Wracając drogą do głównej szosy zatrzymujemy się przy Natural Bridge (naturalnym moście). Wcześniej znajdował się tu wodospad, ale z wielką siłą rwąca rzeka - końcu nazwa jej - Kicking Horse River do czegoś zobowiązuje , znalazła sobie ujście gdzieś w szczelinach i z czasem wydrążyła przesmyk. Aktualnie zamiast wodospadu mamy naturalny most... Dwa zdjęcia ...
i jedziemy do naszej nory w Golden.
Okazuje się, że obok naszej norki jest sklep z piwem... . A dlaczego o tym piszę?? Otóż w Kanadzie spożycie procentów jest wysoce restrykcyjne. Po pierwsze żaden sklep spożywczy, supermarket czy inny hipermarket nie ma na półkach napojów wyskokowych - nawet piwa ... nic, zero, nigdy... Jeśli nie możecie sobie tego wyobrazić to dla pewności sprecyzuję: żeby kupić głupie piwo, które doskonale gasi pragnienie i odpręża po całym dniu "harówki" to naprawdę trzeba się "nabiegać" , ewentualnie zaopatrzyć się w nie z wyprzedzeniem. Jak przychodzi nagła chęć na zimną piankę, to praktycznie nigdy jej w pobliżu nie ma... Sprzedażą wyskokowych trunków zajmują się specjalistyczne sklepy Liquor Store, zwane przeze mnie potocznie "lakiernią" . Sklepy takie są czynne na ogół w dni powszednie, w weekendy i święta zostają knajpy ... Wchodząc do sklepu, jeśli wyglądasz na osobę, która przyjęła wcześniej choćby jednego browarka, to nie ma szans, żebyś kupił drugiego... Prawie zawsze proszony jesteś o pokazanie dokumentu ze zdjęciem i nieważne, choćbyś był emerytem i nie masz przy sobie dokumentu, to możesz obejść się smakiem... Ceny piwa w takim przybytku wahają się od 2 dolców za 0,5 l puszkę (promocja), do nawet 4-5 CAD. Na Żywica czy Tyskie trzeba poświęcić 4 dolce . Przeważają piwa eksportowane, typowo kanadyjskich raczej nie widziałem, zresztą Kanada to nie jest kraj, który ma jakieś piwowarskie tradycje, więc zawsze zdawałem się na marki europejskie.
Huragan, wydaje mi się, że norma, choć licho wie...tym bardziej w górach.. u nas mówi się, że nieprzewidywalna, a w kanadzie była pogoda bardzo przewidywalna .
5 lipca:
Dziś zamierzamy poświęcić czas na penetrację okolic Golden. Wczoraj przy piwku i przy pomocy wujka "Gugla" zaczerpnęliśmy kilka informacji o miejscowych atrakcjach. Pierwszą z nich jest sanktuarium wilków http://www.northernlightswildlife.com/. Tak, jak obawiałem się panujących tam warunków, to po wejściu do tzw. "środka", wszystkie moje obawy zniknęły. Wilki są naprawdę zdrowe, personel jest troskliwy i kompetentny, a zwierzęta często przebywają w lesie, gdzie można odbyć z nimi spacer. Generalnie wszystko wygląda naprawdę OK.
Co pół godziny odbywa się prelekcja, na której dowiemy się wielu ciekawych informacji o różnych rasach wilków, ich życiu, historii, pochodzeniu i przyzwyczajeniach. Wstęp dla osoby dorosłej 12 CAD, dziecko do 12 lat połowa stawki.
Kolejna atrakcja to Golden Express Gondola czyli wyciąg "tapczanowy" na najwyższą w okolicy górę. W Banff darowaliśmy sobie taką atrakcję, a w Golden postanowiliśmy skorzystać, gdyż mieliśmy tutaj spore prawdopodobieństwo spotkania niedźwiedzia Grizzly. Atrakcja dla rodziny 2+1 kosztuje około 120 dolców.
Na samej górze podziwiamy niesamowite widoki na Rocky Mountains...
Znajduje się tu też najwyżej położona restauracja w Kanadzie z widokiem na Góry Skaliste.
Zjeżdżając na dół, zauważamy miśka Grizzly . Jest on na tylko daleko, że jakość zdjęcia pozostawia wiele do życzenia, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma.
Tego dnia mamy do pokonania ponad 700 km do Vancouver. Przejeżdżamy przez P.N Glacier - deszczowy las, który charakteryzują bardzo stare ponad 800 letnie drzewa, pada w nim bardzo często, a temperatura tu panująca jest raczej stała, dlatego okres wegetacyjny trwa tu cały rok. Następnie "przedzieramy" się przez P. N. Mount Revelstoke, który porastają gigantyczne ponad tysiącletnie cedry. Po południu docieramy do "R" w Vancouver.
