--------------------

____________________

 

 

 



Australia (Melbourne, Tasmania, Sydney) - dlaczego warto tam jechać?

186 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013
Australia (Melbourne, Tasmania, Sydney) - dlaczego warto tam jechać?

No to teraz kierunek – AUSTRALIA.

Przed nami blisko 8- godzinny nocny lot do Melbourne, tym razem liniami australijskimi Quantas, a następnie na Tasmanię.

Do Australii jeżeli jedziemy turystycznie uzyskanie wizy nie jest problemem. Załatwiamy tzw wizę e-Visitor składając aplikację online. Teoretycznie czas oczekiwania wynosi do 2 tygodni, my otrzymaliśmy je po 5 minutach na maila.

Wiza jest bezpłatna, granicę można przekraczać wielokrotnie w ciągu roku, pobyt na miejscu nie może jednak przekroczyć 3 miesięcy.

Stewardessy jakieś mniej ruchawe niż w Emirates, żarełko też nie takie....

Lądujemy w Melbourne o 7 rano, a więc mamy tu 11 godzin przerwy na pobieżne oblukanie miasta.

Jak już mieliśmy lecieć taki szmat drogi, to chciałam jak najwięcej zobaczyć i stąd ten dodatkowy krótki przystanek w najbardziej na południe wysuniętym stanie Australii.

No bo jak tu nie odwiedzić miejsca, które w rankingu „ The Economist” uznawane jest za najlepsze miasto do życia na całym świecie już od kilku lat???

A poza tym dobrze nam zrobi kilkugodzinny spacer na rozprostowanie kości...

Bardzo dokładna kontrola celna, czy się nie wwozi na ich terytorium jakiś trefnych towarów, głównie chodzi o żywność, owoce, rośliny.

I po krótkich ablucjach odświeżających w lotniskowych toaletach ruszamy w miasto.

Do centrum dostajemy się Skybusem – bilet tam i z powrotem 38AUD od osoby (kurs dolara australijskiego - 1 AUD to około 3 PLN). I tu szok w porównaniu z tanią komunikacją singapurską!!!

Melbourne jest stolicą stanu Victoria i jednocześnie drugim co do wielkości miastem – po Sydney – w Australii.

Gdy w połowie 19 wieku odkryto w pobliżu duże złoża złota, miasto przeżyło potężny boom, zaczęło się szybko rozwijać i wkrótce stało się bogate.

Widać to po okazałych zabytkowych budynkach z epoki wiktoriańskiej. Podobno tych budynków jest w mieście tyle, że pod względem ich liczby Melbourne jest tuż po Londynie!!!!

Centrum przecina rzeka Yarra, po obu jej stronach są deptaki spacerowe. Na jednym brzegu wznoszą się nowoczesne wieżowce Centralnego Dystryktu Biznesowego.

Od razu w oczy rzuca się wszechobecna zieleń. Jak dla mnie to suuuper!!!

Jako że czasu na włóczenie się po mieście dużo nie mamy, wjeżdżamy na wieżę widokową Eureka Tower Skydeck – wjazd 20 AUD od osoby, skąd rozpościera się panorama na całe miasto.

Pod nami widać tereny olimpijskie, gdzie w 1956 roku odbyła się pierwsza olimpiada na półkuli południowej. Samo centrum jest niezbyt duże, ale daleko ciągną się dzielnice małych domków mieszkalnych. Widać, że mieszkańcy nie lubią wielkich blokowisk.

Mariola

kienia
Obrazek użytkownika kienia
Offline
Ostatnio: 5 lat 5 miesięcy temu
Rejestracja: 22 lis 2013

Siadam i  czytam z ciekawością Biggrin

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Kienia, witaj na australijskich wspominkach...

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Spacerujemy po ulicach centrum. Mieszanina starych wiktoriańskich budynków i nowoczesności.

Mijamy neogotycką katedrę św. Patryka.

Wiosna w pełni - wszędzie kwitną jacarandy...

