Jesteś tutaj
Jesteś tutaj
Witajcie
Tydzień temu wróciliśmy z dwunastodniowego pobytu na Seszelach. Przed naszym wyjazdem przewertowałam wiele stron w poszukiwaniu praktycznych informacji na temat tego cudownego miejsca. Wskazówki, które znalazłam tu, na forum okazały się bardzo przydatne, dlatego postanowiłam podzielić się z Wami , Drodzy Forumowicze, swoimi doświadczeniami. Być może komuś pomogą.
Zatem lecimy
Przelot Turkish Airlines na trasie Berlin - Istanbuł - Mahe. Wybraliśmy TA ze względu na wielkość samolotu lecącego z Istanbułu na wyspy (nie przepadam za turbulencjami ). To A330 300 z układem miejsc 2-4-2 w klasie ekonomicznej. Jak się później okazało wybór był strzałem w dziesiątkę - zarówno w jedną i drugą stronę turbulencje mieliśmy przez prawie cały lot, dzięki wielkości samolotu nie były bardzo odczuwalne. Najlepszy był jednak fakt, że na 260 miejsc w economy, zajętych było może 40. Zatem po starcie zmiana miejsca na leżące i tak to można podróżować
8,5 godziny później za oknami samolotu zaczynają pojawiać się długo wyczekiwane widoki Lądujemy... i niestety czekamy pół godziny w samolocie na kontrolę sanitarną. Personel pokładowy "odkaża" samolot jakimś dziwnym specyfikiem w areozolu i możemy ruszać. Miły pan w immigration prosi o okazanie potwierdzenia rezerwacji noclegu i biletu powrotnego . Pieczątka z "tyłeczkiem" w paszporcie i możemy ruszać dalej. Mamy umówionego taksówkarza, który zawiezie nas do hotelu. Jedziemy do Jamelah Beach Guesthouse, który zanjduje się przy Anse Aux Pins. Jako, że chcemy kupić kartę do internetu i zrobić małe zakupy, Danny wiezie nas do sklepu. I tak cztery razy, bo niegdzie nie mają kart. W końcu się udaje Karta kosztuje 70 rupii a 5GB internetu 840 rupii.
Po drodze wpadamy też do destylarni Takamaki na degustację i pierwsze zakupy. Ja wybieram kokosową - polecają z sokiem jabłkowym, ale to nie moje połączenie. Za to ze Spritem miodzio. Mąż wybiera klasykę - czyli ciemna z colą.
Około 13:00 trafiamy w końcu do hotelu. Pokój przyjemny, czyściutko, na przeciwko sklepik, z wszelkimi dobrami, które są niezbędne w trakcie urlopu. Plan był taki, że się zdrzemniemy, ale kto by tam spał w takich okolicznościach przyrody :)?
...heee,fajnie że piszesz !!! relacji a zwłaszcza z "konkretami' nigdy dość ; ) tym bardziej,że "plazowe kamole" wciąz przede mną bo zawsze "cuś" je spycha na plan dalszy....
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Są Seszele to i ja zasiadam do czytania i czekam niecierpliwie na najbardziej rajskie widoczki jakie widziałam
Ech takamaka smaka mi narobiłaś.Ale dla mnie tez najlepsza była ta ciemna )))
Bardzo chętnie poczytam i pooglądam.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Agnieszko, witamy na forum bo chyba to twój debiut
Napisz dwa słowa o sobie np numer buta i takie tam... Gdzie podróżujesz, co sie sie najbardziej podobało do tej pory, jakie dalsze plany etc..
I oczywiście dołączam do grona czytająych, bo Seszelki wciąż przede mna..
No trip no life
Normalnie tremę mam
Żeluś, z Twojej relacji notatki na wyjazd robiłam
Nelcia, a i owszem - debiutuję. W ubiegłym roku samodzielnie zorganizowałam wyjazd do USA i tak mnie wciągnęło, że postanowiłam iść za ciosem Generalnie bliższe mi jest podziwianie krajobrazów przy szumie oceanu niż przeciskanie się przez zatłoczony Times Square Ale jak to mówią, wszystko jest dla ludzi. W planach Malediwy i California, w marzeniach Filipiny i Australia... na mej drodze do szczęścia stoją jedynie węże... :/
A wracając do Seszeli.
Szybkie przepakowanie, takamaka z lodem dzwoni w kubku termicznym i śmigamy przed siebie. Tu i uwdzie śmignie nam krabik, w wodzie obok nogi przepłynie rybka. Idziemy plażą wzdłuż drogi i ekscytujemy się kilkoma kamieniami wystającymi z wody Ambitny plan obejmował dojście na Anse Royale. Jak to czasem bywa z ambitnymi planami, po 20 minutach zatrzymujemy się na przystanku i z utęsknieniem czekamy na niebieski autobus indyjskiej marki TATA. Czekamy może 5 minut. Generalnie byłam pozytywnie zaskoczona częstotliwością kursowania i mnogością tras autobusów na Mahe. Całkiem sprawnie można się dostać w różne zakątki wyspy.
3 przystanki później jesteśmy przy Anse Royale. Plan był taki, że zjemy w Kaz Creole, ale niestety w trakcie naszego pobytu trwa remont. Plaża jest ładna, ale nie zachwycająca. I prawie pusta.
Zalegamy na piasku, ja zasypiam a Małżon nawiązuje znajomości z miejscowymi Zanim się obejrzymy dzień zmierza ku końcowi, wleczemy się więc ledwo żywi na przystanek i wracamy do hotelu. Cudownym zbiegiem okoliczności nasza gospodyni gotuje dziś na rodzinne spotkanie i proponuje nam kolację za 75 rupii od osoby. Nie zastanawiamy się ani chwili. Posiłek to mix potraw - jest kurczak, ryba, owoce chlebowca, sałatka i ryż. Mniam
Jeszcze tylko plan na jutro i można spać. A jutro Anse a la Mouche, Baie Lazare i Anse Takamaka.
Agnieszka- witaj Z ciekawością poczytam o przygodach i pooglądam Seszelki Waszymi oczami
Śliczne plaże. Dawaj więcej fotek. Uwielbiam takie krajobrazy.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Aga,
mam nadzieje, ze po Seszelkach podzielisz sie z nami tą samodzielnie organizowana wyprawą do USA? Przede mną właśnie takie wyzwanie, bo córa naciska, więc bardzo chętnie poczytam. A propos Australii to byłam kilakrotnie i ani razu węża nie spotkałam
I mam jeszcze pytanie co byś poleciła na Seszelach, takie twoje must see w ciągu 3 dni, startując z Mahe ?
No trip no life
Witaj agnieszko Bardzo sie cieszę, że jest relacja z raju !!! Rozważam własnie miedzy Seszelami a Malediwami...ach wybór ciężki bedzie zapewno jedno i drugie
Opisz nam tutaj jak najwięcej szczegółow, cen jedzenia, picia innych atrakcji itd...:)
Każda focia na wage złota
życie to nieustająca podróż
Agnieszka po co trema ? piwko stawiasz albo dwa i jesteśmy friendy
Zdjęcia już mi sie podobają