Udajemy się na wycieczkę do Kokunlich , załatwioną internetowo jeszcze w Polsce, płacąc oczywiście dużo mniej niż oferta statkowa. Przewodniczka przemiła, zasypuje nas gradem informacji o wszystkim tj o Meksyku , o Majach etc Tłumaczy nam nawet system liczenia Majów, tj jakieś kropki , linie etc. Podróż dodatkowo nam urozmaica zatrzymując się u przydrożnych sprzedawców ,kupując różne jedzenie. Trochę się obawiamy tego poczęstunku, ale ananasy są tak pyszne ,że w kąt idą wszelkie wątpliwości. Wcinamy je tak to robią tubylcy czyli z .. pieprzem i zachwytom nie ma końca Na następnym przystanku przewodniczka funduje nam jakieś placki z kukurydzą. Znowu pychota I tak dojeżdżamy to Kochulich ..
W Kokunlich na szczęście nie ma jeszcze tłumów , więc oglądamy zabytki Majów jeszcze w ciszy i zadumie Kohunlich oznacza wzgórze palm kokosowych. Jest dość nietypowe pod katem ilości budowli mieszkalnych, bo one tu dominują. Podobno w żadnym innym "majowym" mieście nie ma ich tak duzo . Są wiec budynki zamieszkiwane przez artystów i rzemieslników i oczywiście pałace a w zasadzie ich pozostałości.
Radek,Chichen Itza też obejrzeliśmy w ramach tego rejsu. Będę je opisywać póżniej.
Kohunlich wydaje mi się takie bardziej zagubione w lesie i mniej skomercjalizowane ,ale na rejsie w zeszłym miesiącu dotarłam do innego miasta Majów - Lamanai w Belize. Zrobiło na mnie wrażenie ! i chyba mi się najbardziej podobało z tych co widziałam.
Jedną z najstarszych budowli jest Swiatynia Masek. Była prawdopodobnie ważnym miejscem religijnym dla Majów , stanowiła też mauzoleum, bo sa tam 4 grobowce. Super wrażenie robią maski , których zostało juz tylko kilka. Przedstawiają prawdopopodobnie lokalnych władców ze znakami słonca, wszystkie odwrócone w kierunku zachodu,aby słońce mogło je oświetlac do samego konca. Maski są b.duże,mają po kilka metrów wysokości i szerokości .Widac tez na nich resztke czerwonego barwnika.
W jednej z " rezydencji " odnajdujemy dwu osobowe łoże. Testujemy,ale troche twarde
Oprócz 5 głównych budowli, jest tu jeszcze ok 200 innych drobniejszych, rozsianych i schowanych w tropikalnym lesie. Ciekawe ile jest tu jeszcze takich nieodkrytych w sensie nieodkopanych.
Trinka, Dana fajnie,że jesteście
Wychodzimy z portu i szukamy firmy wycieczkowej .
Udajemy się na wycieczkę do Kokunlich , załatwioną internetowo jeszcze w Polsce, płacąc oczywiście dużo mniej niż oferta statkowa. Przewodniczka przemiła, zasypuje nas gradem informacji o wszystkim tj o Meksyku , o Majach etc
Tłumaczy nam nawet system liczenia Majów, tj jakieś kropki , linie etc. Podróż dodatkowo nam urozmaica zatrzymując się u przydrożnych sprzedawców ,kupując różne jedzenie. Trochę się obawiamy tego poczęstunku, ale ananasy są tak pyszne ,że w kąt idą wszelkie wątpliwości. Wcinamy je tak to robią tubylcy czyli z .. pieprzem i zachwytom nie ma końca Na następnym przystanku przewodniczka funduje nam jakieś placki z kukurydzą. Znowu pychota
I tak dojeżdżamy to Kochulich ..
