Po zwiedzaniu manufaktur, teraz coś dla ducha. Płyniemy do świątyni Phaung Daw Oo Paya, w której znajduje się 5 starych posągów Buddy, zdeformowanych od wcierania płatków złota, tak że wyglądają jak złote bałwany.
Andrew, pewnie, że paliłem... ja jestem zawsze na wszystki wynalazki otwarty *dirol*. zakupiliśmy takie o smaku bananów i zwykłe... Wydawały się mocne, do tego brak filtra, więc drapały w gardło... ale, że nie jestem palaczem, to też ciężko mi się odnieść, na ile są rzeczywiście mocne
Następnie odwiedzamy dość przykre miejsce – tkalnię kobiet żyraf z plemienia Padaung, skrzyżowanie cepelii i ludzkiego zoo – 3 panie z zaobrączkowanymi szyjami tkają, dwie witają gości i pozują Chińczykom do zdjęć. Na kartce info, że liczba i waga obręczy zmienia się z wiekiem: 9 lat – 8 kg, 20 lat – 12 kg, w wieku dojrzałym – 24 kg. Obręcze można podnieść i samemu przekonać się, jak mocno kruchy kark mają kobiety Padaung.
Ostatni przystanek robimy w Nga Phe Chaung Monastery - znanego też jako "świątynia skaczących kotów". Jest on największym i najstarszym klasztorem na jeziorze Inle, zbudowanym z drewna teakowego. Na wejściu oczywiście bazarek .
Niestety nasz dzień na jeziorze Inle powoli dobiega końca. Jednak raz jeszcze możemy oglądać rybaków, którzy zwijają swoje kosze i sieci i wracają do domu z owocami dzisiejszej pracy.
Kolację jemy w restauracji Sin Yaw bardzo polecanej na Tripadvisor - jedzenie tak nam zasmakowało, że każdy następny dzień nad jeziorem Inle kończyliśmy w tym miejscu.
Lordziu, paliłeś te ichniejsze papierochy? Może jeśli nie Ty, to ktoś z otoczenia? Jaki to ma smak i zapach. No i czy są mocne?
Przepraszam, że się wtrącę, ale też byłem w takiej fabryczce.
Cienkie, zielone papierosy zwane cheroot to tytoń i drobniutkie kawałki drewienek o różnym zapachu, zawinięte w wysuszony i zrolowany liść. Na miejscu sprzedają ozdobne opakowania o różnej ilości sztuk i w wielu smakach. Nazywane są też cygarami birmańskimi.
Ja sobie wziąłem 3 sztuki bezsmakowe, czysty tytoń od pracujących kobiet. Pierwszy spaliłem z dużą przyjemnością i ponieważ mi się to spodobało, to pozostałe wyrzuciłem. Nie palę od 12 lat i zacząłem się bać o nawrót nałogu.
Po zwiedzaniu manufaktur, teraz coś dla ducha. Płyniemy do świątyni Phaung Daw Oo Paya, w której znajduje się 5 starych posągów Buddy, zdeformowanych od wcierania płatków złota, tak że wyglądają jak złote bałwany.
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Lordziu, paliłeś te ichniejsze papierochy? Może jeśli nie Ty, to ktoś z otoczenia? Jaki to ma smak i zapach. No i czy są mocne?
Andrew, pewnie, że paliłem... ja jestem zawsze na wszystki wynalazki otwarty *dirol*. zakupiliśmy takie o smaku bananów i zwykłe... Wydawały się mocne, do tego brak filtra, więc drapały w gardło... ale, że nie jestem palaczem, to też ciężko mi się odnieść, na ile są rzeczywiście mocne
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Następnie odwiedzamy dość przykre miejsce – tkalnię kobiet żyraf z plemienia Padaung, skrzyżowanie cepelii i ludzkiego zoo – 3 panie z zaobrączkowanymi szyjami tkają, dwie witają gości i pozują Chińczykom do zdjęć. Na kartce info, że liczba i waga obręczy zmienia się z wiekiem: 9 lat – 8 kg, 20 lat – 12 kg, w wieku dojrzałym – 24 kg. Obręcze można podnieść i samemu przekonać się, jak mocno kruchy kark mają kobiety Padaung.
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Przed domkiem kobiet Padaung, również kwitnie handelek
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Ostatni przystanek robimy w Nga Phe Chaung Monastery - znanego też jako "świątynia skaczących kotów". Jest on największym i najstarszym klasztorem na jeziorze Inle, zbudowanym z drewna teakowego. Na wejściu oczywiście bazarek .
a tutaj kotki, zamieszkujące klasztor.
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Niestety nasz dzień na jeziorze Inle powoli dobiega końca. Jednak raz jeszcze możemy oglądać rybaków, którzy zwijają swoje kosze i sieci i wracają do domu z owocami dzisiejszej pracy.
Kolację jemy w restauracji Sin Yaw bardzo polecanej na Tripadvisor - jedzenie tak nam zasmakowało, że każdy następny dzień nad jeziorem Inle kończyliśmy w tym miejscu.
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
mnie wciąga Azja chyba nie tyle widokiem co smakiem i pierwsza myśl kiedy ją planują to radość na jedzenie, ryby, przyprawy, szpinak wodny...
Bea
Jakie pyszności serwujesz !! aż sie chce jeśc i to natychmiast
Rybacy wieczorowa porą
No trip no life
Przepraszam, że się wtrącę, ale też byłem w takiej fabryczce.
Cienkie, zielone papierosy zwane cheroot to tytoń i drobniutkie kawałki drewienek o różnym zapachu, zawinięte w wysuszony i zrolowany liść. Na miejscu sprzedają ozdobne opakowania o różnej ilości sztuk i w wielu smakach. Nazywane są też cygarami birmańskimi.
Ja sobie wziąłem 3 sztuki bezsmakowe, czysty tytoń od pracujących kobiet. Pierwszy spaliłem z dużą przyjemnością i ponieważ mi się to spodobało, to pozostałe wyrzuciłem. Nie palę od 12 lat i zacząłem się bać o nawrót nałogu.
Jorguś