--------------------

____________________

 

 

 



rejs 01'2017 Costa Deliziosa (Karaiby)

68 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
_Huragan_
Obrazek użytkownika _Huragan_
Offline
Ostatnio: 12 godzin 6 minut temu
Rejestracja: 13 cze 2015

Ja plynalem tylko raz Costa-Pacifica.To chyba nie jest blizniaczy statek,ale wnetrze ma duzo wspolnego z tym tutaj.

Swoja droga to jak na debiut to relacja na razie bardzo profesjonalna-mnostwo ciekawych rzeczy i przydanych info dla osob,ktore moze planuja swoj pierwszy rejs takim statkiem

https://marzycielskapoczta.pl/

Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Offline
Ostatnio: 3 godziny 19 minut temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

Ja z Costy tez płynęłam Costa Pacifica Smile Bardzo miło wspominam. Zresztą i trasa była rewelacja bo Norwegia Yes 3

I zgadzam sie ,że bardzo fajny debiut Good

 Co do gazetek pokładowych to na Costa była calkiem fajna i taka przejrzysta, czytelna. Na ostatnim rejsie płynelam MSC Opera i gazetka mnie jakoś nie podbiła..cięzko mi siebyło w niej rozeznać i z koleii szereg info mi brakowało. Ale co linia to inna bajka nie tylko w zakresie gazetki

Raz mi się zdarzyło nawet że gazetka była po polsku..

No trip no life

greg2014
Obrazek użytkownika greg2014
Offline
Ostatnio: 4 lata 8 miesięcy temu
Rejestracja: 29 lip 2017

@ssstu-6 - a których fotek nie widzisz? Bo jak rozumiem te z #13 już widać...

co do kurtek to było całkiem ciepło-na pewno ponad 25st ale wiało niemiłosiernie-palmy doginało prawie do ziemi...

@_Huragan_ i @Nelcia - tez bylem na Costa Pacifica i tez to był mój pierwszy rejs:-) Ale to inny statek-większy o jakies 1/4 od Costa Deliziosy.

Pacifica (i pozostałe bliźniacze jednostki z tej serii: Favolosa, Fascinosa i Serena) była siostrą niefortunnej Costa Concordii.

Cieszę się, ze relacja się podoba:-)

Mam nadzieje, ze reszta was nie zanudzi:-)

greg2014
Obrazek użytkownika greg2014
Offline
Ostatnio: 4 lata 8 miesięcy temu
Rejestracja: 29 lip 2017

Kolejny dzień spędziliśmy na morzu w drodze z Bahamów na Dominikanę. Morze było niestety dość niespokojne ale dało się wytrzymać:-)

Z reguły (chociaż są wyjątki) w trakcie każdego rejsu są jakieś dni na morzu. W niektórych przypadkach (np. rejs przez Atlantyk) takich dni potrafi być 5-6 jeden po drugim.
Dla jednych to zło konieczne, inni z kolei wolą, aby rejs składał się nie tylko z postojów w portach ale również spokojniejszych dni na morzu. Ja zdecydowanie należę do tych drugich.

Dzień na morzu to z jednej strony dzień relaksu - wszystko dzieje się wolniej i bez pośpiechu. Z drugiej zaś w takie dni z reguły armator przygotowuje dość bogaty program dnia, aby każdy znalazł dla siebie jakieś zajęcie. 

Akurat Costa pod tym względem wyróżnia się pozytywnie - animatorzy, których na statku jest cała brygada potrafią zrobić cuda, a w szczególności niezłą imprezę z niczego.

Warto na początku dnia wybrać w których punktach programu chce się uczestniczyć bo obskoczenie wszystkiego jest niemożliwe . Można też spędzić dzień na relaksie takim jak kto lubi: czytaniu, jakichś grach/quizach mniej lub bardziej wymagających myślenia, wygrzewaniu się na słońcu albo w saunie, nauce tańca lub podstaw popularnych języków, pobycie w strefie wellnes itp. Dla miłośników wrażeń motoryzacyjnych jest symulator Formuły 1 (ekstra płatny), dla innych kino 4D czy też jakieś inne atrakcje, które trudno ogarnąć. Trzeba pamiętać, że niestety niektóre atrakcje (np. strefa wellnes czy kino 4D) to usługi ekstra płatne i wymagają wykupienia biletu/karnetu.

