Sigma, to prawda miałam wyjatkowego farta co do pogody w Ushuaia, Zarówno przed jak i po rejsie miasto witało nas słońcem. Nie było to jednak tak oczywiste przed wyjazdem, bo codziennie śledziłam prognozy i były kiepskie.Na szczęście wcale się nie sprawdziły.
Ushuaia znana jest niestety ze słabej,nieprzyjemnej aury. Zimno,wietrznie i mokro przez cały rok. Srednia temperatura ok 7C
Styczeń czyli "nasz " miesiac jest średnio wyjątkowo obfity w opady ,za to jest najcieplejszym miesiącem , nawet do 9 C he he
Podróż rozpoczynamy 2 stycznia . Lecimy do Wiednia a stamtąd łapiemy lot czarterowy austriackich linii do Ushuaia. Lot niestety mega długi. Ok 10 godzin do Rio, tam przerwa techniczna na paliwo i kolejne 5 godzin do Ushuaia. Samolot niestety full na 100% , bo lecą nim juz tylko i wyłącznie uczestnicy rejsu na Antarktyde.w 99% Niemcy.
W drodze troszkę spię, ale głownie ogladam widoczki. Nad Europą nawet ciekawie, potem niestety długo ocean, w Rio jest noc i tez niewiele widac. Szkoda.
Trochę wariacji skrzydłowo chmurzastej z okągłego okienka
Pas startowy położony jest prawie na wodzie bo z 3 stron otoczony Kanałem Beagle, czuję więc prawie do ostatniej chwili jakbyśmy za chwilę mieli wpaśc do wody i od razu podpłynąć do naszego statku he he .
Lotnisko jest najbardziej na południe wysunietym międzynarodowym portem lotniczym na świecie. Co ciekawe ma w swojej nazwie Malvinas .To jeden ze sposobów ,aby podkreslić dążenia Argentyny do suwerenności Malwinów czyli po naszemu ( z brytyjska) Falklandów.
Piekne widoczki na tym lotnisku.Jak tak sie wyprawa rozpoczyna,to od razu czlowiek pewnie sam sie klepie po ramieniu,ze dobrze wybral cel podrozy.Takie widoki wynagradzaja ten dlugi lot
—
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
Asia, Huragan, tak.. te cudne widoki od razu stawiają na nogi, nawet po długich lotach. I jak tu nie walczyć o miejscówkę przy oknie ??
Jedziemy busem na statek. Port jest w centrum miasta i z lotniska to całkiem blisko, nie jechalismy nawet pół godziny. W drodze oczywiscie chwytam pierwsze ujęcia miasta na tle gór .
To jedziemy sobie wygodnie do portu a ja opowiem parę słów o Ushuaia.
Uznawane jest nie tylko za miasto najbardziej wysunietę na południe w Argentynie ale i na świecie. I tu troche jest szkopuł , bo jeszcze bardziej na południe jest Puerto Wiliams , które nalezy do pobliskiego Chile, jest jednak znacznie mniejsze i nie uznawane przez wszystkich jako miasto tylko bardziej osada . Stąd "walka" między tymi 2 krajami ..
Nazwa Ushuaia pochodzi z języka indianskiego i oznacza zatokę u krańca. Dlaczego indiańskiego ? bo pierwszymi osadnikami byli tu właśnie Indianie i żyli sobie parenaście tysięcy lat aż do "odkrycia" Ushuaia przez Magellana. Pomału osiadlają się więc europejscu osadnicy , głownie Anglicy a lokalesi w mega przyspieszonym tempie wymierają od epidemii ze starego kontynentu.W ciągu 50 lat ilość Indaina spadła z 10 tysi do 350 osób...prawdziwa masakra
Rozpoznajecie flagę Argentyny ?
Dojeżdżamy do statku i stąd idziemy na zwiedzanie miasta z buta.
Nie piszę tu żadnych szczegółow o statku etc, bo w tej relacji skupię sie tylko na Ushuaia i okolicy.
Życie Ushuaia toczy się głównie w porcie i 2 główych ulicach miasta , jakby zawieszonego na majestatycznych Andach.
Z portu rozpoczynają się rejsy na Antatktyde, po kanale Beagle i na Cape Horn. Wychodząc z portu mijemy duże i małe statki . Tych duzych jest tylko kilka, dominują te duzo mniejsze.
Wychodząc z portu na prawo znajduje się kilka tego typu budek jak na fotce powyżej , gdzie można od ręki kupić resjy na wyspę ptaków, do latarni morskiej i innych atrakcji.
Mijając budki napotykamy na słynny "pomnik" , podreślający ,że jesteśmy na końcu świata. Robimy sobie oczywiście fotki ,ale absolutnie nie mogę zgodzic się z określeniem fin del mundo. Dla mnie Ushuaia nie jest końcem świata , przecież "parę" kilometrów dalej jest Antarktyda i..początek kolejnej przygody
Witam Nelciu, moja Ushuaia nie była niestety tak słoneczna
Sigma, to prawda miałam wyjatkowego farta co do pogody w Ushuaia, Zarówno przed jak i po rejsie miasto witało nas słońcem. Nie było to jednak tak oczywiste przed wyjazdem, bo codziennie śledziłam prognozy i były kiepskie.Na szczęście wcale się nie sprawdziły.
