--------------------

____________________

 

 

 



Irlandia na weekend. Miejsce gdzie produkują kamienie.

9 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
szpulatek
Obrazek użytkownika szpulatek
Offline
Ostatnio: 3 lata 11 miesięcy temu
Rejestracja: 25 lut 2016
Irlandia na weekend. Miejsce gdzie produkują kamienie.

Irlandia - Wyspa pokryta trawą tak zieloną, jak murawa Polskiego stadionu narodowego w dniu rozpoczęcia mistrzostw Europy. Usłana kamieniami najróżniejszej maści i kształtu, stojących ot, tak ciupasem gdziekolwiek lub ułożonych w pomniki, drogi, budynki, zamki czy fasady oddzielające pasące się konie. Kraj ciepły i przytulny, choć wita mieszkańców deszczem i wiatrem, każdego dnia i o każdej porze roku. Wyspa „bezludna” gdzie jedynym odgłosem jest wiatr żeglujący po kamieniach. Irlandia przyprawi nas o zawrót głowy, gdy znajdziemy się po zmierzchu w mieście takim jak Dublin. Mieście, które nie śpi i nie zamyka Pubów, a z kranów zamiast wody leci aksamitny, ciemny Guinness.

Tym razem zmieniamy perspektywę. To moja pierwsza wyprawa odkąd mieszkam w Szkocji. Wylatujemy wiec z Glasgow International do Dublina 05/03 o 8:40 (czwartek), powrót 08/03 7:15 (niedziela).
Bilety kupiłam na początku grudnia w cenie 40.98£ (227 zł) za dwie osoby w dwie strony.

Plan:
-przejechać wyspę ze wschodu na zachód;
-nie dać się zdmuchnąć z mocherowych klifów;
-wypić Guinnessa w irlandzkim pubie;
-przejechać na rowerze wyspę, na której mieszkańcy nadal porozumiewają się w języku irlandzkim;
-przebiec 10k w „Rock and Road Kinvara 10k & Half Marathon race” z dobrym czasem (http://www.rockandroad.ie)
-wsłuchiwać się w miękki irlandzki akcent;
-wrócić bezpiecznie do domu;

Dzień 1

Zamawiam taxi krótko przed 7. Droga z domu na lotnisko Glasgow International zajmuję nam 10 min. Odprawiamy się sprawnie i po niespełna godzinie siedzimy w dobrze wszystkim znanych żółto- granatowych fotelach. Bardzo boję się latać, ale uwielbiam podróżować. Jeśli kiedyś spotkacie w samolocie spanikowaną blondynkę, to mogę być ja. Przy starcie ściskam nerwowo rękę mojego chłopaka, gdy lecę sama - ściskam swoją. Staram się odsuwać czarne myśli na bok i czasami udaję mi się spędzić parę godzin na czytaniu książki czy słuchaniu muzyki, częściej jednak zachowuję się jak sarna, która wpadła we wnyki. Kręcę się, spinam wszystkie mięśnie, nasłuchuje w oczekiwaniu na dziwne odgłosy silnika. Tak jak bym chciała powiedzieć: „ a nie mówiłam, że coś się zepsuje?! Teraz na pewno wszyscy zginiemy!” Na szczęście lot z Glasgow do Dublina trwa ok. 45 min, a maszyna nie wznosi się na wysokość przelotową i pozostaje na bezpieczniej brzmiących w mojej głowie 4tys m nad ziemią.

Lądujemy 10 min przed czasem. Razem z biletami, zarezerwowaliśmy samochód, więc od razu udajemy się do stoiska naszej wypożyczalni. Firma oferuje swoim klientom busa, który zawozi nas i kilkoro innych pasażerów na parking, gdzie załatwimy niezbędne formalności. Po kilku minutach stoimy w kolejce po kluczyk. Jak się okazuję, firma żąda kaucji w wysokości 1600 euro. Niestety wcześniej nie było mowy o jej wysokości, więc zdziwieni zostajemy z jedną kartą płatniczą na cały wyjazd. Druga została zablokowana przez wypożyczalnie. Po wypełnieniu papierologii dostajemy kluczyk do wspaniałej, lśniącej Dacii Sandero!

W Google Maps wpisujemy naszą dzisiejszą destynację- Kinvara Guest House. Omijając autostrady, powinniśmy tam być po ok. 3.5h. Ruszamy!
Pierwsze wrażenia? Na co dzień mieszkamy w Glasgow, więc do ruchu lewostronnego jesteśmy przyzwyczajeni. Jedno co zaskakuje nas pozytywnie, to nieco bardziej szalony i zbliżony do polskiego sposób prowadzenia. Unikanie autostrad po godzinie przynosi zamierzony skutek, trafiamy na zamek w Trim.