Dodatkowo każdego dnia (nie tylko na morzu) w teatrze odbywa się show - zwykle 2x to samo, aby niezależnie od tego kto o której godzinie ma kolację mógł je obejrzeć. Ze względu na różnorodność językową pasażerów, poza zapowiedziami (w 4-5 językach) show ma zwykle charakter wokalno-taneczny, cyrkowy/akrobatyczny, kuglarski itp. 

To które nam zaserwowano tego dnia było naprawdę niezłe, a szczególny podziw budziło to, że tancerze i tancerki wykonywali bardzo dynamiczne układy taneczne i akrobatyczne na nieźle rozkołysanym statku - bez ani jednego potknięcia. 

greg2014
Obrazek użytkownika greg2014
Offline
Ostatnio: 4 lata 8 miesięcy temu
Rejestracja: 29 lip 2017

Poprzedniego dnia wieczorem – kiedy wypływaliśmy z Nassau właśnie ze względu na bujanie został odwołany drugi pokaz magika - już po wypłynięciu z Nassau (pierwszy, wcześniejszy się odbył planowo bo jeszcze tak nie kiwało) - ale obiecano, że będzie można go zobaczyć w inny dzień.

Podczas pierwszego dnia na morzu korzystając z „wypływanego” statusu w pierwszej kolejności wybrałem się na wycieczkę po statkowej kuchni:-) Dla klientów statusowych w trakcie rejsu zwykle organizowana jest jakaś wycieczka "behind the scene", podczas której można obejrzeć te części statku, które są zwykle niedostępne dla pasażerów. Na Costa Deliziosie była to tylko (aczkolwiek bardzo kompleksowa) wycieczka po kuchni statkowej, która obsługuje restaurację główną. Pracuje tam 60 kucharzy na 3 zmiany (jest to oprócz pralni i recepcji hotelowej jedyne miejsce na statku, które pracuje 24h). Organizacja robi wrażenie - szczególnie jeśli się weźmie pod uwagę ilość osób, dla których przygotowywane są tutaj posiłki. Przed wejściem do kuchni musieliśmy ubrać odpowiednie mundurki organizacyjne: fartuchy, czepki, maski na twarz, ochraniacze na buty itp. itd. Warto wiedzieć, że na statku częścią kuchni jest całkiem spora piekarnia (pieczywo jest wypiekane od zera - nie z mrożonek) oraz cukiernia. Z kolei wielkość kotłów, w których przygotowywane są podstawowe składniki jak ryż, ziemniaki czy zupy budzi podziw i przerażenie zarazem. Ugotować coś w takim kotle, żeby jednocześnie nie było niedogotowane ani rozgotowane to musi być niezłe know-how:-)

Miałem dylemat ponieważ w tym samym czasie co wycieczka po kuchni była organizowana prezentacja dot. Jamajki i tego co warto zobaczyć w Ocho Rios - ale trudno, coś trzeba było wybrać.

Szkoda, że wycieczka nie objęła swoim zasięgiem innych rewirów statku - ale to już jest zauważalny trend, że ze względów bezpieczeństwa (tak się to tłumaczy, czy tak jest to trudno powiedzieć) linie nie chcą pokazywać pasażerom niektórych części statku. O ile może to być zrozumiałe w przypadku mostku kapitańskiego i maszynowni, o tyle w innych przypadkach można dyskutować.

Tak na marginesie - jeśli kogoś by interesowało jak wygląda mostek kapitański na statku wycieczkowym można to zobaczyć na poniższych zdjęciach. Pochodzą one z amerykańskiego statku Norwegian Jade (linia NCL), gdzie zostały wykonane przez szybę (jest tam specjalne pomieszczenie, które umożliwia podgląd mostku w pewnych godzinach - zwykle, kiedy statek stoi w porcie lub jest na morzu i nic szczególnego się tam nie dzieje).

greg2014
Obrazek użytkownika greg2014
Offline
Ostatnio: 4 lata 8 miesięcy temu
Rejestracja: 29 lip 2017

Uzupełnieniem wycieczki po restauracji było popołudniowe krótkie spotkanie z kapitanem, który przedstawił najważniejszych oficerów oraz szefów działów na statku. Po kapitanie prowadzenie spotkania przejął dyrektor rejsu (człowiek odpowiedzialny za ekipę „rozrywkową” oraz planowanie atrakcji na statku, przygotowanie gazetki itp.), który z kolei przedstawił swoich współpracowników i opowiedział kilka dowcipów nt. tego jak statek funkcjonuje od środka.

greg2014
Obrazek użytkownika greg2014
Offline
Ostatnio: 4 lata 8 miesięcy temu
Rejestracja: 29 lip 2017

Z innych popularnych atrakcji (zazwyczaj podczas dni na morzu bo wtedy nie ma problemów z podatkami, które byłyby, gdyby statek stał w porcie), tradycją Costy jest Bingo, które cieszy się nieprawdopodobnym powodzeniem - nie tylko - ale głównie wśród Włochów. Jest ono organizowane w Grand Barze czyli największym barze na statku. Warto się wybrać je obejrzeć choćby po to, aby się przekonać jak niektórzy żywiołowo podchodzą do tej zabawy.

