Jesteś tutaj
Jesteś tutaj
Wprawdzie od naszej czerwcowej podróży do Włoch minęło już sporo czasu, to jednak smutna końcówka żywota naszego czworonożnego przyjaciela zupełnie nie sprzyjała pisaniu relacji.
Ale ponoć – co się odwlecze, to nie uciecze....
A zatem zaczynam dzielenie się swoimi włoskimi wrażeniami.
Tym razem postanowiliśmy odwiedzić cywilizowaną Europę. I to taki jej rejon z wielowiekową historią – czyli dwie centralne prowincje Włoch – Toskanię i Umbrię.
Gdzieś wyczytałam, że we Włoszech znajduje się 80% światowych zabytków. I chyba jest to prawda!!!!
Tylko, że zabytki to akurat dla mnie drugorzędna atrakcja...
W moich podróżach najbardziej fascynują mnie piękne widoczki, rozległe panoramy, a przede wszystkim bliski kontakt z przyrodo – naturą.
I to w jak najszerszym znaczeniu, bo mogą to być fajne skałki, kręta droga wysadzana cyprysami, ukwiecone łąki, jeziora czy wodospady, a także wszelkie żyjątka.
Muszę jednak przyznać, że w tym wypadku zauroczyły mnie również niewielkie miasteczka wyrastające na szczytach wzgórz, kamienne domki, zapomniane ruiny kościółków czy dawnych warowni obronnych, wąskie brukowane uliczki stromo wspinające się do góry, schodki, placyki, bramy sprzed wieków czy klimatyczne sklepiki oraz przytulne rodzinne knajpki.
A zatem taka typowa toskańsko – umbryjska mieszanka firmowa....
Mariola
Apisku, nareszcie ... cieszę się,żę piszesz będzie kolejny rozdział do przewodnika pt "dlaczego warto tam jechac"
Już po paru fotkach odnajduję trochę tych samych klimatów co na Sycylii (wróciłam pare dni temu)
Myśle.,że o Toskani każdy coś tam wie, albo słyszał, albo widzial osbiście czy w TV.. ale Umbria ? chyba większości osób bardzo mało znana
No trip no life
Apisku jestem i ja i podpisuję się w 100% pod tym co napisałaś " W moich podróżach najbardziej fascynują mnie piękne widoczki, rozległe panoramy, a przede wszystkim bliski kontakt z przyrodo – naturą."
Bez podróży się duszę....
http://kolekcjonujacchwile.blogspot.com/
Nelcia, Makono, cieszę się, że będziemy razem podróżować!
Mariola
i ja jestem i czekam na relację
człowiek, który pracuje cały dzień nie ma czasu na zarabianie pieniędzy
Jak już wspomniałam – te rejony to mekka dla wielbicieli zabytków. Świetnie zachowane budowle z 10 czy 11 wieku to tutejsza codzienność. Są też liczne pamiątki z czasów etruskich liczące po 2500 lat.
Na początku aż się nie chce wierzyć, że to autentyki, ale pod koniec podróży – całkiem mi te wiekowe zabytki spowszedniały...
Przyjęliśmy zasadę – jak się da, to omijamy autostrady i główne trasy.
Na tych bocznych drogach wszystko jest bardziej naturalne, prawdziwe, bez tego sznytu dla turystów, który można zauważyć w popularnych miejscowościach...
Są łąki usiane polnymi kwiatami, falujące pagórki porośnięte winoroślą, zbocza srebrzące się oliwkami, czy złociste łany żarnowców na leśnych polanach.
Są ukryte w głębokich wąwozach klasztory pamiętające czasy świętego Franciszka (12 wiek!!!), ruiny małych kościółków i okazałych niegdyś rezydencji właścicieli ziemskich.
Są wąwozy z wartkimi górskimi strumieniami, lasy pełne trufli, jeziora rozrzucone wśród gór i malownicze wodospady.
No i jest wspaniała włoska kuchnia – bardzo prosta, nieudziwniona i niewzbogacona tysiącem dodatków jak francuska- ale jakże smakowita.
A do tego lokalne winka!!!!
Mariola
i już jest pięknie
Bez podróży się duszę....
http://kolekcjonujacchwile.blogspot.com/
Dejzi, cieszę się, że dołączyłaś!
Makono, fajnie, że się podoba....
Mariola
W Toskanii byliśmy już kilka razy. Pierwszy raz przeszło trzydzieści lat temu na trzytygodniowej objazdowej wycieczce autokarowej po niemalże całych Włoszech.
Wszystko na chybcika, w pośpiechu w czterdziestoparoosobowej grupie. Ale wtedy i tak byliśmy szczęśliwi, że udało nam się takie cuda zobaczyć!!!
Jednakże niedosyt pozostał....no bo cóż można zobaczyć w trakcie biegu przełajowego przez kościoły, pałace, place, muzea, klasztory i średniowieczne uliczki kolejnego z odwiedzanych miast????
I tak każdego dnia w innej miejscowości.
Po powrocie mieliśmy istny mętlik w głowie...
Jedno co zapamiętaliśmy to to, że zdecydowanie najładniej było w Toskanii.
Dlatego też kilkanaście lat temu ponownie wybraliśmy się do Włoch, tym razem ograniczając się tylko do tego rejonu.
Nie mieliśmy wówczas wypożyczonego samochodu, przemieszczaliśmy się na ogół pociągami, rzadziej autobusami.
Traciło się przez to sporo czasu, ale mieliśmy satysfakcję, że zobaczyliśmy najcenniejsze toskańskie perełki bardzo szczegółowo i w odpowiadającym nam tempie. Były to prawie wyłącznie miasta takie jak Florencja, Piza, San Gimiliano, Lukka czy Siena. Do tych mniejszych już było znacznie trudniej dotrzeć korzystając z publicznego transportu.
Mnie najbardziej szlag trafiał wówczas, gdy za oknami migały piękne krajobrazy w postaci łagodnych pagórków pokrytych winnicami, wąskich wijących się dróg obsadzonych wysmukłymi cyprysami, miasteczek na szczytach wzgórz, łanów kwitnących słoneczników...
A my zamknięci w klimatyzowanym przedziale pędzącego pociągu....
Niestety musieliśmy pominąć małe miasteczka i urokliwe wioski, tereny górskie oraz miejsca, gdzie diabeł mówi dobranoc, do których trudno było dotrzeć nie mając samochodu.
Potem były jeszcze krótkie odwiedziny u znajomych z Lukki...
Mariola
Hej Apisku, mam chwilkę, na Wlochy zawsze lubię się pogapić, pod warunkiem, że to nie riviera adratycka .... w poście 9 , zdjęcie 4 i 6 to pewnie Arezzo ? p.s. ups .... dodałaś zdjęcia i kolejność już jest inna
Wojtek wstawiałam nowe fotki, więc kolejność się zmieniła, ale oczywiście dwie fotki są z Arezzo z Piazza Grande.
Fajnie, że cię Włochy tutaj zwabiły...
Mariola