Jesteś tutaj
Jesteś tutaj
Po namowach Nelci wreszcie się zabieram do roboty.
Najpierw odpowiem na pytanie czemu RPA. Pierwotny plan to Indie Południowe i Sri Lanka od 7 marca. Nawet już się umawiałem z mijagi na wódeczkę w samolocie. RT po styczniowej promocji mocno podniósł ceny (chyba ponad 1000 zł na osobie). Czekałem więc cierpliwie jak w miarę upływu czasu zacznie tanieć. A tu nic - ponad 9 tysięcy i jeszcze trzeba załatwić wizy.
Jak nie to nie. Zmiana planów - Birma (przynajmniej nie trzeba załatwiać z wyprzedzeniem wizy). Cena też była potężna - 10 500 zł. Ale w tym przypadku w drugiej połowie lutego cena zaczęła spadać o 200 zł dziennie. Wytrzymałem do 9100 i postanowiłem następnego dnia kupić (wielkopolski charakter - jeszcze 200 zł i będzie poniżej 9 tysięcy). A następnego dnia na stronie RT nie ma wycieczki - sprzedana !!! No to się obraziłem na całego. Szybki przegląd co zostało, bo urlop za kilka dni. Wybrałem rejs po Karaibach, jak zawsze "Baśniowa Tajlandia" i RPA. To pierwsze mnie nie rajcowało jakoś, ale decyzję wyboru zostawiłem Koleżance Małżonce. I tak zostało RPA, czyli "Królewska Afryka Południowa.
Wylot już 3 marca Swiss Air. O 19.45 z Warszawy do Zurichu. Godzina na przesiadkę i do Johannesburga, gdzie mamy być o 10.25 plus 1 godzina zmiany czasu. Bałem się Zurychu, bo tam jeszcze nie byłem na lotnisku, a godzina to mało. Niepotrzebnie, dobre oznakowanie z terminala A do metra, 3 minuty jazdy i terminal C. Jeszcze się nie zaczęła odprawa.
Jorguś
Samolot to czterosilnikowy Airbus A340. Miejsce przy oknie, troche wolnych. Zanim wystartował widziałem po raz pierwszy mycie. Podjechał dźwig, oblał samolot pianą a potem spłukiwał. Zajeło to prawie pół godziny. Nigdy się z czymś takim nie spotkałem. Wystartowaliśmy.
I Or Tambo International
Najpierw spotkanie z lokalnym polskojęzycznym przewodnikiem na lotnisku. Polak z emigracji z 1982 roku. Architekt, obecnie prowadzi biuro turystyczne w Johannesburgu. Kilka lat temu miał przedstawicielstwo w Warszawie.
I najwieksza niespodzianka. Z Zurychu tylko my w dwójkę.Czekamy pół godziny na resztę, lecieli Air France. Tych jest sześcioro. Jeszcze nie byłem na zorganizowanej wycieczce liczącej 8 uczestników.
Jorguś
Jorgus, super ze piszesz !!!
RPA ciągle przede mną, nawet ostatnio,pare dni temu oglądałam bilety w promo...tyle ze do Cape Town
8 osob na wycieczce zorganizowanej to rzeczywiscie rewelacja, prawie jak private tour he he
No trip no life
Jorgus z nieba mi spadłes z ta relacją W sierpniu własnie uderzamy do RPA Miło bedzie wiec cos poczytać. I prosze jakbys mogł skrobnać też coś o bezpieczenstwie i odczuciach. rady, zakazy etc. Jakiekolwiek luzne pzremyslenia beda mile widziane Z góry dziekuje i juz zasiadam do czytania.
www. Podróże z globusem w torebce, gdzie skrobię swe relacje od czasu do czasu
basia35
Trasa to
JOHANNESBURG - PRETORIA - PARK KRUGERA - MPUMALANGA - SWAZILAND - ST. LUCIA - HLUHLUWE - DURBAN - KAPSZTAD.Ale przed chwilą obejrzałem ponownie relację Umilki z lutego i już nie chce mi się pisać. Nawet zdjęcia mam te same. Będzie nudno, chyba, że wrzucę ponad 1000 zdjęć.
