Teraz naszym celem jest świątynia Chak-Chak, jedno z najważniejszych dla zoroastrian miejsc kultu. Przyjeżdżają tu tysiące pielgrzymów głównie z Indii i USA.
Swiątynia położona jest w górach, żeby się do niej dostac, trzeba pokonac około 300 schodków. Przyznam, że w temperaturze ponad +30 stopni, nie było to dla mnie łatwe.
Legenda głosi, ze to tutaj dotarła, Nikbanou, córka ostatniego perskiego króla, uciekając przed nacierającymi Arabami. Kiedy byli już tuz, tuż za nią modliła się zawzięcie do Ahura Mazdy o ratunek. Kiedy uderzyla kijem o skałę, skała rozstąpiła się i dała jej schronienie.
Nazwa Chak- Chak, po naszemu Kap-kap powstała od wiecznie kapiącej tam wody. Ma ona symbolizować łzy skały opłakującej Nikbanou.
W świątyni rzeczywiście jest mokro. Nie można tam oczywiście wejsc w butach, ale boso tez nie da rady. Stoją więc przed wejściem plastikowe klapki dla turystów i pielgrzymów. Ale dlaczego wszystkie prawe???
W dodatku tak śliskie, że fakt, że dalej posiadam wszystkie zęby traktuje jako cud
Czy Panie z Europy towarzyszące wam na wycieczce też były podobnie ubrane w chusty ?
Wiktor, super, że dalej mi towarzyszysz
Co do chust, to oczywiście, że tak. Każda kobieta w Iranie MUSI nosić hidżab. I to nie jest kwestia wyboru, czy upodobań. Iran jest państwem policyjnym, pewne zasady muszą być przestrzegane. Irańczycy mogą przymykać oko, jeśli turystce hidżab się zsunie, czy nawt spadnie...ale raczej nie zaakceptują jego braku. Natomiast Iranki są traktowane zdecydowanie ostrzej. Kiedy w czasie marcowych zamieszek pewna Iranka ostentacyjnie zdjęła hidżab w akcie protestu, dostała za to karę 2 lat więzienia.
Dzięki, że czekacie na dalszy ciąg i dzięki Nelcia, że przerzuciłaś mój Iran do relacji. Nie wiem dlaczego moje relacje nie ukazują się w relacjach, chociaż tam je zamieszczam Może popełniam jakiś błąd
Będę pisać dalej moje wspomnienia z Iranu na miarę możliwości. Niestety moja praca jest bardzo związana z działalnością św.Mikołaja, a ten ma teraz ...aż do świąt, dużo prezentów do dostarczenia. Ja mu trochę w tym pomagam
Wiem, że moje relacje nie mają wielu czytelników...ale za to ci, co je czytają, są the best To dla Was piszę dalszy ciąg <3
Jedziemy do Maybod, zeby zobaczyć fortecę Narin Galeh.
Pisałam już wcześniej, że mój sposób zwiedzania i sposób Tomka "trochę" się różniły. Nie stanowiło to problemu we wspólnym podróżowaniu, raczej stwarzało zabawne sytuacje.Kiedy docieraliśmy w jakieś miejsce, oglądaliśmy je tak, jak każde z nas lubi. Nikt się nie denerwował, że za długo, ze nie tak, że za duzo zdjęć. Dla mnie to było o tyle zabawne, że jak się orientowałam, że Tomek zniknał, rozglądałam się wokół. Im dalej i im wyżej, tym bardziej prawdopodobne było, że gdzieś go zobacze
Dalej okazuje się, że nasi kierowcy, nie mówiący słowa po angielsku, nie mają planu dalszego zwiedzania. Wiozą nas do centrum miasta..i pokazują na migi, że gdzieś tutaj, na prawo jest karawanseraj, a tam, po lewo lodówka
Każdy z uczestników wycieczki idzie w inną stronę, znów nie ustalamy kiedy się spotkamy
My z Tomkiem idziemy do lodówki Wieża Lodu Yakhchal, to dawna lodówka. W czasach, gdy o tych urządzeniach w Europie jeszcze nie marzono, a Arabowie umierali z gorąca, w Persji popijano napoje schłodzone lodem. Skąd? Zimą na ternie pustynnej prowincji Yazd pada śnieg. Ten zgromadzony wokół budynku był następnie zbierany i wrzucany do ogromnego zbiornika w środku. Proste?Zwożono tutaj również lód z okolicznych gór i przechowywano przez całe lato.
Nieopodal znajduje się inna ciekawa wieża. Nasi znudzeni totalnie towarzysze podróży nie mieli już ochoty na oglądanie czegokolwiek. Zapytali nas tylko, co to jest. Odpowiedzieliśmy: Taka wieża Nie było dodatkowych pytań
To jest wieża gołębi. No taki domek dla ptaków Chodziło o to, ze jak ptaszki po całym dniu pracy przylatywały tutaj, wskakiwały w odpowiednią dziurkę...i ...no wiecie...wyprózniały się.
Te odchody spadały sobie na dół...i po jakimś tygodniu zostawały usuniętę, żeby użyźnić jakąś uprawę.
Na tym plan wycieczki według naszych kierowców się kończy, ale upominamy sie z Tomkiem o dalszy ciąg..czyli Wieże Milczenia. Dla mnie absolutne must see, miejsce, które na moją prośbę zostało dodane do programu tej wycieczki.
Teraz naszym celem jest świątynia Chak-Chak, jedno z najważniejszych dla zoroastrian miejsc kultu. Przyjeżdżają tu tysiące pielgrzymów głównie z Indii i USA.
