No własnie my tutaj Gadu-Gadu,a tu po wolutku zmrok zapada
Dobra rzut okiem na spanko było,pokój jest ok,hotelik również
No i tu do mnie mąż się odzywa też strasznie przyłożyć się chcę do tej całej naszej "Ahoj Przygodo!!!!"
Mówi,że jak my tutaj jechali,to on wypatrzył sklep z % i że niby jeszcze jakieś Grille Go zainteresowali po drodzę,nie daleko naszego hotelu...no normalnie padłam co za bystry chłopak
Zwijamy się szybciutko na zewnątrz hotelu,uderzamy na podbój!!!!
Foto robię...uwaga....cyk
Wysyłam fotkę do córki a Ona do mnie w trybie przespieszonym......
- Mamo,co to za wiocha,pyta przerażona (była w Taj,to obeznana jest )
- Paulina,to nie wiocha,tu tak jest!!!
- No to dupa
- Nie,nie,to miejscowy kaloryt albo falklor ludowy.... jak zwał tak zwał
- Mamo,gdzie Wy pojechali?
- Paulina,spokojnie nad wszystkim panuje do Raju my pojechali
Ok,wychodzimy z hotelu i idziemy tę scieżką czy drogą kawałek ok. może metrów 50,wychodzimy na tak zwaną niby ulice główna,tam ruch tricykli i gar-kuchnie,grille,MANOK- tak zwane kurczaki w całości jak u nas z Grilla,kręcą się,opieczone,ładnie wygladają....a czy smaczne??? Tego nie wiem
Tym razem urzekli nas ryby z Grilla,to chyba miałam smaka,bo mi Tom tego smaka narobił Ok,ryby kupimy w drodzę powrotnej,bo trzeba po RUM pośpieszać idziemy metrów 200 w prawo,jest sklep faktycznie z %....kupujemy jak leci
-RUM 35 peso za buteleczkę 0,375 ml
(targować się??? wstyd ) kupujemy pare flaszeczek będzie na zaś,piwo w puszkach,Cola duża 2 l
Podchodzimy do Grilla z rybami,a tam cuda niewidy,wybór duży jak na tak małe stoisko.Ryby,kalmary,krewetki,no coś podobnego jak w Taj,wszystko świeże.Wszystkich nazw ryb nie znam,dla tego kupujemy na oko,ryby duże się smażą,pytam męża czy zjesz całą? Odpowiada weź dwie,podzielimy się i spróbujemy jak smakują bo ładnie wygladają. Pytamy o cenę myślłałam,że padne i nie powstane....
-RYBY z GRILLA w PP na ulicę,za dwie duże sztuki 60 peso.
Kupujemy,babka zawija nam ryby w liscie bananowca,płacimy i maszerujemy do hotelu na nasz taras,jest już ciemno,nikt nie zobaczy jak my petrasimy te ryby
I otóż mamy wyżerkę z popitką za jedyne 100 peso,no juz niech te 5 peso wliczyłam za cole co nalałam do szklanek
Lenusia- pierwsze co dziś zrobiłam po powrocie z pracy- to właczyłam kompa i weszłam odrazu na forum , żeby zobaczyć jakie postępy juz w pisaniu poczyniłaś
Powiem tak: BOKI ZE ŚMIECHU MAM POZRYWANE
No tak pozytywnej i bardo humorystycznej relacji to ja juz dawno nie czytałam...stawiam cię na piedestale i daje numer jeden
Manila- jestem zaskoczona takim opisem sprawy, jak wiekszość miałam bardzo złe zdanie na temat tego miejsca, zupełnie nie wiem dlaczego, jak widać zupełnie też niepotrzebnie!!! Wszystko jednak zalezy w jakie miejsca człowiek wlezie...jak widze może byc równie ciekawie jak i w innych miejscach...ale jakoś tak cały czas mam ciary na plecach jak o tej Manilii myslę...ten smród z gar kuchnii mnie odzucił, bleee, juz sobie wyobrażam jak musiało dawać- nic tam z ulicy na Filipinach przez cały pobyt nie zjedliśmy...żarcie wyglądało koszmarnie z tych ulicznych garkuchnii, które my widzielismy np. w Oslob...bleee
