--------------------

____________________

 

 

 



Marzenia trzeba spełniać))) widziałam Zanzibar tak jak chciałam go zobaczyć )))

180 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
Żeluś
Obrazek użytkownika Żeluś
Offline
Ostatnio: 3 dni 12 godzin temu
Rejestracja: 25 kwi 2016

Asiu..ten owoc to owoc pandamowca-pełno go w Azji ale tutaj też w wielu miejscach go spotylakiśmy Yes 3

Bwejuu oczami plażowicza już widzieliście to teraz Bwejuu od strony wioski Yes 3

Wioski tutaj sa biedne...czytałam gdzieś kiedyś,że mogło być całkiem inaczej bo kraj miał dużą pomoc z zewnątrz ale rozeszła sie fama o eboli,której wcale na Zanzibarze nie było i dobroczynna pomoc się skończyła.

Teraz liczą tam na pomoc turystów chociaż do mało której wioski turysta zagląda a jeśli już ,to idzie na "zorganizowaną" wycieczkę z hotelu jak widz do teatru nie wnosząć żadnego udziału.

Nie chodzi o rozdawanie $ i bezsensowne gadanie potem,że tylko o nie wołają-te praktycznie do niczego im nie są ptrzebne.Zdecydowanie bardziej przydają się mieszkańcom ubrania,środki czystości a dzieciakom przybory szkolne i z takich prezentów mają największą radość.

Nawiezliśmy tego prawie całą walizkę i nadszedł czas ,żeby to porozdawać Biggrin 

W Bweju sa dwie szkoły-tam zanieśliśmy trochę zesztów ,kredek i długopisów.Wiedzieliśmy ,ze Bweju nie bedzie jedyna wioską do której zawitamy więc musieliśmy to jakoś podzielić.

Zabudowania zaczynają się zaraz za Hotelem Saharii....

Tuż obok jest pierwszy budynek szkolny....niesmiało zostawiliśmy tam trochę prezentów...

Żeby nie targać reszty zeszytów  do wioski szybko zaniesliśmy jr do szkoły znajdujacej się przy głównym placu przy rozjezdzie dróg-mozna powiedzieć przy wjezdzie na autostradę gdzie postój mają Dala Dala będące najtańszym transportem publicznym.

Bwejuu...podobnie jak Jambiani i Pwani,które odwidzimy innego dnia -moze zabrzmi to dziwnie-ale to bardzo malownicze i spokojne wioski.

Domki w większości zbudowane sa rafy koralowej i kamienia,dachy pokryte są blachą a z kuchni o bambusowych ścianach wydobywaja się wspaniałe zapachy gotowanych potraw.

We wiosce są jakieś miejscowe knajpki-podczas naszego pobytu były pozamykane bo był akurat ramadan-otwierano je po zachodzie słońca kiedy to zaczynało tętnic w wiosce życie.

Dzieci ciągle szukają zabawy. A to strugają coś, a to walczą kijkami trzcinowymi albo ganiają się wokół zagród. Starsi siedzą lub leżą. Nic więcej nie robią. Siedzą i leżą, siedzą i leżą.

No może kobiety po pracy przy algach siedzą teraz przed swoimi domami i współnie  innymi żonami swojego jednego męża szykują wieczorne posiłki albo spędzaja czas na rozmowach.

Zycie toczy się bardzo seenie -na sznurkach suszy się pranie,ciasnymi uliczkami spaceruja kozy i krowy w zagrodach gdakają kury a między całym tym zwierzyńcem wesoło bawią się dzieci.

Dzieciakom wiele do szczęścia nie trzeba. Nie potrzebują kolorowych, markowych zabawek, potrafią bawić się tym co mają pod ręką. Samochodzik zrobiony ze starego kanistra, wystrugana z drewna łódka, albo wyścig żaglówek zrobionych z pudełka po żelu pod prysznic lub szamponie. Nawet nie wiecie ile przy tym radości.

 

Żeluś
Obrazek użytkownika Żeluś
Offline
Ostatnio: 3 dni 12 godzin temu
Rejestracja: 25 kwi 2016

We wiosce jest kilka sklepówgdzie mozna kupić wszystko co jest potrzebne do zycia pod warunkiem ,że ma się za co))

Piwa napić się tu można jedynie w lokalnych knajpkach i restauracjach. Mozna je też nabyć w "większych" marketach-nie mylić z prawdziwymi marketami.Tam najczęsciej stoi kilka dyżurnych butelek czekających na spragnionego turystę.

