--------------------

____________________

 

 

 



...Meksyk..."po mojemu" ; )

30 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
ssstu-6
Obrazek użytkownika ssstu-6
Offline
Ostatnio: 17 godzin 27 minut temu
Rejestracja: 31 maj 2016

difm,zapewne jest jak mówisz,choć trudno mi uwierzyc że straganiarze zwijaja swe kramy na czas nocny i wcześnie rano okolica bedzie wolna od tej "tandetnej sieczki",choć...kto wie !??? 

a to właśnie alejki pełne "przekupniów" zdegustowały nas najbardziej,na "turystyczny tłum" byliśmy przygotowani ; )

...Słów kilka o samym Cancun. Tak po prawdzie to "TO" co potocznie nazywamy "Cancun" to..."zona hotelara". Mierzeja ,na której zbudowano turystyczne zaplecze miasta. Zaś samo Cancun leży po przeciwnej stronie laguny Nichupte. Wybraliśmy się raz w stronę "prawdziwego Cancun" ale kontakt wizualny z peryferiami miasta okazał sie tak nieatrakcyjny,że daliśmy sobie spokój.

Choć na mapie "zona hotelara" zdawać sie może niezbyt duża to w rzeczywistości poruszanie sie po niej pieszo,odpada. Dystans pomiedzy najatrakcyjniejszymi lokacjami sa na tyle spore aby umeczyć wedrowca. Oczywiście pokonywanie krótkich dystansów pieszo jest jak najbardziej wskazane ale "deptanie długodystansowe" zostawmy dla...zdeterminowanych. Zamiast łażenia,proponuje najfajniejsza formę przemieszczania czyli ...jazdę autobusem. Przystanki są przy każdej,wartej oględzin miejscówce. Rozkłady jazdy czytelne a częstotliwość kursów rewelacyjna. Jeśli dodać "śmieszną cenę" biletu to wszystko razem jest niezwykle atrakcyjne dla chcących zobaczyć "coś" wiecej. Należy pamietać aby "machnąć" na nadjeżdżajacy pojazd gdyż w przeciwnym razie kierowca może nas "zignorować" ; ) Polecam zwłaszcza przejażdzkę "autobusem nieliniowym". Bedzie to pojazd pamietajacy czasy...Kenedy,ego. Wewnatrz ogłuszy was "meksykanskie disco-polo" a feria migajacych lampek przyprawi o oczopląs. Dodajmy do całości brawurowa jazdę i wrzeszczącego w otwartych drzwiach "naganiacza" i mamy jeszcze jedną meksykańska atrakcję ; ))

Z usług "taxi" skorzystaliśmy dwa razy. Przy pierwszej próbie poznania Cancun oraz na wieczornym wypadzie "bon ton". Wszystkie pozostałe przemieszczania wykonalismy wspomnianymi autobusami.

Strefy z nocnymi klubami "świecą pustką" w ciagu dnia...

..."ich czas" nadchodzi nocą. Robisie wtedy bardziej kolorowo i...bardziej ludnie ; )

...w świetle dnia mozna jedynie zerknąc na "hotelowe przybytki". Wiekszośc to okazałe gmaszyska...

jednak tak naprawde do centrum warto przyjechac dla jednej rzeczy. Dla rewelacyjnej,jedynej,wspaniałej i niepowtarzalnej...plaży !!! Choc ,jak nadmieniałem przy opisie hotelu,ten nasz posiadał własna ,hotelowa plażę to daleko jej do atrakcyjności plaży która znajdziemy na wysokośći "night club,u" -Coco Bongo...

Dojazd niezwykle prosty. Wysiadamy na przystanku o takiej samej nazwie i deptakiem o długości +/- stu metrów dochodzimy do plaży.

Kilka fotek...

...za "pare groszy" wynajmiemy bardzo wygodne leżadełko a "umyślni" przyniosa nam co tylko zechcemy tak do picia jak na przekąskę...

...jednak nafajniejsza będzie zabawa z falami w cieplusieńkiej wodzie. Basia ,jak zawsze,..."sceptycznie i ostroznie" ; )

...a ja...z fasonem i bez ograniczeń ; ))

...tu ,rzecz ciekawa. Otóż,gdy właziłem coraz dalej w poszukiwaniu wiekszych wrażeń,grupa ratowników gwizdała,krzyczała i machała na mnie łapami. 

...przy kolejnych wrzaskach,mysle sobie..."kiego...." !???

...przeciez nie jestem ani zbyt daleko,ani zbyt głęboko...

...a Oni "drą się" jak wariaci...

...wyłaże z wody i lekko wnerwiony ide do nich. "Co jest,pytam,o co chodzi z tymi krzykami. Przeciez nie jestem zbyt daleko a fale nie sa jakieś ogromniaste" !???

chłopaki milcza,patrzac w piasek,wreszczie jeden mamrocze..."nie chodzi o fale..."