Akcja w samolocie- posikałam się ze śmiechu, no ja juz sobie ciebie wyobrażam, te wielkie wystraszone oczy i bladego męża któż to może o Lenusie z imienia i nazwiska w samolocie pytać...czy miałaś coś na sumieniu????? hahahahahahahaha. domysliłam się , że chodzi o żarełko- bo nas też tak z imienia i nazwiska wywołali zanim jedzonko dostalismy- całkiem dobre zresztą. Brawo dla pośrednika, że tak wspaniale o wasze żołądki zadbał
Na lotnisku w Puerto - kto to jest JAROSŁAW gdzie ty się na info o tym gościu natknełaś?? nic mi o tym panu nie było wiadomo ale akcja, no lałam w gatki jak rozmowę z nim opisałaś- no speak english widac niezły z niego poliglota- a cene wycieczke na nacpan jakbym taka usłyszała to bym umarła ze smiechu- chyba faktycznie jelenii szuka....ty to masz Lenusia szczęście, że odrazu na gościa się natknełas..tyle czasu na lotnisku sie kręciłam w drodze powrotnej, a na gościa nie trafiłam
Ceny rybek w Puerto malinowe i jak ładnie wszystko podane i zapakowane...nic tylko brac i sie opychać
Córcia twoja musiała w szoku byc jak jej taką fotke z raju wysłałas, hahahahaha- no jestes boska !
Lenusia- i jeszcze ten tekst, że relacja palawanska bedzie o żarciu- rozwaliłas mnie na całego ...siedze i brzych mnie ze smiechu boli.
Pisze dalej wszystko jak było- uwielbiam kazde słowo w tej relacji..a że juz sie poznałysmy jest mi lepiej sobie ciebie w tej całej akcji wyobrazić...
Pozdrawiam cieplutko i czekam na królewskie opisy żarełka jaśniepaństwa jak to Ewela napisała - notuje każdą knajpkę jaką opiszesz!!!
Aguś....Ty poprostu miałaś szczęście widocznie JAROSŁAW w ten dzień nawiał w EL NIDO
A jak widać Zajączki nie miały tego szczęscie i ich JAROSŁAW DOPADŁ!!!! tak samo jak i mnie
PRZESTROGA....dla wszystkich w Puerta Princesie na lotnisku UWAŻAJCIE na tego typu zaczepki,różnego rodzaju naciągaczy itd itp.Nic strasznego tam się nie dzieje,tylko poprostu zwracajcie dokładną uwagę na wszystkie oferty i propozycji.A brać TAXI czy umawiać się z BUSiażami o jazdę do hotelu itd,poprostu dobrze przed tym dogadajcie sie o cenę,no i przy rozliczeniajch sprawdzajcie czy dokładnie wszystko Wam wydali.A najlepiej w takich momentach rozliczać się bez wydawania reszty,bo mogą ściemę walić.
A no to tak,nie napisałam,wczoraj po kolacji naszej z resztą pysznej i obfitej puka ktoś do naszego pokoju puk,puk ......mąż otwiera,a tam kelner stoi z kartą MENU i pyta nas,co sobie Państwo życzycie na śniadanie .... my wzrok po sobie....a co jest do wyboru????
Czytamy .....BREAKFAST....w wersji
-Continental
-American
-Filippines
I do każdej z tej pozycji, propozycje podane do wyboru......i tu uwaga.....pózniej wszędzie w hotelach,my to przechodzili.
Kiedy składacie zamówienia śniadaniowe w hotelach z karty,trzeba dokładnie podawać co chcecie i ile porcji.Naprzykład....kawa x2,jeśli chcecie owoce,to trzeba to podać.Jesli cos Wam umknie przy składaniu zamówienia,bo będzie Wam wydawać się to oczywistym,że powinno to być,to jednak....przy stoliku możecie tego nie otrzymać.Co prawda,jesli jednak poprosicie później,to mogą Wam donieść,ale nie wszędzie tak może być,wszystko zalezy od hotelu i jak oni to serwują.
