Przed nami ostatni już niestety dzień wycieczki. Początek dnia jeszcze w Senegalu, a potem przeprawa promowa do Gambii .
Po śniadaniu jedziemy do Parku Fathala. Park ma sens,ale tylko dla tych co mają ochotę na fakultet. Reszta wycieczki niestety musi czekać przy wejściu do parku.Jest tam jakaś kawiarnia, toaleta, więc przynajmniej nie trzeba czekac w busie.
Fakultetem jest spacer z lwami. Idziemy my i jeszcze jedna para. Nie dużo nas,ale może i dobrze.
Dobrze pamietam ten spacer z lwami, jak opisywała go Iwusia w swojej relacji . Wtedy czytając te wspomnienia, nawet nie myslałam o tym ,że i mnie to czeka...
Przy wejściu do parku ,do części z lwami widać na drzewach ..sępy sporo ich, nie wiem czy się na nas szykują ? jakos nie moge przestac o tym myśleć..
Brama do parku z lwami otwiera sie i wchodzimy.Witają nas stażnicy parku. Jest ich kilku. Daja nam instrukcje,aby nie robić żadnych gwałtownych ruchów, krzyków i trzymać się ich jak najbliżej. Lwy z którymi idziemy na spacer są 2 , chłopak i dziewczyna. Obydwa mają poniże 5 lat, bo po ich skonczeniu lwy wypuszczane są na wolność.
To seria fotek z lwami, emocje jakie temu towarzyszą są nie do opisania.. strach pomieszany z radością i adrenaliną
Skoro tak się wszystkim fotki podobają to jeszcze trochę lwów
Niestety nadchodzi czas pożegnania z lwami. Na miejscu w parku można jeszcze spotkać się z małymi lwiątkami, które sa podobno bardzo słodkie. Niestety nie ma na to czasu, bardzo żałuję
Przy wyjściu z parku spotykamy jeszcze strusie. Wygladają na bardzo spokojne ( pierwsza fota), niestety interakcja niewskazana , przynajmniej w moim wydaniu he he ( drugie zdjęcie)
Z parku jedziemy prosto do portu. Czeka nas przeprawa promowa do Bandżul co oznacza,że opuszczamy fascynujący Senegal i wjeżdżamy a w zasadzie wplywamy do Gambii. Prom i ludzie na nim to kolejny folklor. Na mnie największe wrażenie robią kobitki, które noszą jakieś tony na głowach . Zdjęć ludzi zrobilam całkiem sporo, bo to było fajne miejsce na obserwacje. Ale pokaże tylko kilka, bo reszty nie mogę znależć.
Zwiedzamy troche Bandżul. Miasto nie przyapda mi zbyt do gustu..Zatrzymujemy sie przy Łuku Triumfalnym, wchodzimy na samą górę. Potem zatrzymujemy się przy olbrzymim targu. Czego tam nie ma ??? jest wszystko ... Kupujemy jeszcze jakieś figurki,aby wydać kasę.
Potem jedziemy do jednego z hoteli, położonego nam morzem. Częśc osób z naszej wycieczki zostaje tam na Swieta Bożego Narodzenia a my za pare euro dostajemy pokój na parę godzin.Możemy się spokojnie sprysznicować, chwile odpocząć ,przebrać sie przed lotem .Idziemy jeszcze do knajpki cos przekąsić a potem na spacer nad morze.
I tak kończy się nasza wyprawa po Senegalu z odrobiną Gambii.
Wycieczka okazała sie wspaniała i pełna wrażen. Zobaczyliśmy kawałek zupełnie nie znanego nam świata, tak innego od naszego. Ta inność jest dla nas bardzo cenna
W Wie lądujemy 23 grudnia czyli dosłownie na dzień przed Wigilią. Bardzo szybko więc wsiąkamy w świąteczne przygotowania i nastroje. Cieszymy się z powrotu do naszego świata i domu
Wszystkim ,którzy w czasie tych wspomnień podróżowali razem ze mną bardzo dziękuje
Asiu, trochę zalatana byłam i szukałam zaginionych fotek,ale niestety nie mogę znależć, szkoda. A pomysl z lampkami w oczach fajny
Megi, to się cieszę,że zaraziłam a nie zraziłam he he
Słońce chyli się ku upadkowi a przed nami jeszcze wyspa Baobababów. W sumie fajne miejsce na zachodzik a baobaby piękne . Mają jakąś magię te drzewa..
Do hotelu wracamy już po zachodzie , na szczęście przystań jest na terenie obiektu. Rejsik bardzo udany, mnóstwo wrażeń
To niestety nasza ostatnia noc w Senegalu. Jemy kolację i idziemy na wieczorną muzę na terenie hotelu
No trip no life
Przed nami ostatni już niestety dzień wycieczki. Początek dnia jeszcze w Senegalu, a potem przeprawa promowa do Gambii .
