Wyspa Borneo jest trzecią pod względem wielkości wyspą na świecie.Lwia część wyspy należy do Indonezji, północna część wyspy należy do Malezji( po tej części się przemieszczamy). Malezyjska część dzieli się na stany Sabah i Sarawak a pomiędzy tymi stanami wciśnięte jest maleńkie państewko Brunei.
Teraz jesteśmy w Kota Kinabalu, stolicy stanu Sabah. Miasto leży na północnym wybrzeżu, nad Morzem Południowochińskim.Tu będziemy przez trzy dni.
Pierwsze wrażenia z Borneo? No jak wcześniej pisałam - niespecjalne... Leje, upał niemiłosierny, przygody...I po wyjechaniu za miasto jest to, co w końcu chciałam zobaczyć- wszędzie kipiące morze zieleni maści wszelkiej Wreszcie Już mi się podoba i nawet uśmiech nieśmiały wypełzł Z tego dnia właściwie nie mam żadnej foty, bo nawet fona nie chciało mi się odpalać Na cały pobyt jeden schrzaniony dzień, to naprawdę nic Potem, to już było tylko lepiej
No to lecimy z Zochą i Krychą odreptać okoliczne nieznane tereny, które szybko stają się znane i bardzo przyjazne Oczywista lecimy za powonieniem i wyjącym wściekle żołądkiem- wrzuć mi coś, pusty jestem! Wybieramy jadłodajnię, gdzie siedzi dużo miejscowych i obsługa posługuje się obrazkową kartą dań a zgłodniały turysta pokazuje paluchem, bo wszelkie inne formy komunikacji nie przynoszą skutku Jak zwykle było pysznie i kosztowało grosze Lubimy to No to idziemy pozwiedzać okolice, nawet przestało lać Łazimy sobie różnymi opłotkami, trafiając co jakiś czas w ciemną uliczkę a to różne ceratkowe jadłodajnie, a to markecik z owocami morza, a to wypasione centum handlowe, a to małe sklepiki, a to w ślepy zaułek i różne inne wielkomiejskie atrakcje Okolice bardzo przyjazne, nie czułyśmy się nigdzie niekomfortowo, czy niemiło. Raczej to MY3 byłyśmy nie lada atrakcją dla miejscowych: nie dość,że trzy blondynki to jeszcze jedna prawie 2 m wzrostu i wszyscy tubylcy, w najlepszym wypadku, sięgali jej pod pachę Spoko klimacik Jak ja nie przepadam za miastami, to Kota mi się podobało
Idziemy szlifując krawężniki... -Aaaaaaa!!!!- wrzasnęła, znienacka Krycha. -Co?Co?- my, z lekka przestraszone. - Szczur mi prawie przeleciał po stopie!- z lekka przerażona Krycha... -Jaki szczur???? Nic nie widziałam- z lekka zdziwiona ja. -No to rozejrzyjcie się, ja chcę wracać! Nie lubię szczurów!!!!!- Krycha zaczęła popadać w płaczliwy ton...
Idziemy dalej i się rozglądamy, i: - szczur wyskoczył ze studzienki, - szczur lata po ulicy, - szczur siedzi pod drzewem, -szczur leci po trawniku, - szczur czatuje na resztki pod jadłodajnią, - szczury są wszędzie.... Spoko klimacik Ja i Zocha niewrażliwe raczej na szczurzy terroryzm, uspokajamy co chwila Krychę: -eee... no co ty... to koty, tylko takie trochę z łysym ogonem Noooo... opanuj się, przecież Cię nie zeżrą
Po wyszlifowaniu kilku kilometrów chodników, wracamy uchetane do hotelu, zahaczając o pobliski sklep 7/11 w celu nabycia piwa, bo Krycha cała roztrzęsiona i trza się z lekka uspokoić chmielem Bo jak wiadomo, chmiel ma właściwości uspokajające a innych walerianek czy melisek w podróżnej apteczce, na składzie nie stwierdzono ... Aaa... aaaa... kotki dwa...
