Parę słów o restauracji. Najfajniejszą jej częścia był olbrzymi taras choc w środku też była super/ Bardzo przyjemnie się jadło na powietrzu , bo widoki na okolice wspaniałe.
Sniadania i obiadokolacje bardzo urozmaicone i olbrzymi wybór wszystkiego. Do tego przepszyne. Nie wiem jak to się stało ,że nie przytyłam. A desery to istna poezja.
Przykład kilku starterów
a to już moje śniadadanko
Jeden ze stałych gości ,ale wszyscy bardzo grzeczni
W 1492 roku z Hiszpanii pod dowództwem Krzysztofa Kolumba odpłynęły 3 statki..
Z grubsza pamietamy ze szkoły co się stało dalej,...nie wszyscy jednak wiedzą,że ostatnim przystankiem w jego podróży było malutkie San Sebastian na La Gomerze.Miał zostac kilka dni przygotuwjąc zapasy słodkiej wody i jedzenia na podróż do Indii , został jednak ponad miesiąc. Nie mógł oprzec sie urokowi wyspy a jeszcze bardziej czarowi przepięknej Beatriz wdowie po gubernaorze wyspy Do San Sebastian przybywal tu zreszta jeszcze 2 razy..
Przybywamy więc i my
W mieście a właściwie miasteczku nie ma problemu z parkowaniem. Bez problemu znajdujemy miejsce i idziemy na zwiedzanie.
Zaczynamy od parku , w którym na środku znajduje się gotycka wieża Torre del Condez Jest to najstarsza forteca na całych Kanarkach. Pewnie jedną z przyczyn jej istnienia do tej pory jest dwu metrowa grubość ścian. W środku jest kolekcja starych mam wyspy, które z przyjemnością bym obejrzala gdyby nie fakt ,że jest niedziela i wieża jest zamknieta
Wspomniana wcześniej Beatrycze w której na La Gomerze zakochał sie Kris Kolumb, była podobno prawdziwą pięknością . Z tego właśnie powodu została wygnana z dworu w Hiszpani pzez ówczesną władczynię-królową Izabelę.Beatrycze była bardzo kochliwa i miała oprócz Kolumba , męża gubernatora wyspy ,jeszcze 43 kochanków . Lokalny likier o nazwie 43 nawizuje właśnie do tej legendy. Reklamowany jest jako środek działający na pobudzenie namietności,,,,
Ok, zostawiamy cnotę Beatrycze na boku i idziemy do głównego placu miasta.Mnóstow tu sklepów , knajpek. Przeciścigają się w zdobyciu klientów. Mnie ujęła kawiarnia która tak zachęcała swoją kawę..
Na Plaza de las Americas rosnie kilkanaście olbrzymów . To kolosalnych rozmiarów drzewa wawrzynowe. Oferuja idealne schronienie przed intensywnym słońcem *dirol*.
Oglądamy z zewnątrz ratusz, całkiem ładny budynek z arkadami i wieżą zegarową
Dalej idziemy do mariny i portu
Oczywiście znamy już to miejsce, bo na wyspe dostałyśmy sie drogą morską, jakw większość zresztą turystów. CZeka nas jeszcze jedna wizyta w porcie , przy powrocie do kraju,ale o tym na razie nie chce się w ogóle mysleć
Dwa rzuty kamieniem od portu, jest plaża miejska. Piasek oczywiście czarny. Położona malowniczo między skałami ,fajnie bo skały osłaniają przed wiatrem
Na szczycie klifu rosną sobie domki, na pewno z pieknym widokiem na każdy zachód słońca , topiącego się w morzu..
Zatapiamy sie w uliczki pełne starych,kolorowych domków.Gdyby Kolumb przypłynał do San Sebastian dzisiaj , chyba nie miałby problemu z poruszaniem sie po miasteczku i większoć domów by z pewnością rozpoznał. Tylko czy by spotkał swoją Beatrycze???
Klimaty z XV wieku wciąz tu mocno czuć
To najstarszy kościół w którym Kolumb z towarzyszami modlili sie przed odpłynieciem za pomyślność wyprawy.
Nelciu powiem Ci że ja ogólnie jestem zdecydowanie bardziej "morska" niż "gorzysta". Jednak La gomera z Twoich foto mnie ujmuje bardzo, to połączenie bujnosci przyrody z jednoczesną surowościa skał i gór, dla mnie bomba
Parę słów o restauracji. Najfajniejszą jej częścia był olbrzymi taras choc w środku też była super/ Bardzo przyjemnie się jadło na powietrzu , bo widoki na okolice wspaniałe.
Sniadania i obiadokolacje bardzo urozmaicone i olbrzymi wybór wszystkiego. Do tego przepszyne. Nie wiem jak to się stało ,że nie przytyłam. A desery to istna poezja.
