A teraz COŚ czego nie ma w programie.. przejeżdżając widzimy z daleka na środku niczego ,duże zbiorowsko jakby targ...pytamy się Kamila co to jest. Okazuje się że to targ kóz.
Prosimy więc przeowdnika o stop, bo to coś da nas zupełnie nowego Przewodnik zgadza się,ale uprzedza ,żeby trzymać się w miarę blisko busa i ostrożnie robić zdjęcia. To miejsce gdzie gromadzą się rolnicy z Senegalu,ale i Mali i Gwineii , tylko faceci oczywiscie.Czasem przemknie jakaś kobieta ,ale handlem zajmują się tylko panowie.
Okutani są od stóp do głów, widać tylko oczy, które mam wrażenie ,że na nas patrzą i obserwują Takie ubranie ma sens bo w powietrzu jest mnóstwo piasku i przez to jest tak jakoś tajemniczo i bajkowo jednocześnie. To miejsce, ci ludzie, jakoś mnie przenoszą w inny wymiar..
Basiu, tak dokładnie właśnie tą kupiliśmy , była jakaś taka inna od pozostałych i nawet się trochę jej bałam he he , taka mi sie straszna ,ale i naturalna wydała
Też byś taką wybrała?
Zła wiadomość jest taka, że niestety gdzieś mi wsiąkła część moich fotek z Senegalu. Część mam ,ale niestety nie wszystkie
Dobra wiadomość jest taka, że jesteśmy już na końcówce podróży
Dojeżdżamy do hotelu w Toubacouta , który jest pięknie położony nad rzeką Saloum. Hotel całkiem fajny, każdy dostaje swój domek, połozony w rozległym,kolorowym ogrodzie.Niestety ostały mi się tylko 2 fotki z telefonu z hotelu a w zasadzie z hotelu na pomost. Na pomoście są ustawione bardzo wygodne fotele i poduchy. Bierzemy więc piwo i siadamy na pomoście , delektując się trunkiem i widokiem na rzekę .
Możliwa jest na miejscu wycieczka fakultatywna. To rejs po rzece, na obserwację ptaków, mangrowców z ostrygami i wyspy z baobabami.. Oczywiście płyniemy
Na łodce sami Polacy,ale z naszej wycieczki jest tylko kilka osób. Dominuje wesołe towarzystwo z innej wycieczki Itaki. Rozmawiamy o programach ,ale nie da się porównać, bo mają dużo więcej Gambii. Ich program brzmi dużo lużniej, bo wracają codziennie do hotelu w godzinach popołudniowych. U nas dominuja godziny pózno wieczorne albo nocne.
mangrowce i ostrygi
mijamy wyspę baobabów, podpłyniemy jeszcze do niej na zachód słońca
Słońce się chowa za chmury, ze światłem coraz słabiej
Nelcia jeśli chodzi o maskę, która wybrałaś to b. oryginalna – ale trochę straszna. Nie myślałaś o tym aby te oczodoły podświetlić? Takie włączenie światła w „oczach” mogło by robić fajne wrażenie na twoich gościach.
Nasz kolejny postój to wizyta na lokalnym targu. Czego tam nie ma.. wszystko , od jedzenia, przez ciuchy, garnki po talerze na dach
Jest dużo ludzi i mega kolorowo..
orzeszki, główny towar exportowy
kotek podobny do mojego, zatęskniło mi się
Eleganckie kreacje w wydaniu lokalnym można bez problemu znależc.
A w razie czegi i od ręki przeróbki są też dostępne, maszyna czeka
No trip no life
Taki targ jak w Osh w Kirgistanie.
megi zakopane
A teraz COŚ czego nie ma w programie.. przejeżdżając widzimy z daleka na środku niczego ,duże zbiorowsko jakby targ...pytamy się Kamila co to jest. Okazuje się że to targ kóz.
Prosimy więc przeowdnika o stop, bo to coś da nas zupełnie nowego Przewodnik zgadza się,ale uprzedza ,żeby trzymać się w miarę blisko busa i ostrożnie robić zdjęcia. To miejsce gdzie gromadzą się rolnicy z Senegalu,ale i Mali i Gwineii , tylko faceci oczywiscie.Czasem przemknie jakaś kobieta ,ale handlem zajmują się tylko panowie.
Okutani są od stóp do głów, widać tylko oczy, które mam wrażenie ,że na nas patrzą i obserwują Takie ubranie ma sens bo w powietrzu jest mnóstwo piasku i przez to jest tak jakoś tajemniczo i bajkowo jednocześnie. To miejsce, ci ludzie, jakoś mnie przenoszą w inny wymiar..
No trip no life
odwiedzamy jeszcze jedno miejsce- sklepiki z rękodziełem, idealne miejsce na wybór pamiatek czy prezentów
Jedna z tych masek wisi u nas na ścianie, zgadnijcie która ?
No trip no life
Stawiam na tą z dredami
basia35
Basiu, tak dokładnie właśnie tą kupiliśmy , była jakaś taka inna od pozostałych i nawet się trochę jej bałam he he , taka mi sie straszna ,ale i naturalna wydała
Też byś taką wybrała?
Zła wiadomość jest taka, że niestety gdzieś mi wsiąkła część moich fotek z Senegalu. Część mam ,ale niestety nie wszystkie
Dobra wiadomość jest taka, że jesteśmy już na końcówce podróży
Dojeżdżamy do hotelu w Toubacouta , który jest pięknie położony nad rzeką Saloum. Hotel całkiem fajny, każdy dostaje swój domek, połozony w rozległym,kolorowym ogrodzie.Niestety ostały mi się tylko 2 fotki z telefonu z hotelu a w zasadzie z hotelu na pomost. Na pomoście są ustawione bardzo wygodne fotele i poduchy. Bierzemy więc piwo i siadamy na pomoście , delektując się trunkiem i widokiem na rzekę .
Jest wspaniale
No trip no life
Możliwa jest na miejscu wycieczka fakultatywna. To rejs po rzece, na obserwację ptaków, mangrowców z ostrygami i wyspy z baobabami.. Oczywiście płyniemy
Na łodce sami Polacy,ale z naszej wycieczki jest tylko kilka osób. Dominuje wesołe towarzystwo z innej wycieczki Itaki. Rozmawiamy o programach ,ale nie da się porównać, bo mają dużo więcej Gambii. Ich program brzmi dużo lużniej, bo wracają codziennie do hotelu w godzinach popołudniowych. U nas dominuja godziny pózno wieczorne albo nocne.
mangrowce i ostrygi
mijamy wyspę baobabów, podpłyniemy jeszcze do niej na zachód słońca
Słońce się chowa za chmury, ze światłem coraz słabiej
No trip no life
Nelcia jeśli chodzi o maskę, która wybrałaś to b. oryginalna – ale trochę straszna. Nie myślałaś o tym aby te oczodoły podświetlić? Takie włączenie światła w „oczach” mogło by robić fajne wrażenie na twoich gościach.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Zaraziłam się na maksa Twoim wyjazdem i nie ukrywam, że już mam ją na swojej mapie. Nie kończ Nelcia szukaj kolejnych zdjęć, bo są obłędne.
A pamiątki extra, uwielbiam takie rzeczy.
Extra
megi zakopane
Nekcia, gdzieś przepadlaś? Wszystko ok? Chyba się nie obrazilaś za żarciki z maski? Maska jest super - ale troche straszna.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!