taaa,myslę że mozna być "dobrej mysli". Tutaj (w Irlandii) jest spore ciśnienie aby spór w Ryanair zakonczyć szybko i "bezboleśnie" dla pasażerów. Wiesz,irlandczyków jest na świecie około 40 mln. z czego "na wyspie" mieszka...4,5 mln. Wczasie świat wielu wyspiarzy przylatuje do ojczyzny więc paraliż lotnisk byłby katastrofą...
Wierząc,że "holenderski wypadzk" obejdzie się bez kłopotów,pozdrawiam : ))
—
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Dzisiaj zrobiłam odprawę On-line, i oczywiście nie obeszło się bez problemów.
Jak o wszystkim trzeba myśleć już przy bukowaniu biletów.
Pamiętaj, abyś zarezerwował miejsca obok siebie.......... na pewno teraz będę pamiętać.
Oczywiście okazało się, że miejsca w samolocie mamy w różnych rzędach.
Ja 11B, a mama 10G. Szybko chwytam za telefon i dzwonię na informację pod numer podany na rezerwacji biletu.
Mama leci pierwszy raz samolotem, to nie to co ja, gdzie mam już kilkanaście lotów za sobą. Już ma nerwa, boi się panicznie, i jeszcze jakby się dowiedziała,
że siedzimy osobno no to byłby dopiero kosmos.
Na szczęście po dopłacie 54 zł udaje się zmienić rezerwację. Dostaje ponowną kartę pokładową. Uffffff
Powrót pewnie będzie taki sam, ale odprawe mogę zrobić dopiero 24. 12 w wigilię. Zobaczymy jak mama zniesie podróż, może nie będę musiała na nowo zmieniać miejsc.
Kiedyś, bez dopłat można było siedzieć razem, jeszcze jak leciałem do Malagi wiosną 2016, tak było. Teraz RyanAir podkręcił system i teraz jak nie zapłacisz, to system rozsadza specjalnie. Często mnie z takim rzeczami denerwują, ale jak ich porównam do Wizz-a , to od razu mi przechodzi
Ryanair się tłumaczył tym, że rezerwuje miejsca pod oknami i przy przejściu dla ludzi, którzy chcą zapłacić za wybrane miejsce, a tym skąpym zostawia środkowe, bo skoro można zarobić, to dlaczego nie
Megi opowiadaj swoje holenderskie przygody z Brukseli i nie tylko he he
Gdyby nie to, że leciałam do syna przeklnęłabym ten wyjazd na całego.
Teraz jestem chora, już od 29 grudnia mnie zbierało i w końcu złapałam zapalenie oskrzeli. Jestem zła, wściekła dlatego uciekam, aby nie zarażać Was złym nastrojem. ;(
Nadchodzi dzień wyjazdu. Wstaje dość wcześnie, mama pojawia się u mnie już o 8 rano.
Na godz 8:45 zamawiamy taksówkę, czekamy pod blokiem, 8:55 taksówki nie ma. Ponawiam telefon, w słuchawce słyszę, że to nie helikopter.
Dzwonię do kolejnej korporacji, mówię, że o 9:15 mam autobus do Krakowa, kobieta mówi, że już wysyła, taxi również się nie pojawia.
Szlak mnie zaczyna trafiać. W końcu o 9:07 przyjeżdża taxi zamawiana w pierwszej kolejności.
W ostatniej chwili docieramy na dworzec. Droga do Krakowa jest śliska, po drodze w okolicach Myślenic, kobieta kierująca białym Renault,
tuż przed nami wypada z trasy i dachuje na poboczu. Kierowca, natychmiast zatrzymuje autobus i biegnie w stronę auta. W między czasie zatrzymuje się kilka innych
samochodów. Ktoś dzwoni po karetkę inni po straż. Mężczyźni usiłują przewrócić samochód i odciąć paliwo.
Na szczęście kierującej kobiecie cudem nic się nie stało. O własnych siłach wychodzi z auta.
Ruszamy dalej, jesteśmy znowu lekko poddenerowane. Wysyłam zdjęcia z wypadku do Tygodnika Podhalańskiego z którym współpracuje.
taaa,myslę że mozna być "dobrej mysli". Tutaj (w Irlandii) jest spore ciśnienie aby spór w Ryanair zakonczyć szybko i "bezboleśnie" dla pasażerów. Wiesz,irlandczyków jest na świecie około 40 mln. z czego "na wyspie" mieszka...4,5 mln. Wczasie świat wielu wyspiarzy przylatuje do ojczyzny więc paraliż lotnisk byłby katastrofą...