I już jesteśmy przy najstarszej w Australii stacji kolejowej Flinders znajdującej się w zabytkowym budynku.

Dochodzimy do rozległego parku.

Jest jeszcze trochę czasu by się wybrać nad ocean. Plaże szerokie piaszczyste, wzdłuż wybrzeża ciągnie się deptak. Ale jakoś tak tu pustawo, bez klimatu...

Wieje za to silny, dość chłodny wiatr, więc się wycofujemy. Temperatura niższa o 20 stopni niż w Singapurze!!!! A co dopiero będzie na jeszcze bardziej oddalonej od równika Tasmanii???

Melbourne jakoś mnie szczególnie nie zachwyciło , choć złego słowa nie mogę powiedzieć. Jest dużo parków, terenów zielonych, trochę zabytkowych budynków, nowoczesny Centralny Dystrykt Biznesowy.

Ale dlaczego to miasto wygrywa od kilku lat ranking najlepszych do życia – to już dla mnie zagadka.

Bo, że bardzo drogie to się w pełni zgodzę, ale to chyba nie działa na plus???

Zresztą już wkrótce się okaże, że cała Australia jest droga!!!!

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Po powrocie na lotnisko czekam niecierpliwie na samolot do Hobart, jak najszybciej chcę już zawitać na tajemniczej Tasmanii.

Bardzo mało wiedziałam o tej wyspie, zanim nie podjęłam decyzji, że jednak będę towarzyszyć mężowi w tej podróży...

No i zaczęło się rycie w necie!

Chcę lojalnie uprzedzić, że Tasmania nie jest dla wszystkich!!!!

Wielbiciele zabytków typu zamki, świątynie, pomniki - mogą się rozczarować.

No bo jakie mogą tu być zabytki w europejskim tego słowa znaczeniu, skoro 200 lat temu jeszcze mało co tu było...

Takich historycznych miejsc jest tu jak na lekarstwo, a domy mieszkalne czy inne budynki lub kościoły mające więcej niż 100 lat wpisane są na listę zabytków - „heritage registry” i są pod ścisłą kontrolą konserwatora zabytków.

Wielbiciele plażowania mają tu wprawdzie do dyspozycji przepiękne plaże z bielutkim drobnym piaskiem, ale temperatura wody – 18 stopni - raczej odstrasza od kąpieli, przynajmniej mnie...

Tasmania jest natomiast wspaniałym miejscem dla miłośników przyrody, pięknych widoków, gór, lasów eukaliptusowych, cudownej linii brzegowej z najwyższymi w Australii klifami, malowniczych plaż, rozległych pastwisk, winnic i sadów.

I to takich bardziej aktywnych osób, jako że nie do wszystkich miejsc dotrze się samochodem, nie mówiąc już o komunikacji publicznej, która tu jest bardzo słabo rozwinięta.

Rzucają się tu w oczy ogromne niezaludnione przestrzenie, malutkie osady składające się z kilku domków, nawet najbardziej znane trasy turystyczne nie są zatłoczone, ruch samochodowy też jest bardzo mały.

I do tego wszystkiego mili, uśmiechnięci mieszkańcy, autentycznie zainteresowani nielicznymi turystami i to nie w celu wyciągnięcia od nich kaski...tylko zwykłej pogawędki.

Wyspa jest bardzo zróżnicowana... co rusz to inne widoki.

To tak jakby ze skalistej Irlandii wjechać nagle wprost na toskańskie winnice...

Albo z tropikalnej dżungli na pagórkowate pastwiska Szkocji...

Taka jest z grubsza Tasmania!!!!

Zeby zobaczyć te cuda natury trzeba się nachodzić, nawspinać, spocić w słońcu - bo tu akurat jest dziura ozonowa, moknąć w niespodziewanym deszczu, kulić się przed gwałtownymi podmuchami wichru...

Ale NAPRAWDE WARTO!!!!

Szczegóły moich obserwacji znajdą się w dalszej części relacji...

