Aga_ , Kienia .... trzeba pisać, wstawiać zdjęcia, właśnie zakupiłem bilety na przyszłą zimą, troszkę może tempo podkręcimy .... bo możemy nie wyrobić się z relacją
Aga_ fajnie jak dokończysz , będę właśnie w okolicach, które opisujecie, oprócz miejsc takich dla mnie "must by", mam 4-5 noclegową dziure w środku pobytu, coś kiełkuje, ale może zainspirujecie nas .
Tomku, w przyszłym roku tyle osób na te Filipiny leci, może być znudzenie kierunkiem wsród czytających, zobaczymy po powrocie
No dobra, to lecimy dalej, bo rzeczywiście nigdy nie skończę a już w skrytości knuję kolejny wyjazd
Tak nam minęły 3 dni i 4 noce pobytu na Malapascula. Muszę przyznać, że ten początek na Filipinach absolutnie spełnił moje oczekiwania, co do odpoczynku w ładnych okolicznościach przyrody Wieczorkiem postanawiamy się rozliczyć z hotelem, zmieszanie było ogromne, Pani zapomniała doliczyć wycieczkę na snurki, nie mogła znaleźć naszej opłaty za transfer...po debatach pokojowych postanawiamy, że za wycieczkę zapłacimy "z własnej woli", że tak nie wypada, głupio i takie tam, Pani szczęśliwa, wszystko zapłacone, umawiamy się na 8.30 na transfer i opuszczamy piękną, rajską wysepkę...
Wszystko punktualnie, dograne, po łódce czeka driver a nas ponad 3 godzinna podróż do Cebu na South Bus Terminal, skąd dalej będziemy podążać w kierunku Oslob. Tak jak już napisałam za transfer zapłaciłyśmy jeszcze w Polsce, ale spokojnie można było skorzystać z opcji "public", z uwagi na fakt, że w dzień, a Filipinki już troszkę "oswojone"
Nasz driver w Cebu zachowywał się tak jak byłby tam pierwszy raz, ale udało się dotrzeć w okolice Terminalu, tylko po drugiej stronie ulicy...stanął i patrzy na nas, że mamy wysiadac, chyba oszalał, ulica ma co najmniej 4 pasy, ruch gigantyczny, no nie jedź Pan na ten dworzec tak jak trzeba, tu nie wysiadamy!!! Pan jakoś daje radę choć trochę to trwało
Na dworcu wielki pierd...., nie wiadomo gdzie się wchodzi, co i jak, my jak dzieci we mgle, ja marzę o fajce, ale nie wiadomo jak się wydostać, oczywiście ryzykując życie idę slalomem między autobusami, jakiś chłopak widząc białasy woła Oslob i pokazuje w którą stronę mamy iść, nie pozostaje nam nic innego tylko go posłuchać, bo innego pomysłu nie miałyśmy Znajdujemy odpowiedni gate, kolejka ogromna, ale jakoś idzie, Pan pakuje bagaże, Kienia pilnuje, żeby tylko do dobrego autobusu, ja zajmuję miejsca i wyruszamy naszym airconem w ponad 3-godzinną podróż do Oslob, droga mija szybko, nie wiem skąd, ale nawet wi-fi jest Na co drugim przystanku wsiadają handlarze i sprzedają co się da, interes się kręci, mnóstwo kupujących, każdy coś je, generalnie luzik , a cała przyjemność kosztuje 145 peso za osobę. Autobusowy pyta nas gdzie mieszkamy w Oslob i jak już dojedziemy woła, że mamy wysiadać. Organizację autobusu oceniam na 5+
W Oslob mamy tylko jeden cel: rekiny wielorybie, więc zostajemy przejazdem na jedną noc. Oczywiście z wyborem miejsca zakwaterowania nawet na jedną noc ze mną nie ma tak łatwo.. przeczytamy cały tripadvisor i wybór pada na Malonzo Pension. Wybór bardzo trafiony, pensjonat prowadzi bardzo sympatyczna rodzina, chętna we wszystkim pomóc, co ważne właścicielka bardzo dobrze i wyraźnie mówi po angielsku
Umawiamy się na rekiny na kolejny dzień na 6 rano i udajemy się na popołudniowo-wieczorny rekonesans okolicy..
Jemy uliczne żarełko z przepysznymi słodkimi bułeczkami, które najbardzie smakowały nam własnie w Oslob.
Stały czytelnik, w mojej osobie, już doczytał .... kolega, który nurkował w Oslob, powiedział mi, że w rzeczywistości, to te rekiny wielorybie są swojego rodzaju zagrodzie z sieci, widać to wyraźnie pod wodą, tzn. jak do niej wpłyną na karmienie, to mają trudno się wydostać, choć jest to możliwe. Pływali z rekinami godzinę, za okazyjną ceną 150 euro / osoba i stwierdzili, że to swoiste Z O O na wodach otwartych, ja sam nie wiem .... nie mam własnego doświadczenia, jestem ciekaw doświadczenia Agi i Kieni.
haha, wiedziałm, że ta muza Was rozwali
Edi, kupuj sobie gopro, a mąż niech sobie taszczy tą starą kamerę
Przynajmniej słońce jest zawsze za darmo ...
http://pieczatki-w-paszporcie.blogspot.com/
https://www.youtube.com/channel/UCf99mvhfOem4kTfGH5qBOGQ?sub_confirmation=1/
Aga_ , Kienia .... trzeba pisać, wstawiać zdjęcia, właśnie zakupiłem bilety na przyszłą zimą, troszkę może tempo podkręcimy .... bo możemy nie wyrobić się z relacją
takie tam ....po powrocie będą
Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/
Wojtek, gratki relacja bedzie się pisać jak tylko troszkę czasu znajdę, obiecuję
Aga_ fajnie jak dokończysz , będę właśnie w okolicach, które opisujecie, oprócz miejsc takich dla mnie "must by", mam 4-5 noclegową dziure w środku pobytu, coś kiełkuje, ale może zainspirujecie nas .
