W planie było oczywiście wejście do katedry, niestety, strażnicy nie wpuszczali, bo rozpoczynały się przygotowania do ceremonii ślubnej, w związku z powyższym już nikogo nie wpuszczano . Poszliśmy plątaniną ulic starego miasta , dość na ślepo, tak aby jeszcze pospacerować i nacieszyć się labiryntem uliczek ....
Uliczki wąskie, ale pełne lokali, naprawdę po Maladze trudno chodzić głodnym czym spragnionym ...
po krótkim spacerze, sami znajdujemy lokal do którego chcemy wejść i spróbować kieliszek wina malaga. Znajdujemy Bodegę el Pimpi ...
Malaga to wino wzmacniane , typu Porto czy Sherry, z reguły jest słodka, ja nie bardzo za taką przepadam, dlatego zamiawiam rodzaj Fino - czyli wytrawną. Sciany Bodegi w okolicach baru głównego, pokryte są fotografiami znanych osób, gości winiarni .
przy barze siedzą sami miejscowi, więc taka miejscówka i nam najbardziej odpowiada
Winiarnia el Pimpi to wiele sal w środku budynku, którego zajmuje cały parter, można przejść przez plątaninę sal i wyjść na duży plac ze sporym ogródkiem na zewnątrz
Edzia, Antenka witam . Nelciu, pogoda była dobra na zwiedzanie, przez większość czasu piękne słońce, ale z opalania nici .... temperaturę mieliśmy codziennie do mniej-więcej 21C , niestety trafiliśmy na ochłodzenie ..... w żaden sposób nie wpłynęło to na obniżenie naszych radosnych nastrojów weekendowych.
Oj tam odrazu plażowo- lazurkowa a kto z nas palemek nie kocha...bardziej to mnie poporostu ten egzotyczny klimacik kręci...u nas w Europie egzotyki takiej raczej brak. Bylismy raz na Majorce i wtedy był zachwyt, ale jak juz uderzylismy na Meksyk, a potem do Taj, a teraz na Filipiny...to jakos szkoda mi kasy na europę obecnie wydac, a niestety nie moge sobie pozwolic na jedno i drugie. Stwierdzlismy zgodnie, że póki siły są i mlodość trwa bedziemy eksplorowac dalsze zakątki, a zaś na sytej emeryturze- hahahaahaha- pozwiedzamy Europe. Choc powiem szczerze, że rozwazamy tez wyjazd na pare dni do Barcelony- ale taki 5-7 dniowy bo jakos mnie Barcelona urzeka. Tutaj sie melduje ponieważ znajomi byli w Maladze i sa zadowoleni, dlatego poczytam jak twoje wrażenia....może wtedy zamiast Barcelony Malaga??
W planie było oczywiście wejście do katedry, niestety, strażnicy nie wpuszczali, bo rozpoczynały się przygotowania do ceremonii ślubnej, w związku z powyższym już nikogo nie wpuszczano . Poszliśmy plątaniną ulic starego miasta , dość na ślepo, tak aby jeszcze pospacerować i nacieszyć się labiryntem uliczek ....
Uliczki wąskie, ale pełne lokali, naprawdę po Maladze trudno chodzić głodnym czym spragnionym ...
po krótkim spacerze, sami znajdujemy lokal do którego chcemy wejść i spróbować kieliszek wina malaga. Znajdujemy Bodegę el Pimpi ...
Malaga to wino wzmacniane , typu Porto czy Sherry, z reguły jest słodka, ja nie bardzo za taką przepadam, dlatego zamiawiam rodzaj Fino - czyli wytrawną. Sciany Bodegi w okolicach baru głównego, pokryte są fotografiami znanych osób, gości winiarni .
przy barze siedzą sami miejscowi, więc taka miejscówka i nam najbardziej odpowiada
Winiarnia el Pimpi to wiele sal w środku budynku, którego zajmuje cały parter, można przejść przez plątaninę sal i wyjść na duży plac ze sporym ogródkiem na zewnątrz
cdn.
o matko!!! moje klimaty!!!
...................................................................
www.smakowanie-swiata.pl
....................................................................
Się melduję Chętnie pozwiedzam
No ale na pogode to chyba trafiles idealnie prawda??
No trip no life
Edzia, Antenka witam . Nelciu, pogoda była dobra na zwiedzanie, przez większość czasu piękne słońce, ale z opalania nici .... temperaturę mieliśmy codziennie do mniej-więcej 21C , niestety trafiliśmy na ochłodzenie ..... w żaden sposób nie wpłynęło to na obniżenie naszych radosnych nastrojów weekendowych.
Hejka, tez sie melduje- pozwiedzam z Tobą bo sama raczej sie nie wybieram zostawiamy na emeryturę
życie to nieustająca podróż
Hej Aga, znam ten tekst ... wiem plażowo-lazurkowa jesteś.
Oj tam odrazu plażowo- lazurkowa a kto z nas palemek nie kocha...bardziej to mnie poporostu ten egzotyczny klimacik kręci...u nas w Europie egzotyki takiej raczej brak. Bylismy raz na Majorce i wtedy był zachwyt, ale jak juz uderzylismy na Meksyk, a potem do Taj, a teraz na Filipiny...to jakos szkoda mi kasy na europę obecnie wydac, a niestety nie moge sobie pozwolic na jedno i drugie. Stwierdzlismy zgodnie, że póki siły są i mlodość trwa bedziemy eksplorowac dalsze zakątki, a zaś na sytej emeryturze- hahahaahaha- pozwiedzamy Europe. Choc powiem szczerze, że rozwazamy tez wyjazd na pare dni do Barcelony- ale taki 5-7 dniowy bo jakos mnie Barcelona urzeka. Tutaj sie melduje ponieważ znajomi byli w Maladze i sa zadowoleni, dlatego poczytam jak twoje wrażenia....może wtedy zamiast Barcelony Malaga??
życie to nieustająca podróż