Jeszcze też ważna sprawa moim zdaniem.....w tym Hotelu Dolce Vita,kawa,herbata,sok i woda byli dostępny bez ograniczeń,nalewało się samoobsługowo.Natomiast w EL NIDO w hotelach było róznie,trzeba było wszystko zamawiać,podawać ilośc lub osobno zapłacić za wodę,wtedy dostawało się 1 l butelkę.O tym będę pisać,co i jak w każdym poszczególnym hotelu.Narazie opisuje DOLCE VITA (będą dołączane foto)-moim zdaniem,to było ważne,jesli chodzi o śniadania i to bardzo w przypadku gdzie nie ma bufetu!!!! Jeśli oczywiscie mamy w cenie hotelu sniadanie,jesli natomiast śnadania kupujemy osobno,to trzeba DOKŁADNIE czytać kazda propozycje co jest zawarte do podanie,bo jak czegos nie ma,a zamawiacie,to za wszystko -ZAPŁACICIE OSOBNO!!!!
Idziemy dalej.....zaryzykujemy....bierzemy FILIPPINES!!!! Mąż nie bardzo chcę,ale jednak przekonuje jego słowo beef
Ja natomiast muszę koniecznie to,bo dla relacji potrzebuje foto
Kelner wszystko i odchodzi z przeprosinami,że nam zakłóca spokój eee tam,nic się nie stało przecież bracie bo tu o żarełko chodzi
No a więc,bez obaw,nikt Was nie będzie nachodził każdego wieczoru,poprostu rano ciut świt jechalismy na wycieczkę i śniadanie miało być o 6.15 tak my zgłosili w recepcji,ponieważ wyjazd był z hotelu o 7.00 dla tego wieczorem trzeba było zamówienie złozyć,żeby rano kuchnia wiedziała,co ma podac. Ot taki tam byl serwiś
Ciekawostka....w tym hotelu zawsze pytali,jak ma być jajko wysmażone??? Na talerzu jak widać,są kawałki beef -są usmazone w sosie na słodko,było mięso naprawde bardzo dobre,miękkie,soczyste,jedynie sos o smaku słodkim....akurat w tym hotelu,ten sos i posmak mięsa nie przeszkadzał,było coś na nasze w Polsce podobieństwo coś w smaku podobnego jak my zapiekamy żeberka lub skrzydełka w sosie słodko-kwaśnym z odrobiną miodu.
W innym hotelu natomiast, było mięso zrobione inaczej.....na styl obrzydliwy,tzn smak i kolor mięsa był typowo po Filippińsku,myslałam,że smakowało to tak,jakby zamarynowane mięso sparzyli i wymieszali z bardzo słodkim ,mega słodkim dżemem.Po paru takich kawałkach,(a koniecznie musiałam spróbować,żeby opisać doznania smakowe),nie dośc że mnie na wymiote wzięło,to już po mięsie a nie smak jajka,a nie chleba,a nie owocą nic nie czułam....poprostu straciłam smak dokładnie nic nie wyczuwałam,żadnego smaku,wszystko było takie jakby bez zapachu i bez smaku,jednym słowem MASAKRA!!!! Po sniadaniu leciałam pieronem czyścić zęby,niestety nawet pasta sytuacji nie uratawała....pasta smakowała obrzydliwie,w ustach smak pozostał mi na długo.Niczym nie mogła pozbyć się. A fuj!
Lenuś - podrecznikowo opisane sniadanie Jakby przeczytała teks,a wykropkował by ktos Filipiny, to i tak bym wiedziała, ze tyczy sie to Filipin. Czego ty dziewczyno piszesz, ze relacje ci srednio wychodzą, toz to bzdura. Swietna relacja. switnie opisane !!!!!!
No własnie my tutaj Gadu-Gadu,a tu po wolutku zmrok zapada
Dobra rzut okiem na spanko było,pokój jest ok,hotelik również
No i tu do mnie mąż się odzywa też strasznie przyłożyć się chcę do tej całej naszej "Ahoj Przygodo!!!!"