Mariola

ssstu-6
Obrazek użytkownika ssstu-6
Online
Ostatnio: 1 godzina 10 minut temu
Rejestracja: 31 maj 2016

...jestem i ja ; )

czy zachęcisz mnie do odwiedzin antypodów...nie wiem...ale z pewnością fajnie je pokażesz...czekam na CD : )))

...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Radek, ja doskonale zdaję sobie sprawę, że każdy ma jakieś tam swoje preferencje urlopowe ...

My - na szczęście mąż podziela moje zamiłowania - lubimy aktywny wypoczynek w fajnej scenerii.

I najlepiej, żeby to było gdzieś na granicy gór i morza.

I żeby była piękna przyroda, koniecznie zieloności...

I żeby były jakieś zwierzaki...

I żeby nie było zbyt wielu turystów....

I żeby  nie było widocznej na każdym kroku  biedy, żebraniny i syfu...

Dotychczas z wszystkich naszych podróży największe wrażenie zrobiła na nas Alaska, Kostaryka i Azory.

Tasmania z pewnością wyprze coś z pierwszej trójki. Tylko jeszcze nie wiem co????

Nikogo nie mam ochoty namawiać na siłę do odwiedzenia Tasmanii, chcę tylko przekazać moje "widzenie" tej wyspy.

Mariola

kienia
Obrazek użytkownika kienia
Offline
Ostatnio: 5 lat 5 miesięcy temu
Rejestracja: 22 lis 2013

A diabeł był ? Smile

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Kienia, były diabły pod różnymi postaciami, i żywe, i wypchane, i na obrazkach, tylko na wolności nie było....

Ale - jak lubię zwierzaki - to do tych miłością nie zapałałam niestety!!!!

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

I znowu czeka nas lot samolotem, ale tym razem na trasie Melbourne – Hobart spędzimy tylko 1 godzinę i 15 minut.

Sadowię się przy oknie, by z góry podziwiać widoczki, gdyż trasa przelotu przecina calutką Tasmanię, jako że Hobart - jej stolica - leży na południu wyspy.

Póki lecimy nad morzem widać wszystko jak na dłoni. Pod nami Cieśnina Bassa o szerokości około 300 km oddzielająca Tasmanię od Australii.

Ale gdy tylko wlatujemy nad ląd wszystko znika w gęstych szarych chmurach, a poza tym i tak zmrok już zapada.!!!!

Tak że z widoków nici...

Lotnisko w Hobart małe, niezbyt nowoczesne, ruch minimalny.

Bierzemy taxi, bo jest wprawdzie shuttle bus do miasta, ale chętnych na razie nie ma, a pojedzie dopiero wtedy, gdy się zapełni, czyli dokładnie nie wiadomo kiedy...

Na szczęście na lotnisku w Hobart nie pada, ale w czasie jazdy do miasta i tak mało co widać, bo jest już ciemno, a wokół tylko jakieś pustkowia.

Gdzie ja, kurczę, przyleciałam????

Hotel mamy rekomendowany przez organizatorów konferencji w samym centrum – RACV Hobart Hotel, przy czym to RACV to odpowiednik naszego Automobilklubu.

Budynek jest nowoczesny, dosłownie wciśnięty pomiędzy zabytkowe stare kamienice.

A co ciekawe, oryginalny kawałek przylegającego starego domu wyeksponowany jest w obszernym holu przy hotelowej recepcji.

Całkiem fajny, a zarazem oryginalny pomysł!!!

Dostajemy duży apartament z oddzielną sypialnią i dużym salonem z aneksem kuchennym.

A w tym aneksie luksusy – lodówka, kuchenka, zmywarka, a nawet pralka, nie mówiąc już o czajniku elektrycznym, ekspresie do kawy, żelazku oraz szerokim asortymencie kaw i herbat.

No to tutaj będziemy sobie robić śniadanka po swojemu!!!

Już się cieszę, że spędzimy w takich warunkach sześć nocy.

