Objedzeni,opici możemy ruszać po odbiór kart do apartamentów.Na dole dostajemy informację ,że niestety nie możemy dostać jednaj apartamentów obok siebie ale dostaniemy jeden apartament z dwoma sypialniami.Nie bardzo mi to pasowało jednak gdy zobaczyłam,że kosjerż prowadzi nas do specjalnych wind jadących tylko powyżej 50 piętra gęba mi się uśmiechnęłą.
Wiedziałam,że pietro 51 i 52 to pietra gdzie mieszczą się dwa największe apartamenty w hotelu –apartamenty prezydenckie.
Tak też się stało…wprowadzono nas do jednego z nich.
Nie będę opisywała jakie było rozdziawienie oczu wszystkich,jaki każdy przeżył szok,jaka była moja radość gdy byłam już pewna,że 500 m na jakich właśnie nas zaprowadzono będzie nas gościć przez dwa dni.
Chłopcy zajęli się doszkalaniem z obsługi sprzętu a my biegałyśmy jak głupie aby ogarnąć co i jak na tym metrażu.
Olbrzymi salon z wpełni wyposażonym minibarkiem,w którym ceny były bardzo przyzwoite.
Aneks kuchenny również w pełni wyposażony.
Dwie sypialnie z prywatnymi łazienkami.
W łazienkach jacuzi i kabiny prysznicowe.Toalety podgrzewane,podświetlane z różnymi gadzetami do podmywania ,suszenia i bóg wie jeszcze czego-go nońca wyjazdu panelu sterującego z przyciskami nie rozgryzłam.
Przy każdej sypialni gabinet ze sprzetami najwyższej jakości-tak na wszelki wypadek gdzyby prezydentowi zachciało się pracować jednak nie w naszej kadencji...
Kosmetyki najwyższej jakości .Ręczniczki najlepszej świeżości.
Przy każdej sypialni garderoba w pełni wyposażona-żelazko,deska,maszyna do czyszczenia butów,po dwa komplety szlafroków-frotowy i jedwabny,po dwie pary kapci-jedne pewnie basenowe,jak potem widzieliśmy gatunkowo wszystko się mocno różniło od tego co nosili inni goście-bycie „vipem” zobowiązuje ..hehehe…
Salon masażu,salon fryzjesrski,siłownia-oczywiście przy każdym pomieszczeniu łazienki w pełni wyposażone.
Pomieszczenie do karaoke-no nie powiem-poszaleliśmy sobie tutaj.
A najlepsze co było w tym apartamencie to….widok z okien.
Okna na całe ściany z salonu i z sypialni a z nich widok na marinę.
Oj sporo baylaysa w nocy tu wypiliśmy gapiąc się w te cudnie oświetlone drapacze chmur.
A pokaz fontann z 52 piętra tez zrobił wrażenie.
Do snu usypiały nas gasnące światła mariny a rano budziły nas promienie słońca odpijające się w szklanych płytach budynków.
Głupi to niekiedy ma szczęście....fajnie przez moment poczuć się prezydentową
Żelku takie szczęście Cię spotkało ! To w nagrodę za to, że z każdego kraju i miejsca przywozisz nam piękne opowieści i wspomnienia i zdjęcia i nie grymasisz ! Łał nie moge sie doczekac na zdjęcia. A jak wyniuchałas te opcje z Clubemm 55? Super rozwiązanie, a co dobrego było do kaweczki, co Tobie najbardziej smakowało?
Bea...ta opcja z club 55 to inspiracja od Dziobka.Wszyscy ja odradzali tylko włąśnie Aga polecała jak widać strzał nawet nie w dziesiątke a w setkę
Do kaweczki same smakołyki i to co jadlam to wszystko smak pierwszego sortu.Fotek nie mam bo ja nie lubie tak focić zarcia.Potem cosik pofociłam ale tylko trochę z tego co na tależach mieliśmy
Uffff...udało mi się apartamet wkelić system mi fot nie wywalił))
Apartament obcykany-przez nas po łebkach przez Was o tyle ile zapodałam fotek .My już zrelaksowani to możemy ruszać na kolację.
Hmmmm…wszystko by było proste tylko te vipowskie windy pomyliły nam szyki.
Nim dotarliśmy na 55 piętro do club 55 ,błądząc gdzieś po drodze zahaczyliśmy o jedno z kilku SPA-oj ładnie tam było ale o ile skorzystaliśmy z saun,jacuzi i basenów solankowych w SPA głównym przy basenach o tyle tutaj zabrakło nam czasu-hahaha-no nie napiszę przecież ,że szkoda nam było kasy bo nawet nie wiem czy po kilku zabiegach wytrzymały by obciążenie nasze karty kredytowe.
