Trinidad zaskoczył nas jednym....mało tutaj jakos tych pieknych aut,,,,ale jakies udao nam sie spotkac gdzies w bocznych uliczkach jest za to spokój i uśmiech)))
Głowny plac w Trinidadzie to Plaza Mayor. Stoi tu wiele pięknych budynków nadających temu miejscu historycznego charakteru.Patrząc sie na nie i widząc icg bogactwo mamy wrażenie jaky czas tu sie zatrzymał,Dachy z czerwonej dachówki z pieknej terakoty podtrzymywane przez pieknie zdobione drewniane belki,fasady domów z szerokimi dzwiami i mniejszymi dzwidzkami ułatwiajacymi przejscie,okna niewiele ponad poziom ulicy w wiekszej częsci zakratowane-przez nie śmiało mogliśmy popodglądać wnętrza domów i toczące sie tam zycie.Wiele elementów zdobniczych to wzory z kutego żelaza.Dzwi wejsciowe bardzo często mają po bokach elementy siukowe-półkolumny,przymsy,pilasrty.
No to teraz rzut oka na Plaza Mayor ....i mimo tego,że całe miasto jest bardzo zadbane to ten plac jest chyba najbardziej zadbanym miejscem w mieście))
Poznaliśmy Trinidad od uliczek to teraz poznajmy od podwórka....pisałam o oknach przez które mozna pozagladac do domów i nie tylko...wiec zaczynamy )))
W miescie jest bardzo duzo domów do wynajecia-wyglądają conajmniej jak jakieś galerie sztuki pławiące sie w bogactwie (taki grocg,mydło ,powidło) ale warto sie temu przyjrzec-i po łazić po muzeach
A teraz mieszkanie zwykłych ludzi i zycie jakie sie w nich toczy)))
SZKOŁA I PRZEDSZKOLE
Czyz nie widzac tutaj radości i dziecięcego szczęscia???
Spacerujac po uliczkach Trinidadu i wgłębiajac sie we wnetrza domostw i restauracji zwrócilismy uwage na duża ilosc róznych ołtarzy,ołtarzyków i bożków afrykanskich i swiętujące rodziny )))
Okazało sie ,że wyznawce Santeri mają włąsnie swoje świeto.Nie wiem czy to świeto trwa jeden dzien czy dłuzej bo nie bardzo mielismy jak sie dowiedziec ale za klika dni w Hawanie widzielimsy jeszcze wyznawców tej religi spacerujacych w swych pieknych białych strojach. Santeria jest religią afro-kubańską. Narodziła się na Kubie wraz z przybyciem na wyspę niewolników afrykańskiego plemienia Ioruba, którzy na Kubie byli znani jako „lucumi”. Z biegiem czasu ta forma religijnego kultu stała się tak bardzo popularna (nie tylko na Kubie), że stała się częścią tożsamości kulturalnej kraju. Santeria była zwalczana na Kubie od czasów rewolucji komunistycznej — szczególnie w latach 60-tych. Obecnie cieszą się generalnie tolerancją, zaś w latach 90-tych popularność Santerii na Kubie gwałtownie wzrosła. Jeżeli chodzi o liczbę wyznawców Santerii, to z powodu braku danych, jest ona szacowana bardzo niedokładnie na kilkaset tysięcy — kilka milionów. Zatrzymalismy sie na moment przy pewnej rodzinie odprawiajacej jakies rytuały-zostalismy zaproszeni do środka i poczestowani rumem i jakimis "dopalaczmi"-rum powoli wysączylismy za deser podziekowalismy ale widzilesmy po zachowaniu imprezowiczów ,ze lepiej nie ma co ryzykowac
Troszke to imprezowanie nas rozochociło do dalszej zabawy ale mielismy jeszcze w planie odwiedzic jakies sklep z towarem reglamentowanych a zabawe zostawilsmy na wieczór.
Trinidad to jednak miasto bradzo przyjazne ,nie sposób chwilami przejsc obok kogoś obojetnie.Trzeba było sie np zatrzymac i pogawedzic z kims na rogu,posłuchac muzyki,zagrac z miłym staruszkiem partyjke czy postawic szklaneczke rumu sympatycznemu kubanczykowi i napic sie w jego towarzystwie piwka w knajpce dla miejscowych.