Dla miłośników muzyki i tańca na statku atrakcji i zajęć również nie brakowało.

W sumie były 4 bary z muzyką na żywo (w tym 3 posiadające parkiet do tańczenia) ora dodatkowo dyskoteka. Oprócz tego kilka kolejnych barów, w których muzyka była odtwarzana z taśmy.
Była w nich grana różna muzyka więc każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Rozkręcaniem imprez zajmował się zespół animatorów i spokojnie mogę zapewnić, że wychodziło mu to naprawdę dobrze (mówiąc uczciwie-chociaż to może subiektywne - Costa sobie radzi z tym najlepiej ze wszystkich 3-ech linii z którymi dotychczas pływałem).

Swoją imprezę miały również dzieci. Chociaż na zdjęciu tego nie widać, na tym rejsie było ich sporo - prawdopodobnie dlatego, że na większości rejsów Costy za dzieci do 16-ego roku życia płaci się tylko opłaty portowe o ile zajmują tą samą kabinę co rodzice.

No i na koniec dla miłośników hazardu było jeszcze kasyno (gry stolikowe, automaty, gry zręcznościowe a także możliwość obstawiania gonitw i zawodów sportowych na żywo), a dla lubiących zakupy galeria handlowa ze sklepami, stoiskami, wyprzedażami itp. 

Kolejny dzień wg planu mieliśmy zaplanowany na Dominikanie w Amber Cove. Wg pronozy miało być cieplutko ale nie upalnie (ok. 26 stopni). Jak dotąd głównie ze względu na mało przyjemny wiatr do pogody niestety nie mieliśmy szczęścia i rozmawiając z poznanymi na statku osobami żartowałem nawet, że mam nadzieję, że przynajmniej limit silnego wiatru i związanego z nim bujania już się wyczerpał…niestety baaaardzo się myliłem…

ssstu-6
Obrazek użytkownika ssstu-6
Online
Ostatnio: 56 minut 58 sekund temu
Rejestracja: 31 maj 2016

...witam,z postu 14 nie widzę fotek "trzeciej i siódmej"...

...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav

greg2014
Obrazek użytkownika greg2014
Offline
Ostatnio: 4 lata 8 miesięcy temu
Rejestracja: 29 lip 2017

@ssstu-6 - podmieniłem te dwie fotki jeszcze raz i sprawdziłem na innym urządzeniu, mam nadzieję, że teraz będzie OK:-)

greg2014
Obrazek użytkownika greg2014
Offline
Ostatnio: 4 lata 8 miesięcy temu
Rejestracja: 29 lip 2017

esteśmy przy dniu nr 4.

W tym dniu pojawił się pierwszy poważniejszy komplikator...

Wiatr stał się tak silny, że port w Amber Cove został zamknięty i nasz planowany pobyt tam został anulowany.

Aktualne warunki można było zobaczyć na jednym z kanałów tv w kabinie (stąd kiepska jakość):

Rano kapitan przekazał niepokojący komunikat: Amber Cove skasowane, płyniemy do La Romany - po drugiej strony wyspy, na wschód od stolicy Santo Domingo. Będziemy tam wieczorem, zaktualizowany plan był taki, że przypłyniemy tam wieczorem a rano następnego dnia statek popłynie na Jamajkę – zgodnie z pierwotnym planem.

Krótko mówiąc: można było powiedzieć, że pobyt na Dominikanie zapowiadał się niestety bardzo ekspresowo.

W końcu dopłynęliśmy…wieczorem tego samego dnia.

Z punktu widzenia pasażerów można powiedzieć, że oczywiście Hispaniola czyli wyspa, na której leży Dominikana i Haiti została zaliczona:-) Ale w odróżnieniu od Krzysztofa Kolumba, który myślał, że jest w Indiach my dotarliśmy tutaj świadomie...i w zasadzie na tym chyba powinienem skończyć relację nt. Dominikany.