Zahaczyliśmy również o basen…jakoś i tutaj nas te windy wywiozły.Ale i bardzo dobrze,bo widok z basenu przy zachodzącym słonku za marinę bardzo nam się spodobał.
Kolacja w club 55 –bardzo dobry wybór.
Przywitanie szampanem na wejściu,doprowadzenie do stolika i zaczyna się szaleństwo.
Stoły uginają się pod jedzeniem ,obsługa lata jak z pieprzem,jest na każde zawołanie,drinki pierwszego sortu,szampan nalewany gdy tylko zostanie zauważony opustoszały kieliszek po nim.
Widoki z okien na wszystkie strony Singapuru a my siedzimy tuz pod taflą największego singapurskiego basenu i wznosimy toasty za nasz udany urlop.
Oj sporo było tych toastów a przed nami przecież jeszcze cała noc a połowa do spędzenia w basenie.
Basen czynny do 23-ciej oj trzeba było to wykorzystać na maxa przynajmniej tego wieczoru tym bardziej,że woda w basenie cieplutka a pogoda nas rozpieszczała.
Widoki w nocy z tego miejsca-tego nie da się opisać słowami…
Zmieniające kolory kopuły durianów,tryskające kolorowe fontanny,migające drzewa w ogrodach i bąbelki szapmana-czy można chcieć czegoś więcej???
Tak…tylko takie marzenie,jedno jedyne-Chwilo Trwaj)))
Pani Prezydent no albo Prezydentowo (jak tam wolicie , czytałm wczoraj opis apartamentu bez zdjęć , chyba było lepiej no bo dziś z tymi zdjęciami to przecierz nie napisze że zadrośc mnie zżera
Objedzeni,opici możemy ruszać po odbiór kart do apartamentów.Na dole dostajemy informację ,że niestety nie możemy dostać jednaj apartamentów obok siebie ale dostaniemy jeden apartament z dwoma sypialniami.Nie bardzo mi to pasowało jednak gdy zobaczyłam,że kosjerż prowadzi nas do specjalnych wind jadących tylko powyżej 50 piętra gęba mi się uśmiechnęłą.
Wiedziałam,że pietro 51 i 52 to pietra gdzie mieszczą się dwa największe apartamenty w hotelu –apartamenty prezydenckie.
Tak też się stało…wprowadzono nas do jednego z nich.
Nie będę opisywała jakie było rozdziawienie oczu wszystkich,jaki każdy przeżył szok,jaka była moja radość gdy byłam już pewna,że 500 m na jakich właśnie nas zaprowadzono będzie nas gościć przez dwa dni.
Chłopcy zajęli się doszkalaniem z obsługi sprzętu a my biegałyśmy jak głupie aby ogarnąć co i jak na tym metrażu.
Olbrzymi salon z wpełni wyposażonym minibarkiem,w którym ceny były bardzo przyzwoite.
Aneks kuchenny również w pełni wyposażony.
Dwie sypialnie z prywatnymi łazienkami.
W łazienkach jacuzi i kabiny prysznicowe.Toalety podgrzewane,podświetlane z różnymi gadzetami do podmywania ,suszenia i bóg wie jeszcze czego-go nońca wyjazdu panelu sterującego z przyciskami nie rozgryzłam.
Przy każdej sypialni gabinet ze sprzetami najwyższej jakości-tak na wszelki wypadek gdzyby prezydentowi zachciało się pracować jednak nie w naszej kadencji...
Kosmetyki najwyższej jakości .Ręczniczki najlepszej świeżości.
Przy każdej sypialni garderoba w pełni wyposażona-żelazko,deska,maszyna do czyszczenia butów,po dwa komplety szlafroków-frotowy i jedwabny,po dwie pary kapci-jedne pewnie basenowe,jak potem widzieliśmy gatunkowo wszystko się mocno różniło od tego co nosili inni goście-bycie „vipem” zobowiązuje ..hehehe…
Salon masażu,salon fryzjesrski,siłownia-oczywiście przy każdym pomieszczeniu łazienki w pełni wyposażone.
Pomieszczenie do karaoke-no nie powiem-poszaleliśmy sobie tutaj.
A najlepsze co było w tym apartamencie to….widok z okien.
Okna na całe ściany z salonu i z sypialni a z nich widok na marinę.
