV wieku. Pedro, syn króla Alfonsa IV zakochał się bez pamięci w córce prostego galicyjskiego szlachcica -pięknej Inês. Królowi nie podobało się ani pochodzenie, ani narodowość pięknej wybranki syna. Pedro potajemnie poślubił Inês i miał z nią trójkę dzieci. Alfons IV na wieść o tym polecił zamordować swoją synową i matkę swoich wnuków. Po dwóch latach Pedro objął tron, nakazał wydobyć z grobu ciało ukochanej, a jej szczątki ubrać w purpurowy, królewski płaszcz, włożył jej koronę i uznał ją prawowitą królową. Zmusił także poddanych do całowania rozkładającej się już dłoni królowej. Następnie jej ciało złożono uroczyście w białym grobowcu w Mosteiro de Santa Maria de Alcobaça. Król Pedro I kazał po śmierci złożyć swoje ciało w grobowcu naprzeciw grobowca Inês, aby w dzień zmartwychwstania kochankowie mogli natychmiast spojrzeć na siebie.
Umilka, z przyjemnościa czytam twoja Portugalię. I choć byłam tam kilkakrotnie nie odwiedziłam Obidos, a teraz dopiero uświadomiłaś mi jakie to piękne miasto!!!!
Uwielbiam te wąskie brukowane uliczki, kamienne domki, azulejos, a Lizbona to dla mnie najładniejsza europejska stolica.
Mariola
Widzę, że Obidos to bardzo ładne miasteczko, mieliście w nim czas wolny? A w Lizbonie - jakoś mam wrażenie, że tam było wszystko na szybko?
Apisku, Obidos jest cudowne. Ten klimat Średniowiecza jest tam naprawdę niepowtarzalny. Przy następnej okazji wybierz się tam koniecznie- jestem pewna, że będziesz zauroczona. Zresztą podobne wrażenie zrobiła na mnie Sintra, ale o tym później.
Trina, w Obidos dotarliśmy z pilotką do ruin zamku, potem mieliśmy chyba godzinkę na samodzielny powrót do autokaru. Każdy mógł ją wykorzystać na swój sposób. To stanowczo za mało, jak na to miasteczko, ale cóż- uroki objazdówkek. My zdążyliśmy połazić po murach obronnych, i w drodze powrotnej wypić po 2 kieliszki pysznego likieru wiśniowego. Oczywiście jeszcze napstrykać dziesiątki zdjęć. Lizbony rzeczywiście było stanowczo za mało, też był czas wolny- jak wszędzie, no ale.... Jest pretekst, żeby kiedyś wrócić- myślę, że weekend w Lizbonie by nas usatysfakcjonował. Może kiedyś zapolujemy na jakiś fajny przelot.
A ile czasu spędziliście w Lizbonie?
Obidos rzeczywiście piękne. Takich klimatów szukam.
Pisz dalej, chętnie poczytam o kolejnych miejscach
Joasiu, na Lizbonę mieliśmy cały jeden dzień i jeszcze kończąc objazdówkę można było skorzystać z fakultetu, tzw. Lizbona nocą. Skorzystaliśmy, ale o tym później.
Zabieram się więc za Alcobacę.
Nazwa miasteczka wywodzi się od zbiegu dwóch rzek Alcoa i Baca, a sławę zawdzięcza jednej z najcenniejszych budowli sakralnych w Portugalii- Opactwie Cystersów. Klasztor ufundował w 1153 roku król Alfons I jako dziękczynienie za wypędzenie Maurów z Santarem. Prace nad budowlą trwały do 1223 roku a rozbudowywali go również kolejni władcy. To dzięki temu obiektowi Stolica Apostolska oficjalnie uznała Portugalię za niezależne królestwo. Klasztor otrzymał szerokie uprawnienia z rąk królewskich i zyskał duże wpływy- stał się najpotężniejszy w całej Portugalii. Cystersi w milczeniu oddalwali się pracy i modlitwie, stosując regułę św. Bernarda, nakazującą odrzucenie zbytku, przywilejów i ostentacji. Jurysdykcja sprawowana przez zakonników nad 12 miastami i 3 portami morskimi przynosiła zakonowi ogromne zyski, jak również prestiż polityczny. Opactwo stało się ośrodkiem nauki, kultury i polityki. W 1269 roku uruchomiono szkołę przyklasztorną, a tutejsza biblioteka rękopisów była jedną z największych w Portugalii. Jednak opływający w bogactwa mnisi zaczęli z czasem prowadzić ekstrawagancki i wystawny tryb życia, a to nijak się miało do ścisłych reguł zakonnych. Klasztor tonął coraz głębiej w oparach wina i rozpusty. W 1810 roku operujące tu wojska francuskie zdewastowały kompleks i wywiozły m.in. bibliotekę. Kolejne zniszczenia i grabież miały miejsce w czasie wojny domowej w 1834 roku - wtedy też usunięto stąd zakonników. Pamiętać trzeba, że w najlepszym okresie istnienia opactwa liczba zakonników oscylowała wokół 1000!