Tego dnia przeprawiamy się na wyspę Vancouver. Prom z Horseshoe Bay Terminal do Nanaimo na wyspie, zarezerwowany sporo wcześniej - koszt dla 2+1 + rakieta = 100 dolców. Na zachodnie wybrzeże do naszej noclegowni w Ucluelet mamy do pokonania niecałe 200km. Droga prowadząca przez góry ze wschodu na zachód wyspy jest bardzo wąska, zakręty często mają po 180° i powodują, że muszę jechać bardzo powoli. Tym razem nie będziemy zatrzymywali się w punktach widokowych, zrobimy to jutro, gdyż będziemy jechali tą samą drogą do stolicy British Columbii - Victorii. Dziś chcemy zrobić sobie spacerek jedną z kilku tras Wild Pacific Trail. Szlak Dzikiego Pacyfiku jest połączeniem trzech ścieżek, które łączą się w cudowną trasę o długości 8,4 km. Mapka poglądowa, wraz z opisami tras.
o zakwaterowaniu, decydujemy, że dziś odbędziemy sobie krótki spacerek. Szlak Lighthouse Loop (ten po prawej stronie mapki) to świetne miejsce na początek w naszym wypadku. Długość trasy wynosi 2,6 km, a charakteryzuje się ona niesamowitymi widokami na ocean i niezliczoną liczbą pokręconych drzew. Na wejściu jak i w trakcie wędrówki napotykamy na tabliczki, żeby nie zbaczać ze szlaków, a psy należy trzymać wyłącznie na smyczy, gdyż zdarzały się przypadki, że zostały one atakowane przez watahy wilków. Żyją tu również niedźwiedzie, łosie a nawet pumy. Trasa raczej po płaskim terenie, lekka łatwa i przyjemna. Zapraszam...
Wracając drogą do głównej szosy zatrzymujemy się przy Natural Bridge (naturalnym moście). Wcześniej znajdował się tu wodospad, ale z wielką siłą rwąca rzeka - końcu nazwa jej - Kicking Horse River do czegoś zobowiązuje , znalazła sobie ujście gdzieś w szczelinach i z czasem wydrążyła przesmyk. Aktualnie zamiast wodospadu mamy naturalny most... Dwa zdjęcia ...
i jedziemy do naszej nory w Golden.
Okazuje się, że obok naszej norki jest sklep z piwem... . A dlaczego o tym piszę?? Otóż w Kanadzie spożycie procentów jest wysoce restrykcyjne. Po pierwsze żaden sklep spożywczy, supermarket czy inny hipermarket nie ma na półkach napojów wyskokowych - nawet piwa ... nic, zero, nigdy... Jeśli nie możecie sobie tego wyobrazić to dla pewności sprecyzuję: żeby kupić głupie piwo, które doskonale gasi pragnienie i odpręża po całym dniu "harówki" to naprawdę trzeba się "nabiegać" , ewentualnie zaopatrzyć się w nie z wyprzedzeniem. Jak przychodzi nagła chęć na zimną piankę, to praktycznie nigdy jej w pobliżu nie ma... Sprzedażą wyskokowych trunków zajmują się specjalistyczne sklepy Liquor Store, zwane przeze mnie potocznie "lakiernią" . Sklepy takie są czynne na ogół w dni powszednie, w weekendy i święta zostają knajpy ... Wchodząc do sklepu, jeśli wyglądasz na osobę, która przyjęła wcześniej choćby jednego browarka, to nie ma szans, żebyś kupił drugiego... Prawie zawsze proszony jesteś o pokazanie dokumentu ze zdjęciem i nieważne, choćbyś był emerytem i nie masz przy sobie dokumentu, to możesz obejść się smakiem... Ceny piwa w takim przybytku wahają się od 2 dolców za 0,5 l puszkę (promocja), do nawet 4-5 CAD. Na Żywica czy Tyskie trzeba poświęcić 4 dolce . Przeważają piwa eksportowane, typowo kanadyjskich raczej nie widziałem, zresztą Kanada to nie jest kraj, który ma jakieś piwowarskie tradycje, więc zawsze zdawałem się na marki europejskie.
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Taka pogoda to tam norma o tej porze roku czy mieliscie duzo szczescia?Ceny alkoholu prawie jak w Skandynawii.
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
Huragan, wydaje mi się, że norma, choć licho wie...tym bardziej w górach.. u nas mówi się, że nieprzewidywalna, a w kanadzie była pogoda bardzo przewidywalna .
