Jesteś tutaj
Jesteś tutaj
…i sen się spełnił…
Bilety kupione, te wewnętrzne też, wszystko zaplanowane…tylko grupa się rozrastała. Ale to dobrze. Okazało się, ze w grupie jeszcze weselej i raźniej a ta zdała egzamin na 100%
Plan był i był dość wymagający, ale już od jakiegoś czasu mamy poczucie, że gdy jest łatwo to jest nudno…może to jakaś choroba zwana uzależnieniem od wyzwań. A wyglądało to tak:
19 lipiec przylot do Jakarty – na tyle późno, że mogliśmy tylko słuchając Wojtka i jego „niezawodnego” GPS iść na nogach do niby pobliskiego hotelu…przez rondo pod prąd, zaułkami, uliczkami i niemal kanałami z walizkami i plecakami, spoceni bo wilgoć okrutna, zmęczeni bo długie loty ale z nadzieją, że to już tu za rogiem. Trochę tych rogów do tego właściwego było…
20 lipiec – poranny wyjazd do Bandung. Wulkany i pola herbaciane. Pola ryżowe i malutkie miasteczka
21 lipiec – Bandung i kolejne wulkany
22 lipiec-25 lipiec – przejazd do Pangandarang – trochę chilloutu na plaży, rafting, urodziny Wojtka i szaleństwa w basenie
25lipiec-28 lipiec Yogokarta –raftingi, świątynie ….szwendaczka po mieście
28-29 pociąg do Malang
29 – plaże południa…cuda i dziwy
29-31 – wulkany –Bromo Ijen a po drodze plaża której nazwy nie podam bo nie daj Boże ktoś zechce tam pojechać by się przekonać, czy ja aby na pewno słusznie mówię że nie warto. NIE warto!!!
31- transfer na Bali
31/1 Balijskie rozczarowanie – 4 lata a takie zmiany? U nas nie dają rady z drogami a tu same Galerie wyrosły. Nie poznałam miasta…ceny szok….ale najgorsze to to że wszystko się tam zakorkowało…20 km pokonuje się w 2,5 H…chciałam uciec. Uciekłam…do zacisza. Hotel okazał się oazą w środku sodomy i gomory
1/7 flores, komodo, Rinca….raj….raj….dlaczego nie mam 5 dni jeszcze? Kto tak durnie planuje urlop?
To była najfantastyczniejsza wyprawa. Dzięki naszym współtowarzyszom….nasz syn czuł się cudownie…wyostrzył sobie i tak już ostre po mamusi poczucie humoru…Dzięki wam nie było sprawy nie do załatwienia. Dzięki wam ma do licha dodatkowe zmarszczki ze śmiechu. I to nie jest śmieszne. Lord – tobie chcę szczególnie podziękować….mój mąż miał w tobie kumpla – gościa, który pomaga, nie zawiedzie i nie jest obojętny – cenie to w podróży. Myslałam , ze jesteś nadętym kibicem Legii, zresztą wiesz co o tobie myślałam a ja wiem co ty o mnie…a wyszło tak całkiem inaczej. Uważmy cie za bardzo ciepłego człowieka, pełnego empatii, pomocnego, uczciwego, wesołego, do tańca i różańca…i już więcej nie pisze bo mi cię ukradną. Ale musze powiedzieć , ze chłopaki się dobrali! Zresztą ja wszyscy. No to zaczyanamy….pasy zapięte? Bo czasami będą turbulencje!
...................................................................
www.smakowanie-swiata.pl
....................................................................
Jestem gotowy I bardzo ciekawy Waszego opisu miejsc, które sam dopiero co widziałem.
Nooo, to się zaczyna. Szósta z minutami, a ja już siedzę i śledzę początek Waszej relacji...
Jestem gotów!
Też sie przysiądę.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
zapraszam wszystkich z wielka radością
od 2 lat planowalysmy z Peg ten wyjazd...juz mial byc w 2015 ale ja wyladowalam w Gruzji ona w Bułgarii. nie tracilysmy jednak nadzieji ze sie razem powspinamy pi wulkanach i postrasxymy warany.
moze 2 slowa na temat tytulu...jak kot z psem. slyszeliscie kiedys obcokrajowca probujacego wymowic imię Wojtek? hehehe a Czerwiński? po kilku dniach lord zaczal sie przedstawiac jako mister kot a Wojtek ( ilekroc w tekscie bedxie imie Wojtek to moj , Lodr jest Lord) jako mister pies.
Jakarta to chyba najniefajniejsza ze stolic jakie dotychczas widzialam. szybko z niej wyjechalismy nie poswiecajac jej zbyt wiele. Najblizsxym celem bylo miasto Bandung. dojazd pociagiem.
...................................................................
www.smakowanie-swiata.pl
....................................................................
czekamy na relację i zdjęcia
człowiek, który pracuje cały dzień nie ma czasu na zarabianie pieniędzy
Serwus. Od dawna siedzę sobie po cichutku i tylko to i owo podgladam. Ale teraz MUSZE sie glosno zameldowac. Bo ta trasa, to jedno z moich marzen, bo ta ekipa.... bo przygody sledzilem ulomnie zanim wyprawa sie zaczela, rzucajac wspolnie z Edi panienkami w zwiazkuz tym so sie w Turcji wydarzylo, bo podgladalem na FB, bo teraz bede sie upajal ta ucza, ktora przed nami wszystkimi.
Moje Pstrykanie i nie tylko
Edi, wspaniale że tak szybko po po powrocie piszesz, wszystko na świeżo.
Bardzo się ciesze,że mimo turbulencji team sie sprawdzil .. To pierwsz ,ale pewnie ni ostatnia wasza wspólna wyprawa ?
No trip no life
chyba nie ostatnia:) plany sa i to na ten sam kierunek tylko mocno dalej turbulencje byly na szczescie tylko w chmurach. wsxyscy obdarzeni pocxuciem humoru z pazurem wiec pod tym wzgledem bylo kapitalnie.
na zdjecia chwilke poczekamy az sie wgraja:) zresxta od zdjec to jest taki jeden.
...................................................................
www.smakowanie-swiata.pl
....................................................................
No nie mów ze Papua ? jak tak to jade z wami he he
No trip no life
Super Edi że się jednak zdecydowałaś pisać tu relację Fajnie będzie znowu tam wspólnie wrócić chociaż tym razem tylko we wspomnieniach