Kolorowe domki w Trim

Zamek w Trim- W 1995 na zamku kręcono sceny do filmu Braveheart- Waleczne serce Mela Gibsona

Pozostałości po zamku

 
Dalsza droga mijała nam na oglądaniu przeważnie kamieni i pól. Krajobrazy podobne do tych w Szkocji. Tylko parę kilometrów jest ciekawych. Wjechaliśmy bowiem na trasę http://www.wildatlanticway.com/home/. Pogoda nie sprzyjała jednak podziwianiu krajobrazów. Do Kinvary docieramy o 18. Szybki check-in, chwila odpoczynku i wyszliśmy na krótki spacer. Kinvara jest malutkim miastem o niepowtarzalnym klimacie. Udaliśmy się zobaczyć XVI wieczny zamek Dunguaire, który  wprawdzie jest udostępniony do zwiedzania, ale tylko w lecie. Na kolację zjedliśmy pizze. Pomyślicie sobie, ale z nich ignoranci. Powinni spróbować lokalnej kuchni. Tego wieczoru otwarte były tylko dwie knajpy. Jedna, rzeczywiście irlandzka, ale tak bardzo przypominała szkockie puby, że zdecydowaliśmy się wstąpić do włoskiej pizzerii. Szczerze wam powiem, że lepszą pizzę od tej w Kinvarze jadłam tylko w Rzymie i na Sardynii. Miasteczko jest na tyle małe, że wszyscy mieszkańcy znają się bardzo dobrze. Obydwie wspomniane tu restauracje znajdowały się po przeciwnej stronie ulicy, drzwi w drzwi. Wchodząć na kolację zauważyliśmy jak staruszek wychodzi z irlandzkiego pubu z kuflem Guinessa w ręku i wchodzi do pizzerii. Jak się okazało, włosi nie serwują najpopularniejszego piwa w Irlandii, dlatego pan starszy wyskoczył po sąsiedzku po browarka i jak gdyby nigdy nic wrócił do konsumowania kolacji. Od razu dało się wyczuć specyficzną dla małych społeczności rodzinną atmosferę.

 

irlandzkie domy

Dunguaire Castle

Dzień 2

Pobudka po 8, pełne irlandzkie śniadanie i wyruszamy, żeby złapać prom o 10.30 na największą z wysp Arann- Inis Mór (Inishmore). Po 40 min rejsu w dość wietrznej pogodzie. Nie będę was kłamać, wiało strasznie, falę były naprawdę duże. To był mój pierwszy rejs promem i od razu ta forma transportu wskoczyła na zaszczytne 2 miejsce w moim rankingu pt. „czego boi się Paulinka". To była katorga! Remi wychowany w Gdyni wybrał nam siedzenia prawie na samym dziobie. Bujało nami prze okrutnie w góreeeeeee i w dóóóóół. Nie minęło 20 min a mnie oblały zimne poty. Zrobiło mi się niedobrze i poszłam przytulić muszlę klozetową. Tak spędziłam kolejne 40 min. Sama. Remi w tym czasie doznał olśnienia i w jego głowie zrodził się pomysł, który do tej pory spędza mi sen z powiek, Remi wymyślił, że w przyszłości kupi sobie żaglówkę i będziemy nią zwiedzać świat! Czujecie tę ironię? Ja wymiotuje w toalecie, a on już rozgląda się na internecie za łódkami. Ręce mi do niego opadają. Po godzinie trafiamy w miejsce, gdzie czas zatrzymał się dawno temu. To tu znaleźć można ostoję irlandzkiej kultury i tradycji: wyspy są ostatnim miejscem w Irlandii, gdzie mieszkańcy porozumiewają się po irlandzku, mieszkając w pobielonych chałupach z kamienia z dachami pokrytymi trzciną. Tu nie ma komunikacji, żeby zwiedzić wyspę wypożyczamy rower.

Jedyny sposób, żeby dostać się na wyspy Arann. Jeśli jest sztorm i lubisz przygodę koniecznie usiądź z przodu!

