Namaste! to takie nepalskie powitanie, które nie tylko oznacza coś w rodzaju cześć, helloł czy dzień dobry, ale to jest coś więcej, coś bardziej duchowego. I takim właśnie uduchowionym namaste! pozdrawiam wszystkich czytających i oglądających moją/naszą* relację z Nepalu.
Dlaczego w ogóle Nepal?
Myślę, że dla mnie/nas* był to najlepszy moment, aby wybrać się w te strony, bo... latka lecą *dirol*, do tego papierochy , do tego tłuste żarcie , leniwy tryb życia , a to wszystko nie sprzyja wyjazdowi do Nepalu... Bo Nepal, to dla mnie/nas* przede wszystkim góry, to Himalaje. I tak właśnie potraktowaliśmy ten wyjazd.
Z góry jednak muszę zastrzec, że nie jesteśmy wielkimi entuzjastami gór. Ja osobiście ostatnio chodziłem po Tatrach, gdy miałem 15-20 lat, więc trochę od tego czasu minęło . Poza tym, jak już wspomniałem, nie prowadzę wcale "zdrowego" trybu życia i nie mam kondycji. Moi współtowarzysze podróży trochę lepiej "się prowadzą", bo przynajmniej jeżdżą na rowerze czy biegają, a na pewno nie palą papierochów...
Kim my w ogóle jesteśmy?
Muszę to wyjaśnić, bo chcę tę wyprawę opisać w liczbie mnogiej, bo tak będzie mi łatwiej. Ano jesteśmy trójką znajomych/przyjaciół. Znamy się od 16 lat. Wiele nas łączy, dużo nas dzieli, ale najważniejsze, że lubimy wspólnie podróżować w takim samym stylu. Ważne jest też, że każdy z nas ma swój portfel, swój wcześniej uzgodniony budżet. Tym sposobem każdy wydatek dzielimy, a nie mnożymy. A Nepal to nasza kolejna wspólna wyprawa, bodaj dziesiąta.
Wczesną wiosną zaczynamy sobie wypisywać na WhatsAppie krótkie pytania, na kiedy planować urlop? No bo nam każą w pracy planować. Póki co jeszcze bez szczegółów, ale ustalamy, że jesień będzie najlepsza.
Wczesnym latem zaczynamy się wzajemnie pytać: to dokąd lecimy? I zaczynamy fantazjować. A może tu? A może tam? Dochodzimy do wniosku, że pewnie Azja będzie najlepsza. Wspólnie byliśmy w Wietnamie, w Indonezji i bardzo nam Azja przypadła do gustu.
Wyszukiwanie ofert linii lotniczych to moje zadanie. Współtowarzysz Darek googluje różne ciekawe miejsca, a współtowarzyszka Pola wertuje przewodniki, a ja szukam inspiracji na naszym forum. Decydujące zdanie mają jednak oferty linii lotniczych i to od nich w dużej mierze zależy dokąd polecimy.
Latem natomiast robi się gorąco (dosłownie) i nerwowo, bo nic nie mamy zaplanowanego, a jesień tuż, tuż... No i wtedy pada strzał: the winner is...Nepal!
Pola była zachwycona, Darek też, a ja najmniej z towarzystwa. To trochę paradox, bo to ja przecież kupuję te bilety, więc kupić dokądkolwiek. Doszedłem jednak do wniosku, że dla mnie to ostatni dzwonek przy moim trybie życia, o czym wspomniałem już wcześniej. Dobrze zdawałem sobie sprawę, że Nepal to musi być chodzenie po górach. A ja kompletnie nie jestem na to przygotwany.
No to mamy już kierunek wybrany. Bilety lotnicze kupione.
Ale... my nic nie wiemy na temat Nepalu... Poza tym, że są tam Himalaje, to nie wiemy nic. Na szczęście wokół nas jest mnóstwo obieżyświatów, jest nasze forum, więc to żadna trudność, by zdobyć wiedzę.
Mniej-więcej 2-3 miesiące przed wyjazdem znów zaczynają się nerwowe ruchy, bo już niby coś wiemy, ale jeszcze nic nie mamy zaplanowane. Wtedy urządzamy u mnie tzw. korporacyjny kick off czyli suto zakrapianą imprezę podczas której nakreślamy dokąd chcemy pojechać, co chcemy zobaczyć, jak chcemy spędzić ten czas. W ruch wprawiane są mapy, przewodniki, internet, forum + wiedza zdobyta podczas rozmów z obieżyświatami.
Podczas planowania
Doskonale się przy tym bawimy, a po kolejnej butelce wina zadajemy sobie pytanie... a dokąd my właściwie lecimy?
Tak czy inaczej wydaje nam się, że mamy już wszystko ogarnięte... przynajmniej koncepcyjnie. Teraz trzeba tylko dopracować szczegóły, jak noclegi, transport, etc. Ale to już pikuś...
Andrew ja poproszę o długą relację bo Nepal jeszcze przed nami
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Andrew, witaj powrócony
zacieram rączki na twoja opowieść
No trip no life
...heeee,znaczy "halloween,owa odliczanka" nie ma... mocy sprawczej ; )))))
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Namaste!
Namaste! to takie nepalskie powitanie, które nie tylko oznacza coś w rodzaju cześć, helloł czy dzień dobry, ale to jest coś więcej, coś bardziej duchowego. I takim właśnie uduchowionym namaste! pozdrawiam wszystkich czytających i oglądających moją/naszą* relację z Nepalu.
