Pierwszy przystanek malownicze tarasowe pola ryżowe. Ryż to największy skarb wyspy i główne źródło utrzymania mieszkańców. Występuje na Bali w około stu odmianach. Podziwiamy krajobraz i robimy zdjęcia.
Te akurat nie były najbardziej okazałe, bo najpiękniejszy widok był w innym miejscu. Nie da się ukryć, że widoki są imponujące ale nie wszystkie pola są takie ładne. Ryż jest wszędzie, ale często są to po prostu "działki" na polu - nie wszędzie da się te kaskady zrobić.
Zbiory ryżu są 3 razy w roku, rośnie on na okrągło. Dlatego też w każdym miejscu można było go zobaczyć na innym etapie - gołe pola, sadzonki, rosnący ryż i taki gotowy do zbioru
Lovina to wspólna nazwa wsi przy pokrytej czarnym piaskiem plaży. Nazwa pochodzi ona od angielskiego słowa „love”. Ochrzcił ją tak w latach 60. ubiegłego stulecia ostatni radża Bulelengu. Na „miłosną” plażę przyjeżdża się, by nurkować i podglądać delfiny.
Plan był taki, że zatrzymamy się tam by się wykąpać w morzu (oczywiście dla chętnych), oraz coś zjeść – miał być szwedzki stół za 120.000 IDR /osobę. Ale restauracja, gdzie był umówiony obiad nie wiedzieć czemu serwowała tylko posiłki z karty , wiec zmieniono plan: zostajemy godzinę kto chce coś zje, kto chce idzie pływać. My po krótkiej sesji zdjęciowej przed plażą postanowiłyśmy zjeść mały posiłek – który okazał się taki sobie i stosunkowo nie tani i strasznie długo trzeba było czekać na zwykłą zupkę, Nie zdążyłyśmy nawet zamoczyć nóg w wodzie , a tak naprawdę to była to nasza pierwsza balijska plaża.
Apropo wizyt w restauracjach i innych tego typu przybytkach
Warto zwracać uwagę w menu, czy jest dopisane, że cena zawiera vat i inne takie takie. A jeśli nie, to ile należy doliczyć. VAT wynosi 11%, ale często miejsca doliczają sobie od razu TIP. Nie zdarzyło się nam jednak więcej niż 21% do doliczenia.
Tak było właśnie w Lovinie, kiedy wydawało nam się, że zapłacimy naprawdę niewiele a za dwie zupy, frytki i dwa soki zapłaciłyśmy praktycznie tyle samo co przy Tanah Lot za konkretny obiad
Pierwszy przystanek malownicze tarasowe pola ryżowe. Ryż to największy skarb wyspy i główne źródło utrzymania mieszkańców. Występuje na Bali w około stu odmianach. Podziwiamy krajobraz i robimy zdjęcia.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
...ryżowiska hit !!!!
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Uwielbiam widoki na pola ryzowe...tutaj chyba było po zbiorach bo tak troszke łysawo jednak urok swój i tak mają
Ja też lubię kaskadowe pola ryżowe , te na Bali są rzeczywiście piekne
No trip no life
Mnie również marzy się zobaczyć ola ryżowe na żywo. Cudne widoczki, bardzo malowniczo. Wpadnę po weekendzie i rozgoszczę się na dłużej.
Te akurat nie były najbardziej okazałe, bo najpiękniejszy widok był w innym miejscu. Nie da się ukryć, że widoki są imponujące ale nie wszystkie pola są takie ładne. Ryż jest wszędzie, ale często są to po prostu "działki" na polu - nie wszędzie da się te kaskady zrobić.
Zbiory ryżu są 3 razy w roku, rośnie on na okrągło. Dlatego też w każdym miejscu można było go zobaczyć na innym etapie - gołe pola, sadzonki, rosnący ryż i taki gotowy do zbioru
Następnie jedziemy na plażę w Lovina – słynącą z z czarnego, wulkanicznego piasku.
Po drodze jeszcze jeden punkt widokowy z polami ryżowymi.
I zdjęcia z autobusu.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Lovina to wspólna nazwa wsi przy pokrytej czarnym piaskiem plaży. Nazwa pochodzi ona od angielskiego słowa „love”. Ochrzcił ją tak w latach 60. ubiegłego stulecia ostatni radża Bulelengu. Na „miłosną” plażę przyjeżdża się, by nurkować i podglądać delfiny.
Plan był taki, że zatrzymamy się tam by się wykąpać w morzu (oczywiście dla chętnych), oraz coś zjeść – miał być szwedzki stół za 120.000 IDR /osobę. Ale restauracja, gdzie był umówiony obiad nie wiedzieć czemu serwowała tylko posiłki z karty , wiec zmieniono plan: zostajemy godzinę kto chce coś zje, kto chce idzie pływać. My po krótkiej sesji zdjęciowej przed plażą postanowiłyśmy zjeść mały posiłek – który okazał się taki sobie i stosunkowo nie tani i strasznie długo trzeba było czekać na zwykłą zupkę, Nie zdążyłyśmy nawet zamoczyć nóg w wodzie , a tak naprawdę to była to nasza pierwsza balijska plaża.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Apropo wizyt w restauracjach i innych tego typu przybytkach
Warto zwracać uwagę w menu, czy jest dopisane, że cena zawiera vat i inne takie takie. A jeśli nie, to ile należy doliczyć. VAT wynosi 11%, ale często miejsca doliczają sobie od razu TIP. Nie zdarzyło się nam jednak więcej niż 21% do doliczenia.
Tak było właśnie w Lovinie, kiedy wydawało nam się, że zapłacimy naprawdę niewiele a za dwie zupy, frytki i dwa soki zapłaciłyśmy praktycznie tyle samo co przy Tanah Lot za konkretny obiad
21% doliczenia to wydaje mi się bardzo dużo. Można się złapać w niezlą pułapkę
No trip no life