Mówi,że jak my tutaj jechali,to on wypatrzył sklep z % i że niby jeszcze jakieś Grille Go zainteresowali po drodzę,nie daleko naszego hotelu...no normalnie padłam co za bystry chłopak
Zwijamy się szybciutko na zewnątrz hotelu,uderzamy na podbój!!!!
Foto robię...uwaga....cyk
Wysyłam fotkę do córki a Ona do mnie w trybie przespieszonym......
- Mamo,co to za wiocha,pyta przerażona (była w Taj,to obeznana jest )
- Paulina,to nie wiocha,tu tak jest!!!
- No to dupa
- Nie,nie,to miejscowy kaloryt albo falklor ludowy.... jak zwał tak zwał
- Mamo,gdzie Wy pojechali?
- Paulina,spokojnie nad wszystkim panuje do Raju my pojechali
Ok,wychodzimy z hotelu i idziemy tę scieżką czy drogą kawałek ok. może metrów 50,wychodzimy na tak zwaną niby ulice główna,tam ruch tricykli i gar-kuchnie,grille,MANOK- tak zwane kurczaki w całości jak u nas z Grilla,kręcą się,opieczone,ładnie wygladają....a czy smaczne??? Tego nie wiem
Tym razem urzekli nas ryby z Grilla,to chyba miałam smaka,bo mi Tom tego smaka narobił Ok,ryby kupimy w drodzę powrotnej,bo trzeba po RUM pośpieszać idziemy metrów 200 w prawo,jest sklep faktycznie z %....kupujemy jak leci
-RUM 35 peso za buteleczkę 0,375 ml
(targować się??? wstyd ) kupujemy pare flaszeczek będzie na zaś,piwo w puszkach,Cola duża 2 l
Podchodzimy do Grilla z rybami,a tam cuda niewidy,wybór duży jak na tak małe stoisko.Ryby,kalmary,krewetki,no coś podobnego jak w Taj,wszystko świeże.Wszystkich nazw ryb nie znam,dla tego kupujemy na oko,ryby duże się smażą,pytam męża czy zjesz całą? Odpowiada weź dwie,podzielimy się i spróbujemy jak smakują bo ładnie wygladają. Pytamy o cenę myślłałam,że padne i nie powstane....
-RYBY z GRILLA w PP na ulicę,za dwie duże sztuki 60 peso.
Kupujemy,babka zawija nam ryby w liscie bananowca,płacimy i maszerujemy do hotelu na nasz taras,jest już ciemno,nikt nie zobaczy jak my petrasimy te ryby
I otóż mamy wyżerkę z popitką za jedyne 100 peso,no juz niech te 5 peso wliczyłam za cole co nalałam do szklanek
super ....czytam jednym tchem. hotel mi pasuje jedzenie mi pasuje rum mi pasuje
...................................................................
www.smakowanie-swiata.pl
....................................................................
