Jesteś tutaj
Jesteś tutaj
No to zacznę, bo jestem już ponaglany.
A podobno "...najtrudniejszy pierwszy krok..."
Zawsze sobie człowiek znajdzie wytłumaczenie - zdjęcia trzeba obrobić, mecz był, mecz będzie itd
Nie byłem jeszcze w Indonezji i wybierałem spośród kilku wycieczek. Wygrała "Indonezyjska Mandala", bo dając mi Jawę i Bali dodawała Sumatrę i Kuala Lumpur.
Wylot tradycyjnie o 15.00 z Warszawy do Dubaju. Tam 5 godzin przerwy i dalej 8 godzin do stolicy Malezji.
Przelot do Dubaju już parę razy prezentowałem, zdjęcia z poczęstunku też były, więc teraz odpuszczam.
Z Dubaju do KL lecimy największym, dwupoziomowym A380.
Około 15-ej czasu lokalnego lądujemy w Kuala Lumpur. Odprawa bardzo sprawna, żadnej kontroli (ale tubylcom celnicy rozbierali bagaże na czynniki pierwsze). Po raz pierwszy spotkałem się z odbiorem bagażu w innym terminalu niż przylot. Przejeżdżalismy kolejką naziemną. Potem miejscowy pilot, kierunek autokar i jedziemy do hotelu. Był w China Town.
Jorguś
Jeszcze wymiana pieniedzy (1 MYR - ringgit = ok. 0,90 zł) i jedziemy do restauracji na kolację.
Raczej nie fotografowałem jedzenia, ale były wyjątki.
Tutaj najpierw przystawki z sajgonkami, potem wołowina i kurczak (piekielnie doprawione).
Jorguś
Jorguś jestem !! i to pierwsza
bardzo ciekawa jestem wyprawy i twoich wrażeń .Fajna składanka wysp indo..
Czy w A380 udało ci sie być na górze ?
No trip no life
Nelcia w A380 doszedłem do schodów na piętro i były zagrodzone z napisem, żeby nie wchodzić. No to nie.
Jorguś
Po kolacji niespodzianka.
Przejeżdżamy kilkaset metrów i jesteśmy w centrum City.
A tam Petronasy !!!
Jeszcze idziemy na okoliczny mostek, a tam widok na najstarszy meczet. Woda podswietlona na niebiesko, jakieś dymy i gdy opadną to ze zboczy rzeki wylewają się strumienie wody.
Całkiem efektowne.
Jorguś
Jorguś- melduję się i zasiadam z wielką ciekawością Super
Meczetu w takim ubranku nie widziałam, fajnie to wygląda
No trip no life
Meldowanko super się zaczyna
Dzień drugi.
Po śniadaniu zaczynamy od największej chińskiej świątyni Thean Hou.
Jest tam też ładny widok na miasto i park ze znakami zodiaku (chińskimi oczywiście). Okazało się,że jestem Kogut (bez podtekstów w mym wieku).
Jorguś
Następnie przejeżdżamy do pałacu królewskiego.
Nie ma do niego oczywiście dostępu. Zdjęcia robiłem przez szpary w płocie.
Jorguś
Kolejny punkt będzie krótki bo pozaprogramowy.
Mając nadwyżkę czasu jedziemy do jaskiń Batu. Czasu mamy niewiele, więc tylko ogląd z zewnątrz, małpy i obwąchiwanie pokrojonego duriana.
Jorguś