Przykład kilku starterów
a to już moje śniadadanko
Jeden ze stałych gości ,ale wszyscy bardzo grzeczni
i widoczki
No trip no life
mmm, jedzonko "miodzio" a i widoczki "przednie" !!! : )
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Wstaje kolejny dzień, wcinamy pyszne śniadanie na tarasie,testujemy jeszcze ze 3 rodzaje herbat i w drogę...
Zaczynamy od stolicy wyspy czyli San Sebastian. Parę widoczków z krętej ale pięknej drogi
San Sebastian z góry. Bedziemy teraz zjeżdzać do miasta
No trip no life
W 1492 roku z Hiszpanii pod dowództwem Krzysztofa Kolumba odpłynęły 3 statki..
Z grubsza pamietamy ze szkoły co się stało dalej,...nie wszyscy jednak wiedzą,że ostatnim przystankiem w jego podróży było malutkie San Sebastian na La Gomerze.Miał zostac kilka dni przygotuwjąc zapasy słodkiej wody i jedzenia na podróż do Indii , został jednak ponad miesiąc. Nie mógł oprzec sie urokowi wyspy a jeszcze bardziej czarowi przepięknej Beatriz wdowie po gubernaorze wyspy Do San Sebastian przybywal tu zreszta jeszcze 2 razy..
Przybywamy więc i my
W mieście a właściwie miasteczku nie ma problemu z parkowaniem. Bez problemu znajdujemy miejsce i idziemy na zwiedzanie.
Zaczynamy od parku , w którym na środku znajduje się gotycka wieża Torre del Condez Jest to najstarsza forteca na całych Kanarkach.
Pewnie jedną z przyczyn jej istnienia do tej pory jest dwu metrowa grubość ścian. W środku jest kolekcja starych mam wyspy, które z przyjemnością bym obejrzala gdyby nie fakt ,że jest niedziela i wieża jest zamknieta
No trip no life
Wspomniana wcześniej Beatrycze w której na La Gomerze zakochał sie Kris Kolumb, była podobno prawdziwą pięknością . Z tego właśnie powodu została wygnana z dworu w Hiszpani pzez ówczesną władczynię-królową Izabelę.Beatrycze była bardzo kochliwa i miała oprócz Kolumba , męża gubernatora wyspy ,jeszcze 43 kochanków . Lokalny likier o nazwie 43 nawizuje właśnie do tej legendy. Reklamowany jest jako środek działający na pobudzenie namietności,,,,
Ok, zostawiamy cnotę Beatrycze na boku i idziemy do głównego placu miasta.Mnóstow tu sklepów , knajpek. Przeciścigają się w zdobyciu klientów. Mnie ujęła kawiarnia która tak zachęcała swoją kawę..
Na Plaza de las Americas rosnie kilkanaście olbrzymów . To kolosalnych rozmiarów drzewa wawrzynowe. Oferuja idealne schronienie przed intensywnym słońcem *dirol*.
Oglądamy z zewnątrz ratusz, całkiem ładny budynek z arkadami i wieżą zegarową
Dalej idziemy do mariny i portu
Oczywiście znamy już to miejsce, bo na wyspe dostałyśmy sie drogą morską, jakw większość zresztą turystów. CZeka nas jeszcze jedna wizyta w porcie , przy powrocie do kraju,ale o tym na razie nie chce się w ogóle mysleć
No trip no life
Dwa rzuty kamieniem od portu, jest plaża miejska. Piasek oczywiście czarny. Położona malowniczo między skałami ,fajnie bo skały osłaniają przed wiatrem
Na szczycie klifu rosną sobie domki, na pewno z pieknym widokiem na każdy zachód słońca , topiącego się w morzu..
No trip no life
heeee,znaczy Beatrycze to taka...Magdalena z piosenki Kazik,a !???
..."Magdalena gdy popije,robi laske gdzie byle"....
a do wysepki wracajac,naprawdę "spoko jest" !!!
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
POdoba mi się
basia35
Radek , oj tam ,oj tam..czepiasz sie dziewczyny
Basia ,ciesze sie,że cie wysepka kreci
Zatapiamy sie w uliczki pełne starych,kolorowych domków.Gdyby Kolumb przypłynał do San Sebastian dzisiaj , chyba nie miałby problemu z poruszaniem sie po miasteczku i większoć domów by z pewnością rozpoznał. Tylko czy by spotkał swoją Beatrycze???
Klimaty z XV wieku wciąz tu mocno czuć
To najstarszy kościół w którym Kolumb z towarzyszami modlili sie przed odpłynieciem za pomyślność wyprawy.
W sumie niezle chłopakom wyszła ta podróż
No trip no life
Nelciu powiem Ci że ja ogólnie jestem zdecydowanie bardziej "morska" niż "gorzysta". Jednak La gomera z Twoich foto mnie ujmuje bardzo, to połączenie bujnosci przyrody z jednoczesną surowościa skał i gór, dla mnie bomba