Na Zanzibarze mieszają w większości muzułmanie, w związku z czym alkohol nie jest dostępny w sklepach.Jego cena jest też znacznie wyższa niż w części kontynentalnej. W owoce warto się z kolei zaopatrzyć w Stone Town, ponieważ w małych, turystycznych miejscowościach ich ceny są znacznie wyższe.

 

 

I takie włąśnie jest Bwejuu...może trafiliśmy tam na senny dzień?ale w sumie to co tam można robić więcej? W domu nie ma nawet światła.

Jest za to chłodno, co przy temperaturach powyżej 30 stopni bywa zbawienne.

Co nas zaskoczyło-te wioski są badzo czyste..ze ro śmieci,zero zwierzęcych odchodów.Nic nawet nie śmierdzi tylko wokoło czuć cudowny zapach ziół.

Można tak spacerować i spacerować wsród tych lepianek gdzie przez zakamarki widać cudny błękim oceanu,w którym włąśnie zaczął się przypływ a obnizające się słońce rozświetla kolorowe stroje mieszkańców....

 

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Offline
Ostatnio: 18 godzin 51 sekund temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

Fajny,konkretny   gest z waszej strony pod kątem dzieciaczków Good

No trip no life

janjus
Obrazek użytkownika janjus
Offline
Ostatnio: 2 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Kasia, widzę ,że często jechaliście na 2 aparaty,ale Ty i jednym zawsze masę wspaniałych zdjęć robiłaś.No i ludki zawsze Ci się pchają w obiektywPreved

Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.

Żeluś
Obrazek użytkownika Żeluś
Offline
Ostatnio: 3 dni 12 godzin temu
Rejestracja: 25 kwi 2016

Czas w Sahari leci nieubłagalnie Yes 3 przed nami jeszcze dwa dni i musimy zmieniać hotel chociaż tak nam się tutaj podoba,że z wielką ochotą byśmy tylko zostali gdyby była taka mozliwość.

Mnie jednak do końca zżera ciekawość dlaczego nie odpisali mi  ze Spice Island Hotel ,że pomost z restauracją,który był głównym powodem rezerwacji tego hotelu jest naprawiony.

Nie daję za wygraną-mamy jeszcze jeden dzień do odwołania rezerwacji więc pojedziemy sami to sprawdzić Smile

Jesteśmy na dzień dzisiejszy umówieni na lunch do Wanilla House na Jambiani a Spice Island Hotel jest w niedalekich okolicach.

Mogliśmy tam jechać dala dala ale to nie na nasze nerwy....mogliśmy jechać taxi bo to spory kawałek ale pewnie znów był by wydatek z 20 $ w jedną stronę więc wybieramy inną opcję Yes 3

Zaraz po śniadaniu odbieramy nasze rowery-po 5$ za sztukę i na dwa dni mamy je do dyspozycji Yes 3

Widział ktoś kiedyś rower na Zanzibarze??? ja nasłuchałam się,że to rzęchy,że nie da się na tym długo jezdzić,że praktycznie wcale nie da się na tych gratach nic ujechać ,że to  ponad siły Yes 3 my zrobiliśmy w sumie ponad 100 km Biggrin wiem,że to niewiele tym bardziej,że ten dystans był rozłozony na kilka dni ale jak się okazuje na Zanzibarze to wileki wyczyn Biggrin

No to teraz jak z tymi rowerami jest w rzeczywistości....ja juz ze śniadania widzę,że ktoś do hotelu przywozi jeden rower zaraz następny ktoś drugi...nawet dobre firmy prezentują Biggrin damski fioletowy pod kolor moich spodenek Yes 3

no cóż można chcieć więcej.

W oceanie zaczął się odpływ więc postanawiamy ,że do Wanilla House jedziemy plażą ,przed nami tylko 12 km Yes 3 na upartego powinniśmy byc tam zaraz ale nie byliśmy.

Jazda po piachu w nie do końca  każdym miejscu twardym,po rafie,po kamolach a do tego pod wiatr ,który wieje w tych dniach niemiłosiernie a słońce pali skórę wcale nie jest taka łatwa.

