--------------------

____________________

 

 

 



Namaczanie w Jadranie

25 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
perejra
Obrazek użytkownika perejra
Offline
Ostatnio: 3 lata 2 dni temu
Rejestracja: 10 lip 2016

Pora na spacer po miasteczku Ston.

Największą atrakcją miasteczka są mmury obronne. Mury powstały w XIVw i XVw i chroniły przede wszystkim mieszkańców, gdyż budynki użytku publicznego znajdują się poza murami. Mury bezpośrednio okalające Ston mają 890 metró długości.Mury wybiegające wysoko na wzgórze oraz do Małego Stonu miały w sumie 7km długości. Teraz troszke mniej za sprawą dość silnego trzęsienia ziemi sprzed 170 lat. 

Murami na około Stonu można się przespacerować, można nawet poczłapac do Małęgo Stonu. Bilet kosztuje 70kn. Troche dużo jak za spacer, ale z drugiej strony mury są odbudowywane więc przynajmniej widać na co kasa idzie.

My nie wybieramy się na mury. Jest za gorąco. Niespiesznie plątamy się między domami.

      

   

    

Kościuł Św. Błażeja, jedyny otwarty kościułek w mieście

Szczerze mówiąc nie przyłożyłyśmy się zbytnio do zwiedzania. Za gorąco było. Jadran wzywał. A na kiedyś tam został do odwiedzenia Pałac Rektorów, Pałac Biskupów i muzeum.

Jeszcze przystanek w ubikacji na parkingu 

i jedziemy na plaże. Planu nie ma. Zerkamy na mape i jedziemy na najbliższą. Do Prapratno. Mała mieścinka, przystań promowa i kemping.

Plaża kamienisto-piaszczysta. Ale pod ręcznikiem czuć tylko kamienie. I to czuć najgorzej ze wszystkich plaż do tej pory. Ale za to po wejściu do wody po dwóch krokach jest super mięciutki piaseczek. Bardzo długo jest płytko. Można sobie popływać, można się potaplać. Na plaży jest bar z piwkiem i czymś na ząb. 

Poleżałyśmy aż słońce przypaliły mi łydki i wróciłyśmy na kolacje do naszej Mlini.

perejra
Obrazek użytkownika perejra
Offline
Ostatnio: 3 lata 2 dni temu
Rejestracja: 10 lip 2016

Ostatni dzień przeznaczamy na plątanie się po Cavtat, miasteczku kilka kilometrów od Mlini, wydawaniu ostatnich kun na widokówki, magnesy i jedzenie.

Cavtat jak przystało na szanujące się chorwackie miasteczko jest całe z kamienia (stare miasto przynajmniej). Uwielbiam te klimaty, małe uliczki, drzewa i krzaki wystające zza murów, cisza i spokój.

  

  

   

A przy nabrzeżu jest jakby luksusowo

"lucky me".... nie wątpię...

Znajduje się tutaj Zakon Franciszkanów założony już w XVw. Wchodzimy jedynie do kościoła, do małego klimatycznego kościółka z cennymi obrazami z XV i XVIw znanych miejscowych artystów.

   

Klimatu dopełnia klimatyzator po prawej stronie Biggrin

   

Cavtat ma dwa fajne zielone cyple. Spacerujemy na około jednego z nich.

   

A hen daleko majaczy Dubrownik.

Wspinamy się też na mini wzgórze na szczycie cyplu.

Jest tam cmentarz. Groby są tak współczesne jak i prawie stuletnie.

Nie żebym zazdrościła, ale rezydenci to mają wyborowe widoki.

Na cmentarzu znajduje się Mauzoleum Rodziny Raćić. Mauzoleum zostało wybudowane w latach 1920tych, zaprojektowane i wykonane przez znanego chorwackiego żeźbiarza Ivana Mestrovića. Pod kopułą wisi dzwon a na nim inskrypcja: Poznaj tajemnice miłości, a rozwiążesz tajemnice śmierci i uwierzysz, że życie jest wieczne.

   

   

  

   

Wstęp kosztuje pare kun, pieniądze idą na utrzymanie budynku.

Wracamy do "centrum" na pyszne jedzonko, jest z 15 kanjp do wyboru.

Potem leniuchujemy jeszcze na żwirkowej plaży. Moczymy się w morzu. I podziwiamy zachód słońca, który bez zmiany filtrów zmienia kolory sam z siebie.

perejra
Obrazek użytkownika perejra
Offline
Ostatnio: 3 lata 2 dni temu
Rejestracja: 10 lip 2016

I pozostał jeden ostatni dzień, wyjazdowy. Ja wylatuje przed południem, siostra po obiedzie. Rano jeszcze zerkam na lotniskowe odloty, czy przypadkiem nie mam opóźnienia, bo to by oznaczało leniwy poranek. No niestety. Ja odlatuje o czasie. LOT siostry nie odlatuje w ogóle *shok*. Okazuje się, że lot został odwołany. Siostra sprawdza maila i została o tym odwołaniu powiadomiona zeszłej nocy. No troche słabo ze strony LOTu. Jak odwołują w ostatniej chwili właściwie to mogliby się pofatygować i zadzwonić. Na infolinie oczywiście nie da się dodzwonić (da się za to nasłuchać oberków). Ja równocześnie pisze do nich na messengerze. I tu niespodzianka. Kontakt nawiązany. Co prawda rozmowa z panią trwała prawie 2h, bo pewnie równocześnie załatwiała pięć innych osób, ale ostatecznie siostra została przebookowana na lot z przesiadką w Monachium. Dłuuuuuugo leciała do domu, bo nad Alpami była jakaś straszliwa burza i wylot był opóźniony, ale dotarła do domu jeszcze tego samego dnia Biggrin

I to tyle wspomnień z tej wyprawy. Ja kocham Chorwacje, wszystkim polecam. Wiem, że świat jest piękny i im dalej tym inaczej, ale warto wybrać się też i blisko. Ludzie są mili, język jest śmieszny, jedzenie jest przepyszne, morze jest krystaliczne, a góry są inne niż nasze Tatry. 

Dzięki za czytanie i odwiedzenie Chorwacji razem ze mną Bye

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Offline
Ostatnio: 13 godzin 32 minuty temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

To siostra miala trochę "przebojów" z powrotnym lotem.. dobrze ,że się wszystko udało pozałatwiać

Dzięki za opowieści z Chorwacji i teraz czekamy na drugą część po powrocie Preved

No trip no life

Strony

Wyszukaj w trip4cheap