No to wróciłam z pięknej Italii do pochmurnego Londynu.
Ale od początku
Samolot mieliśmy juz o 6 rano, lecielismy Ryanairem więc o lotnisku Stansted ani samych liniach nie będę sie rozpisywać. Było o czasie i zfanfarami na końcu
W Rzymie przywitała nas piękna pogoda - słońce i gorąco juz o 9 rano! Jednak samo lotnisko Ciampini jest malutkie i absolutnie nie polecam wymieniania pieniędzy w kantorze! Za 20 GBP dostaliśmy 14 Eur No ale nic to, jest słońce! Do miasta postanowilismy się dostać autobusem Terravision (4 Eur Ciampini- stacja Termini) na który czekaliśmy 40 minut. Ale czekanie w słońcu to sama przyjemność
Autobus jechał ok. 50 minut bo w mieście były jakieś zamieszki i manifestacje - Rzym witał nas okrzykami i wiwatami, to mi sie podoba
Ze stacji Termini wsiedliśmy do czerwonej linni metra i dojechaliśmy do stacji Ottaviano, niedaleko Watykanu Koszt biletu 100 min. to 1,5 eur, więc chyba podrożało.
Na tripie pisali, że nie jest łatwo znaleźć nasz hostel. Bzdura! Jak ktos potrafi trzymac poprawnie mape, to nie będzie z tym najmniejszego problemu Skierowaliśmy nasze kroki we wskazanym przez mapę kierunku i po kilkudziesięciu..no może kilkuset metrach ukazał się naszym oczom Watykan! Mój mąż wpadł w zachwyt bo nigdy nie był w Rzymie i to było jego pierwsze doświadczenie z Watykanem. Nie było niestety czasu na robienie zdjęć, bo bylyśmy już lekko spóźnieni. Nasz hostel nie miał recepcji i trzeba indywidualnie się umawiać z właścicielem na check-in.
No ale dotarliśmy do naszego hostelu oddalonego o 3 minuty spaceru od Watykanu. Wszystko było jak na zdjęciach albo i lepiej. Zaskoczył nas rozmiar pokoju, wspaniałe łózko z wygodnym materacem i czystość
Następnie udalismy sie na 2xp, czyli pizzę i pastę, bo na prosecco było jeszcze za wcześnie Było domowo i smacznie
A przepraszam, to jednak było 3xp, bo przeciez Peroni piliśmy
Z pełnymi brzuchami poszliśmy na plac św. Piotra. Pokręcilismy sie po placu, poczytaliśmy w przewodnikach cóż to za obelisk stoi na środku (egipski, podobno widział śmierć św. Piotra) i ruszyliśmy w dalszą drogę. Bazylika nie była dzisiaj naszym celem
Przycupnę tutaj gdzieś na uboczu i sobie poczytam.
A ja za tydzień
jadę z mamą więc będzie kościelnie ale ja ją już sobie gdzieś wyciągnę
Asia ...czy zaczniesz relacje?
Carmi....czekamy na relacje zaraz po powrocie....
Kasiu... na razie muszę doczytać Twoje, a tu zaraz Carmi wróci i tak w kółko
...nieważne gdzie, ważne z kim...
No to wróciłam z pięknej Italii do pochmurnego Londynu.
Ale od początku
Samolot mieliśmy juz o 6 rano, lecielismy Ryanairem więc o lotnisku Stansted ani samych liniach nie będę sie rozpisywać. Było o czasie i zfanfarami na końcu
W Rzymie przywitała nas piękna pogoda - słońce i gorąco juz o 9 rano! Jednak samo lotnisko Ciampini jest malutkie i absolutnie nie polecam wymieniania pieniędzy w kantorze! Za 20 GBP dostaliśmy 14 Eur No ale nic to, jest słońce! Do miasta postanowilismy się dostać autobusem Terravision (4 Eur Ciampini- stacja Termini) na który czekaliśmy 40 minut. Ale czekanie w słońcu to sama przyjemność
Autobus jechał ok. 50 minut bo w mieście były jakieś zamieszki i manifestacje - Rzym witał nas okrzykami i wiwatami, to mi sie podoba
Ze stacji Termini wsiedliśmy do czerwonej linni metra i dojechaliśmy do stacji Ottaviano, niedaleko Watykanu Koszt biletu 100 min. to 1,5 eur, więc chyba podrożało.
Na tripie pisali, że nie jest łatwo znaleźć nasz hostel. Bzdura! Jak ktos potrafi trzymac poprawnie mape, to nie będzie z tym najmniejszego problemu Skierowaliśmy nasze kroki we wskazanym przez mapę kierunku i po kilkudziesięciu..no może kilkuset metrach ukazał się naszym oczom Watykan! Mój mąż wpadł w zachwyt bo nigdy nie był w Rzymie i to było jego pierwsze doświadczenie z Watykanem. Nie było niestety czasu na robienie zdjęć, bo bylyśmy już lekko spóźnieni. Nasz hostel nie miał recepcji i trzeba indywidualnie się umawiać z właścicielem na check-in.
No ale dotarliśmy do naszego hostelu oddalonego o 3 minuty spaceru od Watykanu. Wszystko było jak na zdjęciach albo i lepiej. Zaskoczył nas rozmiar pokoju, wspaniałe łózko z wygodnym materacem i czystość
http://wolnoscsmakowania.blogspot.co.uk/
jestem
druga
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
Następnie udalismy sie na 2xp, czyli pizzę i pastę, bo na prosecco było jeszcze za wcześnie Było domowo i smacznie
A przepraszam, to jednak było 3xp, bo przeciez Peroni piliśmy
Z pełnymi brzuchami poszliśmy na plac św. Piotra. Pokręcilismy sie po placu, poczytaliśmy w przewodnikach cóż to za obelisk stoi na środku (egipski, podobno widział śmierć św. Piotra) i ruszyliśmy w dalszą drogę. Bazylika nie była dzisiaj naszym celem
http://wolnoscsmakowania.blogspot.co.uk/
I ja jestem