Nelciu, my zawsze doplacamy 99 zł. od osoby i wsiadamy jako pierwsi. Ma to dla nas wtedy znaczenie gdy dużo jedziemy i sporo jest zdjęć przez okno, zwłaszcza jeżeli ma to być jakiś busik. Wtedy wybieramy miejsca z otwierany oknem i z odpowiedniej strony drogi. Wykupilismy już taką opcję zarowno na Chile z Boliwia jak i na Ladakh
Sigma, hm...to ja w ogóle nie wiedziałam o takiej opcji.. nikt nam nie proponował
Cykanie jednak zdjęć przez szybę jest słabe.. mnóstwo fotek wykasowalam bo mocno ruszone,albo z mocnymi odbiciami na szybie. Tutaj jednak za bardzo nie było innej opcji, bo godzinami się jechało i jechało..
Muszę przyznać ,że przez cały wyjazd obserwowałm lokalne dziewczyny ,bo od samego poczatku bylam w szoku jakie to modelki ( wysoskie i szczuple) i elegantki ( pięknie, kolorowo ubrane)
Afryka cudna, to najukochańsze moje miejsce na Ziemi ... no może jeszcze Ladakh.
ja także od kilku lat dopłacam do "pierwszych miejsc" w autokarze. Na najbliższy wyjazd już nie były dostępne mam jednak nadzieję, że jakieś zdjęcia "z drogi" uda się zrobić.
Nelcia, zwyczaj z wsiadaniem na objeździe znany we wszystkich biurach. Choć raz w ITACE - (Rumunia grupa dwadzieścia kilka osób miała do dyspozycji cały autokar więc każda osoba mogła zająć dwa miejsca, co w praktyce sprowadzało się do tego, że można było przemieszczać się swobodnie, jeśli ktoś chciał zrobić zdjęcie.
A kobitki fantastyczne. Kolorki ubrań jak do zdjęć.
Margerytko, trzymam kciuki za fotki z drogi, bo na twojej wycieczce chyba też długie przejazdy ale za to widoki wspaniałe..
Asia, wiesz ja na ogół od A do Z sama organizuje nasze rodzinne wyjazdy ,stąd obycie z biurami skromne
Po kilku godzinach jazdy zatrzymujemy się na lunch. Knajpa całkiem fajna, jedzenie też mi smakuje. NIe ma jednak wyboru, dania są serwowane.Mi to nie przeszkadza.Jest nawe deser.Pyszny
Napoje płatne ,do wyboru butelkowana woda, CC, Sprite, Fanta i piwo Gazela. Pijemy to senegalskie piwo po raz pierwszy i nie ostatni Bardzo nam smakuje i zostaje z nami w menu już przez całą podróż. Piwo kosztuje 1000 lokalnych franków czyli 6 zl.
W czasie jazdy słuchamy przewodnika, oglądamy świat ale też powolutku zapoznajemy się z otaczającymi nas w busie ludkami.
Pierwsze Polaków rozmowy przynoszą bardo konretne rezultaty mój mąż przesiada się do ostatniego rzędu, gdzie są 2 wolne miejsca. Jest więc o tyle lepiej że nie ściskamy się na 2 siedzeniach i ja nie musze trzymać nóg na brodzie. Poza tym mamy wiecej miejsca na plecaki. Same korzyści
Jedziemy przez prowincję Casamance. To najbardziej zielona część Senegalu. Widać ( przez okno) pola ryżowe, bo okazuję się ,że ryz to podstawowy element każdego posiłku . Rsoną też orzeszki ziemne, które smakują zupełnie inaczej niz te kupowane w kraju.Lepiej.
powiem ci ,że oglądanie tej biedy nie jest łatwe. Najgorzej przeżyłam to pierwszy raz, kiedy pojechałam do Kenii. Bardzo odchorowalam (psychicznie) pierwszy dzień i już nawet nie mialam ochotę na safari. Kolejnym razem jest już inaczej co nie znaczy łatwo,ale na pewno łatwiej.Przynajmniej ja to tak odbieram
Dalszych busowych obserwacji ciąg dalszy..
Jak już wspominalam kobitki mają piekne, kolorowe stroje. Poza tym ich postawa.. są proste jak strzały, zero garbienia sie. Wynika to z dzwigania na głowie. Robią to od małego ..Zadziwiające jest ile mogą na tą głowę napakować i nic im nie spada
Woda w domach to prawdziwy luksus.
Większość Senegalczyków czerpie ją ze studni czy kraników
Może kawy ?
kawiarnia otwarta i zaprasza
Wejście na mega kolorowy targ- zwrócie uwage na stroje Senegalek
Zycie się toczy na ulicy. Tu się odbywa handel,, wspolne jedzenie , rozmowy towarzyskie etc
Jak nie kawa to może chociaz buty ?
a tak sprzedaje się mieso nasz Sanepid mialby co robić..
foty słabiutkie,ale robią wrażenie,więc musialam je wam pokazać
Nelciu, my zawsze doplacamy 99 zł. od osoby i wsiadamy jako pierwsi. Ma to dla nas wtedy znaczenie gdy dużo jedziemy i sporo jest zdjęć przez okno, zwłaszcza jeżeli ma to być jakiś busik. Wtedy wybieramy miejsca z otwierany oknem i z odpowiedniej strony drogi. Wykupilismy już taką opcję zarowno na Chile z Boliwia jak i na Ladakh
Sigma, hm...to ja w ogóle nie wiedziałam o takiej opcji.. nikt nam nie proponował
Cykanie jednak zdjęć przez szybę jest słabe.. mnóstwo fotek wykasowalam bo mocno ruszone,albo z mocnymi odbiciami na szybie. Tutaj jednak za bardzo nie było innej opcji, bo godzinami się jechało i jechało..