Oj sporo baylaysa w nocy tu wypiliśmy gapiąc się w te cudnie oświetlone drapacze chmur.
A pokaz fontann z 52 piętra tez zrobił wrażenie.
Do snu usypiały nas gasnące światła mariny a rano budziły nas promienie słońca odpijające się w szklanych płytach budynków.
Głupi to niekiedy ma szczęście....fajnie przez moment poczuć się prezydentową
Żeluś dawaj fotki z apartamentu. Chyba nie było zakazu gotografowania?
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Żelek nam tu buduje napięcie
hehehe...Kochani-nie buduje napięcia.Wczorajk się tych fotek nawklejałam i jak już chcialam to zapisać to serwer padł drugi raz nie mialam nerów.
Teraz z pracy wróciłam wiec sie biorę za robote-mam nadzieję,że wszystko pójdzie dobrze
Żelku takie szczęście Cię spotkało ! To w nagrodę za to, że z każdego kraju i miejsca przywozisz nam piękne opowieści i wspomnienia i zdjęcia i nie grymasisz ! Łał nie moge sie doczekac na zdjęcia. A jak wyniuchałas te opcje z Clubemm 55? Super rozwiązanie, a co dobrego było do kaweczki, co Tobie najbardziej smakowało?
Bea
Bea...ta opcja z club 55 to inspiracja od Dziobka.Wszyscy ja odradzali tylko włąśnie Aga polecała jak widać strzał nawet nie w dziesiątke a w setkę
Do kaweczki same smakołyki i to co jadlam to wszystko smak pierwszego sortu.Fotek nie mam bo ja nie lubie tak focić zarcia.Potem cosik pofociłam ale tylko trochę z tego co na tależach mieliśmy
Uffff...udało mi się apartamet wkelić system mi fot nie wywalił))
Apartament obcykany-przez nas po łebkach przez Was o tyle ile zapodałam fotek .My już zrelaksowani to możemy ruszać na kolację.
Hmmmm…wszystko by było proste tylko te vipowskie windy pomyliły nam szyki.
Nim dotarliśmy na 55 piętro do club 55 ,błądząc gdzieś po drodze zahaczyliśmy o jedno z kilku SPA-oj ładnie tam było ale o ile skorzystaliśmy z saun,jacuzi i basenów solankowych w SPA głównym przy basenach o tyle tutaj zabrakło nam czasu-hahaha-no nie napiszę przecież ,że szkoda nam było kasy bo nawet nie wiem czy po kilku zabiegach wytrzymały by obciążenie nasze karty kredytowe.
Zahaczyliśmy również o basen…jakoś i tutaj nas te windy wywiozły.Ale i bardzo dobrze,bo widok z basenu przy zachodzącym słonku za marinę bardzo nam się spodobał.
Kolacja w club 55 –bardzo dobry wybór.
Przywitanie szampanem na wejściu,doprowadzenie do stolika i zaczyna się szaleństwo.
Stoły uginają się pod jedzeniem ,obsługa lata jak z pieprzem,jest na każde zawołanie,drinki pierwszego sortu,szampan nalewany gdy tylko zostanie zauważony opustoszały kieliszek po nim.
Widoki z okien na wszystkie strony Singapuru a my siedzimy tuz pod taflą największego singapurskiego basenu i wznosimy toasty za nasz udany urlop.
Oj sporo było tych toastów a przed nami przecież jeszcze cała noc a połowa do spędzenia w basenie.
Basen czynny do 23-ciej oj trzeba było to wykorzystać na maxa przynajmniej tego wieczoru tym bardziej,że woda w basenie cieplutka a pogoda nas rozpieszczała.
Widoki w nocy z tego miejsca-tego nie da się opisać słowami…
Zmieniające kolory kopuły durianów,tryskające kolorowe fontanny,migające drzewa w ogrodach i bąbelki szapmana-czy można chcieć czegoś więcej???
Tak…tylko takie marzenie,jedno jedyne-Chwilo Trwaj)))
Super Żelku
...Żeluś, absolutna zgoda,że wielkość apartamentu i widok z jego okien wymiatają !!!!
co do stylu i jakości wnętrza...rzecz gustu a tym jak to mówią się nie dyskutuje ; )
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Pani Prezydent no albo Prezydentowo (jak tam wolicie , czytałm wczoraj opis apartamentu bez zdjęć , chyba było lepiej no bo dziś z tymi zdjęciami to przecierz nie napisze że zadrośc mnie zżera
P.S chyba wybiorę się na dwudniowe wakacje do SIN
Bea