Teraz znów troche codzienności-pozagladamy troske na półki sklepowe w Trnidadzie.Tutaj widac bardziej niz w Varadero czy nawet pozniej w Hawanie towar reglamentowany-wydawany na kartki.System ten istnieje na Kubie od około 50 lat.Na tzw kartki dostaje sie przydział ryzu,mleka,chleba,cukru ,fasoli ,niekiedy miesa i coraz czesciej duzej ilosci jajek.Towar ten nabywamy za CUP....oprócz tych sklepó sa tez tak zwane ''''peweksy"" gdzie ozna kupic wszystko ale za CUC,które niestety jest przywilejem "bogatszych-umiejacych robic interesy" Kubanczyków. Kilka fotek ze sklepów w Trinidadzie-chyba gdzieniegdzie trafilismy na dostawe towaru
Ryzu miesiecznie mozna nabyc 3,5 kg
Tutaj przed wejsciem do sklepu miesnego-pani odhacza na blankiecikch ilosc wydanej kiełbachy
A tu pani ze swoja porcyjka mortadeli)))
Paróweczki do kupienia za CUC....
Chyba pierwsza i ostatnia rzecz,której bym sie nie odważyła kupic na Kubie)))
Przydziałowe bloczki z kartkami)))
Sklep po dostawie towaru))
I na koniec dnia fotki z serii...interes sie i u nas kręci))) Warzywniak )))
Restauracja dla turystów))
Akcent rodem z Ameryki)) za moment to będzie normalka
Lordziu wiesz.....nie ja jedna na boku podczytuje to forum a skoro podczytuje i czerpie od wielu przydatne informacje to wkręciłam się w temt
Trinidad bardzo nam sie podobał i własciwie nie umiem powiedziec co bardziej-czy własnie to miasteczko czy waląca się Hawana do której potem dotrzemy zresztą nawet nie wiem czy te dwa miasta mozna porównywać-raczej nie
Teraz mamy chwile odpoczynku,chociaz wcale nie czujemy sie zmeczeni.Zawodzimy bagaze do hoteliku pod Trinidadem,troszke relaksu w basenie,szybki prysznic,kolacja z niekoniecznie fajnymi animacjami i mozemy ruszać na nocny podbój Trinidadu ))
Trinidad nocą))) Miasto zmienia sie wieczorem nie do poznania.Mieszkancy stroja sie w "super modne" ale na pewno w najlepsze ciuchy jakie mają i wychodza "na miasto" po to,żeby niekonieczne w rytmach salsy ale równiez przy cięzkim brzmieniu brytyjskiego bandu ,sacząc mojito bawić sie prawie do samego rana. Kluby i bary pekaja w szwach-czesto ciężko nam było znalesc miejsce do siedzenia a wtedy wypijalismy przy barze po drineczku i szliśmy dalej.
Wstepy do klubów płatne-ale nawet dla turystów sa to smiesze kwoty-1 CUC da sie przeciez jakos przezyc )))
Czesc wieczoru spędzilismy w najpopularnieszym miejscu wsród turystów-Casa de la Musica na schodach tuz przy katedrze.Posąpilismy jednak kilku CUC i nie weszlismy na wyzsze partie schodów gdzie kubanczycy zabawialis sie z turystami wywijajac salse.Po kilku nastepnych Mojito zakupionych za 0,5 CUC w zakratowanym okienku nawet na placu przy schodach zabawa była przednia)))
I TAKI TRINIDAD CHCĘ ZAPAMIETAĆ - a na koniec bedziemy wcinac hamburgera za 10 CUP )))
cayo blanco rewelacja!!!
wracam tam!
...................................................................
www.smakowanie-swiata.pl
....................................................................
Trinidad zaskoczył nas jednym....mało tutaj jakos tych pieknych aut,,,,ale jakies udao nam sie spotkac gdzies w bocznych uliczkach jest za to spokój i uśmiech)))
Głowny plac w Trinidadzie to Plaza Mayor.