Jorguś
Jorgus, ja nie widziałem relacji Umilki, bo nie jestem na forum długo ,więc chetnie poczytam twoją a ilość zdjęc mnie akurat wcale nie przeraża, wręcz odwrotnie
Najpierw znajomy widok. Szef zakupił nam zapas wody i coli.
A tak podróżowaliśmy. Kierowca (pilot) z pomocnikiem z przodu, reszta w środku pojazdu i w przyczepce bagaże. Od 2 dnia następowała rotacja na stanowisku obok kierowcy.
Jedziemy do centrum Johannesburga, gdzie w 1886 roku zaczęła się jedna z największych "gorączek złota" w historii ludzkości. Po drodze mijamy kopalnie i wyrobiska. W zasadzie poza ropą RPA posiada wszystkie minerały i to w nadmiarze.
Wg naszego szefa obecnie Afryka Południowa przeżywa swój najgorszy okres. Są "biali" i "czarni". Czarni mają władzę. Korupcja osiągnęła apogeum począwszy od prezydenta Zumy do szeregowego policjanta. Czarny z RPA ma wszystko a nie robi nic. Osiedla z blachy i słomy, które niedługo zobaczycie są opróżniane i ludność jest przenoszona do domków jednorodzinnych. Mają one kanalizacje i elektryczność. Nikt za to nie płaci, nikt nie prowadzi rejestrów. Za byle co, prawie że za oddychanie należy sie zasiłek, to po co pracować. Każdy biały ma posiadłość ze służącą i ogrodnikiem. Służąca mieszka w domu, ogrodnik jest zameldowany w jednej posesji a pracuje codziennie w innej. Służba jest z Botswany lub Zimbabwe, bo oni muszą zarobić dla siebie i na rodzinę pozostawioną w kraju. Z tego powodu, że pracują są obiektem nienawiści czarnych lokalnych. Centra miast są opanowane przez czarnych, tak jest szczególnie w Johannesburgu. Koszmarne wrażenie robiły opustoszałe hotele, z zamurowanymi parterem i piętrem.
Nie odczuwa się natomiast wrogości na codzień, ani niebezpieczeństwa. Tubylcy byli uśmiechnięci, sympatyczni i przychodzili z pomocą. Lubią sobie potańczyc nawet przez chwile w miejscach publicznych. Ale wieczorami nikt nie chodzi po ulicach.
Takie są zresztą tamtejsze zwyczaje. Biali i czarni żyją we własnych osiedlach, daleko od siebie. Osiedla białych są chronione, ale widok drutu pod napięciem nie jest miły. Odległości są znaczne, stąd często nie ma chodników, wszyscy mają samochody.
Nasz szef ma nadzieję, że w zbliżających sie wyborach lokalnych część czarnych poprze Sojusz Demokratyczny białych i uda sie odbić władzę w Johannesburgu i Kapsztadzie.
W Kapsztadzie zupełnie inne odczucia. Nawet nocne życie kwitło na Waterfroncie. I przewodniczka była mniej radykalna w poglądach.
Prawdy po 10 dniach pobytu nie poznam.
Jorguś
No to centrum Johannesburga. Wieżowce i obok opustoszałe kamienice koegzystują z budynkami z XIX wieku. Oficjalnie są one opróżniane, ale pewnie trochę nielegalnych tam mieszka.
Ale na prądzie to nie oszczędzają
Jorguś
I jeszcze Main Street z zabytkami kultury materialnej
Po drodze garkuchnia
Chyba dla tych z kolejki. Później się dowiedzieliśmy, że to zapisy na uniwersytet w Pretorii
I jeszcze coś dla fanów piłki nożnej. Stadion, na którym rozgrywano finał Mundialu 11 lipca 2010 r.
Jorguś
Czy to była wycieczka z biurem podrózy Ecco Travel?