Co jakis czas robimy przerwy nawet nie ze zmęczenia tylko ja co chwilę widze coś ciekawego,coś gdzie trzeba zajrzeć,co trzeba obfocić a do tego na Paje jest pełno klimatycznych knajpek gdzie zapodają zbawienne zimne piwko Biggrin

Rower na Zanzibarze to jak wynalazek-z daleka piękny,z bliska juz nie do końca miły dla oka a jak się go dosiądzie to masakra Biggrin nie opiszę Wam roweru męża bo bardzo sobie go chwalił...opisze po krótce swój-może nie rower ale po primo...wkurwiające pedały,z których cały czas spadały mi gumy a ja usilnie je przytrzymująć stopami odzianymi w gumowe japonki pozdzierałam sobie całe stopy a po powrocie pożegnałam się z japonkami....po dwa....gumy na rączkach to istny koszmar...co róż zostawałam z taką gumą w ręku a kierownica skręcała w przeciwnym kierunku...po trzy siodełko-nie opisze go bo jak o nim myslę to do dziś czuję siniolce między nogami i po cztery hamulce a właściwie ich brak Biggrin hamowanie na plazy spoko ale  jazda  po zanzibarskich górkach i "autostradach" Biggrin do dziś się dziwię,że żyję.

Plaża w Paje jest przepiękna,szeroka a piach bielutki jak mączka.Jedziemy więc sobie po marmurowym piachu ,słonko pali nam ciała nagle nie wiadomo skąd pojawia sie ulewa......nad nami maleńka czarna chmura zgotowała nam chłodzącą,zbawienną 5 cio minutową kąpiel i to była praktycznie największa ulewa podczas naszego pobytu na tej wyspie.

Kończy się Paje zaczyna się inne wybrzeże...brzeg tutaj jest skalisty a dno oceanu nie jest pzy brzegu juz tak piaszczyste tylko pokryte mocno obumarłą rafą Yes 3

Jednak nadal jest pieknie-takie miejsca tez mają swój niepowtarzalny kilmat .

Na wysokim wystającym klifie jest pięknie połozona restauracja-zajrzeliśmy nawet do środka i to nie z ciekawości tylko z musu skorzystania z toalety Biggrin toalety,której tam było brak.

Restauracja należała do jakiegoś hoteliku-nazwy nie pamietam bo nie będę go polecać.Ktoś z obsługi restauracji zaprowadził nas do toalety jedego z domków-chyba większość z Was nie chciała by tam mieszkać.Wygląd nie był może najgorszy ale wilgoć jaka tam panowała a przy okazji smród były nie do zniesienia.

Antenka
Obrazek użytkownika Antenka
Offline
Ostatnio: 5 lat 1 tydzień temu
Rejestracja: 23 paź 2013

Piękne widoki Smile No rower to Ci się nie udał Wink Ale kolor super Good  Ale dałaś radę Smile Good

Asia-A
Obrazek użytkownika Asia-A
Offline
Ostatnio: 8 godzin 55 minut temu
Rejestracja: 01 wrz 2015

Fajny sposób podróżowania. My też "rowerowi" . Po plaży pewnie jechało się ciężko, w dodatku w upale. Te mankamenty rowerku były chyba mocno wkurzające?

Bye Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach! Yes 3

wiktor
Obrazek użytkownika wiktor
Offline
Ostatnio: 4 lata 2 miesiące temu
Rejestracja: 03 mar 2016

Plaża i rower to rzeczywiście nie najlepsza para Biggrin

Zdjęcia jednak i widoki super świetne Preved

Żeluś
Obrazek użytkownika Żeluś
Offline
Ostatnio: 3 dni 12 godzin temu
Rejestracja: 25 kwi 2016

Nie było chyba z tym rowerem az tak zle,skoro zdecydowaliśmy się na jazdę jeszcze przez kilka dni Biggrin

Zbliżamy się coraz bliżej do hotelu Sice Island Resort-teoretycznie następnej naszej miejscówki na Zanzibarze.Teoretycznie ale nie praktycznie Biggrin

Plaża tutaj jest paskudna.Na sam widok zaczynam żałować ,że zarezerwowałam ten hotel.Ale co tam plaża..po drugiej stronie pomostu będzie może ładniejsza-najważniejsze ,żeby pomost był zreperowany.

