Następnego ranka wyruszamy na po rejs łodzią po jeziorze Tonle Sap – jednego z największych w Azji południowo wschodniej .
Poniżej mapka poglądowa.
Chcemy zobaczyć pływające wioski – osady zbudowane na jeziorze z połączonych łodzi. Sa tu mieszkania sklepy, kościoły, szkoły. Zamieszkuje je biedna ludność, zajmująca się głównie połowem ryb. Znaczna część mieszkańców to Wietnamczycy (bardzo zaradny naród), którzy przeważnie są tu nielegalnie.
Podjeżdżamy do przystani. Wsiadamy do łodzi i płyniemy kanałem w stronę jeziora.
Woda w kanale i dalej w jeziorze ma bardzo niezachęcający kolor.
Obecnie stan wody jeziorze jest niski. Znaki ułatwiają żeglugę przy wyższym stanie wody. Na drzewie "zaparkowana" łódż.
a,propos "reakcje ludzi",znajomkowie którzy odwiedzali zarówno thaj jak i kambodżę zgodnie twierdzili,że khmerowie nie sa tak "otwarci" jak ludnośc thajlandii...
...nie chodzi o niechęc do turystów ale raczej formę "zamknięcia" przed obcymi
jak Ty to widzisz ???
—
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Radek, zastanawiałam się nad Twoim pytaniem. My tak za dużo kontaktów nie mieliśmy z lokalesami. Nie widzę specjalnej różnicy między Tajlandią a Kambodżą. Ale chyba zbyt krótko byliśmy i nie nawiązywaliśmy bliższych kontaktów.
Trochę zatrzymaliśmy się oglądając wodne domostwa. Podpływamy bliżej miejsca przeznaczonego dla turystów.
Od razu pojawiają się dzieciaki które chcą „zarobić”. Nie wiem co nas bardziej przeraża czy ten wąż na szyi dziewczynki, czy to, że pływa ona w misce. Ale te dzieci wychowują się na wodzie i z wodą są zżyte.
Wchodzimy do kompleksu wodnego. Jest tu sklepik, zoo z krokodylami, „knajpka”, punkt widokowy, toaleta. Toczy się też normalne życie.
Ta para skośnookich strasznie głośno wymieniała między sobą poglądy. Może dlatego zrobiłam im zdjęcie.
A tak w temacie, Pilotka radziła nam, że jeśli hotelu na naszym piętrze trafimy Chińczyków , którzy przy otwartych pokojach w nocy będą prowadzić głośne życie towarzyskie uniemożliwiające spanie, to trzeba ich głośno i zdecydowanym tonem „opieprzyć”. I nie przejmować się że brak słownictwa w języku angielskim (nie wiadomo czy oni angielski znają wystarczająco dobrze). Może być po polsku, powinno odnieść skutek. My na szczęście nie mieliśmy okazji tego sprawdzić.
Wracamy tą samą drogą. Na brzegu widoczne domostwa.
Następnego ranka wyruszamy na po rejs łodzią po jeziorze Tonle Sap – jednego z największych w Azji południowo wschodniej .
Poniżej mapka poglądowa.
Chcemy zobaczyć pływające wioski – osady zbudowane na jeziorze z połączonych łodzi. Sa tu mieszkania sklepy, kościoły, szkoły. Zamieszkuje je biedna ludność, zajmująca się głównie połowem ryb. Znaczna część mieszkańców to Wietnamczycy (bardzo zaradny naród), którzy przeważnie są tu nielegalnie.
Podjeżdżamy do przystani. Wsiadamy do łodzi i płyniemy kanałem w stronę jeziora.
Woda w kanale i dalej w jeziorze ma bardzo niezachęcający kolor.
Obecnie stan wody jeziorze jest niski. Znaki ułatwiają żeglugę przy wyższym stanie wody. Na drzewie "zaparkowana" łódż.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Jak widać na zdjęciach ludzie (tubylcy) bardzo przyjaźnie nastawieni machają nam płynąc z naprzeciwka.
Dopływamy do jeziora i płyniemy w stronę zabudowań.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Bradzo ciekawy rejs. Można zobaczyć w jakich ciężkich ale pomysłowych warunkach mieszkają ludzie
Wszystko doczytane już mi się chyba tęskni za tymi klimatami.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
....heee, fajny ten..."wodny świat" !!! ; )
a,propos "reakcje ludzi",znajomkowie którzy odwiedzali zarówno thaj jak i kambodżę zgodnie twierdzili,że khmerowie nie sa tak "otwarci" jak ludnośc thajlandii...
...nie chodzi o niechęc do turystów ale raczej formę "zamknięcia" przed obcymi
jak Ty to widzisz ???
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Fajny punkt programu. Takie urozmaicenie od ruinek i miasta. Dobrze ,że program jest taki zróżnicowany.
No trip no life
Radek, zastanawiałam się nad Twoim pytaniem. My tak za dużo kontaktów nie mieliśmy z lokalesami. Nie widzę specjalnej różnicy między Tajlandią a Kambodżą. Ale chyba zbyt krótko byliśmy i nie nawiązywaliśmy bliższych kontaktów.
Trochę zatrzymaliśmy się oglądając wodne domostwa. Podpływamy bliżej miejsca przeznaczonego dla turystów.
Od razu pojawiają się dzieciaki które chcą „zarobić”. Nie wiem co nas bardziej przeraża czy ten wąż na szyi dziewczynki, czy to, że pływa ona w misce. Ale te dzieci wychowują się na wodzie i z wodą są zżyte.
Wchodzimy do kompleksu wodnego. Jest tu sklepik, zoo z krokodylami, „knajpka”, punkt widokowy, toaleta. Toczy się też normalne życie.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
mieszane uczucia
biedne dzieci
Ta para skośnookich strasznie głośno wymieniała między sobą poglądy. Może dlatego zrobiłam im zdjęcie.
A tak w temacie, Pilotka radziła nam, że jeśli hotelu na naszym piętrze trafimy Chińczyków , którzy przy otwartych pokojach w nocy będą prowadzić głośne życie towarzyskie uniemożliwiające spanie, to trzeba ich głośno i zdecydowanym tonem „opieprzyć”. I nie przejmować się że brak słownictwa w języku angielskim (nie wiadomo czy oni angielski znają wystarczająco dobrze). Może być po polsku, powinno odnieść skutek. My na szczęście nie mieliśmy okazji tego sprawdzić.
Wracamy tą samą drogą. Na brzegu widoczne domostwa.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!