Stoi tu wiele pięknych budynków nadających temu miejscu historycznego charakteru.Patrząc sie na nie i widząc icg bogactwo mamy wrażenie jaky czas tu sie zatrzymał,Dachy z czerwonej dachówki z pieknej terakoty podtrzymywane przez pieknie zdobione drewniane belki,fasady domów z szerokimi dzwiami i mniejszymi dzwidzkami ułatwiajacymi przejscie,okna niewiele ponad poziom ulicy w wiekszej częsci zakratowane-przez nie śmiało mogliśmy popodglądać wnętrza domów i toczące sie tam zycie.Wiele elementów zdobniczych to wzory z kutego żelaza.Dzwi wejsciowe bardzo często mają po bokach elementy siukowe-półkolumny,przymsy,pilasrty.
No to teraz rzut oka na Plaza Mayor ....i mimo tego,że całe miasto jest bardzo zadbane to ten plac jest chyba najbardziej zadbanym miejscem w mieście))
Poznaliśmy Trinidad od uliczek to teraz poznajmy od podwórka....pisałam o oknach przez które mozna pozagladac do domów i nie tylko...wiec zaczynamy )))
W miescie jest bardzo duzo domów do wynajecia-wyglądają conajmniej jak jakieś galerie sztuki pławiące sie w bogactwie (taki grocg,mydło ,powidło) ale warto sie temu przyjrzec-i po łazić po muzeach
A teraz mieszkanie zwykłych ludzi i zycie jakie sie w nich toczy)))
SZKOŁA I PRZEDSZKOLE
Czyz nie widzac tutaj radości i dziecięcego szczęscia???
Spacerujac po uliczkach Trinidadu i wgłębiajac sie we wnetrza domostw i restauracji zwrócilismy uwage na duża ilosc róznych ołtarzy,ołtarzyków i bożków afrykanskich i swiętujące rodziny )))
Okazało sie ,że wyznawce Santeri mają włąsnie swoje świeto.Nie wiem czy to świeto trwa jeden dzien czy dłuzej bo nie bardzo mielismy jak sie dowiedziec ale za klika dni w Hawanie widzielimsy jeszcze wyznawców tej religi spacerujacych w swych pieknych białych strojach.
Santeria jest religią afro-kubańską. Narodziła się na Kubie wraz z przybyciem na wyspę niewolników afrykańskiego plemienia Ioruba, którzy na Kubie byli znani jako „lucumi”. Z biegiem czasu ta forma religijnego kultu stała się tak bardzo popularna (nie tylko na Kubie), że stała się częścią tożsamości kulturalnej kraju.
Santeria była zwalczana na Kubie od czasów rewolucji komunistycznej — szczególnie w latach 60-tych. Obecnie cieszą się generalnie tolerancją, zaś w latach 90-tych popularność Santerii na Kubie gwałtownie wzrosła.
Jeżeli chodzi o liczbę wyznawców Santerii, to z powodu braku danych, jest ona szacowana bardzo niedokładnie na kilkaset tysięcy — kilka milionów.
Zatrzymalismy sie na moment przy pewnej rodzinie odprawiajacej jakies rytuały-zostalismy zaproszeni do środka i poczestowani rumem i jakimis "dopalaczmi"-rum powoli wysączylismy za deser podziekowalismy ale widzilesmy po zachowaniu imprezowiczów ,ze lepiej nie ma co ryzykowac
Troszke to imprezowanie nas rozochociło do dalszej zabawy ale mielismy jeszcze w planie odwiedzic jakies sklep z towarem reglamentowanych a zabawe zostawilsmy na wieczór.
Trinidad to jednak miasto bradzo przyjazne ,nie sposób chwilami przejsc obok kogoś obojetnie.Trzeba było sie np zatrzymac i pogawedzic z kims na rogu,posłuchac muzyki,zagrac z miłym staruszkiem partyjke czy postawic szklaneczke rumu sympatycznemu kubanczykowi i napic sie w jego towarzystwie piwka w knajpce dla miejscowych.
Teraz znów troche codzienności-pozagladamy troske na półki sklepowe w Trnidadzie.Tutaj widac bardziej niz w Varadero czy nawet pozniej w Hawanie towar reglamentowany-wydawany na kartki.System ten istnieje na Kubie od około 50 lat.Na tzw kartki dostaje sie przydział ryzu,mleka,chleba,cukru ,fasoli ,niekiedy miesa i coraz czesciej duzej ilosci jajek.Towar ten nabywamy za CUP....oprócz tych sklepó sa tez tak zwane ''''peweksy"" gdzie ozna kupic wszystko ale za CUC,które niestety jest przywilejem "bogatszych-umiejacych robic interesy" Kubanczyków.