Wtedy mnie oświeciło. Jeszcze przed wakacjami czytałem raporty o atakch rekinów w rejonie Cancun i wynikało z nich,że rybska dobieraja sie do kapiacych dość często. Przy tak sfalowanym morzu ratownicy maja kłopot dostrzec w wodzie cień ryby lub chrakterystyczna płetwę... dało mi to "do myślenia' ale...nie zniechęciło do kapieli. Basi powiedziałem "o sprawie" po powrocie do domu...

A przy okazji "drapieznik". Otóż spacerując brzegami laguny co krok dostrzezemy tablice z info,że..."możemy być zjedzeni..." ; )

...traktowalismy je (tablice) jako..."strachy na lachy" az do momentu gdy w samym centrum,nie dalej niż 10-ięc metrów od chodnika natknęliśmy sie na NIEGO...

...nie wykazywał zainteresowania naszymi osobami ale...wrażenie pozostało. Przeszła mi też chęć powędkowania w wodach laguny ; )

To i tyle z samego Cancun,nastepna odsłona z...ale to jutro ; )))

...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Online
Ostatnio: 1 godzina 32 minuty temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

chyba byliście jedynymi rzucającymi sie na fale ? doczytalam do końca i teraz już wiem dlaczego ... ROFL

No trip no life

wiktor
Obrazek użytkownika wiktor
Offline
Ostatnio: 4 lata 2 miesiące temu
Rejestracja: 03 mar 2016

Miasto noezbyt urokliwe ale morze i fale bajeczne. Też bym wskoczył gdyby nie te krokodyle Biggrin

ssstu-6
Obrazek użytkownika ssstu-6
Offline
Ostatnio: 17 godzin 27 minut temu
Rejestracja: 31 maj 2016

...witam,czas na poruszenie "meksykańskiego jedzenia". Jeśli ktoś jest fanem "kukurydzy i fasoli", bedzie w raju ; )) Powiem tyle,że najlepsze meksykanskie potrawy jedlismy...poza meksykiem. Nie wiem ,czy "nie mielismy szczęścia' czy po prostu jedzenie jest..."sobie takie". Tak w restauracjach hotelowych jak i poza nimi potrawy,a próbowalismy kilku,były co najwyżej przecietne...

Mam świadomośc,że na naszą opinie miało wpływ "mizerne" jedzenie z hotelowej "bufet-restauracji". Wybór potraw był niewielki a do tego,"grzech pierworodny" !!!,jedzenie było...ledwie "letnie". Czyli niezbyt ciepłe a tego po prostu nie lubimy. Wolę dmuchać z dziesięć razy na łyżkę niż konsumować ni to ciepłe ni zimne jedzenie...

Suportowaliśmy sie więc w knajpach "na mieście" ale i tam było niwiele lepiej. Temperatura potraw była juz OK,ale walory smakowo-wizualne,dalekie od ideału.

Kilka fotek...

...w restauracjach 'lepsiejszych" było...równie nijako. Wystrój i otoczenie zapowiadały nietuzinkowośc ale "blizsze spotkania" okazywały się...przecietnościa kulinarną...

...reasumując,zawiedlismy sie nieco na kuchni meksykańskiej...w Meksyku . Znacznie bardziej smakują nam Nachos serwowane...w Irlandii ; )))

...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav

wiktor
Obrazek użytkownika wiktor
Offline
Ostatnio: 4 lata 2 miesiące temu
Rejestracja: 03 mar 2016

A wino jakie tam pijaliście ? czy lolalny rum i tequile tez probowaliście ?

Dave Gahan
Obrazek użytkownika Dave Gahan
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 23 maj 2017

Tak podczytuje sobie i z jednym do konca nie moge sie zgodzic. Jak dla mnie restauracja Lorenzillos jedzenie miala na wysokim poziomie(marzec 2017)obsluga i wyglad lokalu tez.

Desery rzeczywiscie nie powalaly ale reszta to klasa. Spedzilismy tam z  dobrych 6 godzin i naprawde moge ja wszystkim polecic. A jedzenie meksykanskie w Irlandi nie ma nic wspolnego z tym prawdziwym w meksyku tak jak i hinduskie w europie nie ma nic wspolnego z tym prawdziwym z Indii.

Czekam na dalsza czesc bo fajnie wrocic do znajomych miejsc.

dejzidejzi
Obrazek użytkownika dejzidejzi
Offline
Ostatnio: 4 lata 1 tydzień temu
Rejestracja: 06 wrz 2013

ssstu, no żarełko wygląda całkiem całkiem tak na okoBiggrin 

człowiek, który pracuje cały dzień nie ma czasu na zarabianie pieniędzy

difm
Obrazek użytkownika difm
Offline
Ostatnio: 5 lat 8 miesięcy temu
Rejestracja: 19 maj 2014

