Nelciu...pięknie)) wszystko mi się podoba więc czekam na dalszy ciąg wyprawy.
Cały czas tylko myslę o tych walizkach na dachu bardzo wam się poniszczyły mam ochotę na ten wyjazd a wszystkie starocie właśnie wywaliłam stąd te mysli.
Kasia, walizy na dachu bardziej się brudziły niż jakoś strasznie niszczyły. Gorzej z lotem tymi dziadoskimi czarterami ,nasze walizki wyglądały słabo. W jednej urwana rączka w drugiej wgniecenie .Oczywiście reklamacje złozone,ale mają 3 miesiące ,więc wciąż czekamy
Może na taki wyjazd warto kupić coś najtańszego)))
Myślę że tak, albo coś co już kończy żywot. Skoro już się jednak pozbyłaś to coś najtańszego.
Mąż właśnie dzwonił ,że rozpatzryli reklamacje pozytywnie i proponuja 500 zl ,ale w...postaci voucheru na ich usługi.Dziady jedne kwota jest za niska,ale już niech będzie , tylko na diabła mi voucher jak na pewno nie skorzystam ? ech.. trzeba będzie znowu powalczyć ,tym razem o gotówke..
Powiem wam,że chyba nigdy z taką pasję nie fociłam ludzi a szczególnie dzieci. Dosłownie samo wchodzili w kadr i cieszyli się czy wręcz nawet nawet prosili o foty.
Bardzo rzadko zdarzały sie sytuacje kiedy mówili czy pokazuwali że sobie tego nie życzą.
Nelciu...pięknie)) wszystko mi się podoba więc czekam na dalszy ciąg wyprawy.
Cały czas tylko myslę o tych walizkach na dachu bardzo wam się poniszczyły mam ochotę na ten wyjazd a wszystkie starocie właśnie wywaliłam stąd te mysli.
Kasia, walizy na dachu bardziej się brudziły niż jakoś strasznie niszczyły. Gorzej z lotem tymi dziadoskimi czarterami ,nasze walizki wyglądały słabo. W jednej urwana rączka w drugiej wgniecenie .Oczywiście reklamacje złozone,ale mają 3 miesiące ,więc wciąż czekamy
Kasia, walizki przewożone na dachu można uchronić przed zabrudzeniem pakując je w duże worki na śmieci, takie worki o pojemności 120 l pomieszczą nawet bardzo duże walizki. Odpada wtedy czyszczenie walizek po każdym przejeździe, a codziennie przed zapakowaniem walizy na dach bierzesz z rolki nowy czysty worek.
Ja się z tymi workami tak przygotowałam na Etiopię, ale ostatecznie nie były potrzebne, bo tam kierowca busika sam przykrywał bagaże na dachu jakąś plandeką, owijał je całkiem porządnie i wracały do nas czyściutkie. Za to kurzyły się trochę rzeczy wożone w środku busika, bo otwieraliśmy okna do robienia zdjęć.
Hehe, takie ładne abs-owe walizki i jednak zrobili im krzywdę....
Co do tańszych walizek -- jak lecieliśmy na Filipiny pomysleliśmy sobie, że podarujemy sobie odrobine luksusu i zamiast nosić na plecach 10-kilowy plecak wpakujemy te 10 kilo do walizek (tanich po 100 pln). A że rączka, uchwyt, kółeczka i takie tam.....Będzie lajtowo
Trzeciego dnia późnym wieczorem gdy wyturlaliśmy się z autobusu, a do guesthousu mieliśmy jakież 500 metrów wyboistym poboczem. zgubiłem kółka. resztę drogi musiałem walizkę nieść w ręce za raczkę. W połowie wyjazdu urwałem tą rączkę.......
Na szczęście została jeszcze druga, (ta na szczycie jak się walizkę postawi w pionie) ale co z tego skoro pod koniec diabli wzięli zamek błyskawiczny i trzeba było walizkę związywać
Tomek,no to teraz to ja sie uśmiałam he he czytając twoje walizkowe przygody na Filipinach
Wyszło na to ,że plecak jednak górą
Po śniadaniu idziemy na długi spacer nad morze. Plaża jest fajna. Długa,że końca nie widać , mnóstwo miejsca na fale ..Jest cool .Od dzieciństwa lubie takie spacery wzdłuż wody, uwielbiam słuchac szumu fal,moczyć w nich stopy i iść tak po prostu przed siebie.
Na plaży nie widać żywego ducha, jest to jednak tylko złudzenie ,ale o tym za chwilę..
Na plaży jest sporo muszelek, ale też sporo wyrzuconych,całkiem sporych meduz.
Na wszelki wypadek omijam je stopami z daleka, bo dobrze pamiętam poparzenie na Palau.
Widać ślady opon.Pózniej właścicielka hotelu mówi nam,że orgaznizowane są po plaży jazdy jeepami.
Fajnie by się było tak przejechac,ale nie mamy takiej opcji.
Kasia, walizy na dachu bardziej się brudziły niż jakoś strasznie niszczyły. Gorzej z lotem tymi dziadoskimi czarterami ,nasze walizki wyglądały słabo. W jednej urwana rączka w drugiej wgniecenie .Oczywiście reklamacje złozone,ale mają 3 miesiące ,więc wciąż czekamy
No trip no life
Może na taki wyjazd warto kupić coś najtańszego)))
Myślę że tak, albo coś co już kończy żywot. Skoro już się jednak pozbyłaś to coś najtańszego.