Wierząc,że "holenderski wypadzk" obejdzie się bez kłopotów,pozdrawiam : ))
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Dzisiaj zrobiłam odprawę On-line, i oczywiście nie obeszło się bez problemów.
Jak o wszystkim trzeba myśleć już przy bukowaniu biletów.
Pamiętaj, abyś zarezerwował miejsca obok siebie.......... na pewno teraz będę pamiętać.
Oczywiście okazało się, że miejsca w samolocie mamy w różnych rzędach.
Ja 11B, a mama 10G. Szybko chwytam za telefon i dzwonię na informację pod numer podany na rezerwacji biletu.
Mama leci pierwszy raz samolotem, to nie to co ja, gdzie mam już kilkanaście lotów za sobą. Już ma nerwa, boi się panicznie, i jeszcze jakby się dowiedziała,
że siedzimy osobno no to byłby dopiero kosmos.
Na szczęście po dopłacie 54 zł udaje się zmienić rezerwację. Dostaje ponowną kartę pokładową. Uffffff
Powrót pewnie będzie taki sam, ale odprawe mogę zrobić dopiero 24. 12 w wigilię. Zobaczymy jak mama zniesie podróż, może nie będę musiała na nowo zmieniać miejsc.
megi zakopane
Megi- trzymam kciuki, by już nie było ,,niespodzianek"
Kiedyś, bez dopłat można było siedzieć razem, jeszcze jak leciałem do Malagi wiosną 2016, tak było. Teraz RyanAir podkręcił system i teraz jak nie zapłacisz, to system rozsadza specjalnie. Często mnie z takim rzeczami denerwują, ale jak ich porównam do Wizz-a , to od razu mi przechodzi
Ryanair się tłumaczył tym, że rezerwuje miejsca pod oknami i przy przejściu dla ludzi, którzy chcą zapłacić za wybrane miejsce, a tym skąpym zostawia środkowe, bo skoro można zarobić, to dlaczego nie
No przynajmniej pogoda nie dołoży stresu mamie, ma ledwo dmuchac. Dopiero od soboty wiatr się zerwie.
Udanej wycieczki.
Megi opowiadaj swoje holenderskie przygody z Brukseli i nie tylko he he
No trip no life
Teraz jestem chora, już od 29 grudnia mnie zbierało i w końcu złapałam zapalenie oskrzeli. Jestem zła, wściekła dlatego uciekam, aby nie zarażać Was złym nastrojem. ;(
megi zakopane
Nadchodzi dzień wyjazdu. Wstaje dość wcześnie, mama pojawia się u mnie już o 8 rano.
Na godz 8:45 zamawiamy taksówkę, czekamy pod blokiem, 8:55 taksówki nie ma. Ponawiam telefon, w słuchawce słyszę, że to nie helikopter.
Dzwonię do kolejnej korporacji, mówię, że o 9:15 mam autobus do Krakowa, kobieta mówi, że już wysyła, taxi również się nie pojawia.
Szlak mnie zaczyna trafiać. W końcu o 9:07 przyjeżdża taxi zamawiana w pierwszej kolejności.
W ostatniej chwili docieramy na dworzec. Droga do Krakowa jest śliska, po drodze w okolicach Myślenic, kobieta kierująca białym Renault,
tuż przed nami wypada z trasy i dachuje na poboczu. Kierowca, natychmiast zatrzymuje autobus i biegnie w stronę auta. W między czasie zatrzymuje się kilka innych
samochodów. Ktoś dzwoni po karetkę inni po straż. Mężczyźni usiłują przewrócić samochód i odciąć paliwo.
Na szczęście kierującej kobiecie cudem nic się nie stało. O własnych siłach wychodzi z auta.
Ruszamy dalej, jesteśmy znowu lekko poddenerowane. Wysyłam zdjęcia z wypadku do Tygodnika Podhalańskiego z którym współpracuje.
Już wiemy, że ten dzień źle się rozpoczął. ;(
Dojeżdżamy do dworca.
megi zakopane
O rany, ale ostry początek podrózy
No trip no life