5 lipca:
Dziś zamierzamy poświęcić czas na penetrację okolic Golden. Wczoraj przy piwku i przy pomocy wujka "Gugla" zaczerpnęliśmy kilka informacji o miejscowych atrakcjach. Pierwszą z nich jest sanktuarium wilków http://www.northernlightswildlife.com/. Tak, jak obawiałem się panujących tam warunków, to po wejściu do tzw. "środka", wszystkie moje obawy zniknęły. Wilki są naprawdę zdrowe, personel jest troskliwy i kompetentny, a zwierzęta często przebywają w lesie, gdzie można odbyć z nimi spacer. Generalnie wszystko wygląda naprawdę OK.
Co pół godziny odbywa się prelekcja, na której dowiemy się wielu ciekawych informacji o różnych rasach wilków, ich życiu, historii, pochodzeniu i przyzwyczajeniach. Wstęp dla osoby dorosłej 12 CAD, dziecko do 12 lat połowa stawki.
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Kolejna atrakcja to Golden Express Gondola czyli wyciąg "tapczanowy" na najwyższą w okolicy górę. W Banff darowaliśmy sobie taką atrakcję, a w Golden postanowiliśmy skorzystać, gdyż mieliśmy tutaj spore prawdopodobieństwo spotkania niedźwiedzia Grizzly. Atrakcja dla rodziny 2+1 kosztuje około 120 dolców.
Na samej górze podziwiamy niesamowite widoki na Rocky Mountains...
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Znajduje się tu też najwyżej położona restauracja w Kanadzie z widokiem na Góry Skaliste.
Zjeżdżając na dół, zauważamy miśka Grizzly . Jest on na tylko daleko, że jakość zdjęcia pozostawia wiele do życzenia, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma.
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
6 lipca:
Tego dnia mamy do pokonania ponad 700 km do Vancouver. Przejeżdżamy przez P.N Glacier - deszczowy las, który charakteryzują bardzo stare ponad 800 letnie drzewa, pada w nim bardzo często, a temperatura tu panująca jest raczej stała, dlatego okres wegetacyjny trwa tu cały rok. Następnie "przedzieramy" się przez P. N. Mount Revelstoke, który porastają gigantyczne ponad tysiącletnie cedry. Po południu docieramy do "R" w Vancouver.
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
7 lipca:
Tego dnia przeprawiamy się na wyspę Vancouver. Prom z Horseshoe Bay Terminal do Nanaimo na wyspie, zarezerwowany sporo wcześniej - koszt dla 2+1 + rakieta = 100 dolców. Na zachodnie wybrzeże do naszej noclegowni w Ucluelet mamy do pokonania niecałe 200km. Droga prowadząca przez góry ze wschodu na zachód wyspy jest bardzo wąska, zakręty często mają po 180° i powodują, że muszę jechać bardzo powoli. Tym razem nie będziemy zatrzymywali się w punktach widokowych, zrobimy to jutro, gdyż będziemy jechali tą samą drogą do stolicy British Columbii - Victorii. Dziś chcemy zrobić sobie spacerek jedną z kilku tras Wild Pacific Trail. Szlak Dzikiego Pacyfiku jest połączeniem trzech ścieżek, które łączą się w cudowną trasę o długości 8,4 km. Mapka poglądowa, wraz z opisami tras.
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
o zakwaterowaniu, decydujemy, że dziś odbędziemy sobie krótki spacerek. Szlak Lighthouse Loop (ten po prawej stronie mapki) to świetne miejsce na początek w naszym wypadku. Długość trasy wynosi 2,6 km, a charakteryzuje się ona niesamowitymi widokami na ocean i niezliczoną liczbą pokręconych drzew. Na wejściu jak i w trakcie wędrówki napotykamy na tabliczki, żeby nie zbaczać ze szlaków, a psy należy trzymać wyłącznie na smyczy, gdyż zdarzały się przypadki, że zostały one atakowane przez watahy wilków. Żyją tu również niedźwiedzie, łosie a nawet pumy. Trasa raczej po płaskim terenie, lekka łatwa i przyjemna. Zapraszam...
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Ta roślina nosi nazwę Skunk Cabbage - czyli śmierdząca kapusta. A tutaj wspomniane przeze mnie wcześniej "powykręcane" drzewa..
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Co paręset metrów ustawione są ławeczki, gdzie można w ciszy pogapić się na ocean. mijamy latarnię morską Terrace Beach,
z Big Beach, na którą podjechaliśmy nie mam żadnych zdjęć... po prostu, szkoda mi było "kliszy" i na dziś kończymy atrakcje.
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...