Jesteś tutaj
Jesteś tutaj
Tak mi się dłuży i nuży ta Kuba…. , więc żeby sobie urozmaicić trochę – postanowiłam przerwać na chwilę tą monotematyczność pisania i wyciągnąć coś – jak Wy to fajnie tu nazywacie z tzw. Szuflandii.
Ze zdumieniem stwierdziłam, (albo nie wiem po prostu gdzie tu u Was znaleźć? ), że nie ma tu opisanej żadnej podróży do Szwajcarii; a na pewno wielu z Was było, tylko nikt nie opisał, więc się pokuszę i przy okazji trochę sobie powspominam ; oczywiście nie chodzi o zimowe szusowanie na alpejskich stokach Szwajcarii , tylko letnie zwiedzanko w środku lipca; a że ten wyjazd miał miejsce już kilka ładnych lat temu… więc będzie to bardziej foto-galeria niż Relacja na żywo, no ale wiadomo jak jest – jak się do czegoś wraca po latach – to już wiele się w pamięci zatarło, a w moim wieku należy ćwiczyć pamięć, więc chętnie poćwiczę a może i Wy przy okazji poczytacie….
Szwajcaria… ech…. W tamtych latach przyzwyczajeni raczej do kierunków śródziemnomorskich wschodnich, a więc grecko-turecko-egipskich, itd… kiedyś postanowiliśmy zmienić sobie klimaty na zupełnie coś innego niż dotychczas i wybraliśmy Krainę słynącą z „fioletowych krów”, z mlecznej czekolady, wyśmienitych serów, wspaniałego fondue, z najdroższych zegarków, najlepszych banków, punktualnych pociągów itd…. i pojechaliśmy do Szwajcarii….
no i powiem Wam, że pamiętam ten szok na początku….. po tych wszystkich wcześniej odwiedzanych krajach Południa, które nie świecą czystością ani nie słyną z wyrafinowanej elegancji , gdzie jest wpraawdzie wakacyjnie pięknie i słonecznie, z ciepluśkimi plażami ale jednocześnie ze wszechobecnym lokalnym „pierdzielniczkiem” , gdzie smaczki typu: wszędobylskie fuszerki budowlane, jakieś druty, fruwające śmieci, niedziałające toalety, niepunktualne autobusy, jakieś zakurzone budki stojące w totalnym chaosie, itd… to bułka z masłem i zwykła, nikogo nie dziwiąca tam codzienność; a i turysta z Polski, kraju który też Norwegią przecież nie jest , choć pod wieloma względami (przynajmniej estetycznymi) jest jednak lepiej niż w w/w krajach – wjeżdżając do Szwajcarii – od razu zauważa…. że coś nie gra…. że coś go tu „w oczy kole” …. myśli sobie: Co jest? …. a po chwili stwierdza, że to ten niesłychany Ład, niesamowity Porządek wokół i co dziwne, to aż razi po oczach;
miasta to miasta, wiadomo – te w Szwajcarii w zależności od regionu są albo wręcz takie siermiężne , czyli porządne, praktyczne, ale pozbawione finezji, albo tak przecukierkowane, że aż trącają landrynkowym kiczem – te wszystkie maluneczki, wieżyczki, mosteczki, te szyldziki, kwiatuszki itd…. , ale jeździe na wieś….. jak wieś wygląda w większości krajów Europy – wiecie doskonale wszyscy, natomiast wieś w Szwajcarii mnie zadziwiała na każdym kroku, bo nie widziałam tam niczego, co oglądam na wsiach w innych krajach, szczególnie w naszym. Szwajcarskie wioski są jak z jakichś obrazków z kolorowych książeczek dla dzieci , wręcz nierealne… wszystko jest takie równiutkie, czyściutkie, porządniutkie, poukładane, że aż nie pasuje do definicji wsi.
