Jesteś tutaj
Jesteś tutaj
Zanzibar? NIE POLECAM!!!
bo:
plaże szerokie bez cienia
do wody daleko
owoce za wysoko by zerwać
jachty mało wypasione
małpy nie chcą pozować do zdjęć
żółwie zaminowują chodniki
marne drogi bez poboczy
dziwne niekolorowe papugi
śledzie wszędzie pływają
kuchnia nudna, nie ma co jeść
a ikea nie ma hot dogów
Perejra- bardzo się cieszę na Twoją relację i muszę Cię zmartwić, ale nie udało się mnie zniechęcić mogłabyś napisać jeszcze w kilku zdaniach jaki to był pobyt tj. jak długo, w jakim hotelu itp. ? Pozdrawiam i czekam na kolejne wpisy.
To taki prima aprilisowy żarcik
he he , uśmiałam się
Pereira, świetny początek !! z jajem ..
No trip no life
Papugi rzeczywiscie paskudne jakies ,ale IKEA calkiem stylowa -wystroj shabby chic
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
Ale entre zrobilaś Już czekam z poranna kawą na kolejną serię na NIE
Witam wszystkich równie "zdegustowanych" tą wyspą jak ja. Opowiem wszystko jak było, bez lukrowania. Polecam lekture z drinkiem w ręku
Wszystko zaczęło się zeszłego lata. Czytałam nasze forum od deski do deski. No i trafiłam na relacje z Zanzi. Nie mogłam się napatrzyć na te plaże i te lazury i ogarniający człowieka relaks. Rzuciłam propozycje Siostrze, ale ona jakoś tak z dystansem podeszła do tematu. Hm. Podesłałam jej linki do relacji. Tym razem rybka wzięła! Siostra musi planować urlopy w pracy z wyprzedzeniem, więc odpadło polowanie na tanie loty. Grzecznie udałyśmy się do Itaki i tam wykupiłyśmy wycieczke, dopiero na marzec, ale przynajmniej było na co czekać przez całą zime.
Hotel: Kiwengwa Beach Resort, all inclusive. Wylot z Katowic. Hotel najtańszy z oferty Itaki, ale my mamy skromne wymagania co do spania, a i tak obiecywali 4 gwiazdki więc miodzio.
Jesień jakoś szybciutko przeleciała, potem święta. A potem nagle się okazało, że nie mamy planu wycieczkowego jeszcze. A ogólny konsensus był by zwiedzać i doświadczać a w między czasie plażować. Po przegrzebaniu netu powstał grafik. Wydawało się, że nie napięty, ale wyspa zweryfikowała. Zapadła też decyzja by porzucić skuter na rzecz auta, bo wygodniej wszystkie bambetle ze sobą wozić. I to była świetna decyzja, bo na skuterze byłybyśmy skwarkami już po pierwszym dniu. Auto zabookowane przez net z dostawą do hotelu.
I zostało już tylko czekać.
Kilka dni przed cudownymi wakacjami poleciałam od siebie do Siostry do Warszawy. Leciałam z Eindhoven, które jest 1,5h pociągem od mojej Hagi. Strasznie wcześnie wyjechałam z domu, bo w tamtym tygodniu było kilku samobójców na torach i pociągi były opóźnione i bardzo nie chciałam, żeby następna osoba targnęła się na swoje życie na mojej trasie. Obyło się bez tragedii. Ale na lotnisku byłam tak wcześnie, że nie mogłam jeszcze bagażu zdać. Przesiedziałam na walizce ponad pół godziny. Ale czas nie był stracony, dokształciłam się przypadkiem na temat witaminy c lewoskrętnej. Dla zaintrygowanych: taka nie instnieje, to chwyt marketingowy!
Pozbywszy się w końcu bagażu już byłam tak znudzona, że zaczęłam podpatrywać co się dzieje na płycie lotniska. Lotnisko nie jest duże, troche mniejsze niż katowicke.
Obsługa lotniskowa jak na Holandie przystało oczywiście na rowerach.
Ewidentnie Wizzair opanował lotnisko.
I ktoś już odlatuje.
Odleciałam i ja w końcu.
Cześć Pereira, na drina za wcześnie ale mam herbatkę - mój ulubiony Earl Grey i zasadam do czytania.
Mam chwilową przerwę od prac ogródkowych
Obsługa na rowerach he he...
No trip no life
Perejra- po takim początku, to już się nie mogę doczekać cd Mam nadzieję,że już masz nowego lapka Czekam niecierpliwie na dalsze przygody
no nie udało Ci się ! Zostaje tu z Wami i bede oglądała te beznadziejne plaże i te nieładne papugi
Bea
czytam i wszystko chłonę bo za moment i ja wyląduję w tym "beznadziejnym" raju)))