Ponieważ pierwszego dnia zrobiliśmy "z buta" ponad 17kms i na koniec dnia nogi nam się już plątały, postanowiliśmy, że pozostałe na pozostałe 2 dni wykupimy sobie big busa, który będzie nas obwozić po atrakcyjnych miejscach.
W Lizbonie są 3 profesjonalne firmy wycieczkowe dysponujące autobusami z otwartym deck'iem. Lisbon City-Sightseeing - one day ticket 14€ - nowoczesne autobusy; Yellow Lisbon - mają duże i małe busy, które mogą się wcisnąć w wąskie uliczki i trzecia Portugal Sightseeing - 48h ticket 19€ - dwie trasy. My wybraliśmy tę ostatnią firmę, bo jako jedyna "opowiadała" również po polsku. Bilet drogi (19€), ale w sumie za dwa dni to nie ma dramatu. Oczywiście można dowolnie wysiadać i wsiadać do autobusów.
Główny parking dla big busów był w pobliżu naszego hotelu na Marquês de Pombal.
Nasz big bus
Są dwie trasy blue i red. Niebieska niby jeździ co 45 min, a czerwona niby co 30 min. Ani jedna, ani druga jeździ jak chce
Cieżko też po drodze odnaleźć przystanek, nie wspomnę o rozkładzie jazdy. Bo przecież te 45 czy 30 min od czegoś trzeba liczyć. Tak się nie da. Trzeba po prostu czekać
Niebieska linia wywiozła nas do zupełnie nieznanej mi części miasta, tej nowoczesnej Lizbony. I niestety ta część nie przypadła mi kompletnie do gustu.
Koszmarne okolice po byłej rafinerii, w miejscu które zbudowano centrum wystawiennicze i głowny dworzec kolejowy
Okolice dworca Stanta Apolonia
Oczywiście można do niego dojechac metrem, więc komunikacyjnie jest jak najbardziej spoko.
Pozostałości po starej rafinerii
Trochę placów i placyków
Całkiem ładna natomiast jest lizbońska corrida
W sumie pogoda była dosyć zmienna: raz świeciło słoneczko (więc przyjemnie grzało), za chwilę chmury (więć gwiździło).
Generalnie pode drogą trzeba było zatrzymać się na zupę
A o zmroku - wiadomo spacerek po mieście (ale już w tej starej części)
A wieczorem i tak jest najfajniej - knajpiany gwar
Dzielnica Santa Maria de Belém leży nieco na uboczu Lizbony. Znajduje się w niej wystawny klasztor Hieronimitów (początek XVIw) oraz Wieża Belem. W tej dzielnicy ma swoją rezydencję prezydent Portugalii. Stąd też pochodzą słynne Pastel de Nata, najpopularniejsze portugalskie ciasteczka nadziewane budyniem. Pychota!
Z centrum miasta można tam dojechac tramwajem #15 lub - tak jak ja to zrobiłem - big busem.
Wieża Belem
Wokół można spotkać ulicznych grajków zarabiających na życie
Belem znajduje się u ujścia Tagu do Atlantyku. Tutaj też jest port jachtowy
Klasztor Hieronimitów prezentuje się całkiem okazale
Wejście do kompleksu jest ogromne
W pobliżu znajduje się most "28 kwietnia" - ładny, okazały i wysoko zawieszony nad Tagiem i ulicami
Cieszę się, że nie jestem sam taki kościółkowy
Ponieważ pierwszego dnia zrobiliśmy "z buta" ponad 17kms i na koniec dnia nogi nam się już plątały, postanowiliśmy, że pozostałe na pozostałe 2 dni wykupimy sobie big busa, który będzie nas obwozić po atrakcyjnych miejscach.