Dość wcześnie rano, wyruszamy w okolice Mount Kinabalu, najwyższego szczytu Malezji, w okolicach którego, spędzimy cały dzień, dzień pełen wrażeń Okolice góry, porastają wilgotne lasy równikowe, objęte ochroną. Jest to Park Narodowy Kinabalu- wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Zieloność po horyzont!
fotki z drogi:
i Mount Kinabalu i okolica z punktu widokowego ale cały swój czar, góra pokazała o zachodzie słońca...
W końcu widoki, tak wyczekane przeze mnie, czyli drzewostan, krzaczory, soczysta zieleń- czysta natura W końcu uśmiecham się całą sobą CDN.
Następny przystanek mamy w ogrodzie botanicznym na terenie Parku Narodowego, w okolicy Mont Kinabalu. Spacer po terenie ogrodu zajmuje nam ok 1.5h. Dla botaników istny raj Można zobaczyć wiele gatunków flory, w tym wiele endemitów.
Wreszcie krzaczory!!! Spacer bardzo przyjemny, wreszcie można nacieszyć oczy zielonością z bliska Teraz nastąpią foty ogrodowej flory
Radek- jak kiedyś dotrzesz do KL, to się naocznie przekonasz, czy wyobrażenie pokrywa się z rzeczywistością Życzę miłych rozczarowań
Jorguś- witaj podczytywałam Twoją relację przed wyjazdem i wiem co straciłam Trzymam kciuki byś dotarł na Borneo
Mabro- witaj miło mi,że dostarczam wspominek i powodów do uśmiechu
Tom- witaj, postaram się jak będę umiała, jeszcze dostarczyć powodów do śmiechu rechotliwego, przywracającego dziecięcą radość
Rozmowy z Rogerem powodujące odloty, to materiał na książkę....
Miło mi,że mogę dostarczyć rozrywki, szanownemu gronu czytaczy
Wyspa Borneo jest trzecią pod względem wielkości wyspą na świecie.Lwia część wyspy należy do Indonezji, północna część wyspy należy do Malezji( po tej części się przemieszczamy). Malezyjska część dzieli się na stany Sabah i Sarawak a pomiędzy tymi stanami wciśnięte jest maleńkie państewko Brunei.
Teraz jesteśmy w Kota Kinabalu, stolicy stanu Sabah. Miasto leży na północnym wybrzeżu, nad Morzem Południowochińskim.Tu będziemy przez trzy dni.
Pierwsze wrażenia z Borneo? No jak wcześniej pisałam - niespecjalne... Leje, upał niemiłosierny, przygody...I po wyjechaniu za miasto jest to, co w końcu chciałam zobaczyć- wszędzie kipiące morze zieleni maści wszelkiej Wreszcie Już mi się podoba i nawet uśmiech nieśmiały wypełzł Z tego dnia właściwie nie mam żadnej foty, bo nawet fona nie chciało mi się odpalać Na cały pobyt jeden schrzaniony dzień, to naprawdę nic Potem, to już było tylko lepiej
A jednak znalazłam trzy foty zrobione z busa
Nasz hotelik, fotki z kilku dni:
pokój miałyśmy na 11 piętrze
widok na lewo:
widok na prawo:
widok w nocy
Widoki pod hotelem
No to lecimy z Zochą i Krychą odreptać okoliczne nieznane tereny, które szybko stają się znane i bardzo przyjazne Oczywista lecimy za powonieniem i wyjącym wściekle żołądkiem- wrzuć mi coś, pusty jestem! Wybieramy jadłodajnię, gdzie siedzi dużo miejscowych i obsługa posługuje się obrazkową kartą dań a zgłodniały turysta pokazuje paluchem, bo wszelkie inne formy komunikacji nie przynoszą skutku Jak zwykle było pysznie i kosztowało grosze Lubimy to
No to idziemy pozwiedzać okolice, nawet przestało lać Łazimy sobie różnymi opłotkami, trafiając co jakiś czas w ciemną uliczkę a to różne ceratkowe jadłodajnie, a to markecik z owocami morza, a to wypasione centum handlowe, a to małe sklepiki, a to w ślepy zaułek i różne inne wielkomiejskie atrakcje Okolice bardzo przyjazne, nie czułyśmy się nigdzie niekomfortowo, czy niemiło. Raczej to MY3 byłyśmy nie lada atrakcją dla miejscowych: nie dość,że trzy blondynki to jeszcze jedna prawie 2 m wzrostu i wszyscy tubylcy, w najlepszym wypadku, sięgali jej pod pachę
Spoko klimacik
Jak ja nie przepadam za miastami, to Kota mi się podobało
Idziemy szlifując krawężniki...
