Po prawie 5 godzinach dojechaliśmy do jeziora Pangong Tso. W języku tybetańskim nazwa ta oznacza jezioro na wysokim pastwisku. Jezioro położone jest na wysokości około 4300 m npm, na granicy indyjsko-tybetańskiej, a jego większa część znajduje się w Chinach (około 80 km). Aby tam dotrzeć potrzebny jest inner permit, czyli pozwolenie na podróżowanie po obszarach przygranicznych w tym stanie z uwagi na to iż jest to obszar silnie zmilitaryzowany.
Widoki zdecydowanie piękniejsze niż na zdjęciach. Zdjęcia z trzęsącego się busa, część przez szybę , część przez otwarte okno.
Foty rewelacja !!! góry i dolinki przepiekne
rzadko się widzi takie miejsca, tym bardziej cenna relacja
No trip no life
Po prawie 5 godzinach dojechaliśmy do jeziora Pangong Tso. W języku tybetańskim nazwa ta oznacza jezioro na wysokim pastwisku. Jezioro położone jest na wysokości około 4300 m npm, na granicy indyjsko-tybetańskiej, a jego większa część znajduje się w Chinach (około 80 km). Aby tam dotrzeć potrzebny jest inner permit, czyli pozwolenie na podróżowanie po obszarach przygranicznych w tym stanie z uwagi na to iż jest to obszar silnie zmilitaryzowany.
Na krzesełkach siedzą żołnierze hinduscy.
Po 2 godzinach wracam do Leh przed nami jeszcze ponad 4 godziny drogi.
Kilka pstryków z drogi powrotnej.
Wieczorem dojeżdżamy do Leh, nolceg jutro rano lecimy do Dehli.
ja pierdziu , kopara mi opadła pod stół .
Co za krajobrazy , co za pstryki , zaniemówiłem po prostu
zdjecie powalaja-sa mega.
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
Super ujęcia jak krajobraz odbija się w wodzie. Inne zresztą też.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Dzięki Wiktor, jak już pisałem była to najpiękniejsza trasa widokowo na tym wyjeździe.
Dzięki, to w pełni zasługa mojej żony.