Najlepsze jest to ze to "zarelko meksykanskie" nie za bardzo wyglada na meksykanskie  Smile>>> wydaje mi sie, ze mit wspanialego jedzenia w meksyku to troche przesada. Maja kilka dobrych rzeczy ale tak naprawde wszystko co lepiej smakuje jest niezbyt zdrowe Ssun Barbecue 1

ssstu-6
Obrazek użytkownika ssstu-6
Offline
Ostatnio: 17 godzin 27 minut temu
Rejestracja: 31 maj 2016

...witam,o jedzeniu można..."w nieskończoność" ale to przeciez nie forum kulinarne ; ) W podsumowaniu powiem tyle. Nie jestem ani znawcą ani ekspertem. Jedzenie,wszędzie,albo mi smakuje albo nie. W Meksyku,generalnie,mnie nie smakowało. Może nie tak aby "wypluć w serwetkę" ale w porównaniu z innymi lokacjami, wypada(jedzenie) słabiutko. To oczywiście tylko i wyłacznie moje zdanie,dlatego w tytule...Meksyk..."po mojemu" ; )

...Druga wycieczkę,równiez wykupioną w hotelu,była podróz do Tulum.I temu własnie pobytowi poświecam dzisiejsza relację. Odległość do pokonania mieliśmy mniejszą niż do Chichen Itza bo tylko,około,130 kilometrów. Na peryferiach cancun przesiadamy sie z autokaru do "mini-busa" i dalej podróz bedzie w bardziej kameralnych warunkach. Zajeżdzamy na parking i "po kałużach" widac,że niedawno musiało padać. Co tam padać,musiało nieźle lać bo wody wokół co niemiara. Chcemy pstryknąć fotki "przebierańcom" ale...rządaja solidnej zapłaty. Do tego są..."niemile agresywni". No to jak tak to," f..k U", myslę sobie. Załatwił byś sprawe"z usmiechem",zadowoleni byli byśmy oboje a tak...to tylko ja sie śmieję ; ))

...od parkingu do wejścia na teren ruin jest spory kawałek. Nie chodzi o to,że "nie do przejścia"ale gdy mieliśmy wybór łazić po kałużach albo jechać ,wybraliśmy to drugie.

...przed wejściem,spory tłumek oczekujacych. Stajemy i my...

..."odprawa" jest króciutka i po chwili wchodzimy. Dróżka wiedzie "przez dżunglę" i od razu atmosfera jest znacznie fajniejsza niż w "gołym" Chichen Itza...

...zerkamy ciekawsko na boki...

...po kilku minutach marszu "przez las",wychodzimy na otwartą przestrzeń...

...ruiny nie są może tak okazałe jak w "Ch I" ale ich skomasowanie i bliskość dżungli dawały znacznie fajniejsze doznania "wzrokowo-emocjonalne"...

..."dom wojowników" zdaje się dotykać zielonej ściany dżunglii

...reszta ruin także otoczona jest zielenią...

...widać ślady niedawnej ulewy...

...przed nami kolejne pozostałości po minionej cywilizacji. Tym razem to "budynek magistratu"...

...na dachu jednego z budynków dostrzegamy..."strazników ruin"...

...dochodzimy do krawedzi klifu. Tulum było niegdyś miastem portowym,które swą potęgę i rozwój zawdzieczało handlowi oraz wychodzącymi zeń szlakami morskimi. Majowie to taki odpowiednik...fenicjan ; )

Kilka fotek...

...kusiło nas żeby zejść na plażę i popluskać sie trochę ale..."pokonalismy pokusę" by zobaczyć jak najwięcej ; )

...a TO chyba najbardziej znane ujęcie w Tulum ; )

...albo może TAK !???

...pora sie zbierać. Ostatni "rzut okiem" na kąpiacych...

...i ruszamy do wyjścia. Wciąż rozglądamy sie ciekawie,kuszeni przez "zielska przeróżne"...

...ostatni "pożegnalny gest" i zaraz bedziemy w "cywilizowanym świecie"...

...zostały nam do spenetrowania lokalne sklepy z pamiatkami. Wybraliśmy ten obsługiwany przez trzy przemiłe Panie...

...wsiadamy do busika ,lecz nie aby wrać do hotelu. Ten dzień był podzielony na odwiedziny dwóch lokacji. Pierwsza widzieliście a jaka była TA druga...w następnej meksykańskiej odsłonie..."po mojemu" ; )))

...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav

Żeluś
Obrazek użytkownika Żeluś
Offline
Ostatnio: 4 godziny 44 minuty temu
Rejestracja: 25 kwi 2016

ech....opisem tego jedzenia to mnie rozwaliłeś Biggrin ale przynajmniej szczerze piszesz Yes 3 za to najbardziej znane ujęcie z Tulum jest cudne...tak to miejsce chcę zobaczyc a nie jakieś zawalone glonami)))

Wróciłam do Twojej relacji bo pamietam jak pisałam o tym miejscu ,że je chce zobaczyć bez glonów ))) no i wcale tutaj nie pojechaliśmy bo całe wybrzeze od Cancum po Tulum w śmierdzących glonach.

Strony

Wyszukaj w trip4cheap