-Aaaaaaa!!!!- wrzasnęła, znienacka Krycha.
-Co?Co?- my, z lekka przestraszone.
- Szczur mi prawie przeleciał po stopie!- z lekka przerażona Krycha...
-Jaki szczur???? Nic nie widziałam- z lekka zdziwiona ja.
-No to rozejrzyjcie się, ja chcę wracać! Nie lubię szczurów!!!!!- Krycha zaczęła popadać w płaczliwy ton...
Idziemy dalej i się rozglądamy, i:
- szczur wyskoczył ze studzienki,
- szczur lata po ulicy,
- szczur siedzi pod drzewem,
-szczur leci po trawniku,
- szczur czatuje na resztki pod jadłodajnią,
- szczury są wszędzie....
Spoko klimacik
Ja i Zocha niewrażliwe raczej na szczurzy terroryzm, uspokajamy co chwila Krychę:
-eee... no co ty... to koty, tylko takie trochę z łysym ogonem Noooo... opanuj się, przecież Cię nie zeżrą
Po wyszlifowaniu kilku kilometrów chodników, wracamy uchetane do hotelu, zahaczając o pobliski sklep 7/11 w celu nabycia piwa, bo Krycha cała roztrzęsiona i trza się z lekka uspokoić chmielem Bo jak wiadomo, chmiel ma właściwości uspokajające a innych walerianek czy melisek w podróżnej apteczce, na składzie nie stwierdzono ...
Aaa... aaaa... kotki dwa...
Dość wcześnie rano, wyruszamy w okolice Mount Kinabalu, najwyższego szczytu Malezji, w okolicach którego, spędzimy cały dzień, dzień pełen wrażeń
Okolice góry, porastają wilgotne lasy równikowe, objęte ochroną. Jest to Park Narodowy Kinabalu- wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Zieloność po horyzont!
fotki z drogi:
i Mount Kinabalu i okolica z punktu widokowego ale cały swój czar, góra pokazała o zachodzie słońca...
W końcu widoki, tak wyczekane przeze mnie, czyli drzewostan, krzaczory, soczysta zieleń- czysta natura
W końcu uśmiecham się całą sobą
CDN.
Piękne górki
No trip no life
Doczekałem się, już nawet trochę zaniepokojony przerwą .... ale już jest
Nelcia - będzie jeszcze widokówka z górką
Wojtek- chwilowa przerwa była, siła wyższa
Następny przystanek mamy w ogrodzie botanicznym na terenie Parku Narodowego, w okolicy Mont Kinabalu.
Spacer po terenie ogrodu zajmuje nam ok 1.5h. Dla botaników istny raj Można zobaczyć wiele gatunków flory, w tym wiele endemitów.
Wreszcie krzaczory!!! Spacer bardzo przyjemny, wreszcie można nacieszyć oczy zielonością z bliska
Teraz nastąpią foty ogrodowej flory
tak kwitnie imbir
dziki bananowiec- bananki wielkości paznokcia
a tak wygląda rattan w naturze a nie w meblu
i jaszczurek się znalazł
dzbaneczniki:
paproć drzewiasta
epifity rosną wszędzie gdzie tylko dadzą radę się uczepić
i napotkane kwiecię różne niewiele co kwitło
i najmniejsza orchidea świata- to co wygląda jak mech na korze, niestety nie kwitła
I na tym kończymy spacer po ogrodzie