Swiątynia położona jest w górach, żeby się do niej dostac, trzeba pokonac około 300 schodków. Przyznam, że w temperaturze ponad +30 stopni, nie było to dla mnie łatwe.
Legenda głosi, ze to tutaj dotarła, Nikbanou, córka ostatniego perskiego króla, uciekając przed nacierającymi Arabami. Kiedy byli już tuz, tuż za nią modliła się zawzięcie do Ahura Mazdy o ratunek. Kiedy uderzyla kijem o skałę, skała rozstąpiła się i dała jej schronienie.
Nazwa Chak- Chak, po naszemu Kap-kap powstała od wiecznie kapiącej tam wody. Ma ona symbolizować łzy skały opłakującej Nikbanou.
W świątyni rzeczywiście jest mokro. Nie można tam oczywiście wejsc w butach, ale boso tez nie da rady. Stoją więc przed wejściem plastikowe klapki dla turystów i pielgrzymów. Ale dlaczego wszystkie prawe???
W dodatku tak śliskie, że fakt, że dalej posiadam wszystkie zęby traktuje jako cud
W swiątyni płonie wieczny ogień
He he Dana, lubie twój humor to dlaczego tylko prawe ???
Fajne ujecie dzadka !!! rzeczywiście żal że taki piękny,stary świat ginie..
No trip no life
Dana pewnie e czekalismy.
Krajobrazy-górki super świetne
Czy Panie z Europy towarzyszące wam na wycieczce też były podobnie ubrane w chusty ?
Wiktor, super, że dalej mi towarzyszysz
Co do chust, to oczywiście, że tak. Każda kobieta w Iranie MUSI nosić hidżab. I to nie jest kwestia wyboru, czy upodobań. Iran jest państwem policyjnym, pewne zasady muszą być przestrzegane. Irańczycy mogą przymykać oko, jeśli turystce hidżab się zsunie, czy nawt spadnie...ale raczej nie zaakceptują jego braku. Natomiast Iranki są traktowane zdecydowanie ostrzej. Kiedy w czasie marcowych zamieszek pewna Iranka ostentacyjnie zdjęła hidżab w akcie protestu, dostała za to karę 2 lat więzienia.
Dana , czytam.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Dana, przerzuciłam twój Iran do działu RELACJE ,aby każdy potem mógł z łatwością znależć
No trip no life
Dzięki, że czekacie na dalszy ciąg i dzięki Nelcia, że przerzuciłaś mój Iran do relacji. Nie wiem dlaczego moje relacje nie ukazują się w relacjach, chociaż tam je zamieszczam Może popełniam jakiś błąd
Będę pisać dalej moje wspomnienia z Iranu na miarę możliwości. Niestety moja praca jest bardzo związana z działalnością św.Mikołaja, a ten ma teraz ...aż do świąt, dużo prezentów do dostarczenia. Ja mu trochę w tym pomagam
Dana spoko, poczekam cierpliwie na ten prezent
No trip no life
Wiem, że moje relacje nie mają wielu czytelników...ale za to ci, co je czytają, są the best To dla Was piszę dalszy ciąg <3
Jedziemy do Maybod, zeby zobaczyć fortecę Narin Galeh.
Pisałam już wcześniej, że mój sposób zwiedzania i sposób Tomka "trochę" się różniły. Nie stanowiło to problemu we wspólnym podróżowaniu, raczej stwarzało zabawne sytuacje.Kiedy docieraliśmy w jakieś miejsce, oglądaliśmy je tak, jak każde z nas lubi. Nikt się nie denerwował, że za długo, ze nie tak, że za duzo zdjęć. Dla mnie to było o tyle zabawne, że jak się orientowałam, że Tomek zniknał, rozglądałam się wokół. Im dalej i im wyżej, tym bardziej prawdopodobne było, że gdzieś go zobacze
Dalej okazuje się, że nasi kierowcy, nie mówiący słowa po angielsku, nie mają planu dalszego zwiedzania. Wiozą nas do centrum miasta..i pokazują na migi, że gdzieś tutaj, na prawo jest karawanseraj, a tam, po lewo lodówka
Każdy z uczestników wycieczki idzie w inną stronę, znów nie ustalamy kiedy się spotkamy
My z Tomkiem idziemy do lodówki Wieża Lodu Yakhchal, to dawna lodówka. W czasach, gdy o tych urządzeniach w Europie jeszcze nie marzono, a Arabowie umierali z gorąca, w Persji popijano napoje schłodzone lodem. Skąd? Zimą na ternie pustynnej prowincji Yazd pada śnieg. Ten zgromadzony wokół budynku był następnie zbierany i wrzucany do ogromnego zbiornika w środku. Proste?Zwożono tutaj również lód z okolicznych gór i przechowywano przez całe lato.
Nieopodal znajduje się inna ciekawa wieża. Nasi znudzeni totalnie towarzysze podróży nie mieli już ochoty na oglądanie czegokolwiek. Zapytali nas tylko, co to jest. Odpowiedzieliśmy: Taka wieża Nie było dodatkowych pytań
To jest wieża gołębi. No taki domek dla ptaków Chodziło o to, ze jak ptaszki po całym dniu pracy przylatywały tutaj, wskakiwały w odpowiednią dziurkę...i ...no wiecie...wyprózniały się.
Te odchody spadały sobie na dół...i po jakimś tygodniu zostawały usuniętę, żeby użyźnić jakąś uprawę.
Na tym plan wycieczki według naszych kierowców się kończy, ale upominamy sie z Tomkiem o dalszy ciąg..czyli Wieże Milczenia. Dla mnie absolutne must see, miejsce, które na moją prośbę zostało dodane do programu tej wycieczki.