A gdzie rozwalony przystanek? , a gdzie miejscowe lumpy pod sklepem? , gdzie śmieci w rowach? a gdzie te miliony gratów i szpargałów ? - wciśniętych pod rozwalającym się płotem tzw. przydasiów typu - a to kawałek blachy, a to 30 pustaków co zostało z budowy, jakaś zardzewiała taczka, druty, stare ciągniki, zmruszałe cegły, kawałek furtki, itd…
Matko Jedyna – jak zobaczyłam jak oni tam układają na podwórkach drewno do kominka - jak to równiuśko jest poukładane w artystyczne stosiki, że aż żal to ruszać, żeby nie zaburzyć konstrukcji! A te płotki równiutkie świeżo odmalowane , ta trawka wygrabiona (nie trawniczek przydomowy, tylko trawka na zewnątrz, poza posesją, przy drodze…. trawka niczyja, czyli wszystkich…
A już krowy (te słynne fioletowe milki ) … no nie widziałam na polskiej wsi (jak żywot mój przekroczył półwiecze) – tak czystych krów! oni chyba codziennie je tam kąpią i szorują! no bo żeby krowa miała tak czysty zad? bez żadnych zaschniętych strupów z gnojówki? no Koniec Świata! – jak powiedział by Popiołek )
To są oczywiście tylko takie powierzchowne obserwacje okiem turysty.. ale jednak „szokuje” tam ta perfekcja, która ma też w innych aspektach życia codziennego zupełnie inny, mniej fajny wymiar (ten kraj to też Państwo policyjne z mnóstwem nakazów i dziwnych zakazów) , ale tego nie zobaczycie ani nie poczujecie na własnej skórze jako zwykli turyści - to wiem od kilku znajomych, którzy mieszkają na stałe w tym kraju, więc to nie są zupełnie tematy na rozważania turystyczne.
Zdjęcia w tamtych czasach robiłam jakimś słoikiem, więc ich jakość jest jaka jest – czyli raczej kiepska, no ale innych nie mam… więc raczej nie oddadzą magii tych widoków….
Grindelwald- Alpy Berneńskie:
Piea
Ala chętnie powspominam z tobą Szwajcarie !! to przepiekny kraj
Byłam kilka razy a ostatni był wspaniały , bo uaktrakcyjnilismy go jednym ze słynnych pociągów panoramicznych . Zdjęcia czekają właśnie w "szuflandi"" na swoją kolej he he
No trip no life
...jestem i ja wśród oglądaczy !!! : )
a będzie..."świstak zawijający czekoladę" !??? ; ))))
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
ssstu-6, mówisz i masz! , tylko te papierki do zawijania mu wywiało
no dobra... przyznaję się bez bicia bo i tak to poznacie, to nie świstak, to pręgowiec berberyjski cyknięty na Fuertaventurze
Piea
O cieszę się na Szwajcarie.
basia35
Witajcie Wszyscy, którzy zaglądacie do mojej szuflady no to wspominek ciąg dalszy:
Alpy Berneńskie (Berneński Oberland) to przecudnej urody region, sercem którego jest Interlaken- to niewielki ale bardzo urokliwy kurort górski pięknie położony u stóp trzech słynnych szczytów: Eiger, Monch i Jungfrau (Olbrzym, Mnich i Panna/ Dziewica) wciśniety pomiędzy dwoma malowniczymi jeziorami Thun i Brienz. Miasto jest gwarnym i ruchliwym ośrodkiem turystycznym. Stanowi punkt wypadowy mnóstwa wycieczek w przepiękne Alpy Berneńskie więc i my udaliśmy się tym tropem i pojechaliśmy górską kolejką torową wspinając się coraz wyżej i wyżej w kierunku Przełęczy Jungfraujoch na wysokość ok. 3,500 m n.p.m. Już sama jazda tą kolejką była nie lada atrakcją, a widoków z niej po prostu nie da się w żaden sposób opisać!