Po śniadaniu jedziemy do Parku Fathala. Park ma sens,ale tylko dla tych co mają ochotę na fakultet. Reszta wycieczki niestety musi czekać przy wejściu do parku.Jest tam jakaś kawiarnia, toaleta, więc przynajmniej nie trzeba czekac w busie.
Fakultetem jest spacer z lwami. Idziemy my i jeszcze jedna para. Nie dużo nas,ale może i dobrze.
Dobrze pamietam ten spacer z lwami, jak opisywała go Iwusia w swojej relacji . Wtedy czytając te wspomnienia, nawet nie myslałam o tym ,że i mnie to czeka...
Przy wejściu do parku ,do części z lwami widać na drzewach ..sępy sporo ich, nie wiem czy się na nas szykują ? jakos nie moge przestac o tym myśleć..
Brama do parku z lwami otwiera sie i wchodzimy.Witają nas stażnicy parku. Jest ich kilku. Daja nam instrukcje,aby nie robić żadnych gwałtownych ruchów, krzyków i trzymać się ich jak najbliżej. Lwy z którymi idziemy na spacer są 2 , chłopak i dziewczyna. Obydwa mają poniże 5 lat, bo po ich skonczeniu lwy wypuszczane są na wolność.
To seria fotek z lwami, emocje jakie temu towarzyszą są nie do opisania.. strach pomieszany z radością i adrenaliną
ale sie oblizuje
lew od tyłu
parę zębów jest jest ,kły też są na miejscu
i jeszcze atrakcyjny zadek
No trip no life
Skoro tak się wszystkim fotki podobają to jeszcze trochę lwów
Niestety nadchodzi czas pożegnania z lwami. Na miejscu w parku można jeszcze spotkać się z małymi lwiątkami, które sa podobno bardzo słodkie. Niestety nie ma na to czasu, bardzo żałuję
Przy wyjściu z parku spotykamy jeszcze strusie. Wygladają na bardzo spokojne ( pierwsza fota), niestety interakcja niewskazana , przynajmniej w moim wydaniu he he ( drugie zdjęcie)
No trip no life
Z parku jedziemy prosto do portu. Czeka nas przeprawa promowa do Bandżul co oznacza,że opuszczamy fascynujący Senegal i wjeżdżamy a w zasadzie wplywamy do Gambii. Prom i ludzie na nim to kolejny folklor. Na mnie największe wrażenie robią kobitki, które noszą jakieś tony na głowach . Zdjęć ludzi zrobilam całkiem sporo, bo to było fajne miejsce na obserwacje. Ale pokaże tylko kilka, bo reszty nie mogę znależć.
No trip no life
Zwiedzamy troche Bandżul. Miasto nie przyapda mi zbyt do gustu..Zatrzymujemy sie przy Łuku Triumfalnym, wchodzimy na samą górę. Potem zatrzymujemy się przy olbrzymim targu. Czego tam nie ma ??? jest wszystko ... Kupujemy jeszcze jakieś figurki,aby wydać kasę.
Potem jedziemy do jednego z hoteli, położonego nam morzem. Częśc osób z naszej wycieczki zostaje tam na Swieta Bożego Narodzenia a my za pare euro dostajemy pokój na parę godzin.Możemy się spokojnie sprysznicować, chwile odpocząć ,przebrać sie przed lotem .Idziemy jeszcze do knajpki cos przekąsić a potem na spacer nad morze.
I tak kończy się nasza wyprawa po Senegalu z odrobiną Gambii.
Wycieczka okazała sie wspaniała i pełna wrażen. Zobaczyliśmy kawałek zupełnie nie znanego nam świata, tak innego od naszego. Ta inność jest dla nas bardzo cenna
W Wie lądujemy 23 grudnia czyli dosłownie na dzień przed Wigilią. Bardzo szybko więc wsiąkamy w świąteczne przygotowania i nastroje. Cieszymy się z powrotu do naszego świata i domu
Wszystkim ,którzy w czasie tych wspomnień podróżowali razem ze mną bardzo dziękuje
THE END
No trip no life
Super świetna wyprawa Nelcia .Piękne pstryki , czytałem z olbrzymim zainteresowaniem , Afryka ma w sobie coś co wciąga
Dziękuje . Bardzo mi się podobało . Ten kierunek cały czas przede mną.
basia35
Wiktor,Basia dziekuje .
Basiu czyrozważasz wyjazd w tym kierunku ?
No trip no life
Mial lew szczescie,bo jak widac Nelcia go taktycznie zaszla od tyl i byla juz gotowa do ataku,ale w ostatniej chwili straznik ja zatrzymal
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
Nelcia tunele wietkongu w porównaniu z lwami to pikuś. Super przygoda, nie wiem czy miałabym tyle odwagi....
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!