W Lizbonie są 3 profesjonalne firmy wycieczkowe dysponujące autobusami z otwartym deck'iem. Lisbon City-Sightseeing - one day ticket 14€ - nowoczesne autobusy; Yellow Lisbon - mają duże i małe busy, które mogą się wcisnąć w wąskie uliczki i trzecia Portugal Sightseeing - 48h ticket 19€ - dwie trasy. My wybraliśmy tę ostatnią firmę, bo jako jedyna "opowiadała" również po polsku. Bilet drogi (19€), ale w sumie za dwa dni to nie ma dramatu. Oczywiście można dowolnie wysiadać i wsiadać do autobusów.
Główny parking dla big busów był w pobliżu naszego hotelu na Marquês de Pombal.
Nasz big bus
Są dwie trasy blue i red. Niebieska niby jeździ co 45 min, a czerwona niby co 30 min. Ani jedna, ani druga jeździ jak chce
Cieżko też po drodze odnaleźć przystanek, nie wspomnę o rozkładzie jazdy. Bo przecież te 45 czy 30 min od czegoś trzeba liczyć. Tak się nie da. Trzeba po prostu czekać
Niebieska linia wywiozła nas do zupełnie nieznanej mi części miasta, tej nowoczesnej Lizbony. I niestety ta część nie przypadła mi kompletnie do gustu.
Koszmarne okolice po byłej rafinerii, w miejscu które zbudowano centrum wystawiennicze i głowny dworzec kolejowy
Okolice dworca Stanta Apolonia
Oczywiście można do niego dojechac metrem, więc komunikacyjnie jest jak najbardziej spoko.
Pozostałości po starej rafinerii
Trochę placów i placyków
Całkiem ładna natomiast jest lizbońska corrida
W sumie pogoda była dosyć zmienna: raz świeciło słoneczko (więc przyjemnie grzało), za chwilę chmury (więć gwiździło).
Generalnie pode drogą trzeba było zatrzymać się na zupę
A o zmroku - wiadomo spacerek po mieście (ale już w tej starej części)
A wieczorem i tak jest najfajniej - knajpiany gwar
Też mi sie bardziej ta stara część podoba
Bez podróży się duszę....
http://kolekcjonujacchwile.blogspot.com/
Lisboa, Lisboa... skrada serce ...
Nie widzę żadnych zdjęć. To musi być jakiś problem tu na forum, bo moje zdjęcia też znikły
Bez podróży się duszę....
http://kolekcjonujacchwile.blogspot.com/
Widze wszystkie fotki
No trip no life
Następnego dnia pogoda już była lepsza (więcej słońca) więc kontynuowaliśmy podróżowanie po mieście.
Pierwszy był budynek więzienia
Jak na takie podłe miejsce, to zupełnie okazały
Big bus obwiózł nas trochę po jeszcze innej części Lizbony. Budynki również nowoczesne, ale jakieś takie ładne.
Po czym udaliśmy do dzielnicy Belem...
Dzielnica Santa Maria de Belém leży nieco na uboczu Lizbony. Znajduje się w niej wystawny klasztor Hieronimitów (początek XVIw) oraz Wieża Belem. W tej dzielnicy ma swoją rezydencję prezydent Portugalii. Stąd też pochodzą słynne Pastel de Nata, najpopularniejsze portugalskie ciasteczka nadziewane budyniem. Pychota!
Z centrum miasta można tam dojechac tramwajem #15 lub - tak jak ja to zrobiłem - big busem.
Wieża Belem
Wokół można spotkać ulicznych grajków zarabiających na życie
Belem znajduje się u ujścia Tagu do Atlantyku. Tutaj też jest port jachtowy
Klasztor Hieronimitów prezentuje się całkiem okazale
Wejście do kompleksu jest ogromne
W pobliżu znajduje się most "28 kwietnia" - ładny, okazały i wysoko zawieszony nad Tagiem i ulicami
Andrew,
super ze wracasz do pisania dawaj dalej , musisz teraz nadrobic
Pisz, pisz, pisz
No trip no life
Andrew- ty na pewno byłeś tam tylko 3 dni??? Piękna ta twoja Barcelona