Odprawa na lotnisku w Cebu przebiegła dość sprawnie, pieczątki w paszporcie i już jesteśmy na Filipinach Wymieniamy jeszcze jakieś dolary na peso i śmigamy przed teminal. Transfer na Malapascua miałyśmy załatwiony przez hotel. Przyznam, że nie był to tani interes, bo ok 850 zł za dwie osoby w dwie strony, ale była to świadoma decyzja, wiedziałyśmy, że podróżować będziemy wieczorem, pierwszy raz w obcym kraju, o którym jeszcze niewiele wiemy... Dziś już mogę powiedzieć, że spokojnie można tą podróż odbyć budżetowo - autobusem z Cebu do Maya i potem bangką już na Malapascua. Trzeba się jeszcze koniecznie wydostać z Mactan gdzie mieści się lotnisko na terminal autobusowy w Cebu Zajmie to pewnie trochę czasu, bo Cebu strasznie zakorkowane, ale można... Ale my wychodzimy przed terminal, Pan z kartką z Ani nazwiskiem czeka, jeszcze tylko dymek i w drogę. Podróż autem zajęła nam nieco ponad trzy godziny i jesteśmy w Maya, a tam ciemno wszędzie, głucho wszędzie... koniec świata Dobrze, że księżyc mocno przyświecał, to coś widziałyśmy. Podejmujemy próbę wdrapania się na łódkę, co z plecakami i torbami nie jest wcale takie proste, ale w końcu się udaje i płyniemy. Podróż bangką trwa ok 25 minut i już wychodzimy na plażę. Na szczęście akurat był przypływ, więc łódka dobiła do samego brzegu , tuż przed pieknie oświtlony hotelik.
Jako naszą bazę na Malapascua wymarzyłam sobie Ocean Vida Beach Resort Malapascua i nie poddawałam się dopóki nie udało nam się go zabookować
Pierwszy dzień przeznaczamy na błogie lenistwo, łazikowanie, poszukiwanie wodopojów i takie tam...
W hotelu mamy śniadania, jak się potem okazało najlepsze z całej naszej podróży , internet daje radę, pracować można, od 16 happy hours, czyli dwa drinki w cenie jednego, generalnie jest git Atmosfera raczej backpackerska, luzik, arbuzik , krajobrazy cudne..
Aga , dla mnie ta wysepka to bedzie punkt obowiazkowy, więc proszę dokładnie, bo czytam każdą literkę po dwa razy .... trawę w wodzie ominę, bo tam nigdy nic nie ma .
No proszę jaki plan piękny oj będzie się działo . Chętnie przysiądę gdzieś pod i poczytam o Waszych przygodach
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Dla mnie temat na tę chwilę idealny Czekam na opowieści
Lookam zza pleców
Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/
Siedzę cicho i podczytuję
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Witam Wszystkich przybyłych Podróżników
Odprawa na lotnisku w Cebu przebiegła dość sprawnie, pieczątki w paszporcie i już jesteśmy na Filipinach Wymieniamy jeszcze jakieś dolary na peso i śmigamy przed teminal. Transfer na Malapascua miałyśmy załatwiony przez hotel. Przyznam, że nie był to tani interes, bo ok 850 zł za dwie osoby w dwie strony, ale była to świadoma decyzja, wiedziałyśmy, że podróżować będziemy wieczorem, pierwszy raz w obcym kraju, o którym jeszcze niewiele wiemy... Dziś już mogę powiedzieć, że spokojnie można tą podróż odbyć budżetowo - autobusem z Cebu do Maya i potem bangką już na Malapascua. Trzeba się jeszcze koniecznie wydostać z Mactan gdzie mieści się lotnisko na terminal autobusowy w Cebu Zajmie to pewnie trochę czasu, bo Cebu strasznie zakorkowane, ale można... Ale my wychodzimy przed terminal, Pan z kartką z Ani nazwiskiem czeka, jeszcze tylko dymek i w drogę. Podróż autem zajęła nam nieco ponad trzy godziny i jesteśmy w Maya, a tam ciemno wszędzie, głucho wszędzie... koniec świata Dobrze, że księżyc mocno przyświecał, to coś widziałyśmy. Podejmujemy próbę wdrapania się na łódkę, co z plecakami i torbami nie jest wcale takie proste, ale w końcu się udaje i płyniemy. Podróż bangką trwa ok 25 minut i już wychodzimy na plażę. Na szczęście akurat był przypływ, więc łódka dobiła do samego brzegu , tuż przed pieknie oświtlony hotelik.
Jako naszą bazę na Malapascua wymarzyłam sobie Ocean Vida Beach Resort Malapascua i nie poddawałam się dopóki nie udało nam się go zabookować
Uprzejmie donoszę, że wszystkie zdjęcia dzięki uprzejmości Ani i jej Picasy
Pierwszy dzień przeznaczamy na błogie lenistwo, łazikowanie, poszukiwanie wodopojów i takie tam...
W hotelu mamy śniadania, jak się potem okazało najlepsze z całej naszej podróży , internet daje radę, pracować można, od 16 happy hours, czyli dwa drinki w cenie jednego, generalnie jest git Atmosfera raczej backpackerska, luzik, arbuzik , krajobrazy cudne..
Fajna ta woda. Tam gdzie ciemniej to pewnie pod wodą robi się ciekawie
Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/
Tam gdzie ciemniej robi się... ciekawa trawa
Aga , dla mnie ta wysepka to bedzie punkt obowiazkowy, więc proszę dokładnie, bo czytam każdą literkę po dwa razy .... trawę w wodzie ominę, bo tam nigdy nic nie ma .