Tomku, w przyszłym roku tyle osób na te Filipiny leci, może być znudzenie kierunkiem wsród czytających, zobaczymy po powrocie
No dobra, to lecimy dalej, bo rzeczywiście nigdy nie skończę a już w skrytości knuję kolejny wyjazd
Tak nam minęły 3 dni i 4 noce pobytu na Malapascula. Muszę przyznać, że ten początek na Filipinach absolutnie spełnił moje oczekiwania, co do odpoczynku w ładnych okolicznościach przyrody Wieczorkiem postanawiamy się rozliczyć z hotelem, zmieszanie było ogromne, Pani zapomniała doliczyć wycieczkę na snurki, nie mogła znaleźć naszej opłaty za transfer...po debatach pokojowych postanawiamy, że za wycieczkę zapłacimy "z własnej woli", że tak nie wypada, głupio i takie tam, Pani szczęśliwa, wszystko zapłacone, umawiamy się na 8.30 na transfer i opuszczamy piękną, rajską wysepkę...
Wszystko punktualnie, dograne, po łódce czeka driver a nas ponad 3 godzinna podróż do Cebu na South Bus Terminal, skąd dalej będziemy podążać w kierunku Oslob. Tak jak już napisałam za transfer zapłaciłyśmy jeszcze w Polsce, ale spokojnie można było skorzystać z opcji "public", z uwagi na fakt, że w dzień, a Filipinki już troszkę "oswojone"
Nasz driver w Cebu zachowywał się tak jak byłby tam pierwszy raz, ale udało się dotrzeć w okolice Terminalu, tylko po drugiej stronie ulicy...stanął i patrzy na nas, że mamy wysiadac, chyba oszalał, ulica ma co najmniej 4 pasy, ruch gigantyczny, no nie jedź Pan na ten dworzec tak jak trzeba, tu nie wysiadamy!!! Pan jakoś daje radę choć trochę to trwało
Na dworcu wielki pierd...., nie wiadomo gdzie się wchodzi, co i jak, my jak dzieci we mgle, ja marzę o fajce, ale nie wiadomo jak się wydostać, oczywiście ryzykując życie idę slalomem między autobusami, jakiś chłopak widząc białasy woła Oslob i pokazuje w którą stronę mamy iść, nie pozostaje nam nic innego tylko go posłuchać, bo innego pomysłu nie miałyśmy Znajdujemy odpowiedni gate, kolejka ogromna, ale jakoś idzie, Pan pakuje bagaże, Kienia pilnuje, żeby tylko do dobrego autobusu, ja zajmuję miejsca i wyruszamy naszym airconem w ponad 3-godzinną podróż do Oslob, droga mija szybko, nie wiem skąd, ale nawet wi-fi jest Na co drugim przystanku wsiadają handlarze i sprzedają co się da, interes się kręci, mnóstwo kupujących, każdy coś je, generalnie luzik , a cała przyjemność kosztuje 145 peso za osobę. Autobusowy pyta nas gdzie mieszkamy w Oslob i jak już dojedziemy woła, że mamy wysiadać. Organizację autobusu oceniam na 5+
W Oslob mamy tylko jeden cel: rekiny wielorybie, więc zostajemy przejazdem na jedną noc. Oczywiście z wyborem miejsca zakwaterowania nawet na jedną noc ze mną nie ma tak łatwo.. przeczytamy cały tripadvisor i wybór pada na Malonzo Pension. Wybór bardzo trafiony, pensjonat prowadzi bardzo sympatyczna rodzina, chętna we wszystkim pomóc, co ważne właścicielka bardzo dobrze i wyraźnie mówi po angielsku
Umawiamy się na rekiny na kolejny dzień na 6 rano i udajemy się na popołudniowo-wieczorny rekonesans okolicy..
Jemy uliczne żarełko z przepysznymi słodkimi bułeczkami, które najbardzie smakowały nam własnie w Oslob.
Melduję, że nadrobiłam Ciekawa jestem Waszych wrażeń ze snurków z rekinami. Różne opinie na ten temat czytałam, ale ja raczej również nie odpuszczę.
Stały czytelnik, w mojej osobie, już doczytał .... kolega, który nurkował w Oslob, powiedział mi, że w rzeczywistości, to te rekiny wielorybie są swojego rodzaju zagrodzie z sieci, widać to wyraźnie pod wodą, tzn. jak do niej wpłyną na karmienie, to mają trudno się wydostać, choć jest to możliwe. Pływali z rekinami godzinę, za okazyjną ceną 150 euro / osoba i stwierdzili, że to swoiste Z O O na wodach otwartych, ja sam nie wiem .... nie mam własnego doświadczenia, jestem ciekaw doświadczenia Agi i Kieni.