Dlaczego w ogóle Nepal?
Myślę, że dla mnie/nas* był to najlepszy moment, aby wybrać się w te strony, bo... latka lecą *dirol*, do tego papierochy , do tego tłuste żarcie , leniwy tryb życia , a to wszystko nie sprzyja wyjazdowi do Nepalu... Bo Nepal, to dla mnie/nas* przede wszystkim góry, to Himalaje. I tak właśnie potraktowaliśmy ten wyjazd.
Z góry jednak muszę zastrzec, że nie jesteśmy wielkimi entuzjastami gór. Ja osobiście ostatnio chodziłem po Tatrach, gdy miałem 15-20 lat, więc trochę od tego czasu minęło . Poza tym, jak już wspomniałem, nie prowadzę wcale "zdrowego" trybu życia i nie mam kondycji. Moi współtowarzysze podróży trochę lepiej "się prowadzą", bo przynajmniej jeżdżą na rowerze czy biegają, a na pewno nie palą papierochów...
Kim my w ogóle jesteśmy?
Muszę to wyjaśnić, bo chcę tę wyprawę opisać w liczbie mnogiej, bo tak będzie mi łatwiej. Ano jesteśmy trójką znajomych/przyjaciół. Znamy się od 16 lat. Wiele nas łączy, dużo nas dzieli, ale najważniejsze, że lubimy wspólnie podróżować w takim samym stylu. Ważne jest też, że każdy z nas ma swój portfel, swój wcześniej uzgodniony budżet. Tym sposobem każdy wydatek dzielimy, a nie mnożymy. A Nepal to nasza kolejna wspólna wyprawa, bodaj dziesiąta.
Wczesną wiosną zaczynamy sobie wypisywać na WhatsAppie krótkie pytania, na kiedy planować urlop? No bo nam każą w pracy planować. Póki co jeszcze bez szczegółów, ale ustalamy, że jesień będzie najlepsza.
Wczesnym latem zaczynamy się wzajemnie pytać: to dokąd lecimy? I zaczynamy fantazjować. A może tu? A może tam? Dochodzimy do wniosku, że pewnie Azja będzie najlepsza. Wspólnie byliśmy w Wietnamie, w Indonezji i bardzo nam Azja przypadła do gustu.
Wyszukiwanie ofert linii lotniczych to moje zadanie. Współtowarzysz Darek googluje różne ciekawe miejsca, a współtowarzyszka Pola wertuje przewodniki, a ja szukam inspiracji na naszym forum. Decydujące zdanie mają jednak oferty linii lotniczych i to od nich w dużej mierze zależy dokąd polecimy.
Latem natomiast robi się gorąco (dosłownie) i nerwowo, bo nic nie mamy zaplanowanego, a jesień tuż, tuż... No i wtedy pada strzał: the winner is... Nepal!
Pola była zachwycona, Darek też, a ja najmniej z towarzystwa. To trochę paradox, bo to ja przecież kupuję te bilety, więc kupić dokądkolwiek. Doszedłem jednak do wniosku, że dla mnie to ostatni dzwonek przy moim trybie życia, o czym wspomniałem już wcześniej. Dobrze zdawałem sobie sprawę, że Nepal to musi być chodzenie po górach. A ja kompletnie nie jestem na to przygotwany.
No to mamy już kierunek wybrany. Bilety lotnicze kupione.
Ale... my nic nie wiemy na temat Nepalu... Poza tym, że są tam Himalaje, to nie wiemy nic. Na szczęście wokół nas jest mnóstwo obieżyświatów, jest nasze forum, więc to żadna trudność, by zdobyć wiedzę.
Mniej-więcej 2-3 miesiące przed wyjazdem znów zaczynają się nerwowe ruchy, bo już niby coś wiemy, ale jeszcze nic nie mamy zaplanowane. Wtedy urządzamy u mnie tzw. korporacyjny kick off czyli suto zakrapianą imprezę podczas której nakreślamy dokąd chcemy pojechać, co chcemy zobaczyć, jak chcemy spędzić ten czas. W ruch wprawiane są mapy, przewodniki, internet, forum + wiedza zdobyta podczas rozmów z obieżyświatami.
Podczas planowania
Doskonale się przy tym bawimy, a po kolejnej butelce wina zadajemy sobie pytanie... a dokąd my właściwie lecimy?
Tak czy inaczej wydaje nam się, że mamy już wszystko ogarnięte... przynajmniej koncepcyjnie. Teraz trzeba tylko dopracować szczegóły, jak noclegi, transport, etc. Ale to już pikuś...
Namaste
he he , super wstęp !!!
uśmiałam sie nieżle ...korporacyjny kick off w waszym wydaniu brzmi zdecydowanie duzo ciekawiej niż oryginał he he
pozdrowienia dla kolegi Darka i Poli
aha ..przecież niezle dajesz na rowerze latem , więc nie jest tak żle a fajki mógłbyś w końcu rzucic
No trip no life
Andrew halo halo , namaste .. gdzie jesteś ??
No trip no life
Andrew, wciąż czekam na CD , na razie jeszcze grzecznie czekam ,ale mam pod reką parę gadzetów
No trip no life
Trzepaczka jest najlepsza
Dużo tematów się nawarstwiło na koniec roku, ale... z Nowym Rokiem... nowym krokiem