Lenusia- pierwsze co dziś zrobiłam po powrocie z pracy- to właczyłam kompa i weszłam odrazu na forum , żeby zobaczyć jakie postępy juz w pisaniu poczyniłaś
Powiem tak: BOKI ZE ŚMIECHU MAM POZRYWANE
No tak pozytywnej i bardo humorystycznej relacji to ja juz dawno nie czytałam...stawiam cię na piedestale i daje numer jeden
Manila- jestem zaskoczona takim opisem sprawy, jak wiekszość miałam bardzo złe zdanie na temat tego miejsca, zupełnie nie wiem dlaczego, jak widać zupełnie też niepotrzebnie!!! Wszystko jednak zalezy w jakie miejsca człowiek wlezie...jak widze może byc równie ciekawie jak i w innych miejscach...ale jakoś tak cały czas mam ciary na plecach jak o tej Manilii myslę...ten smród z gar kuchnii mnie odzucił, bleee, juz sobie wyobrażam jak musiało dawać- nic tam z ulicy na Filipinach przez cały pobyt nie zjedliśmy...żarcie wyglądało koszmarnie z tych ulicznych garkuchnii, które my widzielismy np. w Oslob...bleee
Akcja w samolocie- posikałam się ze śmiechu, no ja juz sobie ciebie wyobrażam, te wielkie wystraszone oczy i bladego męża któż to może o Lenusie z imienia i nazwiska w samolocie pytać...czy miałaś coś na sumieniu????? hahahahahahahaha. domysliłam się , że chodzi o żarełko- bo nas też tak z imienia i nazwiska wywołali zanim jedzonko dostalismy- całkiem dobre zresztą. Brawo dla pośrednika, że tak wspaniale o wasze żołądki zadbał
Na lotnisku w Puerto - kto to jest JAROSŁAW gdzie ty się na info o tym gościu natknełaś?? nic mi o tym panu nie było wiadomo ale akcja, no lałam w gatki jak rozmowę z nim opisałaś- no speak english widac niezły z niego poliglota- a cene wycieczke na nacpan jakbym taka usłyszała to bym umarła ze smiechu- chyba faktycznie jelenii szuka....ty to masz Lenusia szczęście, że odrazu na gościa się natknełas..tyle czasu na lotnisku sie kręciłam w drodze powrotnej, a na gościa nie trafiłam
Ceny rybek w Puerto malinowe i jak ładnie wszystko podane i zapakowane...nic tylko brac i sie opychać
Córcia twoja musiała w szoku byc jak jej taką fotke z raju wysłałas, hahahahaha- no jestes boska !
Lenusia- i jeszcze ten tekst, że relacja palawanska bedzie o żarciu- rozwaliłas mnie na całego ...siedze i brzych mnie ze smiechu boli.
Pisze dalej wszystko jak było- uwielbiam kazde słowo w tej relacji..a że juz sie poznałysmy jest mi lepiej sobie ciebie w tej całej akcji wyobrazić...
Pozdrawiam cieplutko i czekam na królewskie opisy żarełka jaśniepaństwa jak to Ewela napisała - notuje każdą knajpkę jaką opiszesz!!!
życie to nieustająca podróż
Lenusia- po prostu oplułam kompa, zasmarkałam się, aż mi okulary zaparowały Aż strach się bać, co za przygody będą dalej Super
Aguś....Ty poprostu miałaś szczęście widocznie JAROSŁAW w ten dzień nawiał w EL NIDO
A jak widać Zajączki nie miały tego szczęscie i ich JAROSŁAW DOPADŁ!!!! tak samo jak i mnie
PRZESTROGA....dla wszystkich w Puerta Princesie na lotnisku UWAŻAJCIE na tego typu zaczepki,różnego rodzaju naciągaczy itd itp.Nic strasznego tam się nie dzieje,tylko poprostu zwracajcie dokładną uwagę na wszystkie oferty i propozycji.A brać TAXI czy umawiać się z BUSiażami o jazdę do hotelu itd,poprostu dobrze przed tym dogadajcie sie o cenę,no i przy rozliczeniajch sprawdzajcie czy dokładnie wszystko Wam wydali.A najlepiej w takich momentach rozliczać się bez wydawania reszty,bo mogą ściemę walić.
Wstajemy....
Dziś czeka nas pełny atrakcji dzięń!!!!
A no to tak,nie napisałam,wczoraj po kolacji naszej z resztą pysznej i obfitej puka ktoś do naszego pokoju puk,puk ......mąż otwiera,a tam kelner stoi z kartą MENU i pyta nas,co sobie Państwo życzycie na śniadanie .... my wzrok po sobie....a co jest do wyboru????
Czytamy .....BREAKFAST....w wersji
-Continental
-American
-Filippines
I do każdej z tej pozycji, propozycje podane do wyboru......i tu uwaga.....pózniej wszędzie w hotelach,my to przechodzili.
Kiedy składacie zamówienia śniadaniowe w hotelach z karty,trzeba dokładnie podawać co chcecie i ile porcji.Naprzykład....kawa x2,jeśli chcecie owoce,to trzeba to podać.Jesli cos Wam umknie przy składaniu zamówienia,bo będzie Wam wydawać się to oczywistym,że powinno to być,to jednak....przy stoliku możecie tego nie otrzymać.Co prawda,jesli jednak poprosicie później,to mogą Wam donieść,ale nie wszędzie tak może być,wszystko zalezy od hotelu i jak oni to serwują.