Jadąc - najpierw podziwia się wspaniałości-zieloności alpejskich dolin a potem, gdy nasz wagonik wspina się coraz wyżej – mimo gorącego lipca ukazują się bardziej zimowe widoki pięknych ostrych jak żyleta alpejskich szczytów ; Mniej więcej w połowie drogi jest stacja przesiadkowa do kolejnego pociągu Jungfraubahn, który nas zabiera w najwyższe partie tej trasy, gdzie podziwiać można stąd już jęzory lodowców i ośnieżone szczyty alpejskich kolosów.
Widoczki z okien wagonika...
wsiadamy do takiego pociągu i Witajcie Widoki
Piea
przesiadka do Jungfraubahn i jesziemy wyżej....
Fajnie to jest tam zorganizowane, bo pociąg zatrzymuje się na stacjach , gdzie mozna wysiąść i przez otwory w skale można podziwiać widoczki; (godzina odjazdu kolejki (z dokładnoścą do milisekundy podana jest na wyswietlaczu)
Przystanek w drodze do...
Widok na jęzor lodowca Altesh (Aletschgletscher) - największy lodowiec w Alpach - jego długość to niecałe 24 km, ale powierzchnia która zajmuje to 118 km² a tworzy go ok. 30 miliardów ton lodu (kto to zważył? )
i jesteśmy na górze
Na Jungfraujoch znajduje się najwyżej położona Stacja kolejowa w Europie (przynajmniej tak było 10 lat temu), widoki stamtąd wiadomo… co tu pisać? – no cudo! a pocztówki wrzucone tam na szczycie do tamtejszej skrzynki pocztowej już na drugi dzień były w Polsce! – Ot i Szwajcaria! - jak w zegarku !
taras widokowy zawieszony wysoko nad przepaścią
można tam sobie też pobuszowac w tzw Pałacu Lodowym, pełnym różności wyrzeźbionych w lodzie
zjeźdżamy w dół inną trasą z drugiej strony
Dworzec w Lauterbrunnen; my juz siedzimy w kolejce i czekamy na zjazd w dół
Dolina Lauterbrunnen z widocznym w dole pięknym Staubbach Waterfal
Czytaliście Władcę Pierścieni ? Dolina Lauterbrunnen- była inspiracją dla Tolkiena; To jest właśnie opisywana w książce siedziba Elfów - Rivendell.
Piea
stąd jest juz rzut beretem do Trummelbachfallen (Dudniące/Bebniące wodospady)
Co ciekawe: do wnętrza skały, pod którymi mieszczą sie wodospady wjeźdża sie podziemną windą.
Wodospady Trümmelbach są jedynymi na świecie wodospadami lodowcowymi dostępnymi pod ziemią no i niekłamanie piękne miejsce....
straszny tam huk!
Widoczki z Interlaken
Piea
będąc tak blisko - wypadałoby zajrzeć do stolicy, więc zaglądamy
Berno to niewielkie miasteczko w naszej skali (ok. 130 tys mieszkańców) , ale de facto jest to stolica Szwajcarii. Miasto jest bardzo stare, założone ok X wieku przez jakiegoś księcia (nie pamietam jak sie zwał) , który tam polował i zabił niedźwiedzia - stąd nazwa miasta Bern; co ciekawe w Bernie obecnie znajduje się specjalny wybieg w formie fosy, gdzie spaceruja sobie maskotki miasta - Niedźwiedzie
mam tylko jedno w dodatku bardzo niewyraźne zdjęcie
za to takich niedżwiadków znajdziecie w Bernie sporo
Berno to ładne miasto; miasto kilometrów arkad i fontann ze źródełkami wody pitnej ( jak wsżędzie w tym kraju)
Połykacz dzieci
miasto nad rzeką Aare
Panorama Berna
jeszcze dom najsłynniejszego Albercika
Piea
opuszczamy germańskojęzyczną Szwajcarię i udajemy się do Kantonu francuskojęzycznego
Winnice nad jeziorem Genewskim / okolice Vevey
Piea
jestem i ja
Przyszłość to marzenia, przeszłośc to wspomnienia