No trip no life
W Kokunlich na szczęście nie ma jeszcze tłumów , więc oglądamy zabytki Majów jeszcze w ciszy i zadumie
Kohunlich oznacza wzgórze palm kokosowych. Jest dość nietypowe pod katem ilości budowli mieszkalnych, bo one tu dominują. Podobno w żadnym innym "majowym" mieście nie ma ich tak duzo . Są wiec budynki zamieszkiwane przez artystów i rzemieslników i oczywiście pałace a w zasadzie ich pozostałości.
Zatapiamy się więc w ruinki ..
No trip no life
Kokunlich jest przepieknie połozone w dzungli, więć roślinność po prostu wrasta w ruiny ,super to wygląda i nadaje dodatkowego uroku.
Przy okazji jes tez sporo cienia Chyba najbardziej mi sie podobały drzewa z kolcami fajne
No trip no life
...taaa, budowle zespolone z roslinnością nadaja okolicy superowskiego posmaku : )
TAKIEGO właśnie klimatu brakowało mi w Chichen Itza...
a "kolczaste drzewo" rewelka, nie widziałem na żywo !!!
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Radek,Chichen Itza też obejrzeliśmy w ramach tego rejsu. Będę je opisywać póżniej.
Kohunlich wydaje mi się takie bardziej zagubione w lesie i mniej skomercjalizowane ,ale na rejsie w zeszłym miesiącu dotarłam do innego miasta Majów - Lamanai w Belize. Zrobiło na mnie wrażenie ! i chyba mi się najbardziej podobało z tych co widziałam.
Jedną z najstarszych budowli jest Swiatynia Masek. Była prawdopodobnie ważnym miejscem religijnym dla Majów , stanowiła też mauzoleum, bo sa tam 4 grobowce. Super wrażenie robią maski , których zostało juz tylko kilka. Przedstawiają prawdopopodobnie lokalnych władców ze znakami słonca, wszystkie odwrócone w kierunku zachodu,aby słońce mogło je oświetlac do samego konca. Maski są b.duże,mają po kilka metrów wysokości i szerokości .Widac tez na nich resztke czerwonego barwnika.
W jednej z " rezydencji " odnajdujemy dwu osobowe łoże. Testujemy,ale troche twarde
Oprócz 5 głównych budowli, jest tu jeszcze ok 200 innych drobniejszych, rozsianych i schowanych w tropikalnym lesie. Ciekawe ile jest tu jeszcze takich nieodkrytych w sensie nieodkopanych.
Oczywiście jest też boisko do gry w pelote..
To nasza pani przewodniczka
No trip no life
Kończymy wizytę w Kohunlich patrząc jeszcze na otaczającą nas oryginalną przyrodę.
Przyjeżdżamy do portu. Żegnamy się z nasza przemiłą przewodniczką i idziemy jeszcze połazić.
Oglądamy delfinki , na koniec wskakujemy jeszcze dla ochłody do basenu a potem już na statek
Następny dzień to już inny kraj..zawitamy na ...
No trip no life
Dziko zarośniete ruiny Majów super świetne czuć klimat
Kolejny przystanek to wyspa na Morzu Karaibskim . HURA TO : DŻAMAJKA
Tylko jakos im bliżej tym gorzej spójrzcie na niebo
No trip no life
...Nelcia, rany boskie ,Ty mnie nie strasz tym niebem ; )
a na chwilkę wracając do Twojego Kohunlich to jesli kiedyś "będe w okolicy",postaram sie odwiedzić TO miejsce,jest naprawdę COOL !!! : ))
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Radek, tak Kohunlich warto obejrzeć .Pewnie jeszcze wrócisz do Meksyku ;;
Rzeczywiście niebo wygląda cienko ale...zanim dopływamy pogoda się zmienia .Jak wychodzimy ze statku jest juz lampa
Na początek witają nas "piloci"
Wysiadamy w porcie , są już i inne statki a tam juz pełna ezgotyka ,ruch , gwar, muzyka Marleya i takie tam mega wesołe klimaty
Szukamy naszego przewodnika po wyspie, witamy sie i jedziemy..
No trip no life