Prom na wyspę odpływa z portu w Ros a' Mhíl (23 mile na zachód od Galway)

Bilet najlepiej zamówić on-line http://www.aranislandferries.com/times_mor.php
cena 25 euro za osobę w dwie strony

wypożyczalnia rowerów znajduję się na przystani, za cały dzień użytkowania dwukołowca zapłacimy 10 euro

stan raczej dobry 

Przyjeżdżając do Irlandii trudno nie zauważyć, iż Irlandczycy uwielbiają konie. Darzą je wielkim szacunkiem, a wyścigi czy skoki to jedne z najbardziej zacnych sportów Zielonej Wyspy. Tradycja jest trzymanie koni przez ludzi różnych stanów. Już w czasach najdawniejszych trzymali konie zarówno ludzie zamożni, którzy traktowali konia jako szlachetne zwierze pod siodło, jak i bardziej ubodzy, którzy wykorzystywali konia do transportu, ale co ciekawe, rzadko do pracy w polu. Dzisiaj w ekskluzywnych stajniach trzymane są jedne z najdroższych wierzchowców na świecie, ale konie trzymają też travellersi, dla których wierzchowiec to tradycja, której należy się trzymać.

https://www.flickr.com/photos/121661907@N03/16660225247/in/photostream/lightbox

Na ponad 100 metrowym klifie znajdziemy najbardziej rozpoznawalną atrakcję wyspy : Dún Aonghasa- jest to prehistoryczny fort wzniesiony w 2 wieku p.n.e. Widok jest nieziemski

Na wyspie znajdziemy również piaszczyste plaże

Całą wyspę objeżdżamy w kilka godzin. Pedałowanie pod wiatr nie należy do przyjemnych. Jak widać na zdjęciach krajobrazy były księżycowe. Cała wyspa zamieszkała jest przez 845 mieszkańców. To jest w pewien sposób przerażające. Ta otaczająca cię przestrzeń i pustka jest przytłaczająca. Ciekawe miejsce. Na pewno zapamiętam je na długo. Prom powrotny odpływa o 17.30. Do Kinvary docieramy ok. 20.

Dzień 3

Dzisiaj organizowany jest Rock and Road Kinvara Race. Start 10k o godzinie 12:00. Więcej o biegu na http://www.rockandroad.ie 

Remi zakończył bieg z czasem nieco powyżej 45 min. Brawo on!

Ieuan Thomas zwycięzca półmaratonu w Kinvara. Przebiegł dystans 21 km /13mil z średnią prędkościa 5:12 min/mil. Dałbyś radę przebiec tak jedną mile?

Kolejny przystanek Moher Clifs. Absolutna wizytówka zielonej wyspy. Ciągnący się na długości około 8 km odcinek stromego i malowniczego klifowego wybrzeża. W najwyższych miejscach urwiska wznoszą się na przeszło 200 metrów nad taflę oceanu.
Dwa słowa podsumowania : "o k... jak wieje"; "nie wchodź tam"

Do not jump ! Co roku wiele osób traci życie skacząć z klifów. Przerażająca śmierć.

Spacerowaliśmy wzdłuż klifów kilka godzin. Znajdujące się tam muzeum ma bardzo ciekawe wystawami. Klify są naturalnym siedliskiem dla wielu zwierząt. To miejsce upodobały sobie szeczóglnie ptaki. Największe wrażenie na zwiedzających robią Maskonury. Nie mam pojęcia czy przy dobrej pogodzie można je zauważyć. Nie odważyłabym się podejść do krawędzi.

Kończymy nasz krótki wyjazd w Dublinie. Nie mieliśmy planu na zwiedzanie tego miasta, dlatego po przyjeździe zameldowaliśmy się w hostelu i wyszliśmy na leniwy spacer. Był sobotni wieczór. Gwar, tłok, atmosfera imprezy. W UK popularne jest organizowanie wieczorów panieńskich lub kawalerskich właśnie w Dublinie. W centrum miasta kluby i restaurację wyrastają jeden przy drugim. Wesoły tłum chwieje się na nogach. Większość się jednak o nie potyka i ląduje twarzą na chodniku Biggrin Ktoś gra na gitarze, ktoś robi występy uliczne. Dublin jest głośny i kolorowy z chęcią przyjadę tu z przyjaciółmi na balangowanie. Nastała północ, a nasz lot był o 7.15. Wcześniej jednak musimy oddać auto. Wróciliśmy do hotelu. Nic nie zwiastowało tragedii, a jednak ona nastąpiła. Przy przepakowywaniu rzeczy z plecaków Remi oznajmił, że nie ma paszportu. Tak, dobrze czytacie P A S Z P O R T U !!! Dwa dni wcześniej, gdy byliśmy w Kinvarze, pan zapominalski włożył swój paszport do szuflady w hotelowym biurku. Po jakiego grzyba ja się pytam, go tam wkładałeś? On nie wie! No jasne, że nie wie! Jaki facet przyzna się do błędu? Spokojnie, tylko spokój może nas uratować. Powtarzam jak mantrę. Dzwonimy do hotelu. Po kilku próbach recepcjonista sennym głosem odpowiada, że obsługa hotelowa posprzątała po nas pokój o 12:00 i niczego nie znalazła, a teraz śpią tam inni goście i, mimo że próbował ich obudzić, w co śmiało wątpię, nikt nie otwiera drzwi. Jedynym wyjściem jest odebranie paszportu jutro rano. Świetnie! Czy wspominałam już, że to drugi raz jak pan zapominalski gubi paszport? Pierwszy raz zostawił go na siedzeniu w samolocie i musiał wyrabiać nowy w konsulacie w Marsylii.
Remi odwiózł mnie na samolot, a sam wrócił się 250 km do Kinvary, po czym dogadał się z wypożyczalnią na jeszcze jeden dzień wynajmu, oddał auto, wsiadł do autokaru, pojechał do Belfastu i wrócił promem do Ayr w Szkocji. Ja w domu byłam o 8: rano, a on o 1:00 w nocy.