Muszę przyznać ,że przez cały wyjazd obserwowałm lokalne dziewczyny ,bo od samego poczatku bylam w szoku jakie to modelki ( wysoskie i szczuple) i elegantki ( pięknie, kolorowo ubrane)
No trip no life
Nelcia,
Afryka cudna, to najukochańsze moje miejsce na Ziemi ... no może jeszcze Ladakh.
ja także od kilku lat dopłacam do "pierwszych miejsc" w autokarze. Na najbliższy wyjazd już nie były dostępne mam jednak nadzieję, że jakieś zdjęcia "z drogi" uda się zrobić.
Margerytka
Nelcia, zwyczaj z wsiadaniem na objeździe znany we wszystkich biurach. Choć raz w ITACE - (Rumunia grupa dwadzieścia kilka osób miała do dyspozycji cały autokar więc każda osoba mogła zająć dwa miejsca, co w praktyce sprowadzało się do tego, że można było przemieszczać się swobodnie, jeśli ktoś chciał zrobić zdjęcie.
A kobitki fantastyczne. Kolorki ubrań jak do zdjęć.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Margerytko, trzymam kciuki za fotki z drogi, bo na twojej wycieczce chyba też długie przejazdy ale za to widoki wspaniałe..
Asia, wiesz ja na ogół od A do Z sama organizuje nasze rodzinne wyjazdy ,stąd obycie z biurami skromne
Po kilku godzinach jazdy zatrzymujemy się na lunch. Knajpa całkiem fajna, jedzenie też mi smakuje. NIe ma jednak wyboru, dania są serwowane.Mi to nie przeszkadza.Jest nawe deser.Pyszny
Napoje płatne ,do wyboru butelkowana woda, CC, Sprite, Fanta i piwo Gazela. Pijemy to senegalskie piwo po raz pierwszy i nie ostatni Bardzo nam smakuje i zostaje z nami w menu już przez całą podróż. Piwo kosztuje 1000 lokalnych franków czyli 6 zl.
No trip no life
W czasie jazdy słuchamy przewodnika, oglądamy świat ale też powolutku zapoznajemy się z otaczającymi nas w busie ludkami.
Pierwsze Polaków rozmowy przynoszą bardo konretne rezultaty mój mąż przesiada się do ostatniego rzędu, gdzie są 2 wolne miejsca. Jest więc o tyle lepiej że nie ściskamy się na 2 siedzeniach i ja nie musze trzymać nóg na brodzie. Poza tym mamy wiecej miejsca na plecaki. Same korzyści
Jedziemy dalej
No trip no life
Jestem i ja .Mówisz że senegalskie piwo dobre ?
Suknie Senegalek i ich sylwetki całkiem całkiem
Wiktor witaj, piwko przednie
Jedziemy przez prowincję Casamance. To najbardziej zielona część Senegalu. Widać ( przez okno) pola ryżowe, bo okazuję się ,że ryz to podstawowy element każdego posiłku . Rsoną też orzeszki ziemne, które smakują zupełnie inaczej niz te kupowane w kraju.Lepiej.
Mijamy wijące się rzeki i rybaków na połowach.
No trip no life
...heee, Nelcia ogladam i czytam "od poczatku" rzecz jasna i powiem Ci tyle...mocna egzotyka TAKA afryka ; )
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Radek witaj
powiem ci ,że oglądanie tej biedy nie jest łatwe. Najgorzej przeżyłam to pierwszy raz, kiedy pojechałam do Kenii. Bardzo odchorowalam (psychicznie) pierwszy dzień i już nawet nie mialam ochotę na safari. Kolejnym razem jest już inaczej co nie znaczy łatwo,ale na pewno łatwiej.Przynajmniej ja to tak odbieram
Dalszych busowych obserwacji ciąg dalszy..
Jak już wspominalam kobitki mają piekne, kolorowe stroje. Poza tym ich postawa.. są proste jak strzały, zero garbienia sie. Wynika to z dzwigania na głowie. Robią to od małego ..Zadziwiające jest ile mogą na tą głowę napakować i nic im nie spada
Woda w domach to prawdziwy luksus.
Większość Senegalczyków czerpie ją ze studni czy kraników
Może kawy ?
kawiarnia otwarta i zaprasza
Wejście na mega kolorowy targ- zwrócie uwage na stroje Senegalek
Zycie się toczy na ulicy. Tu się odbywa handel,, wspolne jedzenie , rozmowy towarzyskie etc
Jak nie kawa to może chociaz buty ?
a tak sprzedaje się mieso nasz Sanepid mialby co robić..
foty słabiutkie,ale robią wrażenie,więc musialam je wam pokazać
czas i na wypoczynek,..chocby na kamieniach
domostwa
No trip no life