Jeszcze też ważna sprawa moim zdaniem.....w tym Hotelu Dolce Vita,kawa,herbata,sok i woda byli dostępny bez ograniczeń,nalewało się samoobsługowo.Natomiast w EL NIDO w hotelach było róznie,trzeba było wszystko zamawiać,podawać ilośc lub osobno zapłacić za wodę,wtedy dostawało się 1 l butelkę.O tym będę pisać,co i jak w każdym poszczególnym hotelu.Narazie opisuje DOLCE VITA (będą dołączane foto)-moim zdaniem,to było ważne,jesli chodzi o śniadania i to bardzo w przypadku gdzie nie ma bufetu!!!! Jeśli oczywiscie mamy w cenie hotelu sniadanie,jesli natomiast śnadania kupujemy osobno,to trzeba DOKŁADNIE czytać kazda propozycje co jest zawarte do podanie,bo jak czegos nie ma,a zamawiacie,to za wszystko -ZAPŁACICIE OSOBNO!!!!
Idziemy dalej.....zaryzykujemy....bierzemy FILIPPINES!!!! Mąż nie bardzo chcę,ale jednak przekonuje jego słowo beef
Ja natomiast muszę koniecznie to,bo dla relacji potrzebuje foto
Kelner wszystko i odchodzi z przeprosinami,że nam zakłóca spokój eee tam,nic się nie stało przecież bracie bo tu o żarełko chodzi
No a więc,bez obaw,nikt Was nie będzie nachodził każdego wieczoru,poprostu rano ciut świt jechalismy na wycieczkę i śniadanie miało być o 6.15 tak my zgłosili w recepcji,ponieważ wyjazd był z hotelu o 7.00 dla tego wieczorem trzeba było zamówienie złozyć,żeby rano kuchnia wiedziała,co ma podac. Ot taki tam byl serwiś
Ciekawostka....w tym hotelu zawsze pytali,jak ma być jajko wysmażone??? Na talerzu jak widać,są kawałki beef -są usmazone w sosie na słodko,było mięso naprawde bardzo dobre,miękkie,soczyste,jedynie sos o smaku słodkim....akurat w tym hotelu,ten sos i posmak mięsa nie przeszkadzał,było coś na nasze w Polsce podobieństwo coś w smaku podobnego jak my zapiekamy żeberka lub skrzydełka w sosie słodko-kwaśnym z odrobiną miodu.
W innym hotelu natomiast, było mięso zrobione inaczej.....na styl obrzydliwy,tzn smak i kolor mięsa był typowo po Filippińsku,myslałam,że smakowało to tak,jakby zamarynowane mięso sparzyli i wymieszali z bardzo słodkim ,mega słodkim dżemem.Po paru takich kawałkach,(a koniecznie musiałam spróbować,żeby opisać doznania smakowe),nie dośc że mnie na wymiote wzięło,to już po mięsie a nie smak jajka,a nie chleba,a nie owocą nic nie czułam....poprostu straciłam smak dokładnie nic nie wyczuwałam,żadnego smaku,wszystko było takie jakby bez zapachu i bez smaku,jednym słowem MASAKRA!!!! Po sniadaniu leciałam pieronem czyścić zęby,niestety nawet pasta sytuacji nie uratawała....pasta smakowała obrzydliwie,w ustach smak pozostał mi na długo.Niczym nie mogła pozbyć się. A fuj!
Lenuś - podrecznikowo opisane sniadanie Jakby przeczytała teks,a wykropkował by ktos Filipiny, to i tak bym wiedziała, ze tyczy sie to Filipin. Czego ty dziewczyno piszesz, ze relacje ci srednio wychodzą, toz to bzdura. Swietna relacja. switnie opisane !!!!!!
www. Podróże z globusem w torebce, gdzie skrobię swe relacje od czasu do czasu
Mara
Czy mogę się o coś zapytać?