Zeby jeszcze tylko pogoda dopisała, bo pod tym względem na Tasmanii to prawdziwa ruletka. Nawet w lecie – bo tu teraz właśnie zaczyna się lato – jak zawieje z niedalekiej Antarktydy chłodem, to temperatura momentalnie może spaść o 10, a nawet więcej stopni...

No i te wiatry...podobno wieją tu nawet z prędkością 220 km na godz.

Trochę ich też doświadczymy, choć z pewnością nie tych rekordowych!

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Następnego ranka budzimy się skoro świt, pomimo że tu różnica czasu w stosunku do Polski wynosi już 10 godzin.

Pogoda dopisuje, dużo niebieskiego nieba z malowniczymi obłoczkami, choć jest dość rześko.

Idziemy na poszukiwanie jakiegoś żarełka, żeby sobie zrobić śniadanko.

Dwie uliczki dalej jest duży supermarket, chyba jedyny w mieście. Ja w każdym razie innego nie widziałam, choć dużo się po centrum szwędałam.

Jest oczywiście sporo małych tradycyjnych sklepików, typu piekarnia, rzeźnik, warzywniak, tak jak to kiedyś u nas bywało...

Rzucamy się przede wszystkim na różnego rodzaju sery, są wspaniałe i w wielkim wyborze. Nic dziwnego skoro tyle tu się pasie krów i owiec.

Niestety ceny też zaskakują. A właściwie to nie, bo nominalnie są prawie takie same jak u nas. Tyle tylko, że te są wyrażone w AUD czyli dolarach australijskich, a 1 AUD to troszkę ponad 3 złote. A więc wszystko jest trzykrotnie droższe....

Przykładowo 12 jajek kosztuje 4.50 AUD, naprawdę smaczny chleb ( nie żadne obrzydlistwo tostowe) w granicach 4-5 AUD, bułki 1-1.5 AUD, mleko 0,5 litra 2-3 AUD, serki twarożkowate lub typu camembert 4-8 AUD, wędliny 20-40 AUD za kg. W Krainie Jabłek, jak często reklamuje się Tasmania , o dziwo, drogie są nawet jabłka 4-6 AUD.

Jedynie relatywnie taniej kosztują ryby i owoce morza oraz wino i benzyna, ich ceny po przeliczeniu są zbliżone do naszych.

Pożeramy błyskawicznie śniadanie własnej produkcji , by jak najszybciej wyruszyć w góry, wykorzystując ładną pogodę.

Idziemy do informacji turystycznej poleconej przez pana z recepcji.

Miasteczko sprawia bardzo fajne wrażenie. Takie ciche, prowincjonalne. Przypomina mi miasteczka na Alasce.

Mieszanina architektoniczna.

Zabytkowe budynki z żółtego piaskowca pamiętające czasy kolonialne, nowoczesne pseudowieżowce, bo jakieś takie w mikro skali, drewniane domki w ogródkach, czy eleganckie wille w wiktoriańskim stylu.

No i liczne parki...

W informacji turystycznej ogromne ilości darmowych, przepięknie wydanych folderów reklamujących różnorodne wycieczki po całej Tasmanii.

Z Hobart można zwiedzić całą wyspę w czasie jedno, dwu lub trzydniowej wycieczki, jako że kraj jest niewielki, prawie taki jak Irlandia, a mieszkańców ma niecałe pół miliona, czyli blisko 10 razy mniej.

Tasmania to zarazem najmniejszy stan w Australii.

Gorzej tylko jak się te foldery zacznie przeglądać!!!! Ceny całodniowej wycieczki organizowanej małym busikiem, bo autobusowych się tu nie uświadczy, raczej powalają....od 100 do 150 AUD od osoby. Na pewno warto wynająć samochód , ale ze względu na męża zajęcia, ja sama nie mam ochoty jeździć po lewej stronie...a poza tym tu takie pustkowia, że aż strach wędrować po nich samotnie.

Mariola

Strony

Wyszukaj w trip4cheap