@ Janjus - big bus jest to jakaś opcja zwiedzania, bo można wysiadać/wsiadać w wielu miejscach. Irytujące jedynie było to, że nigdy nie było wiadomo o której odjeżdża następny bus. Niewątpliwym jednak plusem jest to, że obwozi Cię po teoretycznie najbardziej atrakcyjnych miejscach. Podkreślam jednak - teoretycznie. W przypadku Lizbony "z buta" o wiele lepiej mi się zwiedzało.
Podróżując tramwajem, zupełnie przypadkowo dojechałem do "krańcówki" o nazwie Torres. Znajduje się tam sporych rozmiarów nekropolia. Zdaje się, że są to takie lizbońskie powązki, ale to tylko moje przypuszczenie.
Oczywiście weszliśmy tam zobaczyć i pomodlić się za dusze zmarłych
Jest to stare cmentarzysko, pełne kamiennych mogił.
Ostatnie chwile z naszego 3-dniowego wypadu oczywiście spędziliśmy na mieście. Wróciliśmy tramwajem do centrum i jeszcze trochę połaziliśmy po uliczkach.
Obowiązkowo skosztowaliśmy pieczonych kasztanów. Były pyszne
Wysłuchaliśmy też koncertu ulicznych artystów
A przed wyjazdem jeszcze tylko drobne zakupy
Lot "wizirem" mieliśmy o 1:15 w środku nocy. Bagaże w depozycie hotelowym, więc jeszcze szybki posiłek przed odlotem.
... no i pora wracać do zimnej Warszawy.
Lizbonę opuszczaliśmy w temp. 15C, a w Warszawa o 6 rano przywitała nas -10C.
... a już o 16tej tego samego dnia czekał mnie lot do... Barcelony. Ale o tym w odrębnej relacji
Fajnie przypomnieć sobie Lizbonę.Ten Big bus to dobry pomysł,bo mozna z grubsza zobaczyc co zwiedzać i gdzie wrócić na dłużej.
ostatnio byłem kilka dni w Rzymie i też skorzystaliśmy z takiej formy zwiedzania.
Kiedyś do Lizbony postaram sie wrócic,a Ty pokazuj dalej swoją Lizbonę
Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.
@ Janjus - big bus jest to jakaś opcja zwiedzania, bo można wysiadać/wsiadać w wielu miejscach. Irytujące jedynie było to, że nigdy nie było wiadomo o której odjeżdża następny bus. Niewątpliwym jednak plusem jest to, że obwozi Cię po teoretycznie najbardziej atrakcyjnych miejscach. Podkreślam jednak - teoretycznie. W przypadku Lizbony "z buta" o wiele lepiej mi się zwiedzało.
Podróżując tramwajem, zupełnie przypadkowo dojechałem do "krańcówki" o nazwie Torres. Znajduje się tam sporych rozmiarów nekropolia. Zdaje się, że są to takie lizbońskie powązki, ale to tylko moje przypuszczenie.
Oczywiście weszliśmy tam zobaczyć i pomodlić się za dusze zmarłych
Jest to stare cmentarzysko, pełne kamiennych mogił.
Ostatnie chwile z naszego 3-dniowego wypadu oczywiście spędziliśmy na mieście. Wróciliśmy tramwajem do centrum i jeszcze trochę połaziliśmy po uliczkach.
Obowiązkowo skosztowaliśmy pieczonych kasztanów. Były pyszne
Wysłuchaliśmy też koncertu ulicznych artystów
A przed wyjazdem jeszcze tylko drobne zakupy
Lot "wizirem" mieliśmy o 1:15 w środku nocy. Bagaże w depozycie hotelowym, więc jeszcze szybki posiłek przed odlotem.
... no i pora wracać do zimnej Warszawy.
Lizbonę opuszczaliśmy w temp. 15C, a w Warszawa o 6 rano przywitała nas -10C.
... a już o 16tej tego samego dnia czekał mnie lot do... Barcelony. Ale o tym w odrębnej relacji
Andrew, ja tez uwielbam pieczone kasztany i zawsze na wyjezdzie jak widze te kramy z kasztanami , to kupuję .
Róznica temperatur rzeczywiscie spora ale tobie nie straszna , skoro za pare godzin miales kolejny lot obieżyświacie he he
To czekamy teraz na relacje z Barcy
Dziekuje za twoje spojrzenie na LIZBONE !! jak zawsze piękna....
No trip no life
Nelcia - dziękuję
Ciąg dalszy tej podróży można znaleźć w relacji Barcelona - kataloński chillout
Adrew, fajnie się łaziło po Lizbonie z Tobą, jako przewodnikiem, dziękuję
Lizbona jest cudowna, byłam podobnie - w ostatni weekend stycznia i chyba sie zmobilizowałam własnie aby tez wrzucic krótką relację
Kolorowa - koniecznie opisz swoje wrażenia z Lizbony! Pisz jak najszybciej, bo później wszystko się zapomina...
Zółty tramwaj - jeden z symboli Lizbony .Pomnik odkrywców i żeglarzy to kolejny wspaniały symbol
Moze i ja coś kiedyś napisze o Lizbonie?