Czy byłam zdziwiona kiedy zobaczyłam ,że nadal twaja prace przy jego wykończeniu??? nie...a nawet się ucieszyłam ,że będę zmuszona odwołać rezerwacje w tym hotelu bo hotel wcale nas nie powalił na kolana a cena jaka była za rezerwacja okazała się nieadekwatna do całości Yes 3

Chociaż generalnie wystój hoteli nie był najgorszy.Lobby przestronne ale przez to ,że były tam ciemne meble wyglądało na bardzo ciasne i duszne i nawet jaskrawe,kolorowe dodatki nie mogły tego ożywić.

Bar połączony z resturacją wyglądał całkiem przyzwoicie jednak podawali tam najdroższe piwa jakie kupiliśmy na Zanzibarze-7000 rupi za putelkę -na całe szczęści dużą Biggrin

Na terenie hotelu jest sporo zieleni i fajniutki basen ,który rekompensuje brak ładnej plaży.

Troszkę się tu pokąpaliśmy,wypiliśmy po dwa piwka i ruszyliśmy w dalszą drogę.

Przed nami do Wanilla House juz niecałe dwa kilometry więc dosyc szybko udaje nam się tam dotrzeć.

Zaczyna się Jambiani i plaża w tym momencie jest juz znowu dużo ładniejsza.Co jakis czas zatrzymujemy się jeszcze ,żeby porobić zdjęcia Yes 3 spodobała nam się jedna łódka przy której staneliśmy na małą sesyjkę.Sesyjka udana ale łódz na tym ucierpiała Smile nie to żebyśmy ja całkiem połamali ale nie wime czy do dnia dzisiejszego rybacy ja naprawili Yes 3

Pomału zaczyna się przypływ a przed naszymi oczyma ukazuje się słynna willa z książki Doroty Katende "Dom na Zanzibarze" Wanilla House.

Wiemy juz ,że będziemy musieli wracać przez wioski i drogi ale póki co zaraz będziemy jeść lunch przygotowany przez kucharza Doroty .

Żeluś
Obrazek użytkownika Żeluś
Offline
Ostatnio: 3 dni 12 godzin temu
Rejestracja: 25 kwi 2016

Umawiając się na lunch u Doroty wiedzieliśmy,że będzie akurat w Polsce ale nin ban to nie przeszkadzało-mam nadzieję,że spotkamy się przy następnym naszym wyjezdzie na Zanzibar i liczę na to,że to będzie już niedługo.

Popołudnie przy pysznym lunchu spędziliśmy z byłym mężem Doroty-Justinem ,jego kolegą i cudownym kucharzem.

Kiedy będziecie na Zanzibarze koniecznie tutaj zajrzyjcie chociaż dla samej kuchni bo ośmiorniczka jaką przyrządził nam szef kuchni to poezja smaku-nigdzie potem tak pysznego dania juz na Zanzibarze nie jedliśmy.

Spędzilismy tam cudowne popołudnie Biggrin jedząc ,pijąc zimne piwka ,spogladając na bezkres błękitnego oceanu i przyjemnie rozmawiając z Justinem.

Wiele się od niego dowiedzieliśmy na temat wyspy,na temat ludzi i na temat ich życia na Zanzibarze.Nie jest to wszystko takie kolorowe ale nie mnie o tym pisać i to oceniać.

Justin jest bardzo wesoły i bardzo rozywkowy Biggrin  na temat tego co mu się podoba po kilku wizytach w Polsce odpowiedział....luz,muzyka,zabawa i dużo wódki Biggrin widać,że chłopak rozrywkowy Biggrin miał nawet dla nas na deser maryskę-chociaż śmiem twierdzić,że był juz w tym dniu po kilku porcjach Biggrin

Sama Wanilla House-jeśli ktoś lubi luzackie klimaty jest to miejsce dla niego.

Fajne pomieszczenia,cudowny taras z widokiem na ocean a wszystko przyrządzone ze smakiem w stylu afrykańskim.

Dla mnie to miejsce idealne Yes 3 nawet pytaliśmy Justina czy jeśli się okaże ,ze w Sahari nie będzie miejsca to czy będziemy mogli przyjechac tu na dwa dni powiedział,że tak bo spora grupa z Polski przyjeżdza dopiero za kilka dni Yes 3

Defakto zrezygnowalismy bo się okazało.że na dwa dni możemy jeszcze przedłużyć pobyt w Sahari Biggrin

Poki co Wanilla House,która czeka na gości)))

 

Strony

Wyszukaj w trip4cheap