Mąż właśnie dzwonił ,że rozpatzryli reklamacje pozytywnie i proponuja 500 zl ,ale w...postaci voucheru na ich usługi.Dziady jedne kwota jest za niska,ale już niech będzie , tylko na diabła mi voucher jak na pewno nie skorzystam ? ech.. trzeba będzie znowu powalczyć ,tym razem o gotówke..
No trip no life
Ostatni punkt porgramu to wizyta w tradycyjnej chacie z kolekcją narzędzi. Na mnie jakoś nie robi specjalnego wrażenia,
ZZa to bardzo mi sie podobają drzewa tuż przy chacie.
To olbrzymy, drzewa kauczukowe, piękne egzemplarze.
a tu przy okazji nasz lokalny pilot, przesympatyczny facet
No trip no life
ii trochefotek ludzi..
Powiem wam,że chyba nigdy z taką pasję nie fociłam ludzi a szczególnie dzieci. Dosłownie samo wchodzili w kadr i cieszyli się czy wręcz nawet nawet prosili o foty.
Bardzo rzadko zdarzały sie sytuacje kiedy mówili czy pokazuwali że sobie tego nie życzą.
No trip no life
Kasia, walizki przewożone na dachu można uchronić przed zabrudzeniem pakując je w duże worki na śmieci, takie worki o pojemności 120 l pomieszczą nawet bardzo duże walizki. Odpada wtedy czyszczenie walizek po każdym przejeździe, a codziennie przed zapakowaniem walizy na dach bierzesz z rolki nowy czysty worek.
Ja się z tymi workami tak przygotowałam na Etiopię, ale ostatecznie nie były potrzebne, bo tam kierowca busika sam przykrywał bagaże na dachu jakąś plandeką, owijał je całkiem porządnie i wracały do nas czyściutkie. Za to kurzyły się trochę rzeczy wożone w środku busika, bo otwieraliśmy okna do robienia zdjęć.
Wieczorkiem dojeżdżamy do hotelu. Nocleg mamy w hotelu Maya w Cap Skirring ,wspaniale zlokalizowany bo tuż nad brzegiem morza
Szybki prysznic i idziemy na całkiem pyszne jedzonko.Długo siedzimy przy stole i gadamy z pozotałymi uczestnikami wycieczki, poznajemy się
Jest już ciemno więc na plaże nie idziemy, za to robimy to z rana. Mamy czas do g. 11,30 można się więc i wyspać i iść na daleki spacer nad morze.
Przed śniadaniem oglądamy hotel za dnia. Całkiem fajnie wygląda,tonie w zieleni
Wśrodku luksusów nie ma, ale jest ok.
Tuż przed wejściem do naszego pokoju, rozscąga się fajny widok na basen a w oddali widać ocean
Droga na plaże
No trip no life
Hehe, takie ładne abs-owe walizki i jednak zrobili im krzywdę....
Co do tańszych walizek -- jak lecieliśmy na Filipiny pomysleliśmy sobie, że podarujemy sobie odrobine luksusu i zamiast nosić na plecach 10-kilowy plecak wpakujemy te 10 kilo do walizek (tanich po 100 pln). A że rączka, uchwyt, kółeczka i takie tam.....Będzie lajtowo
Trzeciego dnia późnym wieczorem gdy wyturlaliśmy się z autobusu, a do guesthousu mieliśmy jakież 500 metrów wyboistym poboczem. zgubiłem kółka. resztę drogi musiałem walizkę nieść w ręce za raczkę. W połowie wyjazdu urwałem tą rączkę.......
Na szczęście została jeszcze druga, (ta na szczycie jak się walizkę postawi w pionie) ale co z tego skoro pod koniec diabli wzięli zamek błyskawiczny i trzeba było walizkę związywać
Zatęskniłem za plecakiem
Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/
Tomek,no to teraz to ja sie uśmiałam he he czytając twoje walizkowe przygody na Filipinach
Wyszło na to ,że plecak jednak górą
Po śniadaniu idziemy na długi spacer nad morze. Plaża jest fajna. Długa,że końca nie widać , mnóstwo miejsca na fale ..Jest cool .Od dzieciństwa lubie takie spacery wzdłuż wody, uwielbiam słuchac szumu fal,moczyć w nich stopy i iść tak po prostu przed siebie.
Na plaży nie widać żywego ducha, jest to jednak tylko złudzenie ,ale o tym za chwilę..
Na plaży jest sporo muszelek, ale też sporo wyrzuconych,całkiem sporych meduz.
Na wszelki wypadek omijam je stopami z daleka, bo dobrze pamiętam poparzenie na Palau.
Widać ślady opon.Pózniej właścicielka hotelu mówi nam,że orgaznizowane są po plaży jazdy jeepami.
Fajnie by się było tak przejechac,ale nie mamy takiej opcji.
No trip no life
Wydaje się,że na plaży jest pustka...nic bardziej błędnego , mamy towarzystwo. ...I to jakie !!!
Jest więc safari po senegalsku czylo krowy na plaży
co one tam jedzą, to dal mnie zagadka...
No trip no life