Ushuaia znana jest niestety ze słabej,nieprzyjemnej aury. Zimno,wietrznie i mokro przez cały rok. Srednia temperatura ok 7C
Styczeń czyli "nasz " miesiac jest średnio wyjątkowo obfity w opady ,za to jest najcieplejszym miesiącem , nawet do 9 C he he
Podróż rozpoczynamy 2 stycznia . Lecimy do Wiednia a stamtąd łapiemy lot czarterowy austriackich linii do Ushuaia. Lot niestety mega długi. Ok 10 godzin do Rio, tam przerwa techniczna na paliwo i kolejne 5 godzin do Ushuaia. Samolot niestety full na 100% , bo lecą nim juz tylko i wyłącznie uczestnicy rejsu na Antarktyde.w 99% Niemcy.
W drodze troszkę spię, ale głownie ogladam widoczki. Nad Europą nawet ciekawie, potem niestety długo ocean, w Rio jest noc i tez niewiele widac. Szkoda.
Trochę wariacji skrzydłowo chmurzastej z okągłego okienka
No trip no life
Lądujemy w Ushuaia i od razu wspaniałe widoki ..
Pas startowy położony jest prawie na wodzie bo z 3 stron otoczony Kanałem Beagle, czuję więc prawie do ostatniej chwili jakbyśmy za chwilę mieli wpaśc do wody i od razu podpłynąć do naszego statku he he .
Lotnisko jest najbardziej na południe wysunietym międzynarodowym portem lotniczym na świecie. Co ciekawe ma w swojej nazwie Malvinas .To jeden ze sposobów ,aby podkreslić dążenia Argentyny do suwerenności Malwinów czyli po naszemu ( z brytyjska) Falklandów.
No trip no life
Ale cudowne widoki.
I te góry...
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Piekne widoczki na tym lotnisku.Jak tak sie wyprawa rozpoczyna,to od razu czlowiek pewnie sam sie klepie po ramieniu,ze dobrze wybral cel podrozy.Takie widoki wynagradzaja ten dlugi lot
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
Asia, Huragan, tak.. te cudne widoki od razu stawiają na nogi, nawet po długich lotach. I jak tu nie walczyć o miejscówkę przy oknie ??
Jedziemy busem na statek. Port jest w centrum miasta i z lotniska to całkiem blisko, nie jechalismy nawet pół godziny. W drodze oczywiscie chwytam pierwsze ujęcia miasta na tle gór .
To jedziemy sobie wygodnie do portu a ja opowiem parę słów o Ushuaia.
Uznawane jest nie tylko za miasto najbardziej wysunietę na południe w Argentynie ale i na świecie. I tu troche jest szkopuł , bo jeszcze bardziej na południe jest Puerto Wiliams , które nalezy do pobliskiego Chile, jest jednak znacznie mniejsze i nie uznawane przez wszystkich jako miasto tylko bardziej osada . Stąd "walka" między tymi 2 krajami ..
Nazwa Ushuaia pochodzi z języka indianskiego i oznacza zatokę u krańca. Dlaczego indiańskiego ? bo pierwszymi osadnikami byli tu właśnie Indianie i żyli sobie parenaście tysięcy lat aż do "odkrycia" Ushuaia przez Magellana. Pomału osiadlają się więc europejscu osadnicy , głownie Anglicy a lokalesi w mega przyspieszonym tempie wymierają od epidemii ze starego kontynentu.W ciągu 50 lat ilość Indaina spadła z 10 tysi do 350 osób...prawdziwa masakra
Rozpoznajecie flagę Argentyny ?
Dojeżdżamy do statku i stąd idziemy na zwiedzanie miasta z buta.
Nie piszę tu żadnych szczegółow o statku etc, bo w tej relacji skupię sie tylko na Ushuaia i okolicy.
No trip no life
Życie Ushuaia toczy się głównie w porcie i 2 główych ulicach miasta , jakby zawieszonego na majestatycznych Andach.
Z portu rozpoczynają się rejsy na Antatktyde, po kanale Beagle i na Cape Horn. Wychodząc z portu mijemy duże i małe statki . Tych duzych jest tylko kilka, dominują te duzo mniejsze.
Wychodząc z portu na prawo znajduje się kilka tego typu budek jak na fotce powyżej , gdzie można od ręki kupić resjy na wyspę ptaków, do latarni morskiej i innych atrakcji.
Mijając budki napotykamy na słynny "pomnik" , podreślający ,że jesteśmy na końcu świata. Robimy sobie oczywiście fotki ,ale absolutnie nie mogę zgodzic się z określeniem fin del mundo. Dla mnie Ushuaia nie jest końcem świata , przecież "parę" kilometrów dalej jest Antarktyda i..początek kolejnej przygody
No trip no life
Pewnie nigdy nie bedzie mi dane odwiedzić tego miejsca, dlatego dokładnie przemierzę z Tobą ten trip
Przyszłość to marzenia, przeszłośc to wspomnienia
Wow. Cudowne zdjęcia. Z przyjemnością obejrzę i poczytam Twoje wspomnienia.
Nelcia, czekamy na ciąg dalszy.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!