FINANSE
- 2 bilety= 41£

- wypożyczenie samochodu na 3 dni= 33 euro plus 60 euro paliwo

- Za zakupy w Tesco (przekąski, woda, słodycze, kanapki) zapłaciliśmy ok 35 euro. Cena alkoholi tez robi wrażenie. Butelka wina to wydatek ponad 10 euro, piwo ok 4.
-Wszystkie atrakcje, które odwiedziliśmy również były płatne, i tak za parking i wejście na Klifs of Moher zapłaciliśmy po 6 euro(!)
-Koszt promu na wyspę Inis Mor to wydatek 25 euro za osobę
-wypożyczenie rowerów to 10 euro za sztukę na cały dzień.
-pozostałości fortu na Inis Mor = 4 euro za osobę
-Kolacja w restauracji w Kinvarze to wydatek ok.40 euro (2 pizze, 4 male peroni)

Kilka słów podsumowania. Irlandnia jest piękna, jednak mieszkając w Szkocji nie zrobiła na nas dużego wrażenia. Polecam wybrać się tam nawet na kilka dni. Sami na pewno też tam wrócimy, chociażby po to żeby lepiej zwiedzić Dublin. 
* Relację napisałam w marcu 2015 roku. 

Szpulatek Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego czego nie zrobiłeś, niż tego co zrobiłeś.Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj. Śnij. Odkrywaj.

Antenka
Obrazek użytkownika Antenka
Offline
Ostatnio: 5 lat 1 tydzień temu
Rejestracja: 23 paź 2013

Po prostu pięknie Smile Good

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Offline
Ostatnio: 11 godzin 45 minut temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

Tak, przepiekna ta twoja Irlandia !!

i nawet pogoda wam dopisala na klifach.. ja jak bylam to na metr nic nie było widać, kompletne mleko Bad

No trip no life

umilka
Obrazek użytkownika umilka
Offline
Ostatnio: 3 lata 4 miesiące temu
Rejestracja: 23 lis 2014

Przepiękne zdjęcia, to niebo i ruiny na jego tle...

Gratulacje dla Remika zapominalskiego Pleasantry . Niezła przygoda. Wacko Na przyszłość chyba lepiej będzie, żebyś mu ten paszport "skonfiskowała"

iwusia3
Obrazek użytkownika iwusia3
Offline
Ostatnio: 1 miesiąc 1 tydzień temu
Rejestracja: 11 sty 2015

Świetnie, że przybliżasz nam taki krótszy kierunek weekandowy, bo nie zawsze można się wybrać na dłuższą wycieczkę, a człowieka już nosi.

Clapping

Iwona

anusia
Obrazek użytkownika anusia
Offline
Ostatnio: 4 lata 2 miesiące temu
Rejestracja: 03 wrz 2013

Potwierdzam piękna ta Twoja Irlandia Give rose

Asisko
Obrazek użytkownika Asisko
Offline
Ostatnio: 2 lata 7 miesięcy temu
Rejestracja: 19 lut 2015

Szpulatku, podróżuj jak najwięcej i pisz relacje!!!!! Clapping  I faktycznie koniecznie  skonfiskuj paszport drugiej połówce Girl wink   Zdjęcia boskie, poczucie humoru ogromne, pióro lekkie - jestem zachwycona Girl in love Super!

Makono
Obrazek użytkownika Makono
Offline
Ostatnio: 3 lata 6 miesięcy temu
Rejestracja: 11 gru 2013

Piękne foty i Irlandia.

A Twoje zdjecie z koniem cudne

A na Klifach nie padalo Wam tak jak nam 

Bez podróży się duszę....
http://kolekcjonujacchwile.blogspot.com/

Andrew
Obrazek użytkownika Andrew
Offline
Ostatnio: 4 tygodnie 19 godzin temu
admin
Rejestracja: 07 maj 2015

Piękne, piękne, piękne!

Wyszukaj w trip4cheap