Tak jak wspomniałem przypłynęliśmy do portu La Romana wczesnym wieczorem. Ponieważ nie był to postój planowany ale wymuszony ze względu na silny wiatr i zamknięcie portu w Amber Cove, nie był to też pobyt standardowy kiedy statek przypływa rano, można cały dzień coś na miejscu zaplanować a wieczorem statek wypływa w dalszą trasę. Mówiąc szczerze zresztą od początku ten pobyt wyglądał dziwnie. Z informacji ze zmodyfikowaną trasą rejsu, którą dostaliśmy do kabin (została dostarczona specjalna ulotka z informacją o zmianie) wynikało, że będziemy w porcie tylko przez kilka godzin - w zasadzie w nocy. Na pewno dla tych, którzy mieli już dość bujania było bardzo istotnym, aby postawić nogę na stałym lądzie ale postój sprawiał wrażenie mocno technicznego.

Im bliżej byliśmy portu, tym bardziej wiatr się uspokajał – widać było wyraźnie, że po drugiej stronie wyspy sytuacja pogodowa była na szczęście znacznie lepsza niż wcześniej.

Sam port La Romana położony jest w przysłowiowym "środku niczego" - do miejscowości o tej samej nazwie jest jakieś 2-3 km a do popularnego kurortu Casa de Campo - ok. 6 km. Jest to popularne miejsce cumowania statków na Karaibach; tak na marginesie Costa (innym statkiem) realizuje stąd każdej zimy (w naszym rozumieniu oczywiście) właśnie 7-o dniowe rejsy po Karaibach. W ciągu dnia można by pewnie gdzieś wyskoczyć ale w nocy ochota jednak była mniejsza - tym bardziej, że nie wiadomo jak funkcjonuje tutaj transport a trzeba mieć 100% pewność powrotu (statek nie czeka na spóźnialskich).

Po przybiciu do nabrzeża okazało się, że przyczyna naszego postoju w La Romanie jest prozaiczna: w "skasowanym" Amber Cove planowane było zaopatrzenie statku w jedzenie i pewnie coś tam jeszcze. Przy nabrzeżu stało kilka tirów, które w czasie, kiedy my opływaliśmy Hispaniolę przemieściły się z Amber Cove tutaj. Kiedy pasażerowie zaczęli schodzić ze statku, załoga zabrała się za ich rozładunek.

W pobliżu portu niewiele było do zobaczenia. Władze portu i miejscowi pomimo nieplanowanej wizyty uruchomili sklep wolnocłowy oraz dwa duże bary w porcie a z wolnostojących straganów można było skosztować tutejszego Mohito.

Tak więc można powiedzieć, że Dominikana zaliczona - chociaż olbrzymi niedosyt pozostał bo był to mimo wszystko pobyt czysto teoretyczny.

Wieczorem animatorzy rozkręcili na statku dwie konkretne imprezy: jedną przy basenie w klimatach karaibskich a drugą w Grand Barze z przebojami ABBY w roli głównej. Niestety na żadnej nie miałem ze sobą aparatu więc musicie uwierzyć tylko na słowo, że zabawa była świetna:-)

W nocy (a w zasadzie wczesnym rankiem) wypłynęliśmy dalej wzdłuż brzegu Dominikany w stronę Jamajki. Wszyscy zakładaliśmy, że pogoda wyczerpała już limit figli na tej rejs i ciąg dalszy odbędzie się zgodnie ze zmodyfikowanym planem. Było to szczególnie istotne w przypadku następnego postoju - na Wielkim Kajmanie, gdzie statek nie cumuje w porcie tylko rzuca kotwicę na morzu a transport na ląd odbywa się mniejszymi jednostkami - tzw. tenderami (zwykle tę rolę pełnią łodzie ratunkowe, które widać na bokach statku). Ponieważ zejście na ląd w ten sposób nie jest tak sprawne jak w przypadku zwykłego cumowania w porcie (w łodzi jest miejsce na ok. 100-150 osób, jednocześnie kursują 2-3 łodzie) więc, aby obyło się bez „korków” tuż przed dopłynięciem do La Romany odbyła się dystrybucja darmowych "biletów" na takie godziny jakie komu pasują.

Dla zainteresowanych poniżej zamieszam zdjęcia z innego rejsu obrazujące jak wygląda tendering:

 

C.D.N.

Strony

Wyszukaj w trip4cheap