Rejs na Jamajke, Kajmany i do Meksyku

To co mnie najbardziej zaskakuje na Jamajce ,to chyba fakt ( wiem, to pewnie zabrzmi bardzo głupio    ) ,iż rodowici mieszkańcy są tak czarni a co drugi facet wciąż wyglada i ubiera się jak Bob Marley  - najzabawniejsze są ich kolorowe czapeczki wciąż bardzo popularne...

Zatrzymujemy sie na pierwszy stop, aby się napić w przydroznym stoisku..w wersji bardzo "świeżo wyciskanej" czy może bardziej rąbanej   he he 

Lokalesi nie bardzo lubia jak się ich fotografuje,a wrećż nie lubią

 Popilismy troszke , pogapilismy się na lokalesów i jedziemy dalej. Przemierzamy wyspę z pólnocy na południe przy muzyce Marleya ,więc wczuwamy sie w klimat Jedziemy do Black River czyli czarnej rzeki na spotkanie z krokodylami 

Wycieczkę zabukowałam jeszcze w Polsce przez internet, bo już wiedzialam ,ze na statku nie ma w ogóle w ofercie tej części wyspy.Były inne atrakcyjne miejsca,ale mi zależało własnie na krokodylach... ,bo nigdy nie widziałam ich na wolności  Można je zobaczyć na samym południu wyspy ,płynąc sobie łajbą po Black River. 

Po wejściu na łódkę,płyniemy dosłownie pare metrów i zaczynamy od podziwiania ptaków, które akurat wylegają małe i widać dziesiatki gniazd.,ale są nie tylko ptaki.. czasami w wodzie widać pływające krokodyle  

To płyniemy sobie dalej . Dobrze ,ze łódka ma daszek ,więc nas kryje od słońca. Gorąc jednak straszny i chodzi po głowie nieśmiała mysl,aby tak choć  na chwilę wskoczyc do wody się ochłodzic . Jednak częsciowo wynurzające się  od czas do czasu podłuzne ciała szybko leczą z tego pomysłu..  .Krokodylki mozna też wypatrzeć ma gałęziach przy brzegu jak sie suszą i opalają na słoneczku..

Im dalej w las , tym krokodylków wiecej  ... ajakie mają zębiska lepiej sie tam jednak nie kąpać

Jeden z krokodyli był chyba bardzo głodny , bo zaczął podgryzać naszą łódkę, dobrze że nie była taka mała, bo moglibyśmy nie miec czym wrócić .

Kamizelki ratunkowe były.

Skoro bestie się podobają to jeszcze jedno ujecie

W pewnym miejscu widac było, jak dwie rzeki o różnych kolorach zaczynają sie ze sobą mieszać 

Kończymy z żalem nasz rejsik po Black River ,ale jeszcze na koniec prawie przy brzegu miła niespodzianka krokodylek, suszy sobie zęby he he 

Pora na lunch po jamajasku

Nasz przewodnik obiecuje nam pyszne lokalne żarełko,wiec bardziej z ciekawości niż głodu przystajemy na propozycje, nie wiedząc jeszcze co nas czeka..     .

A knajpa a w zasadzie bardziej garkuchnia w lokalnym wydaniu wygląda tak.........

Menu widac zawieszone na górze