Kilka fotek ze sklepów w Trinidadzie-chyba gdzieniegdzie trafilismy na dostawe towaru
Ryzu miesiecznie mozna nabyc 3,5 kg
Tutaj przed wejsciem do sklepu miesnego-pani odhacza na blankiecikch ilosc wydanej kiełbachy
A tu pani ze swoja porcyjka mortadeli)))
Paróweczki do kupienia za CUC....
Chyba pierwsza i ostatnia rzecz,której bym sie nie odważyła kupic na Kubie)))
Przydziałowe bloczki z kartkami)))
Sklep po dostawie towaru))
I na koniec dnia fotki z serii...interes sie i u nas kręci)))
Warzywniak )))
Restauracja dla turystów))
Akcent rodem z Ameryki)) za moment to będzie normalka
Jak sie ma CUC to mozna wszystko))
I teraz warsztaty prywatne...PRYWACIARZE
FRYZJER
TAPICER
FRYZJER LEGALNY
Pizzeria)))
Pewex)))
Bar za CUP
Kafejka komputerowa-warsztat elektroniczny))
Kolejka za mięsem)))
Bar dla "bogatych")))
MOja pizzeria!!! wspaniała pizza. A na przeciw Soczki!!! ale tesknię
...................................................................
www.smakowanie-swiata.pl
....................................................................
Edi...dla takich klimatów właśnie bym tam wróciła....
Pozdrawiam tych co tu zagladają i się nie odzywają
Żelek, cudownie, że TU wróciłaś
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Ha, ha ... jak mnie namierzyłaś???
Tak przyznaję, podglądam i napalam się coraz bardziej, bo foty cudowne są. Fajne klimaty ostatniego bastionu komuny
Kuba to mój planowany najbliższy kierunek zimowy. Czekam tylko na ofertę z Necka i biorę firsta
Lordziu wiesz.....nie ja jedna na boku podczytuje to forum a skoro podczytuje i czerpie od wielu przydatne informacje to wkręciłam się w temt
Trinidad bardzo nam sie podobał i własciwie nie umiem powiedziec co bardziej-czy własnie to miasteczko czy waląca się Hawana do której potem dotrzemy zresztą nawet nie wiem czy te dwa miasta mozna porównywać-raczej nie
Teraz mamy chwile odpoczynku,chociaz wcale nie czujemy sie zmeczeni.Zawodzimy bagaze do hoteliku pod Trinidadem,troszke relaksu w basenie,szybki prysznic,kolacja z niekoniecznie fajnymi animacjami i mozemy ruszać na nocny podbój Trinidadu ))
Trinidad nocą)))
Miasto zmienia sie wieczorem nie do poznania.Mieszkancy stroja sie w "super modne" ale na pewno w najlepsze ciuchy jakie mają i wychodza "na miasto" po to,żeby niekonieczne w rytmach salsy ale równiez przy cięzkim brzmieniu brytyjskiego bandu ,sacząc mojito bawić sie prawie do samego rana.
Kluby i bary pekaja w szwach-czesto ciężko nam było znalesc miejsce do siedzenia a wtedy wypijalismy przy barze po drineczku i szliśmy dalej.
Wstepy do klubów płatne-ale nawet dla turystów sa to smiesze kwoty-1 CUC da sie przeciez jakos przezyc )))
Czesc wieczoru spędzilismy w najpopularnieszym miejscu wsród turystów-Casa de la Musica na schodach tuz przy katedrze.Posąpilismy jednak kilku CUC i nie weszlismy na wyzsze partie schodów gdzie kubanczycy zabawialis sie z turystami wywijajac salse.Po kilku nastepnych Mojito zakupionych za 0,5 CUC w zakratowanym okienku nawet na placu przy schodach zabawa była przednia)))
I TAKI TRINIDAD CHCĘ ZAPAMIETAĆ - a na koniec bedziemy wcinac hamburgera za 10 CUP )))