rzeka Alcoa
i już sam klasztor
przepiękny dziedziniec klasztorny otoczony dwukondygnacyjnymi arkadami
gotyckie, bardzo skromne wnętrze z długimi nawami bocznymi (106 metrów) odzielonymi od nawy głównej strzelistymi 20 metrowymi kolumnami. Zadziwia bardzo skromne prezbiterium. Na głównym ołtarzu jest tylko jeden krucyfiks i posąg Chrystusa.
Uwagę zwraca za to ogromna kuchnia klasztorna z gigantycznym kominem. Przez środek pomieszczenia biegnie kanał łączący się z rzeką Alcoa, który wówczas miał zapewniać bieżącą wodę, ale nierzadko również ryby, które same do niego wpływały.
Podobno na potężnych rusztach można było piec jednocześnie 7 wołów
Obok znajduje sie refektarz z pieknie rzeźbioną amboną, z której jeden z mnichów czytał fragmenty Biblii w czasie, gdy pozostali spożywali posilki.
Umilka...pisz wszystko... chciałbym zwiedzić Portugalię, niekoniecznie z RT, ale każda inspiracja mile widziana
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
To faktycznie niewiele czasu w Lizbonie mieliście.
Super się czyta, teraz się tym bardziej wyjazdu doczekać nie mogę.
Wnętrze klasztoru to też przepiękna Sala Królów, której nazwa pochodzi od zgromadzonych tu posągów wszystkich królów panujących w Portugalii aż do rządów Józefa I. Niebieskie XVIII-wieczne płytki azulejos przedstawiają oblężenie Santarem, ślubowanie króla Afonso I Henriquesa i założenie klasztoru, czyli historia opactwa w skrócie.
Przepiękny ośmioboczny lawetarz
grobowce królów
Największą atrakcją są jednak przepięknie rzeźbione grobowce króla Pedro I i jego ukochanej Ines de Castro, tragicznej pary kochanków sprzed wieków. Wykute w wapieniu nagrobki, umieszczone po przeciwnych stronach kościoła. Leżą w otoczeniu rzeźb aniołów jakby zwróceni do siebie twarzami.
Historia ich tragicznej miłości jest dobrze znana w całej Portugalii. Działo się to w XIV wieku. Pedro, syn króla Alfonsa IV zakochał się bez pamięci w córce prostego galicyjskiego szlachcica -pięknej Inês. Królowi nie podobało się ani pochodzenie, ani narodowość pięknej wybranki syna. Pedro potajemnie poślubił Inês i miał z nią trójkę dzieci. Alfons IV na wieść o tym polecił zamordować swoją synową i matkę swoich wnuków. Po dwóch latach Pedro objął tron, nakazał wydobyć z grobu ciało ukochanej, a jej szczątki ubrać w purpurowy, królewski płaszcz, włożył jej koronę i uznał ją prawowitą królową. Zmusił także poddanych do całowania rozkładającej się już dłoni królowej. Następnie jej ciało złożono uroczyście w białym grobowcu w Mosteiro de Santa Maria de Alcobaça. Król Pedro I kazał po śmierci złożyć swoje ciało w grobowcu naprzeciw grobowca Inês, aby w dzień zmartwychwstania kochankowie mogli natychmiast spojrzeć na siebie.
Grobowiec Pedro
i Ines
A tu widać, jak leżą naprzeciwko siebie
i jeszcze jeden z ołtarzy bocznych
I trochę samego miasteczka
A takie dzieciaczki spotkaliśmy w miasteczku (zwiedzały z nami również klasztor)
Takie ciasteczka jedliśmy (jedno z nich to pasteis de nata)
I jeszcze taka sobie uliczka w Alcobaca